czwartek, 22 sierpnia 2013

Siedemdziesiąt sześć

Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już w przytulnej knajpce i pochylaliśmy się nad kartami menu.
- Dobry wieczór – przywitał się kelner. - Czego się państwo napiją?
Podniosłam na niego wzrok. Wysoki, szczupły i do tego przystojny szatyn wlepiał w nas swój wzrok.
- Sok pomarańczowy – powiedziałam i wróciłam do studiowania karty.
- Dla mnie to samo – odezwał się Grzesiek.
- Dla mnie jabłkowy – tu Piotrek.
- Dwa razy jabłkowy – odezwał się Zbyszek.
- A dla mnie coca-cola – poprosił Krzysiek nie odrywając wzroku od karty.
Mężczyzna kiwnął głową i zniknął z mojego pola widzenia. Zbyszek razem z Piotrkiem zaczęli się śmiać. Spojrzeliśmy na nich z Grześkiem i Krzyśkiem, nic nie rozumiejąc.
- A może pośmiejemy się razem? - zaproponowałam uśmiechając się.
Oboje pokręcili głowami.
Po chwili kelner przyniósł nam nasze napoje.
- Dziękujemy – uśmiechnęłam się do niego lekko i wzięłam łyk swojego soku.
- Wybrali już państwo coś z karty? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Yyy... - luknęłam jeszcze raz do karty. - Poproszę zwykłą margheritę.
Nowakowski razem z Bartmanem ponownie wybuchnęli śmiechem, a ja z uwagą nic nich spojrzałam.
- Coś źle powiedziałam?
Pokręcili głowami dalej się śmiejąc.

Nic z tego nie rozumiem!
Igła razem z Kosą zamówili swoje pizze, a po krótkiej chwili zrobili to również szczerzący się środkowy i atakujący.
- Wy się nawet zachować nie potraficie – powiedziałam, kiedy młody kelner zniknął z pola mojego widzenia.
- On cię wręcz rozbierał wzrokiem – zaśmiał się Zibi.
- Uważaj, bo zwróciłam na to uwagę – odgryzłam się.
- Kosa, uważaj – powiedział śmiejąc się Piotrek.
Spojrzałam na blondyna i atakującego z politowaniem.
- Chłopaki, wam to by się jakiś lekarz przydał, naprawdę.
- Czyli mnie też? - spojrzał na mnie z uwagą Grzesiek.
Przeniosłam wzrok na bruneta.
- O czym ty mówisz? - uniosłam brwi do góry. - Nie masz być o co zazdrosny, on mi się nawet nie podoba! - podniosłam głos.
- Przepraszam, może być pani troszeczkę ciszej? - usłyszałam zza pleców głos jakiegoś mężczyzny.
Odwróciłam się do niego.
- Jasne, przepraszam – uśmiechnęłam się i odwróciłam się do stolika. - Masz mi coś do zarzucenia? - spojrzałam Grześkowi prosto w oczy.
- Ten twój uśmiech... - zaczął Zbyszek, ale przerwał, kiedy moje ostre spojrzenie wbiło się prosto w niego.
- Masz? - zapytałam ponownie patrząc prosto w czekoladowe tęczówki.
Odpowiedziała mi cisza.
- Aha – powiedziałam twardo i wstałam z krzesła. - Dzięki, było przemiło – nie oglądając się na żadnego z siatkarzy ruszyłam do wyjścia.
Nienawidziłam, kiedy ktoś milczał w takich sprawach. Od razu wiadome było, że odpowiedź brzmi tak.
- Em! - krzyknął za mną Grzesiek.
Szłam tak szybko, że nawet nie zauważyłam, że idzie ktoś przede mną. Tak się nieszczęśliwe złożyło, że szedł kelner, który dzisiaj nas obsługiwał i weszłam centralnie w niego, wylewając przy okazji na prawą rękę filiżankę herbaty.
- Dzięki wielkie! - ryknęłam na kelnera i szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia.

