Przez
następne trzy godziny, piekłyśmy z Alą ciasto, a potem poszłyśmy
na taras. Rozsiadłyśmy się wygodnie na krzesłach i wystawiając
twarze ku słońcu miło rozmawiałyśmy. Chwilę później wpadła
jeszcze Iwona z dzieciakami, więc postanowiłyśmy w coś pograć.
Sebastian wymyślił badmintona, więc trzeba było poszukać jakiś
paletek. Lotka była w szafie w przedpokoju, ale nie pamiętałam,
gdzie schowaliśmy z Grześkiem rakietki. Pierwsze co przyszło mi do
głowy, to dodatkowy pokoik na dole, i właśnie tam je znalazłam.
Dałam dzieciakom i dwóm kobietom paletki oraz lotki i kazałam grać, a sama wpadłam do kuchni, aby zrobić jakiś szybko obiad. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to pizza. Zajrzałam do zamrażalnika, w którym były dwie pizze i każda z czymś innym. Na pierwszy ogień padła pizza z szynką i pieczarkami. Wrzuciłam ją do piekarnika, nastawiłam odpowiednią temperaturę oraz czas i wyszłam na taras wyciągając telefon z kieszeni.
Miałam dwa esemesy.
„Zdecydowanie wolę ciebie za pasażera, a nawet i za kierowcę. Głośność: piętnaście kresek ;(”, autorem był Grzesiek. Kiedy to przeczytałam, zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytała zmachana Iwona.
- Piter nie lubi głośno słuchać muzyki, czyli Grzesiek się męczy – odpowiedziałam i otworzyłam drugiego esemesa, też od brązowookiego.
„Dotarliśmy ;)”.
- Już dojechali – poinformowałam dziewczyny i usiadłam na krześle.
Odpisałam szybko Kosokowi, a później poszłam zagrać z dzieciakami, ponieważ prawie w tym samym momencie odezwały się telefony Iwony i Ali. Kiedy kobiety skończyły rozmawiać, wpadłam do kuchni i wyciągnęłam jedną pizzę, a włożyłam drugą. Pokroiłam i zaniosłam na talerzu na taras. Po chwili na stole znalazły się także talerze, sztućce i ketchup razem z sosem czosnkowym.
Cała pizza zniknęła szybko, podobnie było z drugą.
Z dzieciakami na podwórku przebywałyśmy do dwudziestej. Dominika razem z Sebastianem włączyli sobie jakieś bajki w telewizorze, a my z dziewczynami rozsiadłyśmy się na tarasie z kieliszkami z winem.
- No, Em – odezwała się Iwona. - Opowiadaj jak Grzesiek ci się oświadczył – uśmiechnęła się.
- Właśnie! - poparła ją Ala. - Tego jeszcze nie słyszałyśmy.
Z uśmiechem opowiadałam o zaręczynach w Barcelonie, a moje towarzyszki słuchały mnie uważnie, popijając czerwone wino.
- Ale wykombinował – zaśmiała się dziewczyna Nowakowskiego, kiedy skończyłam mówić.
- Ciekawe co wykombinuje Piter – uśmiechnęłam się patrząc na Alę.
- Właśnie – poparła mnie Iwona.
Dałam dzieciakom i dwóm kobietom paletki oraz lotki i kazałam grać, a sama wpadłam do kuchni, aby zrobić jakiś szybko obiad. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to pizza. Zajrzałam do zamrażalnika, w którym były dwie pizze i każda z czymś innym. Na pierwszy ogień padła pizza z szynką i pieczarkami. Wrzuciłam ją do piekarnika, nastawiłam odpowiednią temperaturę oraz czas i wyszłam na taras wyciągając telefon z kieszeni.
Miałam dwa esemesy.
„Zdecydowanie wolę ciebie za pasażera, a nawet i za kierowcę. Głośność: piętnaście kresek ;(”, autorem był Grzesiek. Kiedy to przeczytałam, zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytała zmachana Iwona.
- Piter nie lubi głośno słuchać muzyki, czyli Grzesiek się męczy – odpowiedziałam i otworzyłam drugiego esemesa, też od brązowookiego.
„Dotarliśmy ;)”.
- Już dojechali – poinformowałam dziewczyny i usiadłam na krześle.
