środa, 22 maja 2013

Dwadzieścia sześć

Kiedy dotarliśmy do Rzeszowa było kilka minut po dziewiątej. Większość drogi przegadaliśmy, a kiedy zrobiło się widniej dokończaliśmy rozwiązywanie krzyżówek. Poprosiłam Grześka, abyśmy od razu pojechali pod mój nowy adres. Środkowemu nawet mieszkanie przypadło do gustu i obiecał mi, że pomoże mi w malowaniu i tego typu sprawach, za co byłam mu wdzięczna.
No to chyba będę musiała upiec z setkę tych serników, przeszło mi wesoło przez głowę.
Wyciągnęliśmy wszystkie kartony z samochodu i zostawiliśmy je w moim nowym lokum po czym skierowaliśmy się w stronę domu Ignaczaków. Krzysiek był sam, ponieważ Iwona jak zwykle była w pracy, Sebastian w szkole, a Dominika bawiła się u jakiejś koleżanki w sąsiednim domu.
- To gdzie masz wszystkie kartony, dużo miejsca będę musiał zrobić w garażu? - zaśmiał się libero nalewając nam chłodnego soku.
- W zasadzie, to nie będziesz w ogóle musiał robić miejsca – powiedziałam niezbyt głośno.
- Jak to? - popatrzył na mnie uważnie odstawiając karton soku.
- Wynajęłam mieszkanie niedaleko – wyjaśniłam patrząc mu prosto w oczy.
- Po co masz wydawać pieniądze, skoro możesz mieszkać tutaj? - zapytał libero.
- Krzysiu, - podeszłam do niego – nie mogę wam wiecznie siedzieć na głowie – uśmiechnęłam się lekko. - Jestem dużą dziewczynką i muszę sobie jakoś życie ułożyć.
- Ale to mieszkanie, to nie jakaś totalna nora, na jakimś niebezpiecznym osiedlu? - spytał.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku – odpowiedział za mnie Kosa.
- No to chyba muszę się zgodzić – westchnął zrezygnowany.
- Spokojnie, tatku – zaśmiałam się i szturchnęłam go lekko w ramię. - Będziesz tam zawsze mile widzianym gościem – wyszczerzyłam się.
Dwadzieścia minut później Krzysiek z małą Dominiką na rękach przekroczył próg mojego mieszkania. Nie był zachwycony, ale też nie narzekał. Oświadczył głosem nieznoszącym sprzeciwu, że dopóki wszystko nie będzie odmalowane i nie będzie tak jak miało być, mieszkam u nich. Kiwnęłam tylko głową śmiejąc się.
Jeszcze tego samego dnia pojechałam z Kosą, Zibim i Piotrkiem do Castoramy. Chłopaki biegali po sklepie jak poparzeni, a ja w spokoju wybierałam sobie farbę do pokoju, który miał mi służyć za gabinecik. Po dziesięciu minutach zastanawiania się, zdecydowałam się na kolor, który przypominał odcień cytryny i wsadziłam dwa pudełka do wózka. Zaczęłam szukać siatkarzy.
Po pięciu minutach jeżdżenia wózkiem, znalazłam ich przy dziale oświetleniowym, jakieś żyrandole, kinkiety i lampki.
- Co znaleźliście ciekawego? - zapytałam, a oni aż podskoczyli na dźwięk mojego głosu, co wywołało mój śmiech.
- Nic, co byłoby warto uwagi – uśmiechnął się ZB9.
- Wybrałaś kolor? - zapytał uśmiechnięty Piotrek.
- Wybrałam – kiwnęłam głową. - A wy coś bierzecie? - zapytałam.
- Poduszkę – wyszczerzył się Bartman i pokazał małą, czarną poduszeczkę.
- Zegar ścienny – odpowiedział Cichy Pit i uniósł do góry okrągły, brązowy zegar ze złotymi zdobieniami.

Całkiem ładny.

Spojrzałam na Grześka.
- A ty coś wybrałeś? - zapytałam.
Czarnowłosy środkowy uniósł do góry kilka ramek na zdjęcia w różnych wielkościach.
- Bardzo dobrze, że mi przypomniałeś – uśmiechnęłam się z wdzięcznością i pognałam w kierunku stoiska, gdzie znajdywały się ramki. Wybrałam cztery i mogliśmy spokojnie iść płacić za nasze zakupy.
Piotrek razem ze Zbyszkiem przyjechali jeszcze zobaczyć moje mieszkanie i wszyscy rozjechaliśmy się do swoich domów.
Weekend zleciał szybko. Wybrałam kilkanaście zdjęć do wywołania i zawiozłam je do fotografa, po czym znalazłam się w moim nowym lokum. Napisałam do Kosy, że jak ma teraz czas, to niech wpada, bo zabieram się za malowanie gabineciku. Zjawił się w mgnieniu oka gotowy do pracy. Włączyliśmy muzykę i wzięliśmy się za malowanie pomieszczenia.
Nie obeszło się bez robienia zdjęć. Zażartowałam nawet, że Grzegorz chce mnie wygryźć z mojego zawodu, ale on tylko pokręcił przecząco głową i obiecał, że nigdy tego nie zrobi.
Kiedy pokój był już cały żółty posprzątaliśmy po sobie i pojechaliśmy do Ignaczaków, gdzie Iwona gotowała akurat pierogi ruskie. Z Kosą zjedliśmy najwięcej z całej bandy jaka zebrała się przy stole.
Resztę soboty spędziłam grając z Sebastianem w badmintona. Niedziela zleciała szybko. Kościół, obiad, a potem siedzenie z Ignaczakami i miła rozmowa. O, taka leniwa niedziela.
Nadszedł poniedziałek. Zabrałam się razem z Krzyśkiem na pierwszy trening. Na hali byliśmy kilka minut po ósmej. Igła ruszył do szatni, a ja w miejsce, gdzie miał odbyć się trening. Zdecydowanie zbyt dawno mnie tutaj nie było. Hala Podpromie, jak zwykle wspaniała i zapierająca dech w piersiach, ale ma ona największą moc, kiedy zaczyna się mecz i są kibice. Właśnie ich, każdy kraj może pozazdrościć Polsce.
Zajęłam miejsce na jednym z krzesełek i wyciągnęłam z torby aparat. Po trzech minutach na halę dotarli trenerzy: Andrzej Kowal i Marcin Ogonowski oraz prezes. Ten ostatni przedstawił mnie trenerom i zniknął nam z oczu ponieważ miał jakieś pilne sprawy do załatwienia. Po chwili na halę wkroczyła reszta sztabu, której zostałam przedstawiona. Dowiedziałam się nawet, że dzisiaj będę musiała zostać po treningu, ponieważ sztab nie ma jeszcze zrobionych zdjęć na stronę, a to przecież należało do mnie, także wyboru nie miałam. Minutę później na hali pojawili się zawodnicy i wszyscy rozpoczęli pierwszy trening w tym sezonie, a ja latałam z aparatem i robiłam zdjęcia.
Po godzinie latania z aparatem klapnęłam na jedno z krzesełek i sięgnęłam po butelkę Bartmana, ponieważ wszędzie gdzie była tylko jakaś butelka, była ona zapełniona wodą. Łyknęłam kilka łyków jego napoju, odłożyłam ją na miejsce i zaczęłam się rozglądać, czy przypadkiem to widział czy nie.
- Widziałem! - ryknął do mnie z drugiego końca sali, a ja tylko posłałam mu szeroki uśmiech.
Luknęłam która godzina i odwróciłam się tyłem do trenujących siatkarzy. Byłam w trakcie odkładania telefonu do torby, kiedy poczułam jak coś obija się o moją lewą łydkę i to z wielką siłą. Po chwili usłyszałam dźwięk piłki odpijającej się od powierzchni sali.
- Który to?! - zapytałam głośno odwracając się.
- Przepraszam! - ryknął do mnie Grzesiek.
- A jak ty, to okej! - uśmiechnęłam się lekko i dotknęłam miejsca, w którym piłka uderzyła o moje ciało.
Bolało i to cholernie.
- Nic ci nie jest? - zapytał podbiegając do mnie.
- Będę żyć – odpowiedziałam uśmiechając się i masując obolałe miejsce.
- Naprawdę nie chciałem, bardzo cię przepraszam – dotknął mojego ramienia.
- Nic się nie stało, wracaj na trening – odparłam dalej uśmiechnięta.
Zanim wrócił na boisko usłyszałam jeszcze trzy razy „przepraszam” na co tylko kręciłam głową. No ten facet uderzenie to ma, nie da się ukryć. No, ale nic, poboli i przestanie. Będzie siniak, ale nie takie rzeczy się w życiu przecierpiało.
Porobiłam jeszcze kilka zdjęć, ale tym razem siedząc na ławie, ponieważ ból rozprzestrzenił się na dolną część nogi. Po pół godzinie Andrzej Kowal zarządził zakończenie treningu i siatkarze mogli udać się do szatni, a ja zabrałam się za pakowanie aparatu do torby.
- Naprawdę bardzo przepraszam – obok mnie niespodziewanie pojawił się Kosa i wziął ode mnie aparat, który schował do torby.
- Daj spokój – próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba nie najlepiej mi to wyszło.
- Pokaż tę łydkę – poprosił zapinając torbę i spojrzał na mnie.
Spojrzałam na lewą łydkę. Dostałam bardziej w miejsce, którego nie mogłam zobaczyć, ale kawałek widziałam i muszę przyznać, że nie wyglądało to za ciekawie. Miejsce, gdzie odbiła się piłka było już lekko fioletowe.

No to będzie piękny siniak, nie ma co!

- Ej, zejdzie szybko, a poza tym nie zamierzam wychodzić nigdzie w bikini, więc nikt nawet nie zauważy – uśmiechnęłam się lekko.
- To niech to chociaż obejrzy lekarz.
Nim zdążyłam coś powiedzieć, byłam już w wielgaśnych ramionach Grześka i kierowaliśmy się w stronę wyjścia z hali.
- To nie będzie konieczne – powiedziałam szybko.
- Będzie, będzie – odparł tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Ja ci to zrobiłem, a nie chcę, żebyś odczuwała jakiś ból, chociaż i tak to chyba niemożliwe – skrzywił się i wyniósł mnie na korytarz.
- Gdzie mi porywasz mojego Serniczka? - zapytał Bartman, który nagle pojawił się obok nas.
- Twojego Serniczka musi zbadać lekarz – odpowiedział środkowy.
- Grzesiek, nic mi nie jest – jęknęłam.
- Jak to nie – spojrzał na mnie uważnie – będziesz miała siniaka na prawie całą łydkę! I to przeze mnie!
- Już ci powiedziałam, poboli i przestanie – odparłam patrząc w czekoladowe tęczówki, które spoglądały na mnie z troską, a mi aż serce zabiło szybciej.
Ej, Em! Przestań!, ryknęło mi w głowie. Okej, okej już przestaję!, odpowiedziałam w myślach. Jezu, już gadam sama ze sobą...
- A wam co? - nagle pojawił się przed nami uśmiechnięty Piotrek. - Robicie próbę wyjścia z kościoła po ceremonii ślubnej? - spytał uśmiechając się od ucha do ucha.
Bartman zaczął się śmiać, a ja spuściłam głowę czując jak robię się różowa.
- Jasne – odparł z sarkazmem w głosie Kosa. - Lepiej otwórz drzwi – polecił blondynowi i zatrzymał się.
Środkowy spełnił jego prośbę i po chwili siedziałam już na stole do masażu, a mojemu siniakowi przyglądał się lekarz Resoviaków.
- No całkiem, całkiem ten siniak – stwierdził po chwili.

Mogę usłyszeć coś bardziej pocieszającego?

- Przepiszę ci maść...
- Po co mi na siniak maść? - zapytałam patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
- Maść, żeby złagodzić ból, a na to, aby zszedł trzeba trochę czasu – uśmiechnął się leciutko i usiadł w fotelu obrotowym zaczynając kreślić coś na kartce. - Smaruj rano i wieczorem – podał mi kawałek papieru.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z gabinetu przed, którym czekali już przebrani Grzesiek, Igła, Piter oraz ZB9. - Będę żyć – zaśmiałam się.
Mój humor poprawił się od razu, kiedy zobaczyłam czwórkę moich przyjaciół.
- W ramach przeprosin, stawiam ci obiad – powiedział Kosa. - I jeszcze raz bardzo przepraszam.
- Jeszcze raz powiesz „przepraszam”, to wyjmę scyzoryk z torebki – pogroziłam i ruszyłam przed siebie kuśtykając lekko.
Wiem, że czuł się winny, ja na jego miejscu też bym przepraszała, ale trochę już miałam tego dość.
- Możesz chodzić? Jeśli nie... - zaczął Grzesiek pojawiając się obok mnie.
- Grzesiu, nic mi nie jest – uśmiechnęłam się. - Ile jeszcze razy muszę to powtarzać? - spytałam zadzierając głowę, aby móc spojrzeć w jego czekoladowe oczy. - To jest tylko – podkreśliłam to ostatnie słowo – siniak.
Pokręciłam głową i chwyciłam go za nadgarstek.
- Wspomniałeś coś o obiedzie – wyszczerzyłam się i pociągnęłam go za sobą.
- Ej, zaczekajcie na nas! - krzyknął ZB9 i chwilę później on oraz Piter i Igła pojawili się obok nas.
- Sesja jutro! - krzyknął jeszcze za nami trener Kowal.

Przez następny tydzień chłopaki biegali na treningi, a ja urządzałam się w mieszkaniu w czym dzielnie pomagał mi Kosa. Od razu po treningu zjawiał się w moim nowym lokum i wnosił cięższe rzeczy, takie jak pudła z ubraniami, czy z albumami. W czwartek przywieźli mi nawet motor z Gdańska, który stał sobie teraz grzecznie w garażu Grześka i czekał, aż wreszcie go uruchomię i przejadę nim przez ulice Rzeszowa.
Siniak bolał tylko wtedy, kiedy został dotknięty. Starałam się tego nie robić, bo moja twarz przybierała wtedy grymas, a tego nie lubiłam, ale nie było to takie proste przy przeprowadzce.
Nadeszła niedziela, czyli pierwszy dzień mieszkania w moim nowym mieszkanku. Oczywiście bez odwiedzin Zbyszka, Piotrka, Igły oraz jego rodziny, a Grześka nie wspominam, bo zachowywał się tak jakby właściwie tutaj mieszkał, się nie obeszło. Pomagał mi nawet w wykładaniu talerzy i sztućców do szafek i szuflad, więc wiedział, gdzie co leży. Bartman razem z Piotrkiem zrobili nawet dla mnie ciasto, co było szokiem. Co prawda był to sernik na zimno z owocami, ale wyszedł im bardzo dobrze. Zastanawiałam się tylko jak wyglądała kuchnia w mieszkaniu środkowego po zakończeniu pichcenia. Większych szkód nie narobiłby chyba huragan, biedna nowakowska kuchnia.
Moi goście opuścili mieszkanie kilka minut przed dwudziestą pierwszą i zostałam sama. Wreszcie mogłam usiąść i przemyśleć kilka spraw oraz sytuacji, jakie miały miejsce jeszcze tydzień temu i dalej wstecz.
Przez ten tydzień adwokat Jurka dzwonił do mnie kilka razy, za każdym razem prosząc o to samo, czyli o spotkanie. W piątek dałam się wreszcie namówić, a widzenie miałam umówione na wtorek, na godzinę jedenastą. Może byłam głupia, że w końcu się zdecydowałam, ale czułam gdzieś w środku, że chcę wysłuchać Jurka. Przecież tych dwóch lat od tak, nie dało się wyrzucić z głowy. Za dużo miłych wspomnień.
Zastanawiałam się też, jak potoczą się kolejny dni, tygodnie, a nawet miesiące w tym mieście. Czy wszystko pójdzie po mojej myśli, czy wręcz przeciwnie? A jaka była moja myśl? A taka oto: nie stracić świetnej pracy, jaką było bycie oficjalnym fotografem Asseco Resovii Rzeszów, znaleźć osobę, którą pokocham i będę z nią już do końca, mieć domek z ogródkiem, trójkę dzieci... Dla niektórych to nudne i takie banalne, ale właśnie to było dla mnie ważne. Rodzina...
Rodzina też ta, która mieszkała w Wałbrzychu. Ich też wypadałoby odwiedzić, tylko kiedy? Przecież stąd wcale tak blisko nie było, w sumie z Gdańska też, ale w tamtym mieście i mojej starej pracy, mogłam brać urlop, kiedy tylko mi się podobało, a wszystko właśnie dzięki Jurkowi. Jednego dnia mogłam powiedzieć, że biorę dwa dni wolnego, a następnego dnia byłam już w Wałbrzychu. Teraz tak się nie dało, ale z jednej strony byłam z tego zadowolona.
Westchnęłam i spojrzałam na siniak, który widniał na lewej łydce. Przed oczami od razu stanął obraz uśmiechniętego Grześka i tych jego czekoladowych tęczówek. Ten wzrok wplątywał się nawet do moich snów. Ale nie powiem, że były to jakieś złe sny. Właśnie odkąd widywałam je w krainie Morfeusza, nie miałam żadnych koszmarów. Dziwne, tak trochę jak anioł stróż.
Przetarłam twarz oraz zmęczone oczy i przymknęłam je opierając głowę na oparciu kanapy. Nawet nie wiem, kiedy zmęczenie wzięło górę i odpłynęłam w krainę snów.
Do moich uszu dobiegł dzwonek mojego telefonu. Otworzyłam od razu oczy i podniosłam się tak gwałtownie, że poleciałam na podłogę zahaczając ręką o kubek, z którego popłynęła herbata prosto na moją koszulkę.
Zaklęłam pod nosem i postawiłam kubek na ławę. Sięgnęłam po wciąż dzwoniący telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę podnosząc się przy okazji z podłogi.
- Słucham? - powiedziałam do słuchawki niezbyt przyjemnym tonem.
- Obudziłem cię? - usłyszałam głos Grześka.
- Nie, skąd – skłamałam i dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się, która jest godzina.
- Na pewno? Bo jakoś szczęśliwego głosu, to nie miałaś...
- Wylałam herbatę i dlatego – odpowiedziałam i skierowałam się do kuchni. - Więc, o co chodzi? - spytałam.
- Nie poparzyłaś się mam nadzieję? - zapytał od razu.
- Nie – odpowiedziałam i włożyłam kubek do zlewu. - Była zimna, ale przejdziesz do rzeczy? - uśmiechnęłam się lekko.
- To dobrze... A, no tak! Nie ma gdzieś u ciebie mojego portfela? - spytał.
Rozejrzałam się po kuchni. Ani śladu.
- Yyy... - wkroczyłam do salonu i ponownie się rozejrzałam. Mój wzrok zatrzymał się na komodzie. - Jest – odpowiedziałam.
- Uff... - odetchnął. - To ja podjadę po niego jutro przed treningiem, dobrze?
- Jasne – odparłam i luknęłam na zegar, który stał obok portfela. Nie było tak źle, wskazywał piętnaście minut po dwudziestej drugiej. - To dobranoc – pożegnałam się.
- Słodkich snów – powiedział szybko i zakończył połączenie.
Odłożyłam telefon na miejsce i powłóczyłam nogami do łazienki, gdzie spędziłam pół godziny leżąc w wannie.





Jest środa, jest dwadzieścia sześć :D
Mam do Was pytanie: nie wiecie przypadkiem czy Siatkarze ze Spały wracają na weekend do domów? ;D
W piątek pierwszy mecz!! Jaram się i oby do piątku! ♥
Andrzej Kowal na stanowisku trenera Asseco Resovii przez kolejne dwa sezony! ;D Łukasz Polański odchodzi z Jastrzębskiego Węgla i przenosi się do Effectora Kielce ;)
Przeczytałam dzisiaj, że Grzesiu ma kłopoty z kolanem ;( God, why?!
poziomkowa ;*



Dodane: 20:48
Rozgrywający: Łukasz Żygadło, Fabian Drzyzga;
Przyjmujący: Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Wojciech Włodarczyk;
Środkowi: Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek, Łukasz Wiśniewski, Andrzej Wrona;
Atakujący: Zbigniew Bartman, Dawid Konarski;
Libero: Krzysztof Ignaczak, Paweł Zatorski.
Grzegorzu, tell me why?! ;(
Niech wraca szybko do zdrowia! ;*


74 komentarze:

  1. Świetny rozdział.
    Na pewno musiało boleć takie uderzenie i to w łydeke. Ałćć.
    Zibi i Pit plus sernik na zimno. Ciekawe czy był dobry ?.
    Aż smak mi się na takiego sernika wziął. Ehhh. Trzeba kiedys sobie go zrobić. I pojawił się znowu ten tekst Bartmana " Serniczku" haha. nie powiem uwielbiam go jak nie wiem co.

    Zapraszam na okrągłą jak pączek 8
    http://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/05/rozdzia-8.html

    Pozdrawiam, Asia :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
      ;)

      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  2. Fantastyczny rozdział. Nadal czekam na jakąś romantyczną scenę z Kosą i Emilią, a o informacji na co choruje bohaterka nie wspomnę.
    Gratuluję i pozdrawiam serdecznie ;)

    PS. Kiedy mniej więcej można się spodziewać kolejnego rozdziału? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D To drugie już niedługo ;)
      Pozdrawiam również ;)

      Jakoś w piątek? ;)

      Usuń
  3. Super rozdział ;-) jestem ciekawa jak potoczy się dalej akcja :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, świetnie i czekam na następny! Ale ponawiam prośbę o więcej akcji między Em i Kosą! ;)
    A siatkarze po sparingach z Serbią mają 3 dni wolnego i od środy wznawiają treningi;) pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      Tyle to wiem ;) Interesuje mnie czy przed meczami z Serbami wracali do domów na weekend ;)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  5. Nie nie wiem czy wracają ze Spały. A co, masz zamiar ich napaść, kiedy bd odpoczywać w domach? :D
    Rozdział fajny, ale tego chyba nie muszę pisać, bo to jest wiadome ;p
    Sernik na zimno i zrobić sajgon w kuchni? Tak tylko potrafią polscy siatkarze. Dostać piłką z całej siły - coś o tym wiem. Tyle, że dziwna grawitacja zawsze dziwnym trafem kieruje tą piłeczkę na moją głowę. Może dlatego jestem taka porąbana, żeby pisać Mydło? No nic, czekam na kolejny ;p
    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jasne! ;D Grzegorzu, szykuj się, bo Twoja najwierniejsza kibicka wpada Ci na chatę! ;D
      Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      I mój kolega ;p No ja też.. W sumie, to nie tylko na Twoją głową, bo podobnie ma moja koleżanka ;) Haha! ;D
      Buźki ;*

      Usuń
  6. Fajny rozdział :D Ciągle czekam na jakąś bliższą relacje między Em a Grzesiem :D Może w następny ,co?
    I też czytałam , że Kosa ma problemy z kolanem :( Strasznie mi go szkoda, ale mam nadzieje , że szybko się poprawi :D
    Pozdrawiam Luna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D Może.. ;p
      ;( Musi, ja go chcę zobaczyć na boisku! :)
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  7. Lubię TO :D Opowiadanie jest po prostu zajebiste:D
    Uwielbiam jak Bartman zwraca się do Em 'serniczku' ♥
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://nowa-historia-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      ;)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  8. Z tego co mi wiadomo to wracają ;) Pp meczach też dostają niekiedy dwa-trzy dni wolnego.

    Rozdział? Jak zawsze świetny :D
    Kosa świruje coraz bardziej i coraz bardziej się do siebie zbliżają! Oby tak dalej! :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział a Grzesiu jaki pomocny i opiekuńczy ;p nadal nie moge sobie wyobrazić tego ciasta które upiekli Zibi i Pit ;p nawet jeśli nie wyglądało jak z najlepszej cukierni to pewnie nikt z nas by nie pogardził wypiekiem autorstwa tej dwójki ;D czekam na kolejny ! ;p
    Nie wiem dokładnie czy wracają, ale gdzieś czytałam że podobno Andrea ma dać im kilka dni wolnego ;d Kędzierzyn-Koźle, osiedle na którym mieszka kilku siatkarzy pozdrawia ! :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał :) Hehe ;p
      Ma im dać trzy dni wolnego po meczach z Serbami :) Ej! Też tam chcę! Pozdrawiam również ;D

      Usuń
  10. Piszesz, że niedługo się dowiemy na co choruje, a my ciągle nic nie wiemy :(
    Jaacy chłopacy w sklepie :D
    Aż miło poczytać jak jej pomagają! Siniak jak... Duży siniak podczas remontu nigdy nie jest pomocny :)
    Czekam na następny!
    Oczywiście zapraszam do mnie i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości :) Mogę powiedzieć, że w czerwcu już na 100% :)
      ;)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  11. o jaki słodki Grześ:) A Pit mam nadzieję, że będzie prorokiem i kiedyś Kosa przniesie Em przez próg w białej sukni;p Tsaa, już wyobrażam sobie ciasto i mieszkanie Pita;pFajnie:) No ja też czekam, ale niedługo jeszcze <3. Oczywiście dzisiejsza biologia nie obyła się bez siatkarskich skojarzeń(na ścianie obok naszej ławki plakat z Pitem) i jeszcze jak nam biolożka powiedziała, że jest spotkanie z ludźmi z ORLENU to my z koleżanką taki wzrok po sobie i miny czemu nam nikt nie powiedział(liczyłyśmy na coś siatkarskiego, a tu podobno coś o olejach!:p dobrze, że nie poszłyśmy:)) A i jeszczep od angielskiego chciała powiedzieć czrnego kota, a wyszło jej czarnego Kose( niewiadomo jak;p) A z moich nieoficjalnych źródeł mają wolne, ale chyba nie wszystkie i nie wszyscy;p Pozdrawiam, Bobru Czekam na klejny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) To fajnie! ;D haha! Pozdrowienia dla Pani od angielskiego ;) Dzięki za odpowiedź ;* Pozdrawiam również :)

      Usuń
  12. Bardzo mnie ciekawią dalsze losy bohaterki w nowym mieszkaniu. A rozdział jak zawsze- świetny ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  13. haha! :D
    Krzysztof jak na przyjaciela przystało, jest bardzo troskliwy w stosunku do Emi. A Iwonka taka zapracowana!:O
    Cóż, uderzenie nie było miłym doświadczeniem na pewno, ale się od tego nie umiera, no chyba że biorąc pod uwagę nieznaną chorobę Emilki - wtedy wszystko może się zdarzyć.
    mnie też denerwowałoby takie ciągłe przepraszanie, ale gdybym ja komuś zrobiła krzywdę też bym w kółko przepraszała. :/
    nie dziwię się Emilce, że w końcu zgodziła się na widzenie z Jurkiem. nie da się zapomnieć tych kilku lat, a po za tym w jakiś sposób się do niego przywiązała. to by się wydarzyło prędzej czy później.
    heh, jestem pod wrażeniem, chłopcy sami zrobili sernik? o.O szacun ^^
    mam takie małe przeczucie, że po wizycie w więzieniu stan zdrowia Emilki się pogorszy i w końcu się dowiemy na co choruje. mam może rację? ;D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Nic jej nie będzie :)
      ;)
      Dowiecie się na pewniaka już w czerwcu :)
      pozdrawiam również ;*

      Usuń
  14. Jak zawsze świetnie :D.
    Grześ i Em są dla siebie Stworzeni ;DDD


    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  15. volleyballlife.blog.pl/. Zapraszam, na 4 :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja musiałam tańczyć dzisiaj poleneza i fajnie by było jakby mój partner zachowywał sie tak jaj Grzesiek za każdym nadepnieciem ;D
    swoją drogą, dobrze że już sie do Rzeszowa sprowadzili bo brakowało mi pasiastych :) świetny rozdział!
    wątpliwe jest to żeby wrócili na weekend, ale kto wie? ;)
    pozdrawiam, Julka
    + Sorry że dzisiaj z anonimka :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Mam nadzieję, że wszystko poszło okej? ;)
      Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
      pozdrawiam również ;)
      nic się nie stało ;p

      Usuń
  17. podoba mi sie bardzo :D strasznie mnie to wciąga :d Kinga;)

    OdpowiedzUsuń
  18. ajajajaj, z tym kolanem... ale ja nadal jestem ciekawa tej choroby Emi. no kiedy się o niej dowiemy, no kiedy?... mam nadzieję, że wkrótce.
    informacja o serniku na zimno przygotowanym przez Pita i Zibiego zszokowała, a jednocześnie mnie rozbawiła. jestem pewna że w realu nigdy nic takiego nie miało miejsca XD a szkoda.

    jestem strasznie happy, odkąd dowiedziałam się o tym, że Andrzej Kowal będzie trenerem Resovii przez kolejne dwa sezony! a jednak zostaje na dłużej. a wcześniej mówił, że zostaje tylko na przyszły sezon, a potem robi sobie urlop... hmm, mimo wszystko dobrze, że zostaje na dłużej!
    tak szczerze, to ja o reprezentacji mało co wiem. jedyne to, o której mecz z Serbia, a to wiem dopiero od niedawna XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;/ W czerwcu już na milion procent ;)
      No właśnie ja też sie strasznie ucieszyłam ;D
      Hehe ;)

      Usuń
  19. Gdyby Ci się nudziło zapraszam do siebie: owocowalandryna.blogspot.com
    Może pozostawiasz po sobie jakąś opinię ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zakładka, jeśli o takie rzeczy chodzi ;)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  20. Wyczuwam coraz większą chemię między Grześkiem a Em..
    Lubię to. : )
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. hah serniczek Zibiego i Pita mega ;) Wyczekuję romantycznej sceny Grzesia i Em ^^
    Co do wiadomości o przejściu Polańskiego do Effectora , to w sumie nawet się cieszę będę mogła go częściej podziwiać na żywo. Miejsce zamieszkani nie sprzyja wyjazdom na mecze Jastrzębskiego u nich ;/ Kowal zostaje, bardzo fajnie Asseco bez niego , dziwnie byłoby się przyzwyczaić ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)
      A ja się cieszę, że częściej będzie na boisku :) W Jastrzębiu jakoś przebicia nie miał, więc w Kielcach pewnie sie to zmieni z czego jestem happy! ;D No, dokładnie ;p
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  22. bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba :) a czytanie jest czystą przyjemnością :) oby tak dalej :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie bardzo ;D Mam nadzieję, ze niczego nie skopię.

      Usuń
  23. kiedy następny ja się pytam?!?!?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  24. Sorka, za nieobecność, ale choroba wzięła górę ;)
    Ciekawa jestem o czym chce porozmawiać Jurek... Wydaję mi się, że nie wyniknie z tego nic dobrego... :D
    Miło, ale to na prawdę miło jest mieć przy sobie takiego człowieka jak Grzesiek ;p
    Jeżeli masz chwilę wolnego zapraszam do mnie:
    milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic sie nie stało ;) Mam nadzieję, że już wszystko okej? ;)
      :)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  25. Super, ale ja wciąż czekam na coś-coś u Emilki i Grzesia, no... XD

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajnie, ale już może czas zacząć zbliżać do siebie Emilke I Grześka.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie, ze Ci się podoba ;D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  27. Już jutro pierwszy mecz w tym sezonie reprezentacyjnym! Yeah! ;D Już nie mogę się doczekać. ;)
    Rozdział jak zwykle super. Cały czas rozwala mnie ten "serniczek". Takie śmieszne te przezwisko. ;p
    Ciekawi mnie po co chce się Jurek spotkać z naszą Emilką. Może chce przeprosić? Chociaż w to wątpię.
    Mieć takich przyjaciół jak ma Emilka to, to jest po prostu skarb. Ze świecą takich szukać. ;D
    Dodawaj coś szybko, pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! ;D
      Cieszę sie, że Ci się podoba ;D
      ;)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  28. nie no znowu się muszę powtarzać, bo jak nie ma się do czego doczepić bo jest tak baaardzo zajebiście ;) mam nadzieje, że sprawa tymi tabletkami będzie kiedyś wyjaśniona ;) czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze Ci się podoba ;D Wyjaśni sie, wyjaśni ;p

      Usuń
  29. Jeśli chodzi o Twoje pytanie, to TAK. :) W każdy weekend wracają do domów. No chyba, że mają jakiś bardzo ważny mecz. Wtedy trenują non stop, nawet w soboty i niedziele. :) Tak też będzie jak ponownie na zgrupowanie przyjadą 29-go Maja. Do początku Ligi Światowej, czyli 8 dni z rzędu będą trenować w Spale. :)

    A rozdział świetny! Jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za odpowiedź ;* Chodziło mi właśnie o ten sezon przygotowawczy ;p
      Cieszę się, że Ci się podoba ;D

      Usuń
  30. "Serniczek" rozwala;D rozdział jak zawsze fajny;) czy ona może mieć ten domek i trójkę dzieci z Kosą? ;) zapraszam na nowy rozdział
    Lizak;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D Haha, może ;p

      Usuń
    2. zapraszam na nowy rozdział http://lizak4992.blogspot.com/

      Usuń
  31. Siniak na pół nogi;D Skąd ja to znam;) Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  32. Grzesiu jak się przejął tym siniakiem :D Słody są, ale ja już bym chciała wiedzieć, o co chodzi z tabletkami i chorobą Emilki. Zbysiu i ten jego Serniczek - rozwalają cały czas :)

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiadomo coś więcej na temat Grzesiowego kolana?
    Rozdział świetny, jak i całe opowiadanie. Nie spoczywasz na laurach, cały czas równie mocno trzymasz w napięciu i nie popuszczasz co się ceni :)
    Miałam nie wspominać o Serniczku, ale trudno o tym zapomnieć :D
    PS. Zerknęłam na poprzednie komentarze i dotarło do mnie, że DZISIAJ PIĄTEK :D
    Jeszcze kilka godzin i zobaczymy chłopaków w akcji :D
    Pozdrawiam serdecznie czekając na mecz i kolejny part :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ;/
      Cieszę się, ze Ci się podoba ;D
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  34. Serniczek :) mniam :) rozdział świetny :) czekam na kolejny :)
    meczyk ! lecę oglądać :)


    Pozdrawiam
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ;D
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  35. To ja współczuję Nowakowskiemu, ale bardziej to chyba jego kuchni... Miło z ich strony, że popisali się talentem cukierniczym :D Grzesiu w mieszkaniu Em czuje się jak u siebie i mam wrażenie, że jej też nie przeszkadza jego ciągła obecność. Jak nic ta dwójka ma się ku sobie :D

    OdpowiedzUsuń