-
Dlaczego przywiozłaś mnie do Igły? - zapytał, kiedy zgasiłam
silnik.
Nie miałam pojęcia, gdzie stały samochody zaproszonych gości, ale byłam wdzięczna Ignaczakom, że pomyśleli o tym, aby je gdzieś pochować.
- Zaraz się przekonasz – uśmiechnęłam się.
Zsiadł z motoru i chwycił mnie za rękę, po czym ruszyliśmy ścieżką do domu.
- Za parę tygodni będziemy wracać tak do naszego domu – mruknął mi do ucha, a mój uśmiech się poszerzył.
Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. W domu panowała kompletna cisza i było ciemno, więc zapaliłam światło w przedpokoju.
- Ktoś tu w ogóle jest? - zapytał środkowy i ściągnął kurtkę.
Wzruszyłam tylko ramionami i odwiesiłam kurtkę.
- Chodź – chwyciłam go ponownie za rękę i ruszyłam do salonu.
Na mojej twarzy pojawił się wielgaśny uśmiech.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy zaproszeni i zapaliło się światło.
Grzesiek aż cofnął się do tyłu z zaskoczenia.
- Sto lat, sto lat! Niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz! Niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! - piosenka odśpiewana przez Ignaczaków, Piotrka, Alkę, Kamilę, Zbyszka, rodziców Grześka, kolegów z klubu, którzy przyszli razem ze swoimi żonami lub partnerkami, Mateusza Mikę, Grześka Łomacza, moją babcię, Kornelię, Karola, Kacpra i Ankę wyszła przecudnie.
- A kto?! - krzyknęła Kroni.
- Grzesiek! - ryknęła cała reszta z uśmiechami na ustach.
Brunet stał i patrzył na wszystkich z wielkim zaskoczeniem, ale także i z uśmiechem.
- Dziękuję – wydukał wreszcie. - Jak wyście to wszystko...
- Podziękuj Emilii – odezwał się jego tato.
Spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem.
- Ty to wszystko...?
- Bez ich pomocy by się nie obeszło – powiedziałam i wskazałam na wszystkich zebranych.
- Nie przesadzaj, nie przesadzaj! - zaśmiała się Iwona.
- Dziękuję – uśmiechnął się Grzesiek i przygarnął mnie do siebie.
- Cieszę się, że ci się podoba – wyszczerzyłam się.
- Aż za bardzo – powiedział i mocno mnie pocałował, a w tle rozległy się huczne oklaski oraz gwizdy. - Dziękuję – szepnął, kiedy się ode mnie oderwał.
Posłałam mu tylko promienny uśmiech i oddałam w ręce osób, które chciały złożyć mu życzenia, a sama pognałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przyjrzałam się tortowi, który sama upiekłam. Czekoladowy, z powtykanymi gdzieniegdzie wiśniami z nalewki mojej babci oraz nieduży napis „Spełnienia marzeń, Grzesiek!”. Nie był to jakiś napchany dodatkami tort, ale mnie się podobał i miałam nadzieję, że reszcie też się spodoba.
Wyłożyłam tort z lodówki i sięgnęłam po największy nóż, jaki Ignaczakowie mieli w swojej kolekcji. Wzięłam tacę w dwie ręce i zaniosłam je na stół w jadalni połączonej z salonem. Poczekałam aż wszyscy złożą środkowemu życzenia i powiedziałam:
- A teraz dmuchasz świeczki!
Niektórzy zaczęli się śmiać, a solenizant podszedł do mnie.
- Sama upiekłaś? - spytał z wielkim uśmiechem na ustach.
Kiwnęłam głową.
- Podoba mi się, dziękuję – cmoknął mnie w czoło.
- Trzymaj świeczki – powiedziała Kornela i włożyła mi do ręki numer dwadzieścia siedem.
Szybko włożyłam je do tortu, a Krzysiek pstryknął nam zdjęcie.
- Teraz się obejmijcie, uśmiechnijcie i popatrzcie tutaj – wskazał na obiektyw.
Wykonaliśmy jego polecenie, a kiedy flesz mrugnął i libero uniósł kciuk do góry, zapaliłam świeczki.
- Tylko nie zapomnij o życzeniu – szepnęłam mu do ucha.