Odpisałam szybko Kosokowi, a później poszłam zagrać z dzieciakami, ponieważ prawie w tym samym momencie odezwały się telefony Iwony i Ali. Kiedy kobiety skończyły rozmawiać, wpadłam do kuchni i wyciągnęłam jedną pizzę, a włożyłam drugą. Pokroiłam i zaniosłam na talerzu na taras. Po chwili na stole znalazły się także talerze, sztućce i ketchup razem z sosem czosnkowym.
Cała pizza zniknęła szybko, podobnie było z drugą.
Z dzieciakami na podwórku przebywałyśmy do dwudziestej. Dominika razem z Sebastianem włączyli sobie jakieś bajki w telewizorze, a my z dziewczynami rozsiadłyśmy się na tarasie z kieliszkami z winem.
- No, Em – odezwała się Iwona. - Opowiadaj jak Grzesiek ci się oświadczył – uśmiechnęła się.
- Właśnie! - poparła ją Ala. - Tego jeszcze nie słyszałyśmy.
Z uśmiechem opowiadałam o zaręczynach w Barcelonie, a moje towarzyszki słuchały mnie uważnie, popijając czerwone wino.
- Ale wykombinował – zaśmiała się dziewczyna Nowakowskiego, kiedy skończyłam mówić.
- Ciekawe co wykombinuje Piter – uśmiechnęłam się patrząc na Alę.
- Właśnie – poparła mnie Iwona.
Na
tarasie siedziałyśmy do dwunastej w nocy, rozmawiając o wszystkim
i o niczym. Jakoś około godziny dwudziestej pierwszej zadzwonił do
mnie Grzesiek, czym przerwał naszą rozmowę. Rozmawialiśmy przez
prawie pół godziny, co było chyba naszym rekordem, jeśli chodzi o
rozmowę telefoniczną.
Dzieciaki pozasypiały na kanapie, Iwona powiedziała, że prześpi się na materacu, a ja z Alką wylądowałyśmy w jednym łóżku. Pozasypiałyśmy od razu.
Rano pobudził nas mój budzik, który zaczął się drzeć o ósmej. Zjedliśmy wszyscy śniadanie, po czym Iwona z dzieciakami wrócili do siebie, a my z Alą zaczęłyśmy się zbierać, aby wyjechać do Gdańska. Spakowałam się szybko, pozamykałam dom i udałyśmy się do mieszkania Nowakowskiego, aby spakowała się jego dziewczyna.
Kiedy volvo było już zapakowane, ruszyłyśmy w drogę do Gdańska. Nad morzem było bardzo ciepło, więc kiedy ja byłam na badaniach, Ala poszła na plażę. Kolejny raz badania wypadły bardzo dobrze, z czego ja i mój lekarz byliśmy zadowoleni.
Wsiadłam w samochód, a po przejechaniu połowy miasta, zaparkowałam go na parkingu niedaleko plaży. Alę nie trudno było znaleźć, ponieważ siedziała tuż przy wejściu na plażę. Usiadłam obok niej i wpatrywałam się w świecące słońce oraz morze.
Dzieciaki pozasypiały na kanapie, Iwona powiedziała, że prześpi się na materacu, a ja z Alką wylądowałyśmy w jednym łóżku. Pozasypiałyśmy od razu.
Rano pobudził nas mój budzik, który zaczął się drzeć o ósmej. Zjedliśmy wszyscy śniadanie, po czym Iwona z dzieciakami wrócili do siebie, a my z Alą zaczęłyśmy się zbierać, aby wyjechać do Gdańska. Spakowałam się szybko, pozamykałam dom i udałyśmy się do mieszkania Nowakowskiego, aby spakowała się jego dziewczyna.
Kiedy volvo było już zapakowane, ruszyłyśmy w drogę do Gdańska. Nad morzem było bardzo ciepło, więc kiedy ja byłam na badaniach, Ala poszła na plażę. Kolejny raz badania wypadły bardzo dobrze, z czego ja i mój lekarz byliśmy zadowoleni.
Wsiadłam w samochód, a po przejechaniu połowy miasta, zaparkowałam go na parkingu niedaleko plaży. Alę nie trudno było znaleźć, ponieważ siedziała tuż przy wejściu na plażę. Usiadłam obok niej i wpatrywałam się w świecące słońce oraz morze.
