poniedziałek, 17 czerwca 2013

Czterdzieści cztery

Z przerażeniem w oczach spojrzałam na Grześka.
Skąd tam broń, do cholery?!

Kosa nie mało myśląc zaczął zbiegać po schodach ze mną na ręku. Byłam mu wdzięczna, że nie zostawił mnie tam samej na górze.
Pierwsza myśl jaka przeszła przez głowę? Oby, to nie był żaden z siatkarzy. Nie wybaczyłabym sobie tego nigdy.
Szybko zjawiliśmy się na dole. Piotrek razem z Igłą stali jak wmurowani w podłogę, a Paweł leżał na Zbyszku. Czułam jak w moich oczach pojawiają się łzy.
- Nie! - krzyknęłam i wyswobodziłam się przy pomocy Grześka z jego objęć.
Najszybciej jak tylko mogłam, zmagając się z bólem podbiegłam do leżących mężczyzn.
- Zbyszek! - ryknęłam i zwaliłam ciało statystyka na bok, uwidaczniając całego atakującego. Patrzył na mnie niedowierzającym wzrokiem. - Ty żyjesz! - rzuciłam się mu na szyję w ogóle nie przejmując się nieruszającym się Pawłem.
- Nic.. nic ci nie jest? - spytał obejmując mnie lekko.
- A tobie? - zapytałam biorąc jego twarz w dłonie.
- Czy ja właśnie...? - odpowiedział pytaniem na pytanie i spojrzał w swoją prawą stronę, gdzie leżał pistolet.
- Nie ważne – szepnęłam i przytuliłam go kolejny raz. - Przepraszam – po policzkach spłynęło kilka łez. - Mogłam cię posłuchać – powiedziałam prosto w jego ramię. - Nie jechać nigdzie, zostać w Rzeszowie...
- Ważne, że nic ci nie jest – odparł i mocno mnie przytulił.
Byłam mu wdzięczna. Nie wypominał niczego, nie powiedział „a nie mówiłem?”.
- Znowu macie przeze mnie kłopoty – zawyłam w jego ramię. - Czy ja zawsze muszę ściągać na siebie i osoby mi bliskie tyle nieszczęść?
- Nic nie mów – poprosił i pogłaskał mnie po głowie. - Już po wszystkim.
- To dopiero początek – zawyłam.
Koszmar wcale się jeszcze nie skończył. Wiedziałam, że teraz trzeba będzie włóczyć się po policjach, sądach, prokuraturze. Najgorsze w tym wszystkim było to, że kolejny raz musiałam wplątać w to wszystko moich przyjaciół. Moich jedynych, prawdziwych przyjaciół.
- Policja zaraz tu będzie – poinformował Krzysiek.
Oderwałam się od Bartmana i niezbyt zgrabnie podniosłam się z ziemi. Dobrze, że Piotrek razem z Igłą stali blisko. Objęłam ich swoimi krótkimi ramionami.
- Przepraszam – zachlipałam w ramię Pita.
- Nic poważnego ci się nie stało? - zapytał libero.
- Coś z kostką, ale to nic – powiedziałam cicho. - Tak się cieszę, że tu jesteście – przytuliłam ich jeszcze mocniej.
- Jesteśmy przecież przyjaciółmi – powiedział cicho Piter u uśmiechnął się leciutko. - A o ile wiem, to oni sobie pomagają.
- I są zawsze, kiedy się ich potrzebuje – dokończył Igła.
Z moich oczu popłynął kolejny potok łez.
- Tak się cieszę, że was mam – szepnęłam.
- Hej, nie płacz już – powiedział libero i podniósł moją głowę lekko do góry. - Już wszystko będzie dobrze – uśmiechnął się lekko i otarł kilka łez.
Pokręciłam tylko głową i mocno przytuliłam się do Krzyśka. Czułam się bezpiecznie, za co chciałam całować ziemię. Wiedziałam, że żaden z nich nie mógłby mnie skrzywdzić, tak jak zrobił, to Paweł.
- Już dobrze – szepnął Igła i pogłaskał mnie po głowie.
Nawet nie zwracałam już uwagi na bolącą kostkę. Ważne było teraz to, że czułam się bezpieczna, a moim przyjaciołom nic się nie stało. No prawie nic...
- Przegapicie dzisiejsze treningi – skrzywiłam się.
- Trener zrozumie – powiedział Grzesiek.
Wtem do pomieszczenia wparowało kilku mężczyzn z bronią w ręku. Przestraszyłam się tak, że chyba za mocno wbiłam Krzyśkowi swoje paznokcie w jego ramiona.
Policjanci popatrzyli na nas, a potem przerzucili wzrok na nieruszającego się Pawła.
- Który z panów...? - zaczął jeden z funkcjonariuszy.
