czwartek, 31 października 2013

Dziewięćdziesiąt trzy


Na plaży byliśmy do godziny piętnastej. Odbijaliśmy piłką, urządzaliśmy wyścigi pływackie, żadnego nie udało mi się wygrać, no ale bądź tu mądry ze wzrostem metr sześćdziesiąt pięć do ponad dwumetrowca. Jeżeli komuś się udało wygrać z tak wielkim człowiekiem, to brawa dla niego. Dużo też rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Aż żal było myśleć, że już jutro wieczorem stąd wyjeżdżamy.
- Grzesiu, a co kupujemy Zibiemu na urodziny? - zapytałam, kiedy wyszliśmy z wody i położyliśmy się na swoich ręcznikach.
- Kupmy mu kapcie – zaproponował, z czego zaczęłam się śmiać.
- Nie stać cię na lepszy pomysł? - popatrzyłam na jego twarz. Oczy miał teraz zamknięte, ponieważ leżał twarzą do słońca. Do tego dwudniowy zarost, który sprawiał, że nie można było mu się oprzeć.
- Drapaczka do pleców?
Kolejny jego pomysł, który wywołał mój śmiech.
- Nie podoba ci się? - spytał patrząc na mnie mrużąc jedno oko.
- Skądże – powiedziałam ciągle się śmiejąc.
- Ciekawe, co sprawi mu Kamila? - zastanawiał się na głos.
- Podejrzewam, że podrzucą nam Julkę na noc – wyszczerzyłam się.
- A ty już tylko o jednym! - usiadł i zaczął się ze mnie śmiać.
- Ponoć ostatnio ciągle myślę tylko o jednym – spojrzałam mu prosto w twarz z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Serio? - przybliżył się do mnie. - Nie zauważyłem... – mruknął mi do ucha i musnął nosem mój policzek.
Zaczęłam się cicho śmiać.
- A teraz na poważnie, co robimy po obiedzie? - spytałam.
- Nie mów, że jeszcze nie wiesz... - kolejne mruknięcie prosto do ucha, a do tego lekki pocałunek w szyję.
- O nie, nie – powiedziałam stanowczo, ale zaczęłam się śmiać. - Trzeba wybrać prezent urodzinowy dla Zbysia.
- Wyrzuć go wreszcie z głowy – odparł, a po chwili leżałam już na ręczniku, a on nade mną. - Przyjechałaś tu chyba ze mną, co? - uśmiechnął się figlarnie.
- Przyjechałam poflirtować z obcokrajowcami – wyszczerzyłam się. - A ty, to tylko tak na doczepkę.
- Coś ci chyba nie wychodzi – mruknął głośno, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Nie wychodzi? - spytałam. - Zejdź ze mnie, to ci pokażę jak mi nie wychodzi – odepchnęłam go zabawnie od siebie.
- Ależ proszę cię bardzo – podniósł się na nogi.
Dobra, tego się nie spodziewałam, ale szybko się podniosłam.
- Patrz i ucz się – poprawiłam włosy, wypchnęłam pierś do przodu i ruszyłam przed siebie.
To żeś się wpakowała, zaśmiał się cichutki głos w mojej głowie.
- Jakbym nie wiedziała – mruknęłam pod nosem.
Idąc dalej rozglądałam się wokół siebie. Marszczyłam nos, ponieważ nigdzie nie widziałam żadnego wolnego faceta, no dobra, było kilku, ale chciałam, żeby Grześkowi opadła szczena. Kręciłam się sama przez ponad pięć minut i nie miałam żadnego pomysłu. W stronę środkowego nie spojrzałam ani razu, ale i tak wiedziałam, że mnie obserwuje. Jego wzrok wyczuwałam z wielką łatwością i nie mogłam pomylić z żadnym innym.
Nagle obróciłam się na pięcie i zaczęłam zmierzać w stronę, z której przyszłam. Kilka kroków później przystanęłam, ponieważ postanowiłam pożyczyć piłkę do siatkówki od małżeństwa, które aktualnie popijało zimne drinki.
