niedziela, 10 marca 2013

Jeden

Około ósmej rano podjechałam pod dom Ignaczaków.
Krzysiek był moim przyjacielem odkąd tylko sięgam pamięcią. Właściwie traktowałam go jak brata, a on mnie jak siostrę. Podobnie było w relacji mojego rodzonego brata z nim. Byli w tym samym wieku, czyli starsi ode mnie o osiem lat, ale mimo różnicy wieku dogadywaliśmy się świetnie.
Zgasiłam silnik i spojrzałam w lusterko. Blond włosy całkowicie rozburzone, każdy w inną stronę, mocno podkrążone ciemnoniebieskie oczy, a do tego strasznie blada twarz.
Jezu, wyglądam jak jakiś trup!
Przetarłam oczy i spróbowałam wygładzić włosy, ale niebyt mi to wyszło, a jak zwykle nie miałam przy sobie żadnej spinki ani gumki do włosów.
Dobra, może dzieciaki się mnie nie wystraszą.
Wyłączyłam radio i wysiadłam z auta o mały włos nie zaliczając gleby. I to na równej powierzchni!
Moje nogi aż wołały o odpoczynek. Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam z niego tylko kosmetyczkę z lekami. Bez problemu zażyłam dwie całkiem spore tabletki i byłam gotowa, aby przywitać się z moim kochanym przyjacielem oraz jego rodziną. No, prawie. Musiałam zawiązać jeszcze sznurówkę czarnego adidasa; nie chciałam się zabić.
Kiedy kokardka była już gotowa, zamknęłam samochód na klucz i podeszłam do czarnej furtki.
Nacisnęłam dzwonek i czekałam, aż ktoś mi otworzy. W międzyczasie rozejrzałam się dookoła. Zbytnio to nie zmieniło się nic, odkąd byłam tu ostatnio, czytaj: dwa lata temu. Wiem, szmat czasu, ale byłam tak pochłonięta pracą i NIM, że nie miałam czasu już kompletnie na nic. Do Krzyśka dzwoniłam regularnie, a on od czasu do czasu odwiedzał mnie w Gdańsku. Trzy razy nawet widziałam się z nim na meczach. Wtedy nie rozmawialiśmy zbyt długo; w końcu praca siatkarza to też rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć z kibicami.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili pojawiła się w nich głowa Krzyśka.
- Em! - wybiegł w czerwonym szlafroku, a ja zaczęłam się z niego śmiać. - Wreszcie jesteś! - otworzył bramkę i mocno mnie przytulił.
Tak tego właśnie było mi trzeba. Mocnego uścisku ważnej dla mnie osoby. Przylgnęłam do klatki
piersiowej libero. Tak, mimo tego że Igła jak na siatkarza był niski, tak dla moich stu sześćdziesięciu pięciu centymetrach był za wysoki.
- Jezu jak ty wyglądasz – jęknął, kiedy wypuścił mnie z objęć i przyjrzał się mi.
- No dzięki! Wiesz jak pocieszyć człowieka – popatrzyłam na niego wzrokiem zbitego psa.
- Dobra, dobra, chodź – objął mnie opiekuńczo ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu. - Brałaś leki?
Opiekuńczy jak zwykle.
- Brałam – uśmiechnęłam się leciutko. - Zawsze je biorę, nigdy nie zapominam.
Co jak co, ale pamięć to miałam najlepszą na świecie.
- A co się stało, że nie przyjechałaś z Jurkiem? - zapytał, a mnie mina zrzedła od razu.
- Nie jestem już z nim – odpowiedziałam, a Krzysiek aż się zatrzymał.
- Jak to nie jesteś? - popatrzył mi prosto w oczy.