- Brakuje
mi tego trochę w Rzeszowie – uśmiechnęła się.
- Mnie tak troszeczkę – uśmiechnęłam się również. - Zawsze uwielbiałam spacery po plaży.
- Człowiek może trochę pomyśleć i oderwać się od tego wielkiego miasta, co?
- Dokładnie – kiwnęłam głową. - W którym hotelu się zatrzymamy? - zapytałam.
- Znam taki jeden, ale na razie jeszcze trochę tu posiedźmy, dobrze? - zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście – uśmiechnęłam się szeroko.
Na plaży pobyłyśmy jeszcze przez jakąś godzinę, a później pojechałyśmy do hotelu. Wzięłyśmy jeden wspólny pokój z dwoma łóżkami. Kiedy wyszłam na balkon, oparłam się o barierkę i wpatrzona w zachodzące już słońce oraz morze, wybrałam numer do Grześka i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwsze pytanie, jakie padło z jego ust, to jak wypadły badania. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zapytałam o treningi. Wszystko układało się dobrze, więc nie było na co narzekać.
Wieczorem z Alą wyszłyśmy coś zjeść na mieście, a potem wróciłyśmy do pokoju i poszłyśmy spać. Następnego dnia wróciłyśmy do Rzeszowa. Odstawiłam dziewczynę Pita do ich mieszkania, a sama pojechałam do pustego domu.
Zjadłam coś na szybko i poszłam na górę, aby się spakować do Wałbrzycha. Trochę dziwnie czułam się ze świadomością, że jestem sama w domu, ale nic nie mogłam na to poradzić. Spakowałam się, wykąpałam i położyłam spać.
Około godziny dwudziestej drugiej obudził mnie Grzesiek. Pogadaliśmy chwilę, a potem poszłam zrobić sobie kawę. Wypiłam mocną, czarną i zniosłam walizkę z góry, po czym wsadziłam ją do bagażnika mojego volvo. Pozamykałam dom i wsiadłam do samochodu. Puściłam głośno muzykę i odjechałam z podjazdu.
W Wałbrzychu byłam pięć godzin później. Na całe szczęście nie musiałam budzić nikogo, ponieważ nie spał Karol. Pogadaliśmy przez chwilę i poszliśmy na górę. Weszłam do swojego pokoju i zapaliłam światło. Odstawiłam walizkę i usiadłam przy biurku. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej szkicownik. Przejrzałam go powoli i kiedy moim oczom ukazał się szkic, który wykonał Grzesiek, uśmiechnęłam się szeroko.
Przypomniałam sobie jak leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy o zamieszkaniu we wspólnym już domu. Ten szkic miał przecież zawisnąć na ścianie.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zrobiłam zdjęcie szkicu i dodałam do wiadomości tekstowej, w której napisałam: „nie myśl, że o nim zapomniałam” i wysłałam Kosokowi.
Zamknęłam szkicownik i wyciągnęłam z walizki piżamę, w którą szybko się przebrałam. Po pięciu minutach spałam już wygodnie w swoim łóżku.
Następnego ranka obudził mnie, jak zwykle budzik. Zażyłam tabletki i ubrałam się, po czym zeszłam na dół. Przywitałam się z babcią oraz z Kornelią, która była jeszcze w domu, ponieważ miała dzisiaj na godzinę dziewiątą do szkoły.
Zjadłyśmy wspólnie śniadanie, a Korni wpadła na pomysł, że mogłabym ją odprowadzić do szkoły. Zgodziłam się i spacerkiem doszłyśmy do szkoły, w której uczyła się moja bratanica, a w przeszłości także i ja.
- A może odwiedzisz stare kąty? - zaproponowała Korni. - Stara Karnicka jest jeszcze dyrektorką, więc pewnie się ucieszy – uśmiechnęła się.
- W sumie... czemu nie? – odwzajemniłam uśmiech. - Może to pomoże mi i Adrianowi w zorganizowaniu spotkania klasowego?
- Organizujecie spotkanie klasowe? - zainteresowała się Korni.
- Chcielibyśmy – kiwnęłam głową i wyciągnęłam telefon z kieszeni. - Zadzwonię do niego, może ma teraz chwilę czasu – powiedziałam wybierając numer.
- To poczekam – uśmiechnęła się nastolatka.
Miałam jej już coś odpowiedzieć, ale w telefonie usłyszałam głos Adriana:
- O Emilka! Cześć! Co tam słychać?
- Cześć, w sumie dobrze. Robisz coś ważnego? - zapytałam.
- Niezbyt, a czemu pytasz?
- Jestem w Wałbrzychu, a dokładniej pod naszym liceum – odpowiedziałam. - Jak nie nie jesteś zbyt zajęty i masz ochotę, to może odwiedzisz ze mną stare śmieci?
- Świetny pomysł! - odparł zadowolony. - Będę za piętnaście minut – powiedział i się rozłączył.
- Zmykaj na lekcje – uśmiechnęłam się do Korneli i schowałam telefon do kieszeni.
- Mam jeszcze sporo czasu – odpowiedziała z uśmiechem. - A poza tym, jak powiem, że byłam u dyrektorki, to nic nie powiedzą – uśmiechnęła się szeroko, a ja pokręciłam głową.
Po piętnastu minutach obok nas zatrzymał się czarny samochód, a po chwili wysiadł z niego Adrian. Korneli opadła szczęka, kiedy zobaczyła moją pierwszą miłość...
- Mnie tak troszeczkę – uśmiechnęłam się również. - Zawsze uwielbiałam spacery po plaży.
- Człowiek może trochę pomyśleć i oderwać się od tego wielkiego miasta, co?
- Dokładnie – kiwnęłam głową. - W którym hotelu się zatrzymamy? - zapytałam.
- Znam taki jeden, ale na razie jeszcze trochę tu posiedźmy, dobrze? - zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście – uśmiechnęłam się szeroko.
Na plaży pobyłyśmy jeszcze przez jakąś godzinę, a później pojechałyśmy do hotelu. Wzięłyśmy jeden wspólny pokój z dwoma łóżkami. Kiedy wyszłam na balkon, oparłam się o barierkę i wpatrzona w zachodzące już słońce oraz morze, wybrałam numer do Grześka i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwsze pytanie, jakie padło z jego ust, to jak wypadły badania. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zapytałam o treningi. Wszystko układało się dobrze, więc nie było na co narzekać.
Wieczorem z Alą wyszłyśmy coś zjeść na mieście, a potem wróciłyśmy do pokoju i poszłyśmy spać. Następnego dnia wróciłyśmy do Rzeszowa. Odstawiłam dziewczynę Pita do ich mieszkania, a sama pojechałam do pustego domu.
Zjadłam coś na szybko i poszłam na górę, aby się spakować do Wałbrzycha. Trochę dziwnie czułam się ze świadomością, że jestem sama w domu, ale nic nie mogłam na to poradzić. Spakowałam się, wykąpałam i położyłam spać.
Około godziny dwudziestej drugiej obudził mnie Grzesiek. Pogadaliśmy chwilę, a potem poszłam zrobić sobie kawę. Wypiłam mocną, czarną i zniosłam walizkę z góry, po czym wsadziłam ją do bagażnika mojego volvo. Pozamykałam dom i wsiadłam do samochodu. Puściłam głośno muzykę i odjechałam z podjazdu.
W Wałbrzychu byłam pięć godzin później. Na całe szczęście nie musiałam budzić nikogo, ponieważ nie spał Karol. Pogadaliśmy przez chwilę i poszliśmy na górę. Weszłam do swojego pokoju i zapaliłam światło. Odstawiłam walizkę i usiadłam przy biurku. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej szkicownik. Przejrzałam go powoli i kiedy moim oczom ukazał się szkic, który wykonał Grzesiek, uśmiechnęłam się szeroko.
Przypomniałam sobie jak leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy o zamieszkaniu we wspólnym już domu. Ten szkic miał przecież zawisnąć na ścianie.
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zrobiłam zdjęcie szkicu i dodałam do wiadomości tekstowej, w której napisałam: „nie myśl, że o nim zapomniałam” i wysłałam Kosokowi.
Zamknęłam szkicownik i wyciągnęłam z walizki piżamę, w którą szybko się przebrałam. Po pięciu minutach spałam już wygodnie w swoim łóżku.
Następnego ranka obudził mnie, jak zwykle budzik. Zażyłam tabletki i ubrałam się, po czym zeszłam na dół. Przywitałam się z babcią oraz z Kornelią, która była jeszcze w domu, ponieważ miała dzisiaj na godzinę dziewiątą do szkoły.
Zjadłyśmy wspólnie śniadanie, a Korni wpadła na pomysł, że mogłabym ją odprowadzić do szkoły. Zgodziłam się i spacerkiem doszłyśmy do szkoły, w której uczyła się moja bratanica, a w przeszłości także i ja.
- A może odwiedzisz stare kąty? - zaproponowała Korni. - Stara Karnicka jest jeszcze dyrektorką, więc pewnie się ucieszy – uśmiechnęła się.
- W sumie... czemu nie? – odwzajemniłam uśmiech. - Może to pomoże mi i Adrianowi w zorganizowaniu spotkania klasowego?
- Organizujecie spotkanie klasowe? - zainteresowała się Korni.
- Chcielibyśmy – kiwnęłam głową i wyciągnęłam telefon z kieszeni. - Zadzwonię do niego, może ma teraz chwilę czasu – powiedziałam wybierając numer.
- To poczekam – uśmiechnęła się nastolatka.
Miałam jej już coś odpowiedzieć, ale w telefonie usłyszałam głos Adriana:
- O Emilka! Cześć! Co tam słychać?
- Cześć, w sumie dobrze. Robisz coś ważnego? - zapytałam.
- Niezbyt, a czemu pytasz?
- Jestem w Wałbrzychu, a dokładniej pod naszym liceum – odpowiedziałam. - Jak nie nie jesteś zbyt zajęty i masz ochotę, to może odwiedzisz ze mną stare śmieci?
- Świetny pomysł! - odparł zadowolony. - Będę za piętnaście minut – powiedział i się rozłączył.
- Zmykaj na lekcje – uśmiechnęłam się do Korneli i schowałam telefon do kieszeni.
- Mam jeszcze sporo czasu – odpowiedziała z uśmiechem. - A poza tym, jak powiem, że byłam u dyrektorki, to nic nie powiedzą – uśmiechnęła się szeroko, a ja pokręciłam głową.
Po piętnastu minutach obok nas zatrzymał się czarny samochód, a po chwili wysiadł z niego Adrian. Korneli opadła szczęka, kiedy zobaczyła moją pierwszą miłość...
Mamy weekend! :D Tylko szkoda, że spędzę go z książkami i pisząc kilka prac pisemnych -,- A jak Wasz weekend? Jak oceny w szkole? ;))
Jeszcze tydzień i zaczynamy przerwę świąteczną, a także maraton :)) A potem Święta! ♥
Myślicie, że Adrian, pierwsza miłość Emilki, coś tutaj namiesza? :D
A to proszę, zdolne chłopaki z Olsztyna zaprezentowali swój talent muzyczny: http://www.youtube.com/watch?v=PDTspK6tOEk Jak dla mnie bomba! :D
Trzymajcie się! ;*
poziomkowa.
hej ;D świetny! tylko czemu mam wrażenie że ten Adrian jest (będzie) jakiś podejrzany?? ;o coś namiesza.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;D Tęczowa.
hej, hej ;D cieszę się, że Ci się spodobał ;D Może namiesza, może nie xD
UsuńCUDNY, CUDNY, CUDNY <3
OdpowiedzUsuńciekawe co z tym Adrianem ?
Kiedy następny rozdział ?
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńPożyjemy - zobaczymy :))
Jakoś w środę? ;p
No po Twoim komentarzu to myślę, że napewno coś namiesza;D do następnego!;)
OdpowiedzUsuńhaha :D do następnego! ;)
UsuńCoś czuje, że ten Adrian jest jakiś taki dziwny, namiesza to pewne,
OdpowiedzUsuń' Sen. Bardzo go lubisz. Lubisz również śnić, hasać z ze znajomym Morfeuszem po bezdrożach, po polach pełnych żółtych kwiatów, Twoim katem i utrapieniem jest dzwoniący jak co rano żelaznymi obręczami Mefisto- czyli innymi słowy mówiąc budzik. '
Zapraszam na rozdział drugi : http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/12/two.html
Pozdrawiam Anka
No, zobaczymy jeszcze :D
UsuńPozdrawiam również :))
Mam nadzieje że Adrian nic nie namiesza, nie może! i sądze że Em na to nie pójdzie, Ona i Grzesiek są tak zapatrzeni w siebie że wątpie w to :p
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
Czekam na maraton! <3
Pozdrawiam, Klaudia
Nikt mu nie broni ;p Zobaczymy, czy nie pójdzie ;p
Usuńcieszę się, że Ci się spodobał ;D
:D
Pozdrawiam również ;))
super rozdział podoba mi sie coś mi sie zdaje ze Adrian będzie chciał być z Em ale poczekam co sie stanie Kinga :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D Zobaczymy ;p
UsuńMam nadzieje że nie namiesza ale znając ciebie to zapewnie to zrobisz i będzie źle :P Rozdział jak zawsze fajny :) Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy ;p
UsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D Pozdrawiam również :)
Oby nie było aż tak źle :) Adrian może i namiesza ale Em kocha tylko Grześka :) Niech nie zrobi czegoś głupiego :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy ;p
Usuńdobrze pamiętam czy mi się pomyliło z innym blogiem ? że ta pierwsza miłość Em to żonaty ? ;p
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej Adrian niech nic nie miesza, bo jak ja mu pomieszam to się źle skończy.
tak, tak, żonaty xD
Usuńoj tam :D
Karnicka? Tak nazywa się moja nauczycielka od przedmiotów zawodowych ;D
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha :D ale trafiłam xD
Usuńnlo czuje ze cos moze wykombinowac, ale przeciez Em w Kose zapatrzona jak w obrazek xD Fajnie jest miec bratanice z ktora ma sie tak dobry kontakt ;) no maraton <3 Święta <3 jeszcze 5 dni ;Dpozdrawiam oczekujac na snieg, Bobru
OdpowiedzUsuńwłaśnie, więc nic złego nie powinno się stać, ale zobaczymy ;p
Usuń♥ pozdrawiam również z tym samym oczekiwaniem ;))
Ej no Adrian ma nic nie mieszac nic tu......
OdpowiedzUsuńSwietny <3
Buziaki :*
Zobaczymy jak to będzie ;p
UsuńCieszę sie, że Ci się spodobał ;D
Buziaki ;*
przyznam szczerze, że początkowo było nudno, ale im bliżej końca, tym było ciekawiej. o co chodzi z tym Adrianem, hmm? czekam na 102!
OdpowiedzUsuń;) dowiesz się w swoim czasie ;p
UsuńMam nadzieję, ze nic nie namiesza... Em rzeczywiście jest zapatrzona w Grześka i On jest żonaty... ale nigdy nic nie wiadomo. :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział. Cieszę się, ze badania dobrze wyszły....
A może rzeczywiście coś się miedzy Adrianem a Emilką wydarzy, a później może wyląduje w szpitalu? I wtedy z Grzesiem sie wszystko ułoży?(w sensie, ze jej wybaczy niewierność)
Zbyt dużo kombinuję :)
czekam na rozwój wątku!
pozdrawiam serdecznie
Własnie! Życie jest pełne niespodzianek ;p
UsuńCieszę sie, że Ci się spodobał ;D
Yhmm... ciekawe to, co wykombinowałaś ;))
wcale nie :) mnie się to podoba ;D
pozdrawiam również :))
Uuuuu . Ciekawię sie zapowiada więc z utęsknieniem czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb i mile widziany komentarz ;)
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
p.s wieczorem pojawi sie nowy ;* przepraszam za spam ;*
Świetny rozdział :) Znając Ciebie wszystkich nas zaskoczysz :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D Ja już zaczyna ferie więc będę komentować na bieżąco
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D Zobaczmy ;p Ę? Ferie już? Zazdroszczę! :D
UsuńPozdrawiam również ;))
Przymusowe ferie niestety choroba nie wybiera :(
Usuńoj, niedobrze ;(
Usuńszybkiego powrotu do zdrowia!
Dzięki :) Chociaż dobrze, że złapało mnie to teraz a nie w święta :)
Usuńno w sumie, masz rację ;)) być chorym na Święta, to jest masakra...
Usuń