Kiwnął głową z uśmiechem i przymknął oczy. Po trzech sekundach po palących się ognikach pozostał dym, a w salonie rozległy się oklaski.
Kroiłam tort, a Grzesiek rozdawał wszystkim talerzyki z kawałkiem ciasta i łyżeczką.
- Wyglądacie jak małżeństwo – zaśmiał mi się do ucha Łomacz.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Jego słowa jeszcze bardziej wzmocniły mój dobry humor.
- I tego mu życzyłem. Żeby nigdy nie wypuścił cię z rąk – uśmiechnął się Grzesiek i wziął talerzyk z kawałkiem tortu, który dopiero co ukroiłam.
- Dziękuję – cmoknęłam go w policzek.
- Ej, ej, ej! - zaśmiał się środkowy, który nagle pojawił się obok nas. - Ty mi tu jej nie podrywaj – pogroził kumplowi palcem.
- Gdzież bym śmiał – uniósł ręce do góry.
Kapitan drużyny z Gdańska stał z nami dopóki tort nie zniknął z tacy. Później zastąpił go Mateusz, z którym też chwilę rozmawialiśmy.
- Miałaś świetny pomysł z tą niespodzianką – powiedziała mama Grześka, kiedy chłopaki poszli porozmawiać z Igłą, a ja byłam w kuchni.
- Dziękuję.
- Cieszę się, że mój syn natrafił na kogoś takiego jak ty – uśmiechnęła się. - Jest w tobie zakochany po uszy, a mnie to bardzo cieszy. On po tej akcji z Kaśką...
- Nie wracajmy do tego – poprosiłam i wyciągnęłam dwa kieliszki z szafki. - Napije się pani wina? - zapytałam.
- Masz rację, nie warto – kiwnęła głową. - Poproszę.
- Białe, czerwone? - zapytałam podchodząc do lodówki.
- Białe.
Otworzyłam butelkę i nalałam do kieliszków.
- Za to – uniosła kieliszek do góry – żebyś kiedyś została moją synową – uśmiechnęła się szeroko i stuknęła w mój kieliszek.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i również stuknęłam w jej kieliszek, po czym upiłam łyk wina.
- Emila się wkupuje – zaśmiał się Igła i wskazał Łomaczowi, Mice, Bartmanowi oraz Nowakowskiemu, którzy stali obok niego, rozmawiającą z mamą Grześka blondynkę.
- Dobre relacje z teściową – zaśmiał się Łomacz.
- Jeszcze nie teściową – przypomniał mu Zbyszek.
- To tylko kwestia czasu – wyszczerzył się blond środkowy. - Za parę miesięcy będziemy się bawić na ich weselu, ja wam mówię – powiedział Piotrek i upił kilka łyków szampana.
- Patrzcie jaki prorok się znalazł – zaśmiał się Grzegorz Ł, a z nim resztą stojących w kółeczku.
- Dobrze gada, aż ci doleję – uśmiechnął się szeroko Krzysiek i dolał środkowemu jeszcze szampana.
Po dziesięciu minutach rozmowy i wypiciu dwóch kieliszków wina z mamą Grześka, zawitałam do salonu ze schłodzoną zero siedem i rozlałam do przygotowanych wcześniej kieliszków. Kazałam każdemu z dorosłych wziąć kieliszek do ręki i krzyknęłam patrząc na czarnowłosego środkowego:
- Twoje zdrowie, kochanie! - przechyliłam kieliszek.
Skrzywiłam się trochę, kiedy alkohol dotarł do mojego wnętrza, ale szybko zapiłam go colą i nie było już tak źle.
Przez następne cztery godziny zabawa trwała, i ku mojej uciesze każdy czuł się świetnie. Około godziny dwudziestej pierwszej ktoś wpadł na pomysł, aby zacząć tańczyć. Kornelia podchwyciła temat i zabawiła się w naszego didżeja, co wyszło jej doskonale; dzielnie pomagał jej przy tym Sebastian. Po wspólnym tańcu z tatą Grześka, jego mama stwierdziła, że pojadą do jego mieszkania i zabiorą ze sobą małą Julkę, która teraz drzemała na górze, a siedziała przy niej Kamila i Zbyszek. Chcieli oderwać trochę swoją córkę od opieki i pozwolić jej się trochę pobawić. Akurat, kiedy Kornelia włączyła wolną piosenkę z góry zeszli Bartman razem z Kamilą. Uśmiechnęli się do mnie promiennie i zaczęli tańczyć.
Nigdzie nie widziałam Grześka, więc postanowiłam udać się na chwile do kuchni. Kiedy byłam już jedną nogą na kafelkach, ktoś chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Owiał mnie zapach hipnotyzujących perfum, a dotyk był bardzo doskonale znany.
- Nigdzie nie uciekaj – powiedział prosto do mojego ucha.
Grzesiek położył jedną dłoń na moich plecach, a drugą ujął moją dłoń.
- Przecież nigdzie nie uciekam – uśmiechnęłam się do niego.
Zaczęliśmy kołysać się w takt muzyki.
- Dziękuję.
- Już ci powiedziałam, że nie masz za co – uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko.
Impreza trwała do godziny jedenastej, ponieważ większość miała przecież jutro wstać do pracy. Łomacz razem z Mateuszem pojechali do hotelu, Karol razem zresztą rodziny zostawał u Krzyśka, a reszta po prostu pojechała do swoich domów. Posprzątałyśmy razem z Kornelią oraz Iwoną i mogliśmy spokojnie wracać z Grześkiem do mojego mieszkania. Ubraliśmy się ciepło, noce były przecież jeszcze chłodne, a nawet zimne, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy pieszo w stronę mojego mieszkania, ponieważ każde z nas trochę wypiło, a nie chcieliśmy ryzykować.
Po wstawieniu motoru do garażu Ignaczaków, objęci zaczęliśmy zmierzać w stronę mojego bloku.
- Nie mogłem sobie wymarzyć lepszych urodzin – uśmiechnął się i mocniej mnie objął. - Dziękuję – cmoknął mnie w czoło.
- Jeszcze się nie skończyły – uśmiechnęłam się.
Kiedy dotarliśmy do mojego bloku, przepuścił mnie w drzwiach. Kiedy znalazłam się w środku, od razu zrobiło mi się trochę cieplej.
- Mówiłeś coś o wypiciu herbaty, a potem... - pociągnęłam go za czarny szalik, który oplatał jego szyję, ale nie pocałowałam. Wbiegłam po schodach i otworzyłam kluczem drzwi mieszkania. Ściągnęłam kozaki.
Lekko trzasnęły drzwi mieszkania, a ja odwiesiłam kurtkę na wieszak, po czym poszłam nastawić wodę na herbatę. Kiedy wrzucałam saszetki do kubków, pojawił się przy mnie Grzesiek i mocno objął.
- Darujmy sobie tę herbatę – zamruczał tuż przy mojej szyi.
Uśmiechnęłam się i obróciłam przodem w jego stronę.
- Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego – nie pozwoliłam mu dojść do słowa, ponieważ namiętnie go pocałowałam, a moje dłonie same ściągnęły z niego koszulę.
Tej nocy nie było mi zimno, mimo że nawet nie tknęłam herbaty...
Ranking najlepszych trenerów XXI wieku wg Sportowefakty.pl
5. Andrzej Kowal
4. Roberto Santilli
3. Ireneusz Mazur
2. Daniel Castellani
1. Waldemar Wspaniały
Brawa dla pana Andrzeja! ;D I oby w następnym rankingu był wyżej, niż teraz! ;)
Przypominam o konkursie u KibicoweLove :)
http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html Dzięki za oddane dotychczas głosy ;p I jeśli opowiadanie się podoba, to po prostu głosujcie :)
pozdrawiam ;*
poziomkowa.
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
Nie miałam pojęcia, gdzie stały samochody zaproszonych gości, ale byłam wdzięczna Ignaczakom, że pomyśleli o tym, aby je gdzieś pochować.
- Zaraz się przekonasz – uśmiechnęłam się.
Zsiadł z motoru i chwycił mnie za rękę, po czym ruszyliśmy ścieżką do domu.
- Za parę tygodni będziemy wracać tak do naszego domu – mruknął mi do ucha, a mój uśmiech się poszerzył.
Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. W domu panowała kompletna cisza i było ciemno, więc zapaliłam światło w przedpokoju.
- Ktoś tu w ogóle jest? - zapytał środkowy i ściągnął kurtkę.