- No nie jestem – wzruszyłam ramionami. - Opowiem ci później, okej? Nie mam teraz na to siły, muszę się wyspać...
- Yhm...
Weszłam do domu, a w przedpokoju miałam już na szyi Dominikę. Zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam. Sekundę później poczułam, jak ktoś przytula się do mojego tułowia. Sebastian! Objęłam go wolną ręką i mocno przytuliłam.
Poczułam się jakbym wracała do domu, prawdziwego domu, w którym wszyscy mnie kochają i pragną mojego szczęścia.
- Wreszcie do nas przyjechałaś! - ucieszył się młody Ignaczak.
- Tak, trochę mnie nie było – uśmiechnęłam się.
- Emilka! - usłyszałam głos Iwony, a po chwili i ona się do mnie przytulała.
Witamy w rodzinie Ignaczaków, gdzie każdy jest lekko szurnięty! W pozytywnym sensie, ma się rozumieć!
- Mam nadzieję, że na trochę zostaniesz – powiedział Krzysiek.
- Właściwie to mam do was sprawę... - westchnęłam. - Wyprowadziłam się ze starego mieszkania, a nie mam gdzie miesz...
- Pewnie! - przerwała mi szybko Iwona.
- Mamy jeden pokój wolny – dołączył jej mąż z uśmiechem na ustach.
Wiedziałam, że na nich zawsze mogę liczyć. Nigdy nie odmówili mi pomocy. Takich przyjaciół to ze świecą szukać. Właśnie wtedy dostrzegam, jaką wielką szczęściarą byłam.
- Dzięki wam wielkie serdeczne – ucieszyłam się.
- Czyli zostajesz? - spytała Dominika bawiąc się jednym z moich blond kosmyków. Kiwnęłam głową. - Super! Zaraz pokażę ci moją kolekcję lalek!
Dziewczynka zeskoczyła z moich rąk i pędem pognała na górę, a za nią jej brat krzycząc do mnie, że pokaże mi swoje nowe gry.
- Napijesz się czegoś? - zapytała pani Ignaczak.
- Nie, dzięki – podrapałam się w tył głowy. - W zasadzie, to marzę tylko o tym, aby położyć się spać.
- Jasne – uśmiechnęła się Iwona. - Usiądź sobie, a ja zaraz wracam.
Cmoknęła męża w policzek, a ja posłusznie zajęłam miejsce przy stole.
Wielki, jasny salon połączony razem w dużą kuchnią prezentował się nieziemsko. Pod ścianą stał wielgaśny regał, na którym poustawiane były książki, płyty DVD i płyty CD. Na innych półkach stały jakieś nagrody Krzyśka, a było tego trochę. Kominek z białego marmuru, na którym stały jakieś figurki, aż prosił się, aby usiąść przy nim i poczytać jakąś książkę. Dalej drzwi na wielki taras, obok telewizor wiszący na ścianie w kolorze kremowym, a pod nim masa jakiegoś sprzętu, którego nawet nazwać nie potrafiłam. Nie no, rozpoznawałam tam tylko odtwarzać DVD, ale reszta to dla mnie, tak zwana „czarna magia”. Nie interesowałam się zbytnio jakimiś nowinkami komputerowymi, jakimiś x-box'ami; nie było mi to potrzebne do funkcjonowania, więc nawet nie zaczynałam się tym interesować. Pod telewizorem ciągnęła się długa półka, prawie przez całą ścianę, na której było mnóstwo rzeczy. Ramki ze zdjęciami, na jednym zauważyłam nawet siebie i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Później laurki wykonane przez małą Ignaczak, jeden puchar, figurka najlepszych rodziców na świecie, kilka książek, jakieś gazety, a na końcu bukiet herbacianych róż i urodzinowa torebka.