- To było w obronie własnej! - krzyknęłam sama nie wiem dlaczego.
- Proszę nie krzyczeć – poprosił kolejny policjant.
Kolejny potok łez i kolejne mocniejsze wtulenie się w bezpieczne ramię przyjaciela.
- Najlepiej by było, gdyby któryś z panów zajął się...
- Jasne – powiedział szybko Kosa. - Em, chodź – podszedł do mnie i do Krzyśka; wyciągnął dłoń w moim kierunku.
Spojrzałam na nią niepewnie, sama nie wiem dlaczego, ale chwyciłam jego dłoń.
- Pogotowie jest już w drodze, ale wcale nie łatwo tu trafić – poinformował któryś z policjantów.
Grzesiek wziął mnie na ręce i wyniósł z pomieszczenia. Oślepiła mnie jasność, ale też zimne powietrze. Była późna jesień, a ja byłam aktualnie bez kurtki.
- Cała się trzęsiesz – mruknął pod nosem Kosa.
- Przepraszam – powiedziałam kolejny raz już dzisiaj.
Grzesiek otworzył tylne drzwi swojej alfy i posadził mnie na siedzeniu.
- Nie masz za co przepraszać – spojrzał mi w oczy i pocałował czule w czoło.
Uśmiechnęłam się leciutko, a środkowy odskoczył ode mnie tak, jakby zrobił coś złego.
- Zaczekaj, przyniosę jakiś koc – poinformował mnie i zniknął z pola mojego widzenia, ale po chwili pojawił się z czarnym kocem w ręku. - Przesuń się troszkę – polecił.
Przesunęłam się, ale nie byłabym sobą, gdybym sobie czegoś nie zrobiła. Walnęłam się własną nogą w bolącą kostkę, a moja twarz się wykrzywiła.
- Boli? - zapytał patrząc na mnie uważnie. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ szybko dodał: - No tak, zadaję pytania jak jakiś debil.
Pokręciłam tylko głową, a Kosa rozłożył koc, którym dokładnie mnie okrył. Spod materiału wystawała mi teraz tylko głowa.
- Dziękuję – powiedziałam. - I przepraszam...
- Już ci powiedziałem, nie masz za co – odgarnął zbłąkany kosmyk blond włosów z prawego oka.
- Mam. Wyciągnęłam cię, a właściwie was, w środku nocy z łóżka i jeszcze kazałam dojechać do Warszawy i szukać mnie nie wiadomo gdzie – skrzywiłam się. - I jeszcze dzisiejsze treningi...
- Niczym się nie przejmuj, trener zrozumie – kiwnął głową.
Usłyszeliśmy pukanie w szybę. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stroną. Za oknem stała ubrana na czerwono kobieta po czterdziestce. Pokazała apteczkę, więc Kosa jak najszybciej otworzył drzwi samochodu i wysiadł z niego.
Lekarka przedstawiła się szybko i zapytała jak się czuję, po czym wsiadła do auta.
- Zaraz do ciebie wrócę – obiecał Grzesiek. - I już nie zostawię - zamknął drzwi i ruszył do rozwalającego się drewnianego domku.
Pani Izabela, tak miała na imię lekarka, zbadała mnie, czy nie mam żadnych większych obrażeń i obejrzała spuchniętą kostkę.
- Ten facet panią tak urządził? - zapytała wskazując na stopę.
- Wyskoczyłam z jadącego samochodu, a potem jeszcze biegłam... - powiedziałam krzywiąc się.
Lekarka pokręciła głową i powiedziała, że bez wizyty w szpitalu się nie obejdzie, na co się skrzywiłam. Nakleiła mi dwa plastry na lewą brew, nawet nie wiedziałam, że było z nią coś nie tak i zapytała czy nie piecze mnie lewy policzek. Szybko chwyciłam się za dany policzek i przejechałam po nim palcami. Cholernie piekło. Zastanawiałam się, gdzie rozwaliłam brew i zdarłam policzek, nie mogłam nic sobie z tym związanego przypomnieć.
Dowiedziałam się, że kostka jest prawdopodobnie skręcona, więc trochę odetchnęłam z ulgą. Mogło być coś o wiele gorszego.
Pani doktor powiedziała, że teraz pojadę z nimi do szpitala, a moi przyjaciele dojadą później. Kiwnęłam głową i powoli wygramoliłam się z alfy Grześka. Stanęłam na jednej nodze i zauważyłam Kosę. Uśmiechnęłam się do niego trochę krzywo, a potem świat lekko zawirował, po czym nastała cisza i całkowita ciemność...