Super! Lepszego wieczoru dawno nie miałam!
Byłam już kilka metrów od restauracji, kiedy dogonił mnie Grzesiek.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Em...
- Co Em? - spojrzałam na niego. - To Em już się po prostu z grzeczności uśmiechnąć nie może? - mierzyłam jego twarz wzrokiem. Dobrze, że świeciły się uliczne lampy, bo dzięki nim w ogóle cokolwiek widziałam.
- Możesz, przecież nikt ci nie zabrania – chciał ująć moją dłoń, ale cofnęłam się.
- Daj mi spokój! Właśnie widać jak mi ufasz!
Odwróciłam się na piecie i ruszyłam szybkim krokiem w stronę hotelu.
Dogonił mnie. No tak, przecież zapomniałam, że moje dwa duże kroki, to jak dla niego jeden.
- Ufam ci, dobrze o tym wiesz – powiedział. - Najbardziej na świecie.
- Właśnie widać! - odsunęłam się od niego. - Zostaw mnie!
- Wróć ze mną – chwycił moją rękę.
- Nie mam na to ochoty. Daj mi dzisiaj spokój.
- Nie dam, dobrze wiesz – szukał mojego wzroku, ale skutecznie go odwracałam od jego osoby.
- Jeśli mnie kochasz, to daj mi spokój – powiedziałam chyba za szybko, niż pomyślałam.
Puścił moją dłoń, a ja czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Nie spojrzał nawet na mnie, po prostu ruszył w stronę opuszczonej przez nas restauracji.
- Grzesiek! - krzyknęłam, ale nawet się nie odwrócił. - Grzesiek! - przystanął na chwile, a po sekundzie patrzył już na mnie.
- Powiedziałaś „jeśli mnie kochasz, to daj mi spokój”. Kocham cię jak wariat, więc masz święty spokój – powiedział twardo i szybko się odwrócił i równie szybko zniknął z pola mojego widzenia.
Przełknęłam ślinę i poczułam, jak po policzkach spływają pojedyncze łzy.
Mam to czego chciałam.
- Grzesiek! - krzyknęłam jeszcze raz, ale wiedziałam, że na próżno. - Kurwa mać!
Nie patrząc na nic, usiadłam na zimnym chodniku i złapałam się za głowę.
- Co ja narobiłam?! - byłam na siebie wściekła, a nawet to i tak za mało.
- Przeziębisz się – usłyszałam znajomy głos, a moja wściekłość przybrała na sile.
Spojrzałam na pochylającego się nade mną kelnera.
- To wszystko twoja wina! - warknęłam. - A teraz idź stąd i mnie zostaw!
- Przeziębisz się – powtórzył.
- Mam to gdzieś! - krzyknęłam przez łzy. - Mam to głęboko gdzieś, a ty, zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie – spojrzałam na kelnera zimnym wzrokiem.
- Chociaż weź kurtkę – powiedział i położył na moich plecach kurtkę.
- Gdzieś mam tę twoją kurtkę – zrzuciłam ją z ramion. - Idź już stąd!
- Jak chcesz – westchnął.
Zabrał kurtkę.
- Myślę, że to ci się przyda – włożył mi do ręki paczkę chusteczek.
Nic nie powiedziałam, nawet na niego nie spojrzałam. Czułam tylko jak wraca w stronę restauracji. 

Co ja narobiłam?!
- Cholera by to wzięła! - zaklęłam pod nosem i podniosłam się z ziemi.
Było mi zimno, łzy spływały ciurkiem po policzkach i do tego byłam na siebie strasznie wkurzona. Czy ja zawsze muszę wszystko sobie pokrzyżować? Przypomniały mi się słowa staruszki, którą spotkałam na plaży w Gdańsku, że sama stawiam sobie schody pod górkę. Prawda, jak żadna inna.
Cała zmarznięta ruszyłam w stronę hotelu. Drogę pokonałam w dziesięć minut, a do tego wykorzystałam pół paczki chusteczek, które dostałam od kelnera. Kiedy weszłam do hotelu, od razu zrobiło mi się cieplej. Podeszłam do recepcji i zapytałam, czy mógłby ktoś przynieść mi do pokoju gorącą herbatę. Recepcjonistka kiwnęła głową i zapisała numer pokoju. Podziękowałam jej i cała się trzęsąc wsiadłam do windy i wcisnęłam jedynkę. Przez korytarz przeszłam najszybciej jak tylko potrafiłam, aby tylko żaden z siatkarzy mnie nie zauważył. W pokoju szybko się przebrałam w czyste, a przede wszystkim ciepłe ubrania i wskoczyłam pod kołdrę.
Kiedy już się rozgrzałam, do drzwi ktoś zapukał.
- Kto tam?
- Przyniosłam herbatę – usłyszałam miły, kobiecy głos.
Westchnęłam i wyszłam z ciepłego łóżka. Podziękowałam kobiecie, a właściwie to dziewczynie, nie wyglądała na więcej niż dziewiętnaście lat, i życzyłam dobrej nocy. Zgasiłam duże światło i zapaliłam kinkiet. Herbatę pochłonęłam bardzo szybko, a potem przyszedł czas na rozmyślania.
Pierwsza kłótnia z Grześkiem, i to jeszcze o co? A właściwie o kogo. O jakiegoś kelnera z knajpy! No lepiej być nie mogło! A potem jeszcze te słowa, które zabolały mnie bardzo mocno, a były wypowiedziane przeze mnie. Miałam ochotę dać sobie w twarz.
Zgasiłam światło i przykryłam się po uszy kołdrą. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, więc nawet nie wiem, kiedy udało mi się zasnąć.

