wtorek, 12 marca 2013

Dwa

Kilka minut później, po zjedzonym posiłku (Krzysiek powiedział, że póki czegoś nie zjem, to nie wypuści mnie z domu) wychodziłam razem z Iwoną na podwórko, gdzie czekali już na nas siatkarze. Nie obyło się oczywiście bez gwizdu ZB9, kiedy tylko mnie zobaczył.
Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do Igły.
- Mogę prowadzić? - uśmiechnęłam się słodko.
- Ani mi się śni – odpowiedział, a ja zrobiłam słodką minkę. - Nie, nie ma mowy – czułam jak jego głos zaczął mięknąć. Tyle lat, a to wciąż działa! Niektóre rzeczy się nie zmieniają.
- Proszę – zrobiłam minę kota ze Shreka.
- Nie – odpowiedział już całkowicie miękkim głosem. Zatrzepotałam rzęsami. - Niech będzie – zgodził się libero, a ja aż rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję!
- Musisz mnie tego nauczyć – zaśmiała się Iwona i otworzyła drzwi samochodu.
- Nie ma sprawy – wyszczerzyłam się do niej i napotkałam zdziwione spojrzenia reprezentantów Polski w piłce siatkowej mężczyzn. - No co? - uniosłam brew do góry. - Wsiadać!
Zajęłam miejsce kierowcy, miejsce pasażera Zbyszek, a z tyłu zasiedli Ignaczakowie i Piotrek. Odpaliłam czarne audi i aż się uśmiechnęłam. Kochałam dźwięk silnika. Dziwne, ale prawdziwe. Włączyłam radio i wyjechałam powoli z posesji Krzyśka i Iwony.
- Coś czuję, że będziemy jechali pięć godzin, a nie trzy – mruknął ZB9, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Niepotrzebnie to mówiłeś – powiedział Krzysiek, a Zibi aż na niego popatrzył.
Był teren zabudowany, więc jechałam przepisowo. Czekałam tylko na to, aż wjadę na autostradę, a potem to już Bartman nie będzie mógł wyjść z podziwu.
Kwadrans zajęło nam wyjechanie z miasta. Chłopaki rozmawiali o samochodach, Iwona siedziała
lekko znudzona. Nie lubiła rozmów o silnikach, ani innych samochodowych sprawach. Coś czułam, że zaraz utnie sobie drzemkę. Nie musiałam długo czekać. Kiedy wjeżdżaliśmy na autostradę, ta smacznie już spała na ramieniu swojego męża.
- No to zaczynamy jazdę, panowie – mruknęłam pod nosem i wcisnęłam mocniej pedał gazu.
W szybkim tempie wskazówka prędkości wskazała sto dziewięćdziesiąt kilometrów na godzinę. ZB9 umilkł w pół zdania i spojrzał na mnie uważnie. W lusterku zauważyłam, jak mimowolnie uśmiecha się Cichy Pit.
- No co się tak gapisz? - zapytałam wyprzedzając srebrnego forda.
- Nic, nic – odpowiedział, ale i tak wzroku ze mnie nie spuścił.
Trochę mnie to dekoncentrowało, ale wynagrodził mi to gigantyczny uśmiech na twarzy środkowego. Zaskoczyłam Bartmana, a on widocznie był z tego bardzo zadowolony. Nie powiem, ja też.
Zbigniewa Bartmana zażyła zwyczajna dwudziestosześcioletnia kobieta. Blondynka w dodatku. Osiągnęłam jakiś mały sukcesik.
Dwie godziny później zatrzymałam się na stacji benzynowej. Potrzebowałam wypić mrożoną kawę. Wszyscy wysiedliśmy z auta i rozprostowaliśmy kości.
Razem ze Zbyszkiem ruszyłam złożyć zamówienie.
- No powiedz to – szturchnęłam go w ramie, kiedy czekaliśmy na nasze kawy.
- Ale co? - spojrzał na mnie uważnie.
- Że się tego nie spodziewałeś – wyszczerzyłam się.
Potrzebowałam, żeby mi to powiedział. Miałabym wtedy jeszcze większą satysfakcje.
- Tego, że tak jeździsz? - uniósł do góry jedną brew, a ja kiwnęłam głową. - Zbyszka Bartmana jest ciężko zaskoczyć – odpowiedział, a ja prychnęłam.