Uśmiechnęła się do niego, krzywo, ale uśmiechnęła się. Grzesiek uniósł lekko i swoje usta, kiedy zauważył, że dziewczyna zamknęła oczy i zaraz runie na ziemię. Rzucił się biegiem w jej stronę, ale zdążyła złapać ją lekarka.
- Em! - powiedział głośno i lekko trącił jej policzek. - Em!
- Bierze jakieś leki? - spytała doktorka.
- Jest po przeszczepie serca – wydukał Grzesiek wpatrzony w nieruszającą się blondynkę.
- I nikt mi nie powiedział?! - spytała podniesionym tonem Izabela.
Funkcjonariusze szybko wsadzili dziewczynę na nosze i wpakowali do karetki. Przez całą drogę do szpitala Grzesiek trzymał przyjaciółkę za rękę i nie spuszczał z niej wzroku. Nie wiedział nawet ile jechali do szpitala.
Kiedy przyjechali pod budynek, wszystko działo się tak szybko, a środkowy mógł patrzeć na to wszystko z boku. Zabrali Emilkę do sali, do której nie mógł wejść. Nie wiedział co się stało, przecież już się uśmiechnęła, a tu...
- Co z nią? - zapytali siatkarze, którzy nagle pojawili się w szpitalu.
Grzesiek tylko bezradnie wzruszył ramionami. Nienawidził takiego stanu, w jakim znajdował się teraz. Bezradność... Możesz tylko czekać, na to co przyniesie los, a ty masz związane ręce.
Piotrek chodził w tę i z powrotem, Zbyszek siedział na krzesełku i bezmyślnie wpatrywał się w jeden punkt, Krzysiek rozmawiał przez telefon z Iwoną, która chciała przyjechać, ale mąż wybijał jej to z głowy, a Grzesiek siedział po turecku na podłodze, łokcie podpierały głowę, a z kolei kolana podpierały łokcie.
Siedzieli tak przez czterdzieści minut, kiedy wreszcie wyszła doktor Izabela. Siatkarze poderwali się z miejsc i rzucili się w jej stronę.
- Co z nią? - zapytali w tym samym momencie.
- Jest osłabiona i wyziębiona, a kostka skręcona – poinformowała siatkarzy kobieta. - Nie muszę panom mówić, że zostaje w szpitalu na noc...
- Jasne, że nie – powiedział szybko Bartman.
- A z sercem wszystko w porządku? - spytał przejęty Grzesiek.
Doktorka pokiwała głową, a mężczyźni odetchnęli z ulgą.
- Można do niej wejść? - zapytał Piotrek.
- Któryś z panów jest z rodziny? - odpowiedziała pytaniem na pytanie lekarka.
- On jest jej narzeczonym – powiedział szybko Bartman i wskazał na Kosę.
Brunet stał lekko wbity w ziemię, ale Piotrek go szturchnął i szybko powiedział:
- Prawda.
- Skoro tak, to można, ale na chwilę – westchnęła lekarka.
- Dziękuję – powiedział Grzesiek i poszedł za lekarką.
Przeszli kilka metrów i zatrzymali się przy białych drzwiach.
- Tylko nie za długo – przypomniała Izabela, na co środkowy kiwnął głową.
Drżącą ręką otworzył drzwi i wszedł do niedużej sali, gdzie stało tylko jedno łóżko, na którym leżała nieprzytomna Emilka poprzypinana do jakiś kabelków, a w tle pikało jakieś urządzenie. Grzesiek przełknął ślinę i wolno podszedł do łóżka. Sięgnął po krzesełko i cicho na nim usiadł, tak jakby każdy jego ruch mógł zbudzić spokojnie śpiącą blondynkę.
Delikatnie chwycił jej małą dłoń w swoje. Przypomniał sobie, jak obiecał jej, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Miał ochotę uderzyć samego siebie. Pozwolił na to, aby ktoś spowodował, że dziewczyna bała się, a do tego leżała teraz w szpitalu.
Położył głowę tuż przy jej ramieniu ciągle trzymając jej dłoń. Zamknął oczy. Zmęczenie szybko wdało się we znaki i nie minęły nawet dwie minuty, a Grzesiek otworzył bramy krainy Morfeusza...