Grzesiek nie wrócił do restauracji. Poszedł w całkiem inną stronę i usiadł na zimnej ławce. Nie mógł uwierzyć w to, co wydarzyło się dzisiejszego wieczoru. Zachował się jak jakiś popaprany zazdrośnik. Ale, kurde! Był zazdrosny. Był zazdrosny o każde spojrzenia jakiegokolwiek faceta na Emilkę. Jeszcze Bartman dolał oliwy do ognia, mówiąc, że rozbierał ją wzrokiem. Sam dobrze to widział, ale i tak Zbyszek przesadził.

Nie ma co zwalać winy na Bartmana, pokręcił głową Kosa, sam namieszałem.
Przez jego głowę ponownie przetoczyły się słowa blondynki: jeśli mnie kochasz, to daj mi spokój. Tak jak powiedział, kochał ją jak wariat, ale co z tego skoro nie chciała go już dzisiaj widzieć? Ba, czy w ogóle jeszcze kiedyś będzie chciała go zobaczyć?
Miał dość samego siebie, nie mógł zaprzeczyć. Pokręcił głową i wstał z ławki. Biegiem dotarł do hotelu, a potem na pierwsze piętro i pod pokój Emilki.
Zastukał w drzwi, ale odpowiedziała mu tylko cisza.
- Niech pan jej nie budzi – usłyszał dziewczęcy głos.
Odwrócił się i spojrzał na niziutką blondynkę.
- Kiedy przyniosłam jej herbatę, ledwo co trzymała się na nogach, a oczy miała takie jakby płakała przez kilka godzin – westchnęła. - Niech pan po prostu przyjdzie jutro.
Grzesiek stał jak oniemiały. Kiwnął dziewczynie tylko głową, a ona zniknęła w windzie.
Zaklął pod nosem.

Brawo, brawo! Kobieta twoich marzeń, nie dość, że przez ciebie wymarzła, to i jeszcze płacze!, zbeształ się w myślach.
Usiadł bezradnie i oparła się plecami o drzwi pokoju, w którym spała blondynka. Przymknął oczy i próbował wyrzucić wszystko z głowy. Sam nie wie ile tak siedział, ale dopiero głos Krzyśka przywrócił go do świata realnego.
- Wreszcie cię znaleźliśmy.
Otworzył oczy i spojrzał na nich.
- Wstawaj z podłogi i idź do łóżka, jutro mecz, musisz się wyspać – powiedział Piter.
- Powinniśmy cię chyba przeprosić... - zaczął Zbyszek.
Grzesiek słowem się nie odezwał. Wstał i wolnym korkiem poszedł do pokoju swojego i Piotrka.
- Tośmy narobili – skrzywił się atakujący, kiedy drzwi pokoju zamknęły się za czarnowłosym środkowym.
- Mam dość na dzisiaj – westchnął Igła. - Wszystkiego.
- Ja tak samo. Idę spać – powiedział Piotrek. - Cześć – pożegnał się i ruszył śladem swojego kolegi. - Grzesiek? - odezwał się cicho, kiedy zamknął drzwi. W pokoju było ciemno.
- Co? - burknął.
- Przepraszam.
- Daj spokój. Idź spać, rano trzeba wstać – uciął pogawędkę.
Kiedy Nowakowski po wzięciu prysznica, położył się do łóżka, Grzesiek nie spał. Piter chrapał już w najlepsze, a Kosa dalej nie mógł spać i wiercił się na wszystkie strony. Przywitał krainę Morfeusza dopiero o trzeciej nad ranem...


Wiedzieliście, że w sezonie 2013/2014 w systemie challenge będzie można sprawdzić czy piłka otarła się o blok? Jeśli nie, to teraz już wiecie ;D
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Michał Ruciak! Sto lat! Spełnienia marzeń, braku kontuzji oraz osiągnięcia celów, jakie sobie postawił! ;D Drugim solenizantem jest Bartek Gawryszewski! Sto lat! Braku kontuzji, spełnienia marzeń w życiu prywatnym oraz zawodowym! ;D

Wreszcie u mnie wyszło słońce, jupi!
Kto rozpacza, że za kilka dni koniec wakacji?! ;/

poziomkowa. 