- Zaskoczyłam cię dzisiaj już dwa razy.
- Chodzi ci o to, że otworzyłaś drzwi w samym ręczniku?
- Dokładnie – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a jakaś starsza pani dziwnie na nas popatrzyła.
- Wiesz ile dziewczyn już widziałem w tym „stroju”? - popatrzył na mnie z politowaniem.
- Ale nigdy nie pomyślałbyś, że taka hm.. niespodzianka spotka cię u Igły w domu – powiedziałam pewnie.
- Tu muszę przyznać ci rację – odparł niechętnie.
- Państwa kawa – usłyszałam i wzięłam kubek dla siebie i Iwony.
- Czyli jednak cię zaskoczyłam – powiedziałam z wyższością i skierowałam swoje kroki na parking szczerząc się jak głupia.
- Proszę – podałam napój żonie Krzyśka.
- Dzięki – uśmiechnęła się i wzięła łyk.
- Stary, ale zostajesz w tyle – zaśmiał się Igła i klepnął Bartmana w ramię.
- Małe spięcie? - zapytała szeptem Iwona.
- Wyższość – wyszczerzyłam się i dopiłam swoją kawę.
Godzinę później zaparkowałam w wyznaczonym przez libero miejscu, czytaj: dom Ruciaków.
Wyciągnęliśmy z bagażnika prezenty dla solenizanta, umówiliśmy się z Ignaczakami, że prezent będzie też ode mnie, a później oddam im część pieniędzy, i zadzwoniliśmy dzwonkiem.
Po chwili byliśmy już w przedpokoju Michała. Stałam na samym końcu razem z Igłą. Uparł się, że „najlepsze” na koniec, więc wyjścia nie miałam. Chłopaki złożyli siatkarzowi życzenia i wbili się do salonu, który okupowało już kilka znanych mi twarzy.
Ale będzie miłe spotkanie po latach.
- Rucek! Wszystkiego najlepszego, chłopie! - Krzysiek wziął go w ramiona nie przestając gadać. - Patrz kogo ci przywiozłem! - wskazał na mnie, a pan domu aż wybałuszył oczy.
- Tego się nie spodziewałeś, co? - zaśmiałam się i przytuliłam go mocno.
- W najskrytszych snach – również się zaśmiał.
Chwycił moją dłoń i okręcił mnie wokół mojej osi.
- Wyglądasz przepięknie – uśmiechnął się.
- Ty też niczego sobie. W ogóle, to sto lat! - ponownie się do niego przytuliłam. - Wiesz, braku
kontuzji, sukcesów w życiu zawodowym i rodzinnym. I wszystkiego co sobie zamarzysz!
- Dziękuję – cmoknął mnie w policzek i chwycił za rękę.
Dopiero teraz zauważyłam, że w przedpokoju byliśmy całkiem sami.
- Chodź muszę cię przedstawić niektórym osobom – wyszczerzył się. - Nasze grono trochę się powiększyło.
Wkroczyliśmy do wielkiego salonu, gdzie wrzało od rozmów. Na długim stole stało mnóstwo smakołyków i alkoholu, a gdzieś w oddali dało się usłyszeć jakąś muzykę.
- Słuchajcie! - ryknął Michał nie puszczając mojej dłoni.
Oczy wszystkich zwróciły się ku nam.
- Patrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością! - wskazał na mnie, a Winiar razem z
Kadziewiczem, Ziomkiem i kilkoma „starszymi” zaczęli się cieszyć. - Niektórym ta osoba jest znana, innym nie – zwrócił się do tych młodszych. - Panie i panowie stara-nowa Emilia! - Zaczęłam się śmiać, a wraz ze mną starsi siatkarze. Dawno tak dobrze się nie czułam. Byłam w gronie, o którym od dawna mogłam tylko pomarzyć.
- Gdzieś ty się podziewała? - doskoczył do mnie Mariusz Wlazły.
- No wiesz, tu i tam – uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dobrze było ich ponownie zobaczyć.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć! - dodał Winiarski i wręczył mi kieliszek szampana.
- Ile myśmy się lat nie widzieli, co? - odezwał się Żygadło.
- A ze trzy, jak nie więcej! - odpowiedział mu Łukasz Kadziewicz.
- Mimo tego, śliczna jak zwykle – dołączył się Gruszka, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Emilia! - usłyszałam dźwięczny krzyk Dagmary, a już po chwili wisiała mi na szyi. - Jezu! Jak myśmy się dawno nie widziały! - odsunęła się i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Kto to jest? - usłyszałam głos Bartka Kurka.
- Nasza stara przyjaciółka – odpowiedział mu zadowolony Igła.
- Już ci powiedziałam: tylko nie stara! - powiedziałam do Krzyśka i popatrzyłam na młodego przyjmującego.
Tak, Bartosz Kurek. Jeszcze przystojniejszy niż w telewizji!
- Jestem Bartek – wyciągnął dłoń, którą mocno uścisnęłam.
Nie muszę chyba mówić, że musiałam zadzierać głowę, żeby na niego spojrzeć, prawda? Mimo tego że miałam na sobie wysokie szpilki. Witamy w świecie wielkoludów!
- Emilia. Miło mi poznać najlepszego siatkarza Ligi Światowej – wyszczerzyłam się.
- A tam znowu najlepszego – machnął ręką.
- Em, poznaj Łukasza – odwróciłam się na dźwięk głosu gospodarza.
Ujrzałam przed sobą wysokiego, uśmiechniętego blondyna.
- Miło mi – uścisnęłam dłoń Wiśniewskiego.
- Mówię ci, stary, ta dziewczyna jeździ jak wariat! - dobiegł mnie dźwięk głosu Bartmana. Kątem oka zauważyłam, że stoi razem z Kubiakiem.
- Bardzo przepraszam, zaraz wrócę – uśmiechnęłam się przepraszająco do panów i stanęłam za Zbyszkiem. Odchrząknęłam, co poskutkowało odwróceniem się przyjmującego i atakującego. - Te, Bartman, co mi opinie psujesz? - uniosłam do góry jedną brew.
Hmm... Niewiedzący co ma powiedzieć ZB9! Byłam w lekkim szoku.
Igła gdzie kamera?!
- Jestem Michał – mężczyzna postanowił ratować swojego przyjaciela; wyciągnął rękę, którą uścisnęłam.
- Emilia – uśmiechnęłam się. - A ty – zwróciłam się do Bartmana – jak chcesz następnym razem
obgadywać, to popatrz dobrze, czy osoby, o której mówisz nie ma w pobliżu – puściłam mu perskie oczko i wróciłam zadowolona z siebie do towarzystwa, które opuściłam.
- Panna Emilia we własnej osobie – ucieszył się Paweł Zagumny.
- Tak, to ja! - uśmiechnęłam się i przytuliłam rozgrywającego.
- Ale wyrosłaś – zaśmiał się.
- Em, poznaj naszego El Capitano – usłyszałam głos Krzyśka.
Musiałam zadrzeć do góry mocno głowę, żeby zobaczyć twarz Możdżonka. Jezu, co on jadł, że taki wielki wyrósł?
- Jestem Marcin – uścisnął mi lekko dłoń z uśmiechem na ustach. - A to Hania – wskazał na dziewczynę stojącą obok niego.
- Miło mi poznać – uśmiechnęła się dziewczyna i uścisnęła moją dłoń.
- A gdzie reszta Zaksy? - spytał Krzysiek popijając łyski.
- Na wakacjach – uśmiechnął się solenizant.
- Związałaś swoje życie jakoś z fotografią? - zapytał mnie Guma.
- W sumie to tak – uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Musisz dań nam obejrzeć twoje prace– pociągnął temat Winiarski.
- Z miłą chęcią, ale to jak wpadniecie do Rzeszowa – powiedziałam i upiłam łyk szampana.
- Mieszkasz w Rzeszowie? - zdziwił się Ruciak.
- Będę mieszkać – poprawiłam go.
Tak, swoją przyszłość zaczęłam wiązać z tym miastem. Może się uda, a może nie. Pożyjemy zobaczymy.
- To wpraszamy się na parapetówkę! - zaśmiał się Mariusz.
- Jezu, gdzie ja znajdę takie wielkie mieszkanie? - złapałam się teatralnie za głowę, a reszta wybuchnęła śmiechem.
Kolejne godziny minęły na rozmowie z dawnymi i nowymi znajomymi. Dawno tak dobrze się nie
bawiłam. Śmiałam się non stop. Cieszyłam się z tego, że mogłam należeć do tego jakże zacnego grona.
Dużo rozmawiałam z Bartkiem Kurkiem i Łukaszem Wiśniewskim. Większość imprezy spędziłam właśnie z nimi. Gadaliśmy jak najęci, nie zwracając uwagi na to, co działo się dookoła. Chłopaki przeze mnie ominęli kilka kolejek, ale nie mieli mi tego za złe.
Wypiłam tylko dwa kieliszki; jeden za zdrowie solenizanta, a drugi za „ miłe spotkanie po latach”,
jak to powiedział Krzysztof. Nie przepadałam za wódką, ale też nie mogłam spożywać jej w dużych ilościach, więc problemów z odmową nie było. Zresztą ta „starsza” część wiedziała dlaczego.
Po godzinie dwudziestej pierwszej wpadł jeszcze spóźniony Kuba Jarosz z niedawno poślubioną Agnieszką. Aż miło się na nich patrzyło, kiedy byli blisko siebie.
Impreza przeciągnęła się do godziny czwartej nad ranem. Bartman razem z Kubiakiem spali słodko na kanapie z kieliszkami w rękach, Igła kłócił się o coś z Ziomkiem, a solenizant próbował wytłumaczyć Jaroszowi i jego żonie, jak mają dojechać do hotelu. Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ Kuba przecież przez jakiś czas mieszkał w Kędzierzynie, ale już wolałam nie wnikać. Piotrek siedział na podłodze razem z Bartkiem i oglądali zdjęcia z aparatu Michała. Winiarski i Wlazły wraz ze swoimi żonami poszli do hotelu, a Zagumny i jego żona zabrali Kadziewicz i Gruszkę do siebie. Ja wraz z Iwoną, Justyną – żoną Rucka i Łukaszem sprzątaliśmy ze stołu.
Niosąc stos talerzy do kuchni Wiśniewski zachwiał się lekko i potłukł dwa talerze, czym wywołał śmiech zgromadzonych i obudził Bartmana. Zbigniew czuł się jak nowo narodzony i postanowił, że pomoże nam sprzątać.
Po kilku minutach na stole było już czyściutko.
- Dobra to jak robimy z noclegiem? - zapytała pani Ruciak.
- Ja zabiorę Kurka, Piotrka..
- I mnie! - upomniał się atakujący.
- I Bartmana – westchnęłam – do hotelu, a Iwona z Krzyśkiem i Ziomkiem zostaną u was. Łukasz pokażesz jakiś hotel, nie? - zwróciłam się do młodego środkowego.
- Jasne – uśmiechnął się.
- No i po sprawie, pasuje? - spytałam patrząc na kobiety.
- Pasuje – odpowiedziały zgodnie i wyszliśmy z kuchni do salonu.
Powiedziałam Bartkowi, Nowakowskiemu oraz Zibiemu, żeby zaczęli się zbierać, bo jadą ze mną. Pięć minut później pakowali się już do auta Ignaczaków.
Podziękowałam gospodarzom za super imprezę i odpaliłam silnik. Zamknęłam drzwi samochodu i spojrzałam, czy wszyscy panowie są zapięci. Siedzący obok Zbyszek? Zapięty i wpatrzony we mnie. Postukałam się w czoło i spojrzałam do tyłu. Wszyscy zapięci – można ruszać.
Wiśnia pokazałam mi jak dojechać do jego mieszkania, a później do hotelu. Podziękowałam mu za wskazanie drogi oraz za miło spędzony czas i odjechałam w stronę naszego dzisiejszego noclegu.
- Naprawdę fajnie wyglądałaś w tym ręczniku – usłyszałam bełkot Bartmana.
- Jaki ręcznik? Idziemy się kąpać? - zapytał zdezorientowany Piotrek.
- Ale ja nie wziąłem swojego – odparł smutny Bartek.
- Nigdzie nie idziemy się kąpać – odpowiedziałam śmiejąc się. - Idziemy spać panowie – zatrzymałam samochód i zgasiłam silnik. - Wysiadka – powiedziałam i odpięłam swój pas.
Po chwili wszyscy byli już na świeżym powietrzu i jakimś cudem trzymali się na własnych nogach.
Tyle dobrze, bo nieść ich nie zamierzałam.
Szybkim krokiem dotarłam do recepcji i wynajęłam pokój czteroosobowy. Wskazałam chłopakom,
gdzie idziemy i ściągnęłam niewygodnie już szpilki. W czasie drogi do pokoju uruchomiłam telefon. Nie zaglądałam do niego od wczoraj. Ponad sto nieodebranych połączeń od Jurka, ponad pięćdziesiąt wiadomości tekstowych – również od niego. Nie patrząc nawet na ich treść, usunęłam wszystkie i nastawiłam budzik na ósmą.
- Dlaczego jesteś smutna? - nagle obok mnie pojawił się Zibi.
- Coś ci się wydaje – uśmiechnęłam się szeroko i popatrzyłam za siebie sprawdzając, czy środkowy i przyjmujący za nami idą.
- Jaki numerek pokoju? - zapytał ni z gruszki ni z pietruszki atakujący.
- Szesnaście – odpowiedziałam.
- To tutaj.
Bartman zatrzymał się i pokazał palcem numerek na drzwiach pokoju. Otworzyłam drzwi kluczem i zapaliłam w środku światło. Pokój był mały, jak to hotelowe pokoje. Cztery łóżka; dwa pod jedną ścianą, dwa pod drugą.
Zmęczona powłóczyłam nogami do łóżka, które stało najdalej, a było przy oknie. Walnęłam się na świeża pościel i zamknęłam oczy, ale nagle je otworzyłam, kiedy przez głowę przeszła mi myśl: w czym ja będę spała?!
Sukienka zbytnio nie nadawała się, aby w niej spać, a w samej bieliźnie spać nie będę! Szybko podniosłam się z łóżka i przyjrzałam się siatkarzom. Piotrek – koszula z guzikami, odpada. Kurek – to samo. Został Zbigniew. Oczywiście ubrany w zwykły podkoszulek.
- Dawaj koszulkę – rzuciłam do niego, a atakujący wybałuszył na mnie oczy, podobnie jak Bartek i Nowakowski.
- Co? - wykrztusił.
- Dawaj koszulkę – wyciągnęłam rękę. - No co? - uniosłam jedną brew do góry. - Chyba nie myśleliście, że będę spała w samej bieliźnie...
Środkowy i przyjmujący dalej uważnie mi się przyglądali, a Zibi się uśmiechnął.
Czyli jednak myślał! A to...!
- Dawaj koszulkę, bo przestanę być miła, a a uwierz nie chciałbyś mnie widzieć, kiedy jestem wkurzona – podeszłam do niego i zadzierając głowę spojrzałam mu w oczy.
- A może bym i chciał...
Wskoczyłam na łóżko i chwyciłam końce jego koszulki. Z całą siłą jaką miałam w rękach
pociągnęłam do góry i chwilę później trzymałam T-shirt w swoich rękach. Bartman patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, całkowicie zdezorientowany i bez koszulki. Klata całkiem, całkiem.
Z uśmiechem na ustach wkroczyłam do łazienki zostawiając siatkarzy ze szczękami na podłodze. Kolejny raz zaskoczyłam ZB9! Chciało mi się z niego śmiać; faktycznie, zaskoczyć go to wielki wyczyn!
Wzięłam pięciominutowy prysznic i nałożyłam na siebie koszulką atakującego. Sięgała mi prawie do kolan, więc wyglądałam w niej trochę jak w sukience.
Z uśmiechem wyszłam z łazienki i zgasiłam w pokoju światło. Chłopaki już smacznie spali pochrapując lekko, więc ja też się położyłam.
- Bardzo gustowna sukienka.
Aż podskoczyłam słysząc głos Bartmana. Głucha cisza, a tu nagle ktoś się odzywa.
- Dzięki – odpowiedziałam i nakryłam się kołdrą.
Nic już nie mówiąc i nie słysząc zamknęłam oczy. Strasznie szybko Morfeusz zaciągnął mnie do swojej krainy.




Tak jak obiecałam, jest we wtorek dwójeczka ;D Dobry dzień w szkole i jeszcze urodziny Oliega! ;) Wszystkiego najlepszego dla naszego Pana Kapitana ;p
To ja Was zapraszam do czytania i komentowania, oczywiście, a sam lecę się uczyć ;)
I oby do piątku! ;D Trzymajcie się ciepło ;)
Pozdrawiam poziomkowa.

66 komentarzy:

  1. No jak zawsze bardzo fajny :) Kiedy dodasz nastepny rozdzial? I co ile bedziesz dodawac rozdzialy? :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) W piątek ;) We wtorki i piątki, tak przewiduję ;p
      Pozdrawiam również.

      Usuń
    2. nie mogę się doczekać piątku :)

      Usuń
  2. Rozdział super :) Spotkanie po latach jest zawsze miłe.
    Czekam na następny. Gorąco pozdrawiam :) i jak zawsze zapraszam do mnie:
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. He he - gustowna sukienka. :)świetne. Super mi się czyta twojego bloga :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuję ;) Mam nadzieję, że będzie tak do końca ;D
      pozdrawiam również ;*

      Usuń
    2. nie no , jak teraz jest tak dobrze to później będzie jeszcze lepiej :) Wyczekuję piątku z niecierpliwością :*

      Usuń
    3. No miejmy nadzieję! ;D
      Hehe, ja również :P Wreszcie upragniony weekend! ;D

      Usuń
  4. Jestem ciekawa min Zbyszka, kiedy go tak Em zaskakiwała.
    Świetny rozdział.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też bym chciała to zobaczyć ;)
      Dziękuję.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  5. uwielbiam to opowiadanie, wprost uwielbiam*.*
    haha, z tą koszulką to było zarąbiste;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. :3 Fajnie piszesz. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No i mamy dwójeczkę ;D.
    Podoba mi się to opowiadanie :)

    Pozdrawiam, Maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W piątek będziemy mieć trójeczkę ;)
      Cieszę się bardzo z tego powodu :D

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. No zaczyna się ok ;D Spotkanie po latach zawsze spoko . Ciekawi mnie jedna rzecz . Od czego Emilka bierze te lekarstwa ? No ale pewnie dowiemy się tego w następnych rozdziałach . Czekam na następny , a w wolnym czasie zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/2013/03/rozdzia-6.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak! ;D Ha, zastanawiałam się, kiedy padnie to pytanie ;p Ale niech to na razie zostanie tajemnicą :)

      Usuń
  9. Bardzo Cię przepraszam, nie chcę urazić ani nic podobnego, ale nienawidzę tego zespołu ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. o proszę, proszę jak ją miło powitali.. sama chciałabym tak po długiej nieobecności zostać powitana przez znajomych ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach.. te dawne przyjaźnie ;D No w sumie to ja także ;)

      Usuń
  11. Boże,jakie miłe to opowiadanie! Świetnie,tak trzymaj!
    CZekam na 3! Pozdrawiam!
    Wpadnij czasem do mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Mam nadzieję, że nie zawiodę ;p
      Pozdrawiam również :D
      Musze zebrać moce i sie zabrać za te wszystkie Wasze opowiadania, tylko nie mam pojęcia kiedy ;/ Dzięki ci szkoło! ;/

      Usuń
  12. Zaczyna się ciekawie. Świetnie piszesz :) Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ;) zapraszam do mnie:
    http://siatkowkatezplatafigle.blogspot.com
    Pozdrawiam Ka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) To do piątku :)
      Pozdrawiam również :D

      Usuń
  13. ciekawie, ciekawie. zaskoczyć Zbyszka - bezcenne ;D
    czekam zatem na kolejny i proszę, poinformuj mnie kiedy go wrzucisz ;D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zibi Bartman taki o jakim marzyłam :) Taki mi się podoba i takiego go twórz bo jest bombowy :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :D

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  15. Ślinotok na myśl o gołej klacie Zibiego - zawsze spoko :)
    Chciałabym zobaczyć miny chłopaków podczas jazdy z Em.
    Ciekawa z niej dziewczyna, czekam na jakieś emocjonujące akcje (erotyczne *-*), bo jak narazie jest spokojnie.
    Pozdrawiam :)
    http://lonely-moths.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! ;D
      No ja też ;)
      Hmm... pomyślę nad tym ;p
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  16. Świetny blog! I jest nawet Kadziewicz, którego uwielbiam ponad życie! :)
    A postawa Bartmana zasakuje bardzo! Ale to na plus, oczywiście! :D
    Nie mogę się doczekać nowych postów! :>
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;) Ja również go bardzo lubię :)
      Hehe ;D
      pozdrawiam również ;*

      Usuń
  17. Bartman, wszędzie ZB9.
    ale rozdział symptyczny. sama lubię szybką jazdę, jednak ani ojciec ani koledzy nie dają mi samochodu, gdyż mówią, że jestem wariatem drogowym :C
    pozdrawiam Wiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wiem, że trochę Cię denerwuje, ale ja go bardzo polubiłam ;p
      No ja jeszcze prawka nie mam, niestety ;/
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  18. Impreza urodzinowa Rucka jak widać udana. Na pewno miło było zobaczyć się z ludźmi z którymi się dawno nie widziało ;) Zaskoczyła Bartmana nie raz więc się może cieszyć ;)

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 12 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) I jeszcze kilka razy go zaskoczy ;p

      postaram sie zajrzeć w niedzielę, bo tylko w ten dzień będę miała trochę wolnego, mam przynajmniej taką nadzieję ;)

      Usuń
  19. o tak, kolejny raz Zibi w roli głównej? :D Bartman bez koszulki to musiał być super widok! Impreza w takim towarzystwie - moje marzenie:)
    Ciekawe z kim się zwiąże eM i w gól jak potoczy się sytuacja z ex bo widać, że chyba nie do końca sobie wszystko wyjaśnili.
    pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zibi odegra jeszcze kilka ról głównych, w niektórych sytuacjach ;) To tak, żeby nadać temu opowiadaniu kolorów ;p
      Nie tylko Twoje! ;D
      hmm... :) A no z Jurkiem wszystko się wyjaśni w swoim czasie ;p
      pozdrawiam również cieplutko ;*

      Usuń
  20. Jak na razie to opowiadanie świetne! Oby tak było do końca, w co wierzę jak najbardziej :DD
    Uwielbiam jak ona Zbysława zaskakuje ;D
    Impreza w takim towarzystwie? Bezcenne!!! ;33
    Zastanawiają mnie tylko te tajemnicze leki Em i to, co się stało z tym Jurkiem ;O Mam nadzieję, że wkrótce się wyjaśni ;DD
    Pozdrawiam C:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) I też w to wierzę ;D
      Hehe :D
      Nie mogę się nie zgodzić! ;p
      Hmm... niech to na razie pozostanie tajemnicą :D
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń
  21. Świetny rozdział, w ogóle świetnie piszesz! Szybko dodawaj następny bo nie wytrzymam :D Pozdrawiam i zapraszam http://niepojete-szczescie.blogspot.com ostrzegam, że trochę nieprzyzwoite :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) No to musisz wytrzymać do piątku :)
      Również pozdrawiam i wpadam w wolnej chwili, czytaj: chyba niedziela :D łooo, to nic! ;D

      Usuń
  22. Zaaaaaaaaaaaaaaaaajebisty blog ,boooooooooziu masakra :) Dobre ziółko z tej Emilki , Grzesiu na zdjęciu tam tam łoj u góry tak słodziutko wygląda ,że cieszyłam mordę jak to zobaczyłam :) a może niech ona będzie z Pitem ,każdą namawiam do tego ,bo przecież Pit to moja big best love ,ale ja mam napaprane w bani ,booże Krzysiu jaki wariat mm a to ,że Emilka umie szybko jeździć to ja się troche nawet spodziewałam ,mmm ciekawie ciekawie . Zapraszam do siebie na nowe coś pieprznieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Powiedzmy, ze upodobniam sie do niej troszeczkę, tylko jeszcze nie mam prawka ;/ ;) Cichy Pit... Niech to na razie pozostanie tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni :p Moja big love to Grzesiek, więc... ;D
      Będę wpadać ;)

      Usuń
  23. Super wpisy ...Czekam na więcej . Zapraszam również do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) To jutro rano :D

      Usuń
    2. To już po popołudniu, gdyż za późno podniosłam tyłek z ciepłego łóżka ;/ ;)

      Usuń
  24. Wpadłam przypadkiem, ale na pewno tu zostanę na dłużej :D
    Świetne opowiadanie, dzięki niemu nie musiałam nudzić sie na lekcji niemieckiego :P
    Czekam na kolejne rozdziały i przy okazji zapraszam do siebie: wwww.miloscisiatkowka.blogspot.com

    Mam nadzieję, że dzis kolejny rozdział :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ;)
      Dzięki ;D haha! ;p
      Zajrzę ;)

      Kilka minut i będzie nowy ;)

      Usuń
  25. Świetny blog. Będę zaglądać często, a ty zaglądaj do mnie: marzeniaczasemsiespelniaja.blogspot.com

    Niedługo dodam rozdział XIV!

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny blog ;) czyta sie z ciagle powiekszajacym sie bananem na buzi xd nie moge sie doczekac dalszego rozwoju akcji ;)
    zapraszam do siebie na siatkarskiego Aleksa i na zwariowane, lekko niedojebane opowiadanie z Kielc ;) zapraszam, tak n zly dzien idealne ;p
    http://ona-on-siatkowka.blogspot.com/
    http://mydlo--powidlo.blogspot.com/

    pozdrawiam ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      niedojebane? haha! podoba mi się, zajrzę na pewno :D

      pozdrawiam ;*

      Usuń
  27. zapraszam na nowy rozdział :)
    http://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com
    pozdrawiam Wiedźma :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczerze się uśmiałam z rekacji Zbyszka :) Nasza Emilka jest zajebiście bezpośrednia i to mi się bardzo podoba. Impreza u Ruciaka jak najbardziej ok! :D Fajnie, że miała okazję spotkać starych znajomych i chociaż przez chwilę nie myśleć o Jurku. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;D Spotkanie po latach zawsze spoko ;p
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  29. Jaka Em zadziorna już ją lubię no i siatkarzy :)

    OdpowiedzUsuń