No i mamy piąty dzień maratonu :) Jeszcze trochę codziennie będziecie musieli ze mną pomęczyć ;p
 
http://www.siatkarskaligatv.pl/Igla-szyte-Sofia-zdobyta-cz.1.html<--- „Dobre zegarki będą!” haha! No lałam z tego kompletnie ;D
Teraz plażówki trochę :) Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel z brązowym medalem w World Tour Grand Slam w Hadze! Gratulacje! ;D
Dawid Konarski niestety doznał kontuzji i prawdopodobnie nie zagra w meczach z Francją ;/
Dzięki ostatniemu postowi stwierdziłam, że Wy, Czytelnicy macie ze sobą bardzo dobry kontakt, z czego bardzo się cieszę i po prostu Wam dziękuję! ;* A jak czytałam Wasze wyzwiska na Pawła, to przy niektórych się nieźle uśmiałam ;D Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI! ;*
Kolejne trzy listy znalazłam dzisiaj w swojej skrzynce, za która bardzo, bardzo Wam dziękuję ;* Kinga, Linka i Duśka, dzięki Wam bardzo ;* Czytając to co do mnie piszecie mam wielkiego banana na twarzy, nie ma słów, które mogłyby wyrazić to jak szczęśliwie się czuję ;D Wiem, że ktoś czyta to co piszę, że się podoba, że moja praca nie idzie na marne, a i dowiaduję się o Was ciekawych rzeczy ;D Linka powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś, ale bardzo Ci dziękuję za prezent, jest przepiękny! ;* Resztę dowiesz się w liście, tak samo jak i Kinga oraz Duśka ;)
Cieszę się bardzo, ze jesteście ;*
poziomkowa ;*


https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci

59 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. no to kontynuuję.
      co do najnowszego odcinka IgłąSzyte- ogladałam to juz chyba ze dwa razy, więcej nie potrzebuję, bo znam na pamięć:D haha, też lałam z tego jak nie wiem, a jednocześnie cieszyłam się z tej ich radości. strasznie smutno mi się zrobiło, gdy sobie przypomniałam, że tego nie oglądałam. nie kibicowałam jeszcze wtedy... jak mogłam tego nie robić? nie mogę sobie tego wyobrazić. tyle emocji mnie ominęło, tyle szczęścia, tyle meczy...
      szkoda Konara... ale podkuruje się i będzie ok! tylko, tylko- kto za niego?
      co do rozdziału- to jest coś, czego chciałam! ale zauważyłam, że Kosa coś nieśmiały jest... (i'm bystra). zachowanie Zbyszka mimo wszystko wcale a wcale mnie nie zdziwiło.
      mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie dobrymi torami, Grzesiek i Emi będą razem. ciekawe co z Pitem, i Zbyszkiem? będzie coś o nich w tym opowiadaniu? czekam, czekam z niecierpliwościa!