57 komentarzy:

  1. Jak można skończyć w takim momencie ? Czy oni się pogodzą ?
    Tyle mi pytań kłębi się w głowie, a odpowiedzi rak.
    mam nadzieję,że szybko dodasz kolejny rozdział :D

    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział genialny ;) Grzesiu zazdrosny o Em tego to się nie spodziewałam :) Zbyszek i Pit coś cie zrobili :)
    czekam na następny ;) mam nadzieję że Em i Kosok się pogodzą

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza kłótnia, i dokładnie o takie "gówno"? eeeh.. Przesadzili oboje..
    Ale będzie wszystko dobrze, no nie? :p
    Ja też mam słonce! :D nareszcie!
    Pod koniec wakacji robi się ciepło, nie ma co!
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam, że Em jest taka nerwowa :) Zbyszek czasem mógłby się zamknąć albo nie odzywać kiedy nie trzeba. Jak to on powie coś najpierw a potem myśli. Oby między Em a Grześkiem było wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie czekałam, aż się pokłócą, serio. Sielanka wiecznie trwać nie może. ;-))

    Dziś urodziny obchodzi też Bartosz Gawryszewski. :))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. To się narobiło. Kłótnia z takiego powodu... :/ Oby wszyscy sobie wszystko wytłumaczyli i się jak najszybciej pogodzili. (:
    Trochę się boję o zdrowie Em po tym zdarzeniu...

    Dzisiejszym solenizantom wszystkiego najlepszegoo! :)
    Pomysł ze zmianami w challengu na plus!
    A wakacje mogłyby się nie kończyć... Ale dla mnie jedyny plus końca sierpnia to Zlot Skry :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że się jeszcze pokłócą... Ale nie wiedziałam o co ;p
    Im więcej myślę o tym, że zaraz do szkoły, moja depresja się pogłębia... ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ;p
      Moja nie tak bardzo, ale to z powodu nowych ludzi ;D
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  8. Pierwsza kłótnia Grześka i Em :/.
    Nie ładnie..


    czekam na następny, Maja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Się porobiło :( No ale to raczej normalne, że chłopak jest zazdrosny o ukochana. Em raczej za ostro to przyjęła.
    Mam nadzieję, że wszystko między nimi będzie okej. :)
    Grzesiuuuu nie smuć się, będzie dobrzee ;)
    Rozdział jest super, no jak zawsze, a nawet te epizody są coraz lepsze ;D
    Zapraszam na nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś ślad. http://skoczyl--najwyzej--jak--mogl.blogspot.com/
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      a może nie będzie? ;p
      Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  10. Było za idealnie. Pierwsza kłótnia :D Pogodzą sie a to ich tylko wzmocni ;)
    Czekam ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie może przecież wiecznie trwać... Haha! ;D

      Usuń
  11. Noo to sobie nagrabiłaś teraz. Dość, ze skłóciłaś Em i Grzesia to jeszcze mi przypomniałaś o końcu wakacji.
    Wielkie dzięki -.-
    Ale rozdział świetny, jak zawsze. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam!
      Cieszę się, że Ci się spodobał ;D

      Usuń
  12. To normalne ;p
    Pierwsza kłótnia...
    Nie znam związku który by się nie pokłócił, ale jestem przekonana że się pogodzą. Zbyszek mógłby oszczędzić sobie tych słow... No ale cóż ;)?
    Czekam na kolejny, pozdrawiam Julka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      Takiego związku, to pewnie nawet nie ma ;p
      Jak to Zbysiu :)
      pozdrawiam również :)

      Usuń
  13. Nie no w takim momencie? Błagam Cię! Mam nadzieje, że się pogodzą, muszą się pogodzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach, huehue ;D Zobaczymy ;p

      Usuń
  14. No i jest kłotnia, kiedys to musialo nastapic... Miejmy nadzieje ze szybko sie pogodza ;) wiem. ;D sto lat dla obu panoe ;))) do soboty, pzdr Bobru

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej ! Dzisiaj 17 :( ,ostatnim razem 1 .No nic tak już musi być .Kłótnia? WHAY??
    A weź mi nie przypominaj ,że koniec wakacji :( :(
    Rozdział super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie nadal pada deszcz i to jest słabe, cholernie słabe.