Obiecałam, że piłkę przyniosę maksymalnie za pięć minut, podziękowałam i ruszyłam szybkim krokiem w stronę naszych ręczników. Grzesiek myślał, że nie zauważyłam, jak odwrócił głowę i innym kierunku, ale był z błędzie.
Stanęłam niedaleko wygrzewającego się środkowego i podrzuciłam piłkę do góry, po czym z całą siłą jaką tylko miałam uderzyłam w nią. Niebiesko-żółta piłka trafiła prosto w opalone ramię mojego środkowego. Kosok podskoczył na swoim ręczniku i przez chwilę nie wiedział co się dzieje.
- Oh my god! - podbiegłam do niego niby zakłopotana. - I'm so sorry! I didn't mean to hit you! I' m so sorry!
- Nothing happened – wyszczerzył się jak jakiś chory na umyśle. - But to pick me up, you could be somehow more effort – powiedział dalej się szczerząc, a mnie po prostu opadły ręce.
Nie zdążyłam już nic mu powiedzieć, ponieważ śmiejąc się jak głupek pobiegł do wody.
Walnęłam się otwartą dłonią prosto w czoło. Nie wierzyłam w to, co przed chwilą usłyszałam.
- Wielki kurde siatkarzyna się znalazł – mruknęłam pod nosem i odniosłam piłkę małżeństwu.
Szybko wróciłam na swój ręcznik i się na nim położyłam. Nie wiem, ile tak leżałam, ale z błogiego stanu wyrwał mnie rozbawiony głos Grześka:
- Coś chyba te podrywy nieudane.
- Sami nadęci siatkarze się kręcą, więc nie warto – powiedziałam wyraźnie, nawet nie otwierając oczu.
Wyczułam, że usiadł obok mnie, a po chwili zimna i mokra głowa znalazła się moim brzuchu.
- Sami nadęci mówisz? - zaśmiał się cicho. - A czy coś takiego od nadętego siatkarza ci się spodoba? - spytał, ale nawet nie otworzyłam oczu. - Chociaż spójrz – szepnął.
Westchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. Usiadłam, a głowa Grześka znalazła się na moich udach. Zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do światła i spojrzałam na jego prawą dłoń. Wzięłam niedużą, zakręconą muszelkę w swoje palce i pomalutku zaczęłam ją obracać. Była piękna, wręcz doskonała. Jasnobrązowy kolor był niesamowity.
- Jest piękna – szepnęłam i spojrzałam na leżącego Grześka. - Gdzie ją znalazłeś?
- Jak obiecasz, że ostatni raz nazwałaś mnie nadętym siatkarzem...
- Nadętym siatkarzyną... - mruknęłam.
- Że co?! - krzyknął i usiadł.
- Przepraszam – uśmiechnęłam się. - Pierwszy i ostatni raz...
- Mam nadzieję – spojrzał na mnie. - Więc?
- Obiecuję – przyłożyłam prawą dłoń do serca.
- Dowiesz się wieczorem – wyszczerzył się i cmoknął mnie w policzek.
- To nie fair!
- Nie fair było też, to że zaczęłaś szukać jakiegoś faceta na podryw – wyszczerzył się.
- No, ale nie znalazłam, bo kurde nie da się znaleźć faceta, który by mi zawrócił w głowie tak jak ty!
- Bardzo dobrze – uśmiechnął się zniewalająco i objął mnie jednym ramieniem. - I żeby tak już zostało – pocałował mnie w skroń. - Bo nie daj Boże, biedny facet pojawi się na pogotowiu z całą zakrwawioną twarzą.
Zaśmiałam się cicho i palnęłam go w ramię.
- No co mnie bijesz? - zaśmiał się. - Kocham cię jak wariat, więc...
- Jak wariat? - przerwałam mu.
- Największy na świecie – zaśmiał się i szybko wstał, po czym w mgnieniu oka miał mnie już na rękach. - I niech się inni mają na baczności!
Zaczęłam się śmiać, a on ruszył prosto do morza i już po chwili oboje byliśmy pod wodą...



Dobra, na wstępie od razu przepraszam, że taki krótki! ;) Notatka ode mnie też krótka, bo nie mam mocy -.-' W takim razie, trzymajcie się ;*
I mam takie pytanie... Kto też oddał Jej serce? ♥

Pozdrawiam Was gorąco!
poziomkowa. 

sobota, 26 października 2013

Dziewięćdziesiąt dwa


Rano obudziłam się jeszcze przed budzikiem. Grzesiek jeszcze spał, a nie chciałam go budzić, więc najciszej jak tylko potrafiłam wyszłam z łóżka, wyłączyłam budzik i drapnęłam koszulę, którą siatkarz miał wczoraj na sobie. Włożyłam ją i wyszłam na balkon, skąd rozciągał się piękny widok na morze. Oparłam się o barierkę i wystawiłam twarz ku słońcu, zamykając przy okazji oczy.
Na mojej twarzy wykwitł lekki uśmiech. Właśnie tak szczęśliwa chciałam czuć się do końca życia. Zawsze budzić się obok Grześka, u jego boku zasypiać. Nie chciałam, aby coś poszło nie tak. Za bardzo go kochałam, żeby nauczyć się żyć, nie daj Boże, bez niego! Za dużo dla mnie znaczył i wiedziałam, że nie pozwolę, na to, aby go stracić.
W wyobraźni zawirował mi obraz z wczorajszego wieczoru. Pięknie oświetlona scena do tańczenia, wolna muzyka i my. Beztroski i szczęśliwy świat. Podobny do świata dziecka, tyle że świat dzieciństwa kiedyś się kończy, a ja chciałam, aby to trwało do końca naszego życia. Oboje do tego dążyliśmy.
Na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech, kiedy poczułam dłonie środkowego obejmujące mnie w pasie.
- Dzień dobry – zamruczał mi do ucha.
- Dobry, dobry – oparłam się o jego pierś swoimi plecami. - Czemu nie śpisz? - spytałam.
- Bo ciebie nie ma blisko – powiedział mi wprost do ucha.
- Co ty zrobisz beze mnie w Spale? - zaśmiałam się cicho. - A może mam już uprzedzić Kubę, że nie będziesz spał po nocach?
- Będziesz musiała przed snem ze mną rozmawiać – oznajmił z uśmiechem.
- Z Kubą, który będzie siedział obok ciebie...
- Kupię mu słuchawki i powiem, że ma włączać najgłośniejszy metal, jaki tylko ma, kiedy ja będę z tobą rozmawiał – uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ty to zawsze znajdziesz jakieś wyjście – zaśmiałam się.
- Zawsze do usług – oparł brodę na mojej głowie.
- Nie chce mi się stąd wyjeżdżać – mruknęłam.
- Mamy jeszcze dwa dni – odpowiedział. - I trzeba je jak najlepiej wykorzystać.
Odwróciłam się do niego przodem, ale nie pozwoliłam, aby wypuścił mnie z objęć.
- Będziesz tęsknił, kiedy będziesz w Spale? - zapytałam.
- Jak jeszcze nigdy za nikim – przyciągnął mnie mocniej do siebie, tak że teraz głowę miałam przyciśniętą do jego klatki piersiowej.
- Kocham cię – szepnęłam.
- Ja ciebie też – pogłaskał mnie po głowie. - Zobaczysz, nim się obejrzysz, znowu będziemy razem.
- Oby – mruknęłam.
Przez kilka minut staliśmy w kompletnej ciszy i napawaliśmy się swoją bliskością.
- Ciekawe co tam u reszty – uśmiechnęłam się.
- Pewnie świetnie się bawią – powiedział pewnym tonem głosu. - Piotrek z Alką w jakiejś dziczy, sam bóg wie co tam się dzieje...
Zaśmiałam się na jego słowa.
- No co? - uśmiechnął się.
- Nic, nic – pokręciłam głową.
Posłał mi szeroki uśmiech.
- Zbyszek z Kamilą pewnie wylegują się teraz na naszym tarasie, a Krzysiek z Iwoną świetnie bawią się z dzieciakami w swoim pięknym ogrodzie.
- Zapewne masz rację – kiwnęłam głową.
- A jakże – zaśmiał się cicho i chwycił mnie za rękę. - Chodź, musimy coś zjeść – pociągnął mnie w stronę kuchni.
Jak to często ostatnio bywało, Grzesiek pewnie miał rację, co do naszych przyjaciół...
Po śniadaniu od razu zaczęliśmy się przygotowywać do wyjścia na plażę.
Założyłam strój kąpielowy i obejrzałam się w lustrze. Opalenizna na nogach, brzuchu oraz dekolcie i ramionach, jak i plecach już zbrązowiała, za to twarz miałam lekko czerwoną. Związałam włosy w kitkę i włożyłam na siebie krótkie spodenki oraz białą koszulkę na ramiączkach. Wyszłam z łazienki i skierowałam swoje kroki do sypialni, gdzie Grzesiek już gotowy do wyjścia leżał na kanapie i oglądał zdjęcia na aparacie.
- Ej! - krzyknęłam na niego. - Mieliśmy zrobić to razem! - wskoczyłam na łóżko, a siatkarz zaczął się śmiać.
- Obejrzysz w domu – wyszczerzył się środkowy.
- Nie ma mowy! - krzyknęłam i wyciągnęłam rękę po aparat, ale spryciarz dosłownie dwie sekundy wcześniej uniósł rękę, w której miał aparat wysoko do góry.
- Mówiłaś, że mamy je obejrzeć razem, a ja teraz chcę iść na plażę – uśmiech nie schodził mu z twarzy, a do tego patrzył mi się prosto w oczy.
- Jesteś niesprawiedliwy!
- Jestem bardzo sprawiedliwy – puścił mi perskie oczko i zaczął podnosić się z łóżka, ale nie udało mu się to, ponieważ usiadłam na jego brzuchu.
- Skarbie, pojęcia ci się chyba pomyliły, wiesz? - spojrzałam na jego twarz z kpiącym uśmieszkiem i pochyliłam się lekko, żeby wydostać aparat z jego dłoni, ale mi się nie udało.
- Nic mi się nie pomyliło – uśmiechnął się łobuzersko i w jednej chwili już na nim leżałam. - A ty powinnaś popracować nad równowagą – wyszczerzył się za co dostał ode mnie po swoich ramionach. - A może jednak nie? - zamyślił się przez chwilę.
- Bardzo śmieszne, wiesz? - podniosłam głowę do góry.
Poczułam na swoich plecach jego dwie dłonie.
- A nawet bardzo – spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś niemożliwy – mruknęłam.
- Coraz częściej mi to powtarzasz – zauważył.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Tylko nie zapominaj, że ja lubię ludzi niemożliwych – uśmiechnęłam się i zbliżyłam swoją twarz do jego. - A takiego jednego, to nawet kocham.
- Jak bardzo? - spytał.
- Najbardziej na świecie – wyszczerzyłam się i mocno go pocałowałam.
Girls, they want...! - wydarł się mój telefon.
Grzesiek zaczął się głośno śmiać i sięgnął po komórkę, która leżała na szafce nocnej i mi ją podał.
- Halo? - odebrałam nawet nie patrząc na to, kto dzwoni.
- Cześć, skarbie! - usłyszałam wesoły głos babci.
- O, hej babciu! - uśmiechnęłam się. - Co tam u was słychać?
- U nas dobrze, a jak u was? Mam nadzieję, że dobrze się bawicie?
- Tak, bawimy się prześwietnie – wyszczerzyłam się do siatkarza.
- Jesteście już na plaży? - zainteresowała się babcia.
- Jeszcze nie, właśnie się zbieramy – powiedziałam, a Grzesiek zaczął się śmiać.
No tak, sposób w jaki szykowaliśmy się na plażę, najlepszym nie był.
- Słyszę, że wesoło, więc nie będę wam przeszkadzać – wiedziałam, że się w tej chwili uśmiechnęła. - Pozdrów Grzesia i bawcie się dobrze.
- Pozdrowię, pozdrowię, dzięki. A! Babciu, może wpadlibyście w niedzielę do Rzeszowa? Dawno się nie widzieliśmy, a przyjadą też rodzice Grześka.
- Świetny pomysł! - krzyknęła mi do słuchawki. - Tylko nie wiem, czy przyjedzie Anka...
- To co ona, takiego ciekawego znowu robi? - westchnęłam.
- Dużo by opowiadać, ale strasznie kłócą się z Kornelią. Powiem ci wszystko, jak się zobaczymy – obiecała. - Dam ci jeszcze znać, o której przyjedziemy, dobrze?
- Trzymam cię za słowo. Dobrze, dobrze.
- To pa pa, skarbie! Miłej zabawy!
Nie zdążyłam już nic powiedzieć, ponieważ kobieta się rozłączyła.
- To co, będzie rodzinne spotkanko? - Kosok uniósł jedną brew do góry.
- Na to wygląda – wyszczerzyłam się. - Ciekawa jestem ich reakcji...
- Mam tylko nadzieję, że moi rodzice nie zareagują w podobny sposób, jak Kamila – westchnął siatkarz.
- Jestem prawie pewna, że nie – uśmiechnęłam się lekko. - Dobra – podniosłam się. - Idziemy na plażę, już – wstałam i drapnęłam plażówkę z łóżka, po czym ruszyłam do wyjścia z domku.


Każdy już wie... AA został zwolniony z funkcji selekcjonera naszej reprezentacji. Zastąpi Go Stephane Antiga... Nie rozumiem dlaczego akurat ten pan, ale życzę Mu i naszym Orzełkom zajścia jak najdalej :) Za Andreą, nie wiem jak Wy, będę bardzo tęsknić. Zostaje tylko mu PODZIĘKOWAĆ! Także, dziękujemy!

Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj tak mnie zmogło, że poszłam spać po osiemnastej -.-' Przepraszam... Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe? ;)
Dzisiaj o 14;45 Sovia zmierzy się z Jastrzębskim Węglem :D Transmisja w Polsat Sport :D
Miłego weekendu!
poziomkowa. 

piątek, 18 października 2013

Dziewięćdziesiąt jeden

Przez cały dzień zwiedzaliśmy Barcelonę. Dawno nie miałam tak wesołej wycieczki. Z Grześkiem nie dało się nudzić. Kiedy oprowadzał nas przewodnik czasami siatkarz dopowiadał jakieś swoje aluzje, co często wywoływało mój śmiech oraz gromiące mnie spojrzenia starszych ludzi, którzy byli z nami akurat w anglojęzycznej grupie.
Aparat wzbogacił się o tyle zdjęć, że wybranie tych najlepszych do albumu będzie niesamowicie trudne, ale powinniśmy dać radę.
Kiedy wieczorem usiedliśmy w jednej z restauracji, odetchnęłam z ulgą.
- Jutro cały dzień wylegujemy się na plaży – powiedziałam zdecydowanie.
- Jak sobie życzysz – zaśmiał się cicho.
Nie zdążyłam już nic powiedzieć, ponieważ podszedł do nas kelner. Każde z nas coś zamówiło, a potem odezwał się siatkarz:
- Zatańczysz ze mną?
Nogi mi odpadały po dzisiejszej wycieczce, ale kiwnęłam głową i wstałam z krzesła. Wkroczyliśmy na parkiet, gdzie oprócz nas w takt wolnej muzyki poruszała się jedna para staruszków i zaczęliśmy tańczyć.
- You reflect in this heart of mine –
zanucił mi do ucha, a ja szeroko się uśmiechnęłam.
- Kocham cię – szepnęłam patrząc w brązowe tęczówki, które zawsze sprawiały, że byłam jak zahipnotyzowana.
- Ja ciebie też – uśmiechnął się lekko i przygarnął mnie do siebie.
No i czego chcieć więcej?
Kamila schodziła właśnie z góry, aby się czegoś napić.
- Dziecko, co ty chcesz dalej zrobić? - zapytała jej mama siedząca przy stole w kuchni z kubkiem herbaty w dłoniach.
- Na pewno nie zostać w Katowicach – odpowiedziała i szarpnęła za rączkę od lodówki.
- To gdzie ty pojedziesz, skoro do Rzeszowa też nie chcesz wracać? - pani Kosok spojrzała na córkę, która nalewała sobie soku do szklanki. Córka nic jej nie odpowiedziała, więc ciągnęła. - Dalej nie rozumiem, jak mogłaś rzucić Zbyszka – westchnęła. - To taki dobry chłopak.
- Nie przesadzaj – mruknęła Kamila. - Ja nie mogę być z mężczyzną, którego nie kocham.
- Całkowici inaczej wyglądało to w święta...
- To było dawno, a teraz jest teraz i na tym zakończmy tę rozmowę – trzasnęła drzwiami od lodówki i ruszyła na górę.
Rozumiała, że jej matka polubiła Zbyszka, ale co z tego, skoro ona go nie kochała? Wiedziała, że nie zachowała się fair, ale dusiła się w związku z nim od jakiegoś czasu. W dodatku kilka dni temu znalazła w jego szufladzie zdjęcie tej całej Gośki. Fotografia była zakopana głęboko pod papierami, ale Kamila wtedy uważnie czegoś szukała i na nią natrafiła. Była święcie przekonana, o tym, że Gośka całkowicie zniknęła z życia Zbyszka, a tu jej zdjęcie. A może to ona zbytnio dramatyzowała na jej punkcie? Przecież tych dokumentów Bartman nie ruszał odkąd przeprowadził się do Rzeszowa, więc nie można powiedzieć, że związek rozpadł się przez Gośkę.
Westchnęła głęboko i weszła do pokoju, po czym usiadła na łóżku. Wyjazd do Stanów wydawał jej się najlepszym rozwiązaniem. Tam też mała będzie miała lepszy start. Lepsze perspektywy, aby ułożyć swoje życie.
Ona też odmieni swoje życie. Nie wróci do Alexa, co to, to nie. Może znajdzie osobę, którą pokocha naprawdę, a nie osobę, której będzie chciała tylko podziękować za to jak opiekuje się Julką, mówiąc, że ją kocha. Nie chciała znaleźć drugiego Zbyszka i pomylić uczuć. Już nie...

Zbyszek siedział na tarasie u Emilki i Grześka z butelką piwa w ręku i nie wiedział już, co ma myśleć. Doszło już do niego, że Kamila odeszła i zabrała Julkę. Tylko, że Bartman nie mógł sobie wyobrazić tego, że już nie utuli małej do snu, czy nie wstanie w środku nocy, bo dziewczynka się przebudziła. Nie zobaczy tego, jak stawia pierwszy krok, czy tego jak wypowiada swoje pierwsze słowa. Nie było to jego dziecko, ale traktował je jak własne i za nic nie chciał tracić z Julką kontaktu. Tylko co teraz zrobi Kamila? Wiedział tylko tyle, że jest w Katowicach, ale był pewny, że długo tam nie zostanie.
Przypomniał sobie, jak w święta mówiła mu, że będąc jeszcze nastolatką, chciała się stamtąd wyrwać, bo po prostu dusiła się we własnym domu. Dla Zbyszka było to trochę dziwne, bo naprawdę polubił państwa Kosoków. Pamiętał jak mówiła mu jeszcze, że nie lubi tego w sobie, ale szybko jej się niektóre rzeczy nudzą. Na przykład miejsce zamieszkania. Pamiętał jak w jeden wieczór rozmawiali o opuszczeniu Rzeszowa.
- Przecież w innym klubie też będziesz mógł się rozwijać – mówiła mu.
Przyszły do niego propozycje z różnych klubów z Europy, ale wszystkim odmówił. Przyzwyczaił się aż za bardzo do życia w Rzeszowie. Było mu tu dobrze i nie miał zamiaru go opuszczać. Najwyraźniej ludzie z klubu docenili go, ponieważ dostał nowy kontrakt, tylko że tym razem na dwa następne sezony. Nie wahał się, kiedy go podpisywał, czuł że wyjdzie mu to na dobre i będzie blisko przyjaciół.
Pociągnął łyk piwa i popatrzył na domek, który wybudowali Emilka i Grzesiek. Sam marzył już o swoim domu i kobiecie oraz dzieciach, które w nim zamieszkają. Wiele razy wyobrażał sobie, że wraca do takiego domu po treningu, a w drzwiach wita go mała Julka, a w kuchni urzęduje Kamila. W jednej chwili prysło to wyobrażenie, jak bańka mydlana.
Bartman odetchnął głęboko i zamknął oczy.
Co dalej?, ta pytanie ostatnio zadawał sobie milion razy dziennie. Tylko cóż z tego, skoro alej nie znał na nie odpowiedzi?