Ej, chyba nie przegapiłam żadnej ważnej okazji, nie? Krzysiu urodziny w maju, podobnie jak Iwona. Dzieciaki też nie, ich urodziny dopiero we wrześniu... Seba siedemnastego, a Dominika czternastego... Leć dalej, po waszych wspólnych znajomych... Dzisiaj jest dwudziesty drugi sierpień...
Kto obchodzi urodziny...? O kurde! Przecież dzisiaj święto Rucka!
Tak, tego siatkarza też znałam. Znałam większość tych „starszych” zawodników. Kiedy
mieszkałam jeszcze blisko Krzyśka, to chodziłam razem z nim na mecze, które aktualnie odbywały się w Polsce i dzięki temu poznałam chociażby Michała Winiarskiego, czy Łukasza Kadziewicza.
- Jedziecie dzisiaj do Kędzierzyna? - zapytałam i wskazałam głową bukiet i torebkę.
- Tak – odpowiedział z kuchni nalewając do szklanek soku jabłkowego, który uwielbiałam jak mało kto. - Jeśli chcesz możesz się zabrać – uśmiechnął się szeroko. - Rucek się ucieszy, kiedy zobaczy starą znajomą.
- Ej, tylko nie starą – pogroziłam mu palcem, a on zaśmiał się i wręczył mi szklankę.
- Niech ci będzie. Wyjeżdżamy jakoś przed drugą, więc zdążysz się wyspać – powiedział popijając sok.
- Nie chcę się wpraszać... - zaczęłam.
- Daj spokój! - odparł głośno. - Wiesz, że Michał cię lubi i na pewno się ucieszy – odpowiedział pewnie i stanowczo. - Zresztą musisz zobaczyć małego Filipa, no i Rafała też – wyszczerzył się.
- Nie mam prezentu – zauważyłam.
- Prezent to nie problem – wzruszył ramionami. - Sama ty możesz być prezentem. Owiniemy cie jakąś wstążką i będzie git – uśmiechnął się szeroko i pokazał kciuk w górę.
- Gotowe – ze schodów zeszła Iwona i usiadła z nami przy stole. - Zostawiłam ci też ręczniki – uśmiechnęła się.
- Dzięki – również się uśmiechnęłam.
- Em jedzie z nami do Kędzierzyna – poinformował żonę libero.
- Świetnie – ucieszyła się kobieta.
- Czy ja powiedziałam, że pojadę? - popatrzyłam na zadowolonego z siebie Krzyśka.
- Pojedziesz, pojedziesz – odparł rozsiadając się wygodnie na krześle. - Zostaw kluczyki, to przyniosę ci rzeczy z samochodu.
- Dzięki – rzuciłam kluczyki na stół i wstałam. - Gdzie...?
- Na końcu korytarza po prawej – odpowiedziała Iwona.
- Jeszcze raz, bardzo wam dziękuję – objęłam ich ramionami.
- Zawsze do usług – wyszczerzył się Ignaczak.
Uśmiechnęłam się szeroko i skierowałam na górę. Wchodząc po schodach, patrzyłam na wszystkie
zdjęcia mijane po drodze. Fotografie przedstawiały nie tylko rodzinę Ignaczaków, ale również siatkarzy w biało-czerwonych strojach, jak i w zwyczajnych ciuchach. Było kilka z Pucharu Świata, Mistrzostw Europy i Ligi Światowej. Tak, Krzysiek zdecydowanie musiał mieć wszystko udokumentowane. Popatrzcie chociażby na „Igłą Szyte”.
Dotarłam na górę, gdzie zostałam zaatakowana przez Dominikę. Dziewczynka rzuciła mi się na szyję, ale odciągnął ją ode mnie Sebastian mówiąc, że jestem zmęczona i na pewno chcę położyć się spać.
Takie małe, a jakie mądre. No dobra może nie takie małe.
Popatrzyłam na niego z wdzięcznością i powiedziałam, że jak tylko wstanę, to pobawię się z małą Ignaczak. Jak na dziewczynkę w wieku trzech lat, zrozumiała natychmiastowo, a ja zaczęłam zastanawiać się poważniej, czy aby przypadkiem Igła nie dosypuje im czegoś do posiłków.
Weszłam do wskazanego przez Iwonę pokoju. Kolory ścian były w kolorze jasnoniebieskim, wisiało kilka obrazków, stało biurko z krzesłem obrotowym, było wyjście na balkon i małe okno, pod którym stało pojedyncze łóżko. Od razu położyłam się na nim i nawet nie wiem, kiedy Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia.