    Kurdę Grzesiu, kochany coś Ty narobił. No ale to było do przewidzenia, że kiedyś się pokłócą, no ale nie wiedzialam, ,że przez coś takiego.Co prawda Em. przesadziła z tym jednym stwierdzeniem, bo doskonale wiedziała, żę nie jest to fair. No i środkowy śpiący pod drzwiami, kurdę no mam nadzieję, że jeszcze się pogodzą przed tym meczem, bo jak Grzeniu będzie grał?
    No nic.

    Zapraszam na prolog nowej historii.
    Młoda dziewczyna której los rzuca kolejną kłodę pod nogi, dzięki której traci słuch i on zauroczony siatkarz pragnący odnaleźć dziewczynę. Czy między nimi zrodzi się uczucie? Dowiecie się w 15 odcinkowej opowiastce.

    http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  17. http://www.youtube.com/watch?v=f050c6BCWgU widzialas? kosok ma dziewczyne:<
    w koncu klotnia! czekalam bo bylo za rozowo:> chcialam zeby ja wrona podrywal i zeby sie pobili ale kelner tez ok!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, ze Grzesiu ma dziewczynę wiedziałam od czerwca jakoś, a upewniłam się w tym przekonaniu siódmego lipca po meczu ;)
      Haha! ;D

      Usuń
  18. Mi bardzo się spodobał ten rozdział :)
    Niesamowity ^^
    Czekam na następny :D
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    Zapraszam
    http://be-your-self-6969.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie bardzo ;D
      Pozdrawiam również i nie dziekuję ;p

      Usuń
  19. Pierwsza kłótnia i to rzeczywiście o jakąś głupotę, no kochani! godzić mi się raz dwa! :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwsza kłótnia musiała kiedyś nastąpić, ale na pewno się pogodzą, a jak nie, to otaczają ich tacy wspaniali ludzie, że pomogą im się pogodzić.
    Wakacje powinny być zdecydowanie dłuższe.. : (
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  21. No i mamy pierwszą kłótnie:) Bardzo dobrze coś zaczyna się dziać. Grzesiu zazdrosny to dobrze z każdym związku powinna być zazdrość ale bez przesady:P
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  22. a ja mam wakacje do 30 września! :) (bom studentka :) )
    jest! wreszcie dotarłam do najnowszego rozdziału :) od wczoraj czytałam CAŁE opowiadanie. Jest świetne! Gratuluję pomysłu - o Grześku jest tak mało opowiadań,że aż przyjemnie się czyta Twoje :) i mimo tych 76 części jestem ciekawa co będzie dalej i błagam - NIE KOŃCZ! Grześ jest tak realistyczny, że aż mam ochotę przejechać te 690km i go poznać :D aczkolwiek wolałabym jednak Zbyszka :D
    pozdrowionka i zapraszam na moje blogi :) [jeśli interesujesz się żużlem ;) ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczęściara! :)
      Hehe ;p Jezus, ja bym chyba nie dała rady tyle przeczytać w dwa dni ;p Cieszę się, że Ci się podoba ;D Haha ;p
      pozdrawiam również :)

      Usuń
  23. Ja mam pytanio - propozycję.
    Związku z tym, że został tydzień wakacji aby umilić nam życie może jakiś maratonik mały ?
    :)

    Całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, ale w tym miesiącu nie dam rady ;/ Nie mam napisanej wystarczającej ilości epizodów, aby go zrobić... Przepraszam...

      Całuski ;*

      Usuń
    2. Rozumiem, mam nadzieję, że we wrześniu może się uda :)

      Usuń
    3. we wrześniu już raczej na pewno ;)

      Usuń
  24. fajny rozdział, czekam na kolejne.
    zapraszam do mnie :
    http://caroline-bonjour.blogspot.com/

    pozdrawiam,
    caroline-bonjour.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Ci się spodobał ;D

      pozdrawiam również :)

      Usuń
  25. Kłótnia, bynajmniej ta pierwsza i na pewno nie ostatnia musiała nastąpić, bo byłoby dziwnie :o Co do tego czy się tak szybko pogodzą nie jestem pewna, no ale zobaczymy.
    +wakacje 2 miesiące? to jakaś kpina!

    Zapraszam na nowe, ósme spotkanie.
    http://ponowne-spotkanie.blogspot.com
    & na prolog na http://asertywni.blogspot.com /z góry dziękuję za opinię. :)

    Całuję, Camilla. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza kłotnia boli chyba najbarfdziej. Za dużo wypowiedzianych słów w przypływie emocji nigdy nie doprowadzi do niczego dobrego.
      Ale spokojnie, nie ma sytuacji bez wyjścia! :)

      Usuń