Wzruszyłam tylko ramionami i odwiesiłam kurtkę.
- Chodź – chwyciłam go ponownie za rękę i ruszyłam do salonu.
Na mojej twarzy pojawił się wielgaśny uśmiech.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy zaproszeni i zapaliło się światło.
Grzesiek aż cofnął się do tyłu z zaskoczenia.
- Sto lat, sto lat! Niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz! Niech żyje, żyje nam! Niech żyje nam! - piosenka odśpiewana przez Ignaczaków, Piotrka, Alkę, Kamilę, Zbyszka, rodziców Grześka, kolegów z klubu, którzy przyszli razem ze swoimi żonami lub partnerkami, Mateusza Mikę, Grześka Łomacza, moją babcię, Kornelię, Karola, Kacpra i Ankę wyszła przecudnie.
- A kto?! - krzyknęła Kroni.
- Grzesiek! - ryknęła cała reszta z uśmiechami na ustach.
Brunet stał i patrzył na wszystkich z wielkim zaskoczeniem, ale także i z uśmiechem.
- Dziękuję – wydukał wreszcie. - Jak wyście to wszystko...
- Podziękuj Emilii – odezwał się jego tato.
Spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem.
- Ty to wszystko...?
- Bez ich pomocy by się nie obeszło – powiedziałam i wskazałam na wszystkich zebranych.
- Nie przesadzaj, nie przesadzaj! - zaśmiała się Iwona.
- Dziękuję – uśmiechnął się Grzesiek i przygarnął mnie do siebie.
- Cieszę się, że ci się podoba – wyszczerzyłam się.
- Aż za bardzo – powiedział i mocno mnie pocałował, a w tle rozległy się huczne oklaski oraz gwizdy. - Dziękuję – szepnął, kiedy się ode mnie oderwał.
Posłałam mu tylko promienny uśmiech i oddałam w ręce osób, które chciały złożyć mu życzenia, a sama pognałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przyjrzałam się tortowi, który sama upiekłam. Czekoladowy, z powtykanymi gdzieniegdzie wiśniami z nalewki mojej babci oraz nieduży napis „Spełnienia marzeń, Grzesiek!”. Nie był to jakiś napchany dodatkami tort, ale mnie się podobał i miałam nadzieję, że reszcie też się spodoba.
Wyłożyłam tort z lodówki i sięgnęłam po największy nóż, jaki Ignaczakowie mieli w swojej kolekcji. Wzięłam tacę w dwie ręce i zaniosłam je na stół w jadalni połączonej z salonem. Poczekałam aż wszyscy złożą środkowemu życzenia i powiedziałam:
- A teraz dmuchasz świeczki!
Niektórzy zaczęli się śmiać, a solenizant podszedł do mnie.
- Sama upiekłaś? - spytał z wielkim uśmiechem na ustach.
Kiwnęłam głową.
- Podoba mi się, dziękuję – cmoknął mnie w czoło.
- Trzymaj świeczki – powiedziała Kornela i włożyła mi do ręki numer dwadzieścia siedem.
Szybko włożyłam je do tortu, a Krzysiek pstryknął nam zdjęcie.
- Teraz się obejmijcie, uśmiechnijcie i popatrzcie tutaj – wskazał na obiektyw.
Wykonaliśmy jego polecenie, a kiedy flesz mrugnął i libero uniósł kciuk do góry, zapaliłam świeczki.
- Tylko nie zapomnij o życzeniu – szepnęłam mu do ucha.
Kiwnął głową z uśmiechem i przymknął oczy. Po trzech sekundach po palących się ognikach pozostał dym, a w salonie rozległy się oklaski.
Kroiłam tort, a Grzesiek rozdawał wszystkim talerzyki z kawałkiem ciasta i łyżeczką.
- Wyglądacie jak małżeństwo – zaśmiał mi się do ucha Łomacz.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Jego słowa jeszcze bardziej wzmocniły mój dobry humor.
- I tego mu życzyłem. Żeby nigdy nie wypuścił cię z rąk – uśmiechnął się Grzesiek i wziął talerzyk z kawałkiem tortu, który dopiero co ukroiłam.
- Dziękuję – cmoknęłam go w policzek.
- Ej, ej, ej! - zaśmiał się środkowy, który nagle pojawił się obok nas. - Ty mi tu jej nie podrywaj – pogroził kumplowi palcem.
- Gdzież bym śmiał – uniósł ręce do góry.
Kapitan drużyny z Gdańska stał z nami dopóki tort nie zniknął z tacy. Później zastąpił go Mateusz, z którym też chwilę rozmawialiśmy.
- Miałaś świetny pomysł z tą niespodzianką – powiedziała mama Grześka, kiedy chłopaki poszli porozmawiać z Igłą, a ja byłam w kuchni.
- Dziękuję.
- Cieszę się, że mój syn natrafił na kogoś takiego jak ty – uśmiechnęła się. - Jest w tobie zakochany po uszy, a mnie to bardzo cieszy. On po tej akcji z Kaśką...
- Nie wracajmy do tego – poprosiłam i wyciągnęłam dwa kieliszki z szafki. - Napije się pani wina? - zapytałam.
- Masz rację, nie warto – kiwnęła głową. - Poproszę.
- Białe, czerwone? - zapytałam podchodząc do lodówki.
- Białe.
Otworzyłam butelkę i nalałam do kieliszków.
- Za to – uniosła kieliszek do góry – żebyś kiedyś została moją synową – uśmiechnęła się szeroko i stuknęła w mój kieliszek.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i również stuknęłam w jej kieliszek, po czym upiłam łyk wina.
- Emila się wkupuje – zaśmiał się Igła i wskazał Łomaczowi, Mice, Bartmanowi oraz Nowakowskiemu, którzy stali obok niego, rozmawiającą z mamą Grześka blondynkę.
- Dobre relacje z teściową – zaśmiał się Łomacz.
- Jeszcze nie teściową – przypomniał mu Zbyszek.
- To tylko kwestia czasu – wyszczerzył się blond środkowy. - Za parę miesięcy będziemy się bawić na ich weselu, ja wam mówię – powiedział Piotrek i upił kilka łyków szampana.
- Patrzcie jaki prorok się znalazł – zaśmiał się Grzegorz Ł, a z nim resztą stojących w kółeczku.
- Dobrze gada, aż ci doleję – uśmiechnął się szeroko Krzysiek i dolał środkowemu jeszcze szampana.
Po dziesięciu minutach rozmowy i wypiciu dwóch kieliszków wina z mamą Grześka, zawitałam do salonu ze schłodzoną zero siedem i rozlałam do przygotowanych wcześniej kieliszków. Kazałam każdemu z dorosłych wziąć kieliszek do ręki i krzyknęłam patrząc na czarnowłosego środkowego:
- Twoje zdrowie, kochanie! - przechyliłam kieliszek.
Skrzywiłam się trochę, kiedy alkohol dotarł do mojego wnętrza, ale szybko zapiłam go colą i nie było już tak źle.
Przez następne cztery godziny zabawa trwała, i ku mojej uciesze każdy czuł się świetnie. Około godziny dwudziestej pierwszej ktoś wpadł na pomysł, aby zacząć tańczyć. Kornelia podchwyciła temat i zabawiła się w naszego didżeja, co wyszło jej doskonale; dzielnie pomagał jej przy tym Sebastian. Po wspólnym tańcu z tatą Grześka, jego mama stwierdziła, że pojadą do jego mieszkania i zabiorą ze sobą małą Julkę, która teraz drzemała na górze, a siedziała przy niej Kamila i Zbyszek. Chcieli oderwać trochę swoją córkę od opieki i pozwolić jej się trochę pobawić. Akurat, kiedy Kornelia włączyła wolną piosenkę z góry zeszli Bartman razem z Kamilą. Uśmiechnęli się do mnie promiennie i zaczęli tańczyć.
Nigdzie nie widziałam Grześka, więc postanowiłam udać się na chwile do kuchni. Kiedy byłam już jedną nogą na kafelkach, ktoś chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Owiał mnie zapach hipnotyzujących perfum, a dotyk był bardzo doskonale znany.
- Nigdzie nie uciekaj – powiedział prosto do mojego ucha.
Grzesiek położył jedną dłoń na moich plecach, a drugą ujął moją dłoń.
- Przecież nigdzie nie uciekam – uśmiechnęłam się do niego.
Zaczęliśmy kołysać się w takt muzyki.
- Dziękuję.
- Już ci powiedziałam, że nie masz za co – uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko.
Impreza trwała do godziny jedenastej, ponieważ większość miała przecież jutro wstać do pracy. Łomacz razem z Mateuszem pojechali do hotelu, Karol razem zresztą rodziny zostawał u Krzyśka, a reszta po prostu pojechała do swoich domów. Posprzątałyśmy razem z Kornelią oraz Iwoną i mogliśmy spokojnie wracać z Grześkiem do mojego mieszkania. Ubraliśmy się ciepło, noce były przecież jeszcze chłodne, a nawet zimne, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy pieszo w stronę mojego mieszkania, ponieważ każde z nas trochę wypiło, a nie chcieliśmy ryzykować.
Po wstawieniu motoru do garażu Ignaczaków, objęci zaczęliśmy zmierzać w stronę mojego bloku.
- Nie mogłem sobie wymarzyć lepszych urodzin – uśmiechnął się i mocniej mnie objął. - Dziękuję – cmoknął mnie w czoło.
- Jeszcze się nie skończyły – uśmiechnęłam się.
Kiedy dotarliśmy do mojego bloku, przepuścił mnie w drzwiach. Kiedy znalazłam się w środku, od razu zrobiło mi się trochę cieplej.
- Mówiłeś coś o wypiciu herbaty, a potem... - pociągnęłam go za czarny szalik, który oplatał jego szyję, ale nie pocałowałam. Wbiegłam po schodach i otworzyłam kluczem drzwi mieszkania. Ściągnęłam kozaki.
Lekko trzasnęły drzwi mieszkania, a ja odwiesiłam kurtkę na wieszak, po czym poszłam nastawić wodę na herbatę. Kiedy wrzucałam saszetki do kubków, pojawił się przy mnie Grzesiek i mocno objął.
- Darujmy sobie tę herbatę – zamruczał tuż przy mojej szyi.
Uśmiechnęłam się i obróciłam przodem w jego stronę.
- Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego – nie pozwoliłam mu dojść do słowa, ponieważ namiętnie go pocałowałam, a moje dłonie same ściągnęły z niego koszulę.
Tej nocy nie było mi zimno, mimo że nawet nie tknęłam herbaty...
Ranking najlepszych trenerów XXI wieku wg Sportowefakty.pl
5. Andrzej Kowal
4. Roberto Santilli
3. Ireneusz Mazur
2. Daniel Castellani
1. Waldemar Wspaniały
Brawa dla pana Andrzeja! ;D I oby w następnym rankingu był wyżej, niż teraz! ;)
Przypominam o konkursie u KibicoweLove :)
http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html Dzięki za oddane dotychczas głosy ;p I jeśli opowiadanie się podoba, to po prostu głosujcie :)
pozdrawiam ;*
poziomkowa.
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
PIERWSZA? XDDDD
OdpowiedzUsuńpierwsza ;)
UsuńKiedy następny rozdział? XD
Usuńjakoś w niedzielę lub poniedziałek ;)
Usuńsuper rozdział :) ja jestem bardzo ciekawa, kiedy Grzesiek w końcu oświadczy się Emilce i w jakich okolicznościach to zrobi. Pomysł imprezy-niespodzianki był super :D
OdpowiedzUsuńTylko tak się zastanawiam... Teraz jest wszystko pięknie super, ale przecież to nigdy nie trwa tak długo. Coś czuję, ze w końcu stanie się coś złego. No, ale zostawiam to i ciesze się nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że w weekend pojawi się kolejny :D
Pozdrawiam :*
~Werka
ciesze się, że Ci się spodobał ;D a może wcale się nie oświadczy? ;p
UsuńA może i sie stanie, pożyjemy - zobaczymy :)
Pozdrawiam również ;*
Chciałam napisać Ci,że piszesz wspaniałe opowiadania! Piszesz cudownie! Kiedy następny rozdział? Nie każ mi czekać kilka dni,bo nie wytrzymam.. :c Proszę napisz,że następny już jutro! XD
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ci się podobają :D Jesli mówisz, że opowiadania, to musiałaś czytać też Heart Vacancy... Matko Boska! Przepraszam za nie! ;p Jakoś w niedzielę lub poniedziałek ;) Nie, jutro na pewno nie, przepraszam ;p
Usuń:c Dziękuje bardzo! XDD
Usuńnie ma za co :)
Usuńmeeeega! :D chciałabym, żeby mój ukochany kiedyś sprawił mi taką niespodziankę :P ale on się chyba jeszcze nie urodził :P
OdpowiedzUsuńciesze się, że Ci się podoba ;D hehe ;p oo, przybijam Ci żółwika w tym momencie! ;p
UsuńImpreza była świetna :) Chciałabym zobaczyć wtedy minę Grześka gdy zaczęli wszyscy mu śpiewać. Oby taka atmosfera trwała jak najdłużej. Ciekawi mnie kiedy Grzesiek oświadczy się Emilce i w jakich okolicznościach. Czy Piotrek ma racje, że będą się bawić na weselu ich za kulka miesięcy?
OdpowiedzUsuńciesze się, że Ci się spodobała ;D Hehe, no to było ciekawe w mojej wyobraźni, a co dopiero zobaczyć to na żywo! ;p chciałabym, haha! ;D A może wcale jej się nie oświadczy i nici z wesela Em i Kosy? ;p
Usuńo proszę,proszę jaka kulturalna imprezka :D
OdpowiedzUsuńpoziomkowa może i my kiedyś doczekamy się takiej niespodzianki ;p
a jak! ;D
Usuńtrzymam kciuki, żeby nam się udało! ;p
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńTa niespodzianka była cudowna :D Em już buduje relacje z być może przyszłymi teściami ;) Boję się czym teraz nas zaskoczysz... xD
OdpowiedzUsuńJest i Kowal, i Castellani, także smile :D
Jakby Ci się zechciało wejść w link i zagłosować byłabym baaardzo wdzięczna :) https://konkursfotograficzny.sslpro.pl/photos/show/pid/43659
Pozdrawiam ;*
:)
UsuńDokładnie ;p
Nie ma problemu :)
Pozdrawiam również ;*
Boże idealne urodziny, filmowe i takie które chciałby mieć każdy. Wcale się nie dziwie, że Grześkowi się podobały.
OdpowiedzUsuńNo i druga część ta tylko dla nich w domowym zaciszu.
Zapraszam kissmeslowley.blogspot.com
Pozdrawiam Anka
Po prostu nie mam słów! Od nich aż bije miłość nawet z monitora ;) Pomysł na to by Em została panią Kosok bardzo mi się podoba i liczę, że to się wydarzy. Impreza urodzinowa jak widać udana. Szkoda, że po takim bajkowym dniu będą musieli wrócić do zwykłego, szarego życia. Tak się zastanawiam, co takiego może Grzesiek wymyślić na urodziny Em? ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com
Hehe :) A może w ogóle nie będzie zaręczyn? ;p Pożyjemy - zobaczymy ;)
UsuńPozdrawiam również ;*
Piszesz tak "lekko", że nie mam problemu jak w innych niektórych opowiadaniach z rozszyfrowaniem jednego słowa, czyta się to przyjemnie. Nie popełniasz błędów, rozdziały wstawiasz często, no cud, miód i orzeszki. "Masz po prostu lekkie pióro"- jakby powiedziała moja była pani od polskiego. :-)
OdpowiedzUsuńTo wyżej plus Twoja wyobraźnia, to coś co trudno osiągnąć, więc szlifuj talent.
A gdy czytam Twoją twórczość to normalnie szczerzę się do monitora, jak głupia, aż mama mówi, żebym się uspokoiła. :)
Grzesiu i Em są tak słodcy, że aż sama mam nadzieję, że znajdę w mojej szarej Łodzi takiego sobowtóra Grześka z Twojego opowiadania. :)
Pozdrawiam, Wiktoria (ta, co prosiła ostatnio o radę). :)
Dzięki :)
UsuńNie mam raczej talentu ;p
Hehe, pozdrowienia dla Mamy! ;D
Oj, też bym chciała takiego Grzesia... Marzenie :) Oby Ci się udało kogoś takie znaleźć! ;p
Pozdrawiam również :) (gdyby jeszcze coś, to wiedz, że zawsze chętnie pomogę albo przynajmniej postaram się pomóc:))
Rozdział jak zwykle świetny i już nie mogę doczekać się następnego! :-D
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że Ci się spodobał ;D
Usuńzebys ty widziała moj zaciesz ;D Tylko zeby z tego dzieci nie bylo pfu niech beda dzieci ;) ciekawa jeste co tam dalej kombinujesz;p Gratulacje dla pana Andrzeja i zyczymy 1 msca. Pozdrawiam, Bobru
OdpowiedzUsuńhehe, mogłaś zrobić zdjęcie i mi wysłać! ;p Hahahaha ;D Niedługo sie dowiesz ;) Dokładnie ;D Pozdrawiam również :)
UsuńŚwietny rozdział i już nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czego sobie życzył...
Do następnego!
Pozdrawiam;*
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńDo następnego!
Pozdrawiam również ;*
kocham kocham kocham to! I chyba nic więcej już nie musze dodawać, bo nie ma sensu pisac co rozdział tego samego, no nie? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia ;3
Cieszę się, że Ci się podoba ;D Jest sens jak dla mnie! ;)
UsuńPozdrawiam również :)
Jeśli Ty widzisz sens, to będe pisać :p
UsuńNo i takie podejście, to ja lubię ;D Dzięki ;p
Usuń;)
UsuńKiedy następny? :p
Jeszcze dzisiaj ;D
Usuńuff, dobrnęłam do tego rozdziału! swoją drogą przez przypadek natrafiłam na tego bloga, ale jest mi niezmiernie miło, że mogłam/mogę to czytać!!
OdpowiedzUsuńniesamowity masz talent do pisania, dziewczyno!
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !
do przeczytania!
Pozdrawiam ! :)
hehe :) ciesze się, że Ci się podoba! ;D
Usuńjaki tam talent, po prostu wyobraźnię ;p
jutro albo pojutrze ;p
do przeczytania!
pozdrawiam również! :)
w takim razie Twoja wyobraźnia wymiata ;)
Usuńbardzo się cieszę, że mogę czytać takie cudo.
czekam na dalsze losy naszych bohaterów ;))
Haha ;D
UsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D
No takie urodziny i ja chcę! Niespodzianka się udała, a to najważniejsze;)
OdpowiedzUsuńBuź;**
Nie ty jedna! ;p
UsuńBuź ;*
Niespodzianka spodobała się Grześkowi i to najważniejsze :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
A jak! ;D
UsuńPozdrawiam również :)
Em miała świetny pomysł z tą niespodzianką dla Grześka. ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam. : )
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńPozdrawiam również :)
nie powiem, ze nie wciagnelo mnie twoje opowiadanie, bo czekam z niecierpliwoscia na kazdy epizod, przyzwyczailam sie juz do niego, co nie zmienia faktu, ze ciagnie sie troche jak flaki z olejem. podkrec cos, ostrzej, mocniej! tak jak na pocalunek czekalismy z 50 odcinkow, balam sie ze na pierwsza noc tez, na szczescie nie bylo tak zle, ale teraz znow mogloby zaczac dziac sie cos konkretnego :> pozdrawiam serdecznie,
OdpowiedzUsuńa i nie odbierz tego jako chamski wyrzut, lecz drobna sugestie. powodzenia : )
Cieszę się, ze Ci się podoba ;D No wreszcie się doczekałam! Dzięki Ci Dziewczyno! ;D Wreszcie jakaś "krytyka" ;p mała, bo mała, ale krytyka! :) Pomyślimy nad tym ;p pozdrawiam również :)
Usuńa w życiu! ;p nie dziękuję :)
Uwielbiam urodziny :) Tzn. czyjeś oczywiście, bo mi się jakoś szeroko nie uśmiecha wizja moich urodzin. Czy tylko ja mam tak, że nie wiem co robić jak mi śpiewają Sto Lat? haha :)
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka się udała i to jest najważniejsze :)
buźki ;*
Zakręcona :)
Przybijam Ci kolejnego żółwika! ;D Ja też nie, nie jesteś sama ;p
Usuńbuźki ;*
Hej zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga o siatkarzach. Mam nadzieję, że wpadniesz i pozostawisz po sobie jakiś znak ^^
OdpowiedzUsuńhttp://nigdy-wiecej-ciebie.blogspot.com/
Pozdrawiam ZooZoolka^^
Hej. Jest zakładka.
UsuńBędzie dziś rozdział? PROSZĘ<3
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie ;D
Usuń