- Em... - usłyszałam głos Krzyśka, który dochodził z bardzo daleka.
- Yhm..?
- Jest trzynasta, więc... - poczułam, że dotyka mojego ramienia.
- Taa... Już wstaję – odpowiedziałam zaspana.
Obróciłam się na plecy i przetarłam oczy. Miałam jakieś pięćdziesiąt minut na przygotowanie się, więc zwlekłam się z łóżka.
- Zrobię ci kawy i coś do jedzenia – powiedział libero i wyszedł zamykając cicho drzwi.
Podrapałam się w tył głowy i zaczęłam rozglądać się za moją walizką, którą miał przynieść Ignaczak. Na biurku leżała torba ze sprzętem, a walizka pod wyjściem na balkon. Odpięłam zamek i wyciągnęłam z walizki laptopa, którego położyłam na biurku. Zaczęłam szukać wśród wymiętych rzeczy, jakiejś sukienki, albo czegoś co można by było założyć na urodziny.
Westchnęłam i wyciągnęłam ciemnoniebieską sukienkę, która sięgała do kolan. Zabrałam jeszcze ręcznik, czystą bieliznę oraz niebieski żakiet i zeszłam na dół.
- Iwona? - zapytałam schodząc ze schodów.
- Tak? - usłyszałam ją z kanapy, na której siedziała z Dominiką i robiła jej jakąś fryzurę.
- Poratowałabyś mnie żelazkiem? - stanęłam na panelach i popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.
- Zostaw na fotelu, zaraz wyprasuję – uśmiechnęła się do mnie życzliwie.
- Daj spokój, pokaż mi tylko gdzie trzymasz żelazko.
- To ty daj spokój – odpowiedziała plącząc gumkę na włosach córki. - Idź się wykąpać, ja wyprasuję ci to szybko i gotowe.
- Nie chcę ci robić kłopotu... - zaczęłam.
- To żaden kłopot – uśmiechnęła się i wzięła ode mnie sukienkę oraz żakiet.
- Dzięki.
- No problem. Łazienka wiesz gdzie jest? - kiwnęłam głową i zaczęłam wspinać się po schodach. - Jedziemy z Krzyśkiem zawieść dzieciaki do mojej koleżanki, więc może nas nie być, kiedy wyjdziesz z łazienki.
- Luzik! - odkrzyknęłam, ponieważ byłam już na górze.
Szybkim krokiem wkroczyłam do dużej łazienki. Kilka sekund później gorąca woda przyjemnie parzyła moje ciało. Nie miałam zbyt dużo czasu, więc kabinę prysznicową opuściłam po pięciu minutach. Chwyciłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Dziesięć minut i gotowe. Ułożeniem ich postanowiłam zająć się po ubraniu.
Zbiegłam po schodach i chwyciłam sukienkę. Miałam wracać na górę, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
No ładnie! Dzwonek a ja w samym ręczniku!
- Idę! - krzyknęłam i podbiegłam do drzwi.
Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. Moje oczy powiększyły się do rozmiarów pięciozłotówki. Przede mną stał nie kto inny, jak Zbigniew Bartman. Wielki Zbigniew Bartman, trzeba dodać, a ja w samiuteńkim ręczniku! Jezu!
- To dom państwa Ignaczak, prawda? - zapytał zdziwiony mierząc mnie wzrokiem.
- Taak – odpowiedziałam patrząc na niego.
- Yyy... Kim pani jest? - zapytał drapiąc się po karku.
- Emilia, koleżanka Krzyśka.
- Zibi, co ty tam tak długo robisz? - usłyszeliśmy krzyk jakiegoś mężczyzny, a po chwili obok atakującego pojawił się Piotrek Nowakowski. Zdziwiony, podobnie do kumpla, zmierzył mnie od stóp do głów.