      Usuń
    2. pierwsza :)
      ;D Jasne, że będzie ;p

      Usuń
  2. Jestem, nie umarłam na zawał, ale dzisiaj znowu byłam na granicy, ja się kiedyś wykończę, ale przynajmniej w jakiś miłych okolicznościach :D Chyba jeszcze nikt nie umarł przy czytaniu blogów, ale zawsze może być ten pierwszy raz ;p
    Jak ja się cieszę, że Emilce nic nie jest! Narzeczony Kosa? Prawie wszystko się zgadza, oprócz tego, że Em nie ma pierścionka, ale na to chyba nie każesz nam długo czekać nie? :)
    Ale zaraz, czy ja dobrze rozumiem... Zbychu miał przy sobie pistolet i postrzelił śmiertelnie tego skretyniałego kretyna?!
    Jak to dobrze, że rozdziały są codziennie. Wiesz, osobiście nie wytrzymałabym dłużej niż 24h na czekanie rozdziału ;p
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com - nowy rozdział u mojego Zbychała, informuję, tak jak prosiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG ! Supr rozdział. Nie mogę doczekać się jutra :-P

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaa <3
    Grzesiu :D dobrze, że wszystko jest okej! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. skończyłam czytać i 0 komentarzy, daję napisz komentarz i pieć! Heh. Dobrze że nic nie stało się Emilce :) Kosa jako narzeczony? nieźle :) <33 *<* *>*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam dziś cały dzień na kolejny rozdział ;) No i się doczekałam ;) Co ja będę mówić, jak zwykle wspaniale, masz talent dziewczyno i pisz dalej! Z niecierpliwością czekam na jutro.

    A w międzyczasie jak ktoś ma chęć to się rozreklamuję tutaj:

    marzeniaczasemsiespelniaja.blogspot.com

    Tam znajduje się moje opowiadanie o siatkówce, rzecz jasna ;)

    Pozdrawiam wszystkich, a przede wszystkim naszego miszcza opowiadań poziomkową ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      Pozdrawiam również ;) Haha, to żeś powiedziała teraz ;p

      Usuń
  7. Sama siebie teraz zaskakuje :D Bo komentuje pierwszy raz u Ciebie :D Lubie te twoje maratony, nawet bardzo :D Paweł nie żyje? Proszę powiedz że tak! a Kosok niech ruszy w końcu dupe i niech powie jej co do niej czuje! Oni się męczą jako przyjaciele :D Na miejscu Em też czuła bym się za wszystko winna, no i fakt faktem znów przez nią będą chodzić po sądach, ale czego się nie robi dla przyjaciół! i to jeszcze takich :) Tak sobie myśle że z chęcią wyśle do Ciebie ten list, ale nie mam adresu, a zbytnio nie chcę mi się szukać rozdziału w którym jest on podany :) Więc mogłabym prosić o adres? ;>
    A i do kiedy ten mararon? ;D Oby jak najdłużej! :)
    Klaudia (czekam w odpowiedźi na adres :) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego to ja się nie spodziewałam... Dobrze, że to nic poważnego, i Em będzie żyć :D To takie miłe, jak Bartman powiedział, że Kosok jest jej narzeczonym... :) Wzruszyłam się XD Odcinki Igłą Szyte, są jak zawsze świetne... :3
    Zapraszam na nowy rozdział:
    my-love-volleyball.blogspot.com
    Lub standardowo na:
    milosc-mimo-wszystko.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Em, tyle przeżyć... A takich wspaniałych przyjaciół tylko jej pozazdrościć :) No i Grzesiek jako narzeczony.. Oby się postarał, żeby tak w końcu było :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże od rana chodziła mi po głowie myśl co dalej... Uff na szczęście nikomu nic się nie stało ( no poza Paweł oczywiście ;P ). Czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. uffff, na szczęście nic niekomu się nie stało:) Teraz sobie dopiero obejrzę filmiki, bo wczoraj jak wspominałam nie było mnie. No Bartman chyba po woli będzie ich do siebie ciągnął:)))))) No Konar sobie krzywdę zrobił:/ Tamtym Panom gratulujemy:) i tak nie ma to jak Dzielnica Zbigniewa i Wiśnia z Gruszką na sprawdzianie z biologi:), a i jeszcze współautorką książki do polskiego jest p. Świderska :D tak nudzi nam się :)))Pozdrawiam, Bobru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Haha, biologia ze skojarzeniami, zawsze spoko ;D Pozdrawiam również :)

