Do
późnego popołudnia byliśmy z Grześkiem na plaży. W międzyczasie
zadzwoniła jeszcze moja babcia oraz rodzice środkowego. Wróciliśmy
do naszego domku około siedemnastej, przebraliśmy się i ruszyliśmy
coś zjeść. Kiedy objęci szliśmy chodnikiem zaczepiły nas dwie
nastolatki.
- Przepraszam, ale czy możemy zdjęcie? - zapytała jedna z nich. Szatynka.
- I jeśli można to też autograf – powiedziała druga. Jasnowłosa.
- Jasne – odpowiedziałam za siatkarza. - Uśmiechnij się ładnie – mruknęłam do niego jeszcze i odeszłam kilka kroków od niego i dziewczyn.
Nastolatki zrobiły sobie pojedyncze zdjęcia i zdobyły autografy i to z dedykacjami!
- A mogłybyśmy jeszcze z panią? - zapytała ciemnowłosa, Alina.
- Ze mną? - zdziwiłam się.
- No z panią – uśmiechnęła się blondynka, Anita. - Pani zdjęcia są świetne.
- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech.
Dziewczyny zrobiły zdjęcia i bardzo nam podziękowały. Życzyły nawet szczęścia, wytrwałości i udanego urlopu. Podziękowaliśmy, również życzyliśmy udanych wakacji.
Chwyciłam Grześka za rękę i ruszyliśmy dalej. Po pięciu minutach siedzieliśmy już w jednej z knajpek z widokiem na ciemne morze i zamawialiśmy dania.
- Pięknie tutaj – powiedziałam popijając wino z kieliszka i rozglądając się na oświetloną ulicę oraz knajpki, które wyglądały po prostu idealnie.
- Nie mogę się nie zgodzić – uśmiechnął się Grzesiek.
Po tym jak zjedliśmy kolację, objęci ruszyliśmy wolnym krokiem w drogę powrotną.
- Nie jesteś zmęczony? - spytałam.
Jak na zawołanie – ziewnął.
- Skądże – zaśmiał się.
- Tak nawijałam wczoraj w nocy, że...
- Lubię słuchać jak mówisz – pocałował mnie w skroń.
- Nawet jak gadam nie od rzeczy? - spytałam.
- Wczoraj mówiłaś bardzo od rzeczy – uśmiechnął się. - Szczególnie o Barrio Gótic.
- No co, zawsze mnie pociągało średniowiecze.
Zaśmialiśmy się.
- Jutro możemy się tam spokojnie wybrać – zaproponował.
- I wieczorem na pewno La Font màgica – powiedziałam uradowana.
- Nawet i na Camp Nou – zaśmiał się.
- Wolałabym jakąś halę – wyszczerzyłam się.
- Prawdziwa dziewczyna siatkarza – zaśmiał się.
- To ja – pomachałam dłonią z wielkim uśmiechem.
- Kocham cię, wiesz? - spytał z ustami tuż przy moim czole.
- Miło, że przypominasz – uśmiechnęłam się i podniosłam głowę do góry, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku.
Zbyszek siedział na balkonie swojego mieszkania z trzecim już piwem w ręku zapatrzony w uliczną lampę. Nie był już pewny, czy to co wydarzyło się dzisiaj, to prawda, czy wręcz przeciwnie. Miał dość wszystkiego, a najgorsze w tym wszystkim było, to że miał dość samego siebie.
Kamila go nie kochała, ale czy on tak naprawdę ją kochał? Zjawiła się w jego życiu niespodziewanie, namieszała i zostawiła. Nie była w ogóle podobna do Kosy. No może z koloru włosów, ale to tylko tyle. A może to dlatego, że Grzesiek był starszy? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Na to i na jeszcze kilka innych, które nie dawały mu spokoju.
Bał się, że będzie tęsknił za Julką. Ta mała istotka wywołała w nim wiele pozytywnych emocji, a nawet to, że stał się bardziej opiekuńczy i zaczął marzyć o dużej rodzinie. Nie ukrywał teraz przed sobą tego, że chciał ożenić się z Kamilą, z nią założyć tę szczęśliwą rodzinę.
I co?
- I dupa – mruknął i pociągnął kilka łyków Okocimia.
Zawiał ostry wiatr, więc atakujący wszedł do środka i usiadł po turecku na swojej kanapie. Chciał, żeby była teraz przy nim Gośka. Nie chciał nikogo innego. Nikt tak jak ona go nie znał. Przez te dwa lata, kiedy ze sobą byli blondyna odkryła go tak, jak odkrywa się karty jednej z ciekawych opowieści. Wiedziała o nim wszystko, a on nie wstydził się jej mówić o swoich lękach, pragnieniach. Mógł z nią porozmawiać, tak jak gada się z najlepszym kumplem. Zawsze go rozumiała. Tylko wtedy na horyzoncie pojawił się Jurek...
Bartman westchnął głęboko i odstawił butelkę na ławę, po czym wstał.
Koniec myślenia na dzisiaj.
Potykając się w ciemnościach mieszkania, trafił do sypialni i przebrał się w czystą koszulkę. Wskoczył do łóżka i od razu poczuł, jaki był zmęczony. Zamknął oczy i natychmiast przywitał krainę Morfeusza, która była dla niego dzisiaj niesamowicie sprzyjająca...
W podobnym stanie, co Zbyszek była Gośka. Kiedy siedziała tak samotnie na kanapie z piwem w ręku, przypomniała sobie jak w mieszkaniu w Jastrzębiu siedzieli razem z Bartmanem i oglądali mecze, czy jakieś filmy i popijali piwo. Przypomniała sobie słowa Miśka: Jak się na was patrzy, to widać, że jesteście ze sobą bardzo zżyci i czuć nutkę przyjaźni na kilometr.
Odchyliła głowę i zamknęła oczy.
Po co on w ogóle przyjeżdżał do Warszawy? Nie mógł napisać listu, skoro chciał się pożegnać? Przypomniała sobie, jak mówił o swoim związku z Kamilą. Coś najwyraźniej się nie układało, ale nie chciał o tym rozmawiać. Zresztą kto by chciał rozmawiać o takich problemach z byłą dziewczyną?
W głowie stanął jej obraz, kiedy pierwszy raz ją dzisiaj pocałował. Odepchnęła go wtedy, chociaż musiała zebrać w sobie dużo siły. Tak tęskniła za jego pocałunkami, tęskniła za nim, ale to przecież ona wszystko zepsuła wdając się w romans z Jurkiem.
- Czemu musiałam być taka głupia? - mruknęła łapiąc w garść włosy.
Wypiła do reszty piwo i wstała z kanapy. Zrezygnowała z prysznica i poszła od razu do sypialni. Położyła się do łóżka i mocno przytuliła do siebie poduszkę. Przymknęła oczy i poczuła, jak łzy zaczęły spływać po jej policzkach...
Następnego ranka obudził nas mój budzik. Wyłączyłam go i właśnie wtedy syknęłam, jak jakiś jadowity wąż.
- Co ci jest? - zaciekawił się Grzesiek.
- Plecy mnie pieką, cholera – skrzywiłam się i położyłam na brzuchu.
- Podciągnij koszulkę – polecił.
Zrobiłam to co mi kazał, a po chwili usłyszałam jego gwizd.
- Piękna czerwona opalenizna – zaśmiał się.
- I ty się jeszcze śmiejesz! - warknęłam na niego.
- Dobra, dobra – uniósł ręce do góry. - Wzięłaś jakiś Pantenol, czy coś? - spytał schodząc z łóżka.
Miałam ochotę pacnąć się z czoło.
- Wiedziałam, że czegoś zapomniałam – mruknęłam.
- Skoczę do sklepu po maślankę – uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło.
- Dzięki – mruknęłam i zanurzyłam twarz w poduszce.
Piekło niemiłosiernie, a mieliśmy dzisiaj zwiedzać. Byłam na siebie wściekła.
Czy ja się nigdy nie nauczę, żeby tyle pierwszego dnia nie siedzieć centralnie na słońcu?
- Chyba nie – mruknęłam w poduszkę.
- Mówiłaś coś? - zapytał ubierający się środkowy.
Pokręciłam głową.
- Dobra, to leż, a ja wracam za pięć, góra dziesięć minut – powiedział i wyszedł.
Czekałam na niego nie pięć, nie dziesięć, a dwadzieścia minut. Leżałam bezczynie, a plecy nie przestawały piec. Przynajmniej w pokoju było chłodno.
- Przepraszam, kolejka była – wpadł do sypialni.
- Nie gadaj, tylko smaruj – powiedziałam słodkim głosikiem.
Po chwili poczułam chłodny płyn rozlewający się po moich plecach.
- Gdzieś cię jeszcze piecze? - zapytał siatkarz.
Pokręciłam przecząco głową.
- Później mogę zajść do apteki – powiedział.
- Jak będziemy wracać z wycieczki – dopowiedziałam. - Mnie zaraz przejdzie i po śniadaniu możemy jechać, iść, cokolwiek – uśmiechnęłam się.
- Na pewno? - zapytał patrząc mi prosto w twarz.
- Na pewno – kiwnęłam głową. - Przecież to nic takiego – puściłam mu perskie oczko.
- Dobra – podniósł się z łóżka. - Idę zrobić śniadanie, a ty leż i się nie ruszaj – musnął lekko moje usta i wyszedł z sypialni.
Zrobiłam, tak jak powiedział, no bo jakie było inne wyjście?
Mistrzostwa Europy... Rosja zajmuje pierwsze miejsce, Włosi drugie, a Serbia trzecie :D Bułgarzy kolejny raz na czwartym miejscu... nie chcę być złośliwa, ale nie mogę nie przyznać, że się uśmiecham, kiedy o tym mówię :) Jestem wredna!
https://scontent-a-lhr.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/q71/1379280_435918059862483_87916745_n.jpg to zdjecie już zapewne widział każdy, ale nie mogłam się powstrzymać xD Ten człek nie jest normalny i chyba każdy rację mi przyzna :D To je Spiridonov, tego nie ogarniesz, haha xD
Panowie! Wiem, że są tutaj obecni, więc! Wszystkiego co najlepsze i żeby Wam uśmiech z twarz nie schodził! ;*
Sezon Ligowy coraz bliżej :) Bartek już we Włoszech, Jarski w Gdańsku, Możdżon w Kędzierzynie, reszta naszej reprezentacji pewnie też już dzisiaj rozpoczęła treningi :D Życzę udanego startu i powodzenia!
Miłego początku tygodnia! ;*
- Przepraszam, ale czy możemy zdjęcie? - zapytała jedna z nich. Szatynka.
- I jeśli można to też autograf – powiedziała druga. Jasnowłosa.
- Jasne – odpowiedziałam za siatkarza. - Uśmiechnij się ładnie – mruknęłam do niego jeszcze i odeszłam kilka kroków od niego i dziewczyn.
Nastolatki zrobiły sobie pojedyncze zdjęcia i zdobyły autografy i to z dedykacjami!
- A mogłybyśmy jeszcze z panią? - zapytała ciemnowłosa, Alina.
- Ze mną? - zdziwiłam się.
- No z panią – uśmiechnęła się blondynka, Anita. - Pani zdjęcia są świetne.
- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech.
Dziewczyny zrobiły zdjęcia i bardzo nam podziękowały. Życzyły nawet szczęścia, wytrwałości i udanego urlopu. Podziękowaliśmy, również życzyliśmy udanych wakacji.
Chwyciłam Grześka za rękę i ruszyliśmy dalej. Po pięciu minutach siedzieliśmy już w jednej z knajpek z widokiem na ciemne morze i zamawialiśmy dania.
- Pięknie tutaj – powiedziałam popijając wino z kieliszka i rozglądając się na oświetloną ulicę oraz knajpki, które wyglądały po prostu idealnie.
- Nie mogę się nie zgodzić – uśmiechnął się Grzesiek.
Po tym jak zjedliśmy kolację, objęci ruszyliśmy wolnym krokiem w drogę powrotną.
- Nie jesteś zmęczony? - spytałam.
Jak na zawołanie – ziewnął.
- Skądże – zaśmiał się.
- Tak nawijałam wczoraj w nocy, że...
- Lubię słuchać jak mówisz – pocałował mnie w skroń.
- Nawet jak gadam nie od rzeczy? - spytałam.
- Wczoraj mówiłaś bardzo od rzeczy – uśmiechnął się. - Szczególnie o Barrio Gótic.
- No co, zawsze mnie pociągało średniowiecze.
Zaśmialiśmy się.
- Jutro możemy się tam spokojnie wybrać – zaproponował.
- I wieczorem na pewno La Font màgica – powiedziałam uradowana.
- Nawet i na Camp Nou – zaśmiał się.
- Wolałabym jakąś halę – wyszczerzyłam się.
- Prawdziwa dziewczyna siatkarza – zaśmiał się.
- To ja – pomachałam dłonią z wielkim uśmiechem.
- Kocham cię, wiesz? - spytał z ustami tuż przy moim czole.
- Miło, że przypominasz – uśmiechnęłam się i podniosłam głowę do góry, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku.
Zbyszek siedział na balkonie swojego mieszkania z trzecim już piwem w ręku zapatrzony w uliczną lampę. Nie był już pewny, czy to co wydarzyło się dzisiaj, to prawda, czy wręcz przeciwnie. Miał dość wszystkiego, a najgorsze w tym wszystkim było, to że miał dość samego siebie.
Kamila go nie kochała, ale czy on tak naprawdę ją kochał? Zjawiła się w jego życiu niespodziewanie, namieszała i zostawiła. Nie była w ogóle podobna do Kosy. No może z koloru włosów, ale to tylko tyle. A może to dlatego, że Grzesiek był starszy? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Na to i na jeszcze kilka innych, które nie dawały mu spokoju.
Bał się, że będzie tęsknił za Julką. Ta mała istotka wywołała w nim wiele pozytywnych emocji, a nawet to, że stał się bardziej opiekuńczy i zaczął marzyć o dużej rodzinie. Nie ukrywał teraz przed sobą tego, że chciał ożenić się z Kamilą, z nią założyć tę szczęśliwą rodzinę.
I co?
- I dupa – mruknął i pociągnął kilka łyków Okocimia.
Zawiał ostry wiatr, więc atakujący wszedł do środka i usiadł po turecku na swojej kanapie. Chciał, żeby była teraz przy nim Gośka. Nie chciał nikogo innego. Nikt tak jak ona go nie znał. Przez te dwa lata, kiedy ze sobą byli blondyna odkryła go tak, jak odkrywa się karty jednej z ciekawych opowieści. Wiedziała o nim wszystko, a on nie wstydził się jej mówić o swoich lękach, pragnieniach. Mógł z nią porozmawiać, tak jak gada się z najlepszym kumplem. Zawsze go rozumiała. Tylko wtedy na horyzoncie pojawił się Jurek...
Bartman westchnął głęboko i odstawił butelkę na ławę, po czym wstał.
Koniec myślenia na dzisiaj.
Potykając się w ciemnościach mieszkania, trafił do sypialni i przebrał się w czystą koszulkę. Wskoczył do łóżka i od razu poczuł, jaki był zmęczony. Zamknął oczy i natychmiast przywitał krainę Morfeusza, która była dla niego dzisiaj niesamowicie sprzyjająca...
W podobnym stanie, co Zbyszek była Gośka. Kiedy siedziała tak samotnie na kanapie z piwem w ręku, przypomniała sobie jak w mieszkaniu w Jastrzębiu siedzieli razem z Bartmanem i oglądali mecze, czy jakieś filmy i popijali piwo. Przypomniała sobie słowa Miśka: Jak się na was patrzy, to widać, że jesteście ze sobą bardzo zżyci i czuć nutkę przyjaźni na kilometr.
Odchyliła głowę i zamknęła oczy.
Po co on w ogóle przyjeżdżał do Warszawy? Nie mógł napisać listu, skoro chciał się pożegnać? Przypomniała sobie, jak mówił o swoim związku z Kamilą. Coś najwyraźniej się nie układało, ale nie chciał o tym rozmawiać. Zresztą kto by chciał rozmawiać o takich problemach z byłą dziewczyną?
W głowie stanął jej obraz, kiedy pierwszy raz ją dzisiaj pocałował. Odepchnęła go wtedy, chociaż musiała zebrać w sobie dużo siły. Tak tęskniła za jego pocałunkami, tęskniła za nim, ale to przecież ona wszystko zepsuła wdając się w romans z Jurkiem.
- Czemu musiałam być taka głupia? - mruknęła łapiąc w garść włosy.
Wypiła do reszty piwo i wstała z kanapy. Zrezygnowała z prysznica i poszła od razu do sypialni. Położyła się do łóżka i mocno przytuliła do siebie poduszkę. Przymknęła oczy i poczuła, jak łzy zaczęły spływać po jej policzkach...
Następnego ranka obudził nas mój budzik. Wyłączyłam go i właśnie wtedy syknęłam, jak jakiś jadowity wąż.
- Co ci jest? - zaciekawił się Grzesiek.
- Plecy mnie pieką, cholera – skrzywiłam się i położyłam na brzuchu.
- Podciągnij koszulkę – polecił.
Zrobiłam to co mi kazał, a po chwili usłyszałam jego gwizd.
- Piękna czerwona opalenizna – zaśmiał się.
- I ty się jeszcze śmiejesz! - warknęłam na niego.
- Dobra, dobra – uniósł ręce do góry. - Wzięłaś jakiś Pantenol, czy coś? - spytał schodząc z łóżka.
Miałam ochotę pacnąć się z czoło.
- Wiedziałam, że czegoś zapomniałam – mruknęłam.
- Skoczę do sklepu po maślankę – uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło.
- Dzięki – mruknęłam i zanurzyłam twarz w poduszce.
Piekło niemiłosiernie, a mieliśmy dzisiaj zwiedzać. Byłam na siebie wściekła.
Czy ja się nigdy nie nauczę, żeby tyle pierwszego dnia nie siedzieć centralnie na słońcu?
- Chyba nie – mruknęłam w poduszkę.
- Mówiłaś coś? - zapytał ubierający się środkowy.
Pokręciłam głową.
- Dobra, to leż, a ja wracam za pięć, góra dziesięć minut – powiedział i wyszedł.
Czekałam na niego nie pięć, nie dziesięć, a dwadzieścia minut. Leżałam bezczynie, a plecy nie przestawały piec. Przynajmniej w pokoju było chłodno.
- Przepraszam, kolejka była – wpadł do sypialni.
- Nie gadaj, tylko smaruj – powiedziałam słodkim głosikiem.
Po chwili poczułam chłodny płyn rozlewający się po moich plecach.
- Gdzieś cię jeszcze piecze? - zapytał siatkarz.
Pokręciłam przecząco głową.
- Później mogę zajść do apteki – powiedział.
- Jak będziemy wracać z wycieczki – dopowiedziałam. - Mnie zaraz przejdzie i po śniadaniu możemy jechać, iść, cokolwiek – uśmiechnęłam się.
- Na pewno? - zapytał patrząc mi prosto w twarz.
- Na pewno – kiwnęłam głową. - Przecież to nic takiego – puściłam mu perskie oczko.
- Dobra – podniósł się z łóżka. - Idę zrobić śniadanie, a ty leż i się nie ruszaj – musnął lekko moje usta i wyszedł z sypialni.
Zrobiłam, tak jak powiedział, no bo jakie było inne wyjście?
Mistrzostwa Europy... Rosja zajmuje pierwsze miejsce, Włosi drugie, a Serbia trzecie :D Bułgarzy kolejny raz na czwartym miejscu... nie chcę być złośliwa, ale nie mogę nie przyznać, że się uśmiecham, kiedy o tym mówię :) Jestem wredna!
https://scontent-a-lhr.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/q71/1379280_435918059862483_87916745_n.jpg to zdjecie już zapewne widział każdy, ale nie mogłam się powstrzymać xD Ten człek nie jest normalny i chyba każdy rację mi przyzna :D To je Spiridonov, tego nie ogarniesz, haha xD
Panowie! Wiem, że są tutaj obecni, więc! Wszystkiego co najlepsze i żeby Wam uśmiech z twarz nie schodził! ;*
Sezon Ligowy coraz bliżej :) Bartek już we Włoszech, Jarski w Gdańsku, Możdżon w Kędzierzynie, reszta naszej reprezentacji pewnie też już dzisiaj rozpoczęła treningi :D Życzę udanego startu i powodzenia!
Miłego początku tygodnia! ;*