Chciało mi się śmiać z ich min, ale podejrzewam, że moja była nie lepsza. No to świetnie zaczyna się mój pobyt w Rzeszowie, nie ma co!
- Yyy... Kim pani jest? - zadał to samo pytanie środkowy.
- Emilia, koleżanka Krzyśka – również ta sama odpowiedź popłynęła z moich ust. - Jego i Iwony nie ma, więc przekazać coś? - uniosłam jedną brew do góry.
- To gdzie są? - zapytał zdziwiony Nowakowski.
- Pojechali odwieźć dzieci – odparłam.
- Możemy na nich poczekać? - spytał Bartman i szeroko się uśmiechnął.
- Pewnie, zapraszam.
Zeszłam im z drogi, a oni niepewnym krokiem weszli do środka.
Przełknęłam ślinę i zamknęłam drzwi. Poprawiłam moje „odzienie” i ruszyłam do salonu, gdzie przy stole stali już siatkarze.
- Tak w ogóle to jestem Zbyszek – uśmiechnął się atakujący i wyciągnął rękę przed siebie.
- A ja Piotrek.
- Emilia – uścisnęłam ich dłonie.
- Krzysiek nie mówił, że ma takie piękne koleżanki – wyszczerzył się ZB9 i usiadł na jednym z krzeseł nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Może dlatego, że jestem blondynką – powiedziałam sarkastycznie, a środkowy aż się uśmiechnął.
- Czy do końca życia będzie mi to wypominane? - zapytał zrezygnowany Bartman, a ja wzruszyłam ramionami.
- Chcecie coś do picia? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Jeśli można, to poproszę wodę – odezwał się Nowakowski.
- To ja też.
- Się robi – odpowiedziałam i wyciągnęłam z szafki trzy szklanki.
- Długo się z Krzyśkiem znacie? - kontynuował zadawanie pytań Zbigniew.
- Od dziecka – wyciągnęłam z lodówki wodę i sok.
- I nam cię nie przedstawił? - zdziwił się atakujący. - Coś kręcisz.
- Nic nie kręcę – odparłam wlewając do dwóch szklanek gazowaną wodę. - Po prostu dawno mnie tu nie było.
Zakręciłam butelkę z wodą i wzięłam szklanki. Przeszłam kilka kroków i podałam siatkarzom ich
napoje, a sama wróciłam po swój.
- Em, jesteśmy! - usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi, a po chwili w salonie pokazał się uśmiechnięty Krzysiek. - Siema chłopaki – uścisnął dłonie przyjaciołom. - A gdzie Grzesiek?
- Nie jedzie, wypadła mu jakaś ważna sprawa – poinformował środkowy.
Pewnie chodzi im o Kosoka.
- Krzysiu, nigdy nie mówiłeś, że masz takie ładne przyjaciółki – Bartman kiwnął na mnie głową z wielkim uśmiechem.
Libero spojrzał na mnie dziwnie.
- Em, dlaczego ty masz na sobie tylko ręcznik?
- Twoi przyjaciele zapukali do drzwi, kiedy miałam się ubierać – odparłam i upiłam łyk soku. - Ale skoro jesteś już ty, ja mogę spokojnie iść się szykować – odstawiłam szklankę na blat i ruszyłam ku schodom odprowadzana spojrzeniem ZB9.
- Ale szykować gdzie? - spytał Piotrek.
- Em, jedzie z nami do Michała – odparł Krzysiek.
- Zaklepuję miejsce obok w samochodzie! – powiedział głośno atakujący.
Odwróciłam się na pięcie i popukałam w czoło.
Szykuje się bardzo ciekawa impreza.