      Usuń
  12. Dobrze , że się nikomu nic nie stało , bo Pawła nie biorę pod uwagę. Grześ narzeczonym Em? Mi pasuje :D
    Co do listu , to postaram się napisać , tylko nie wiem w jakim terminie. Ale będzie :D
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta myśl, to chyba wszystkim pasuje, widzę :D
      Okej, okej, czekam ;p
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  13. Fantastyczny, fenomenalny rozdział.
    Ten tekst Grześka: "- Zaraz do ciebie wrócę – obiecał Grzesiek. - I już nie zostawię - zamknął drzwi i ruszył do rozwalającego się drewnianego domku." - <3
    MOTHER OD GOD, poryczałam się.
    Dziękuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze Ci sie podoba ;D
      Sama wielbię ten tekścik ♥
      Nie ma za co, pozdrawiam również :)

      Usuń
  14. Mnie nie martwo to, że będę musiała się z Tobą "pomęczyć". Mnie to wręcz cieszy.
    Cały czas staram się ogarnąć i zabrać za pisanie listu, ale... koniec roku, próbne matury, poprawianie ocen z 4 na 5 lub z 5 na 6..., idzie się pomęczyć, ale trzeba, bo przedmioty mi odpadają i zależy mi na tym, żeby później nie żałować. Ale obiecuję, że jak się już ogarnę, to napiszę.
    Co do rozdziału...
    "Biedny Paweł" - nie, to akurat był sarkazm, bo ani trochę mi go nie szkoda. Cieszę się, że reszcie nic nie jest... i że Em prawdopodobnie z tego wyjdzie.
    No i "narzeczony" przy niej jest, więc nic złego stać się jej nie może :D

    Do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu, śmieję się. Wiem, co to wgl za sens, ale "To narzeczony". Kurczę, powinien nim być. :D Jeju, mam nadzieję, ze wszystko się ułoży. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczę myślałam,że coś się stało któremuś z siatkarzy. Widac,że Grześ kocha Em.Obydwoje powinni ze sobą porozmawiac :)
    Czekam do jutra :D.
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  17. biedny Konar... smutam z powodu jego kontuzji.. ;//
    jak dobrze, że nic nikomu się nie stało (bo Paweł to nikt, prawda ? ;)) po raz kolejny powtórzę, że oni są kochani <3 ! tacy przyjaciele to skarb ! gdyby nie oni... ale już dobrze, Em zajęli się lekarze i jej narzeczony ;p no teraz to oni muszą być razem !
    kurczę, jakoś będę musiała się z Tobą pomęczyć przez ten maraton. no ale nie wiem, jak ja to wytrzymam ! ;)
    czekam do jutra ! pozdrawiam, Duśka ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Uff... już myślałam, że Bartmanowi coś się stało. Mam nadzieję, że Em wyjdzie z tego cało:)To jej serce (na dodatek zakochane;p)... Kosa jak zawsze opiekuńczy;D Oby Pawełpsychol żył (no ale wiadomo, w jakimś gorszym już stanie;D) żeby Zibi nie miał problemów.
    O! Nareszcie doszedł mój list:D W końcu nie mam poprawek :] Poprawiłam z w-f nożyce poziome na 6 i dałam referat o Asseco Resovii Rzeszów, ale oczywiście jak się domyśliłam to by nie wystarczyło (mój wuefista jest wymagający i ciężko się z nim dogadać;/) więc opowiedziałam mu całą historię zespołu, kazał mi wymienić obu atakujących i MVP Mistrzostw Polski z poprzedniego sezonu no i całe szczęście się udało :D
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      Czy istnieje niewymagający wuefista? ;p
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
    2. ;)
      Czy istnieje niewymagający wuefista? ;p
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  19. Wiesz, jak mnie nastraszyłś, że coś z siatkarzami! Oh, Ty niedobra! Znowu Em jest postawiona w głównym świetle - oczywiście jko główna bohaterka ma tak być, ale chodzi mi o to, że ona się z tym ni9e czuje. Jak Grzesiek jej nie powie, że ją kocha w ciągu miesiąca to ja sama jemu przywalę, O! Jak chłopacy go z tym narzeczeństwem wkopali! Ale może to chociaż go ruszy!
    Jeszcze muszę się cofnąć do azylu Kosoka - ja też taki chcę!