Ala siedziała w bluzie Piotrka, która była zdecydowanie na nią za duża i rozmyślała o swoim dotychczasowym życiu. Miała przy sobie mężczyznę, którego kochała, i który kochał ją. Męczyło ją tylko to, że nigdzie nie mogła znaleźć pracy i nie mogła zbytnio dołożyć się do ich wspólnych wydatków. Już czasami nie mogła wytrzymać sama w mieszkaniu, kiedy Nowakowski był na treningach, a teraz jeszcze miał wyjechać do Spały, aby tam zacząć treningi reprezentacyjne.
Muszę coś znaleźć, bo inaczej zwariuję...
- O czym tak myślisz? - zapytał środkowy siadając obok nie na łóżku.
- O tym, że muszę znaleźć jakąś pracę – popatrzyła na niego.
- Teraz, kiedy jesteśmy na wakacjach w dodatku w środku lasu, sami – musnął swoim nosem jej nos. - Ty rozmyślasz o tym, że musisz znaleźć pracę...
- No bo muszę – uśmiechnęła się. - Zanudzę się w domu, kiedy ciebie nie będzie – zarzuciła mu ręce na szyję. - Chociaż... - zamyśliła się na chwilę.
- Co? - zaśmiał się cicho i musnął nosem jej policzek.
- Zawsze mogę zaprosić kogoś na kawę, czy coś...
- Emilka pewnie się ucieszy – uśmiechnął się.
- Nie mówiłam tylko o niej – wyszczerzyła się.
- No wiesz co! - oburzył się siatkarz i spojrzał na nią uważnie. - W takim razie pani Hania, będzie musiała mnie informować o wszystkich twoich wyjściach i o ludziach, którzy cię odwiedzają – powiedział śmiejąc się.
- Nie ma mowy – wyszczerzyła się. - Przecież wiesz, że nie zamieniłabym cię na nikogo innego – pocałowała go lekko.
- Naprawdę? - spytał wielce zdumiony.
- Jakbyś o tym jeszcze nie wiedział – uśmiechnęła się i mocno go pocałowała.
- Powiedzmy, że mnie przekonałaś – uśmiechnął się tuż przy jej ustach i po tym, jak jego usta ponownie złączyły się z ustami Alki, powoli zaczął rozsuwać zamek bluzy...




No to... poziomkowa. powróciła ;D Tęskniłam za Wami wiecie? ;p Dzięki za Waszą pamięć o mnie. Tę w komentarzach, w wiadomościach na Gadu – Gadu, Facebook'u i za listy ;* Na listy odpiszę najszybciej jak się tylko da! ;D
No to, co tam u Was? Jak życie, szkoła? ;p Mam nadzieję, że wszystko jest tak jak tego byście chcieli :)
Każdy już wie, Puchar zabieramy do Rzeszowa! ♥ Mecz niesamowity, akcja z brakiem prądu, fantastyczna gra Resoviaków! Nie wiem, jak Wam, ale mnie gra Fabiana bardzo się podoba i śmiem nawet twierdzić, że może wygryźć Tichacka z pierwszej szóstki ;)
Zaczęła się Plus Liga... wreszcie! ♥ Jakim klubom kibicujecie? ;D U mnie na pierwszym miejscu oczywiście Resovia, a później Jastrzębie, ale serce skradli mi też Czarni Radom :D
Przestaję pierdzielić jak potłuczona i życzę Wam miłego weekendu! ;* Oraz zostawiam z piosenką, która dzisiaj z moich głośników poleciała już chyba dwusetny raz ;D Powrót do czasów, kiedy nasi rodzice byli mniej więcej w naszym wieku! ♥ http://www.youtube.com/watch?v=Lp2qcCrdBLA
poziomkowa. 

środa, 2 października 2013

Mała informacja...

Chcę być z Wami fair, więc powiadamiam Was, że epizod już w tym tygodniu się nie pojawi... Powinien ukazać się jakoś pod koniec następnego tygodnia, tj. 12/13/14 października... Przepraszam, ale muszę po prostu dojść do siebie po stracie bliskiej mi osoby, mam nadzieję, że zrozumiecie. Od razu mówię, NIE ZAWIESZAM opowiadania, żeby było jasne...

A! Zapomniałabym! Dzięki Wam i Waszym głosom, udało mi się pokonać Przeciwniczki w konkursie u KibicoweLove! Dziękuję bardzo za ponad setkę oddanych głosów! ;* Jesteście najlepsi! ♥

Trzymajcie się ciepło w te zimne już dni! ;*
poziomkowa.