No to mamy jedynkę :) Mam nadzieję, że się spodoba :D Zostawiam opinie Wam, a sama spadam zbierać się do kościoła, a potem w odwiedziny do Siostry ;)
Dzisiaj o dwudziestej zasiadamy przed telewizory lub na trybuny (jeśli ktoś ma bilet) i kibicujemy! Asseco Resovia Rzeszów czy Delecta Bydgoszcz? Dla mnie wybór jest prosty: Sovia!!! ;D

Miłej niedzieli życzę! ;*
poziomkowa.

48 komentarzy:

  1. No zaczyna się nieźle . Zbyszek jak zwykle puszcza bajerkę .
    Zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No rozkreca sie. Pierwszy rozdzial bardzo fajny. Co ile bedziesz dodawac rozdzial? :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi sie, że następny będzie lepszy, ale ocenisz sama ;D planowałam dwa razy w tygodniu (wtorek i piątek), ale nie wiem czy czas mi na to pozwoli ;/
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  3. Zapowiada się całkiem , całkiem . Mam nadzieję , że nie przestaniesz pisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak jak prosiłaś, informuję o nowym, 10 rozdziale :)
    http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no morda mi się cieszy, po przeczytaniu, że chyba zaraz dostane szczękościsku.
    Zbyś jak zwykle kokietuje - taka już jego natura zdobywcy. Chciałabym zobaczyć miny tych dwóch, gdy zobaczyli Em w samym ręczniku :D Jestem ciekawa co się wydarzy na tej całej imprezie u Ruciaka! I jak to będzie z Grześkiem, czy od razy big love, czy może dobrego złego początki :3
    Pozdrawiam i zapraszam na http://lonely-moths.blogspot.com/2013/03/przywilej-nienawisci.html :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak sobie próbowałam wyobrazić ich miny, to zaczęłam się szczerzyć sama do siebie :) A to musisz poczekać :D
      W wolnej chwili zajrzę, obiecuję! ;D

      Usuń
  6. Czesc. Z ciekawością zabrałam się za przeczytanie prologu i rozdziału 1. Zapowiada się ciekawie. Każdemu potrzebna jest osoba, która zawsze wyciągnie do Ciebie pomocna dłoń. I Emilia ma kogoś takiego.

    Chciałabym dostać informacje o nowym Rozdziele, oraz mam nadzieje że moge Cię dopisać do swojej listy czytelników.
    Pozdrawiam/ corka-trenera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;) Każdemu bez wyjątku ;D
      Oczywiście, że możesz! ;) Poinformuję Cię, kiedy tylko pojawi się coś nowego ;D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Super. Ciekawie się zaczyna :) Czy mogłabyś inforomować mnie o nowych rozdziałach? Byłabym wdzięczna. Zapraszam też do siebie na nowy rozdział: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Pewnie, nie ma najmniejszego problemu :D
      W wolnej chwili zajrzę ;) Jestem przed testami gimnazjalnymi, więc mam trochę roboty ;/

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  8. Rozwalił mnie Ignaczak w czerwonym szlafroku xd

    Emilia paraduje w ręczniku? ;o
    Ciekawie o jakiego to Jurka chodzi?;> Mi na myśl oczywiście Janowicz przyszedł? Ale to tylko takie moje myślenie na głos :D

    Czekam na tego Kosoka:P
    Jak znajdziesz czas wpadnij do mnie :P
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      O zwykłego mężczyznę ;) Jurek nie jest związany z żadnym sportem ;) Jest eghm... biznesmenem ;p
      Okey ;)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  9. powiem Ci szczerze, że jak na razie nie zawiodłaś mnie :)
    dodaje do obserwowanych, bo muszę być na bieżąco ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cały czas nie mogę się napatrzeć na nagłówek. Takie fajne zdjęcia :)
    Nie mogę się przestać śmiać. Chciałabym zobaczyć ich miny na widok Em w samym ręczniku :)
    Ciekawe, jak będzie na imprezie. :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie, na którym ponaklejane są fotografie Siatkarzy wykonałam sama, ale to tak na marginesie ;)
      Ja też :D
      Mam nadzieję, że się spodoba ;)
      Pozdrawiam ;p