    PS. Dostarłam - przed ostatnim egzaminem z sesji :/ A chciałam wpaść prędzej. Moja regularność poczła się jeb.. ale powinnam już w miarę normalnie funkcjonować :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu, czy oni by sie już w końcu mogli zacząć całowac ? XD

    ///http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, rozwaliłyście mnie xD

      Usuń
    2. Buzi, buzi, trzeba poczekać, aczkolwiek... a nie ważne :)

      Usuń
  21. Jedno wielkie " Uffffff"! Całe szczęście, że ze Zbyszkiem wszystko w porządku. Już myślałam, po lekturze ostatniego rozdziału, że szykujesz nam jakąś małą tragedię, ale na szczęście się pomyliłam. Dobrze, że z Em też w miarę ok. Mam nadzieję, że chłopcy mówiąc o Kosie jako o jej narzeczonym, mówili to proroczo. Mógłby jej wreszcie powiedzieć, że nie jest mu obojętna :D
    Cieszę się, że list dotarł :) Czekam teraz na odpowiedź ;* Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Jakoś jutro powinnam wysłać, a jak nie jutro, to pojutrze ;p Pozdrawiam również :)

      Usuń
  22. i było dobrze a tu bam i znów jest źle hehe dobrze tak Pawłowi za to co zrobił. Twoje opowiadanie jest naprawde genialne :D Kinga

    OdpowiedzUsuń
  23. Patrzcie państwo, kto w końcu strzelał?
    Zibi, Paweł czy jeszcze kto inny? ;-;
    Jeśli Paweł nie żyje, to znaczy, że wisimy mu kosz czarnych róż, no bo ten, głupio tak...
    Aczkolwiek krzesło to jednak był lepszy pomysł.
    Niech ten Kosa weźmie się do roboty, no bo ie miesięcy można ukrywać uczucia do innej osoby. Gdyby nie Dobrawa to byśmy byli poganami, tak więc niech Em coś zadziała, no bo ja tu tu osiwieję przez nich normalnie! Albo udzielę im ślubu osobiście, a co! Bierzmo zdane!
    pozdrawiam, Julka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ZB9 ;p Chyba jakoś tak niejasno napisałam ;)
      :) Haha, Julka jako ksiądz ;D Ciekawe by to było ;p
      pozdrawiam również :)

      Usuń
  24. W sumie to intrygujące, kto strzelał, zgodzę się z przedmówcami.
    I Ty myślisz, że się męczymy?! Jesteś w błędzie ogromnym! To takie miłe podsumowanie dnia.
    Pozdrawiam
    Zapraszam do siebie http://pasio-passione.blogspot.com/2013/06/dwojka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Cieszy mnie to niezmiernie ;D
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  25. Wystraszyłaś mnie sytuacją z Bartmanem i Emilką, którą zwaliło na ziemię...

    Ale odkupiłaś swoje winy z bonusem nawet tym oto fragmentem:

    "- On jest jej narzeczonym – powiedział szybko Bartman i wskazał na Kosę". Rozbawiło mnie to w sumie :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbaim cię. Uwielbiam twoje opowdanie. Kończyć w zarąbistych momentach.

    Zapraszam do mnie przy okazji http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak napisałaś, jak Grzesiek wbił wzrok w ziemię to nie wiem dlaczego, ale Go sobie wyobraziłam... Genialne!!

    OdpowiedzUsuń