      Usuń
  11. fajnie fajnie, ttlko mało opisów! reszta idealna
    Nie lubię Zibiego. niech z lodówki wyskoczy jeszcze.
    no. ale że w ręczniku? boże co oni musieli przeżywać! :D
    POzdrawiam Wiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsa... to jest właśnie mój minus ;/
      Ja tez go nie lubiłam, ale przekonałam się do Niego po jednym z przeczytanych opowiadań ;)
      Haha! ;D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Jest świetne! Takich przyjaciół mieć to wielki skarb :) Zbyszek jak zwykle bajeruje c:
    pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ 23 rozdział, zapraszam ;-)

      Usuń
    2. Też tak uważam ;)
      Zbyszek jak to Zbyszek ;D
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  13. niesamowite:) mam nadzieję, że nie bedę musiała długo czekać na następny rozdział! :)
    no jasne że Sovia wygra<3 musi:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że powinien być we wtorek, ale się zobaczy ;D
      No a jak! <3

      Usuń
  14. Sovia, Sovia, Sovia, a na dodatek na żywo. *.* Przepraszam, Delecto, nie tym razem. :)
    O, bajerant, do którego mam zamiar dzisiaj się dopchać, o ile będzie w nastroju, już bajeruje. :D Hm, w zasadzie to mu się nie dziwię, już taki typ człowieka, bez flirtu nie ujedzie. Jednakże chciałabym widzieć jego minę, kiedy Em otworzyła w samym ręczniku. A Nowakowskiego tym bardziej. :)
    Krzysiu, też mnie przygarniesz, kiedy będę w potrzebie? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak chce! ;D No właśnie, nie tym razem! ;)
      Haha, to powodzenia Ci życzę ;) Tak, Zibi się chyba nigdy nie zmieni :D A no, za te minę Pita oddałabym duużo :p

      Usuń
  15. Ciekawie się zaczyna.. : )
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Coraz lepiej się zaczyna :D.
    Czekam na następny ; *


    Maja.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapowiada się ciekawie. ;)

    Mam jedną uwagę. Mój blog (http://mojezycie-mojagra.blogspot.com) to nie biuro prasowe, czy tablica informacyjna. -,-

    OdpowiedzUsuń
  18. super się zapowiada :D po prostu nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :D mój blog to www.mojepowariowanezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że się podoba ;) poinformuję ;)

      Usuń
  19. Zapowiada się świetny blog :)
    Jestem zachwycona pierwszym rozdziałem i z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Poinformuję jeśli chcesz? :)
      Pozdrawiam również :D W wolnej chwili :)

      Usuń
  20. No,no,no! Ale się zapowiada! Będę Cię często odwiedzać!
    Zapraszam również do siebie! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to serdecznie zapraszam! ;D
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  21. Bardzo dziękuje za link do opowiadania. Podoba mi się jak piszesz i wpadnę z miłą chęcią na kolejne rozdziały. Jeżeli tylko dasz o nich znać na któryś z moich blogów w zakładce SPAM albo na gg 1368561 ;)
    Emilia ma świetnych przyjaciół. Zawsze może na nich liczyć. Nawet teraz kiedy się rozstała z chłopakiem i nie ma gdzie mieszkać ;) Ja na miejscu Emi przeprosiła bym na chwilę chłopaków i poszła się ubrać, a stała w samym ręczniku ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co ;) Zapraszam :) Okej :D
      Przyjaźń to jedna z najważniejszych wartości w życiu człowieka, więc staram się pokazać ją jakoś w tym opowiadaniu ;)
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  22. Ja Cię po prostu uwielbiam! :) Krzysiu to taka dobra dusza jest! Chciałabym zobaczyć minę Zbyszka i Pita, gdy Emilia otworzyła im drzwi w samym ręczniku. Bajerant Zibi wkracza do akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! ;D No ja tez chciałabym to zobaczyć ;p A jak! ;d

      Usuń
  23. Jak jest Igła i Zibi, zawsze muszę przeczytać bloga :)
    Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam.Zaczyna się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń