Z
łóżka podniosłam się kilka minut po jedenastej. Ogarnęłam się
i zrobiłam śniadanie. Zjadłam siedząc przy laptopie i czytając
reakcje kibiców po wczorajszym spotkaniu ze Skrą. Pozytywów było
o wiele więcej niż negatywów, więc byłam z chłopaków dumna.
Pozmywałam jeszcze wczorajsze naczynia, podlałam kwiatki i wzięłam się za czytanie jakiejś książki, którą ostatnio pożyczył mi Grzesiek. Tak mnie wciągnęła, była o psychopacie, który uciekł z zakładu zamkniętego, że oderwał mnie od książki dźwięk telefonu. Dzwoniła Iwona, która stała już pod moim blokiem. Zerwałam się szybko, zamknęłam mieszkanie i zbiegłam schodami w dół.
Wsiadłam do jej samochodu i przeprosiłam a spóźnienie.
Do salonu fryzjerskiego jechałyśmy przez pół godziny. Kiedy dotarłyśmy w wyznaczone miejsce, Iwona przedstawiła mnie właścicielce salonu, Ewie oraz dziewczynie o imieniu Natalia, która miała podciąć mi włosy i nałożyć blond farbę.
Zajęłam wygodnie miejsce w fotelu i zaczęła się rozmowa w babskim gronie. Faceci, plotki z pracy i o wspólnych znajomych Iwony oraz Ewy. Słuchałam niezbyt uważnie, a wypowiadać się nie wypowiadałam, bo nie znałam żadnej osoby, o której mówiły kobiety.
Po dwóch godzinach wreszcie młoda dziewczyna zaczęła ściągać mi z głowy folię aluminiową, która potrzebna była do farbowania. Zamknęłam oczy i czekałam, aż Natalia skończy swoje zadanie.
Kiedy czułam, że dziewczyna ściąga mi ostatnie, przysłowiowe „złotko” z głowy, rozmowy w salonie ucichły. Otworzyłam szybko oczy pytając co się stało i spojrzałam w lustro. Gdy tylko zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, krzyknęłam przeraźliwie. Moje włosy, których kolor miał się nie zmienić, pozostać w blondzie, teraz były rude! Rude, kurwa, rude! (nie to, żebym miała coś do rudzielców, od razu mówię!)
- Co to jest, do cholery?! - ryknęłam gwałtownie podnosząc się z krzesła.
Wbiłam wzrok w Natalię, która teraz zatykała sobie usta dłonią.
- Miały być blond, a nie kurwa rude! - krzyknęłam na nią i zdarłam z ramion „fartuszek”.
- Ja, przepraszam... - wydukała dziewczyna.
- I słusznie – powiedziałam nie spuszczając z niej wzroku.
Rude, mam rude włosy, do cholery!
- Kiedy będę mogła nałożyć nową farbę? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Ewę, która była w nie małym szoku.
- Za miesiąc – wydukała, a myślałam, że palnę sobie prosto w czoło otwartą dłonią. - Oczywiście usługa będzie w naszym salonie darmowa..
- Wybiorę inny salon, może w tamtym nikt mi nie spieprzy włosów – warknęłam i ruszyłam do wyjścia.
- Ale trzeba spłukać... - zaczęła Ewa.
- Zrobię to w domu – odparłam tylko, zabrałam swój jesienny płaszcz i trzasnęłam drzwiami.
Byłam wkurzona. Wkurzona? Nie. Byłam strasznie wkurwiona. Czy kolor blond i rudy, to podobne odcienie, czy jestem daltonistką?
Mijany mężczyzna dziwnie na mnie spojrzał.
- A co, pan nigdy nie miał problemu z fryzjerem? - warknęłam na niego i ruszyłam szybkim korkiem do samochodu Iwony.
W myślach wyzywałam młodą fryzjerkę. Zorientowałam się, że nie mam kluczy do auta żony libero. Spojrzałam w szybę i mało, co nie odskoczyłam.
Może trochę dramatyzowałam, ale kto by się nie wkurzył, gdyby chciał włosy blond, a tu wyszły rude?
Walnęłam głową prosto w szybę. Gdybym jeszcze jakoś wyglądała w tych rudych włosach, byłoby całkiem inaczej...
- Przepraszam... - usłyszałam za sobą głos Iwony.
- Ty nie masz za co – odpowiedziałam cichym głosem. - Zawieź mnie do domu – poprosiłam.
Ignaczak otworzyła samochód, a ja szybko do niego wskoczyłam. Nie mogłam nawet głowy oprzeć o zagłownik, bo nie chciałam niczego wybrudzić.
- U was jest tylko Krzysiek, prawda? - popatrzyłam na nią.
Kiwnęła głową.
- Pojedźmy do ciebie, dobrze? - spytałam.
Kolejny raz kiwnęła głową.
- Em, nie jest tak źle... - powiedziała.
- Masz racje – kiwnęłam głową. - Jest tragicznie!
Pozmywałam jeszcze wczorajsze naczynia, podlałam kwiatki i wzięłam się za czytanie jakiejś książki, którą ostatnio pożyczył mi Grzesiek. Tak mnie wciągnęła, była o psychopacie, który uciekł z zakładu zamkniętego, że oderwał mnie od książki dźwięk telefonu. Dzwoniła Iwona, która stała już pod moim blokiem. Zerwałam się szybko, zamknęłam mieszkanie i zbiegłam schodami w dół.
Wsiadłam do jej samochodu i przeprosiłam a spóźnienie.
Do salonu fryzjerskiego jechałyśmy przez pół godziny. Kiedy dotarłyśmy w wyznaczone miejsce, Iwona przedstawiła mnie właścicielce salonu, Ewie oraz dziewczynie o imieniu Natalia, która miała podciąć mi włosy i nałożyć blond farbę.
Zajęłam wygodnie miejsce w fotelu i zaczęła się rozmowa w babskim gronie. Faceci, plotki z pracy i o wspólnych znajomych Iwony oraz Ewy. Słuchałam niezbyt uważnie, a wypowiadać się nie wypowiadałam, bo nie znałam żadnej osoby, o której mówiły kobiety.
Po dwóch godzinach wreszcie młoda dziewczyna zaczęła ściągać mi z głowy folię aluminiową, która potrzebna była do farbowania. Zamknęłam oczy i czekałam, aż Natalia skończy swoje zadanie.
Kiedy czułam, że dziewczyna ściąga mi ostatnie, przysłowiowe „złotko” z głowy, rozmowy w salonie ucichły. Otworzyłam szybko oczy pytając co się stało i spojrzałam w lustro. Gdy tylko zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, krzyknęłam przeraźliwie. Moje włosy, których kolor miał się nie zmienić, pozostać w blondzie, teraz były rude! Rude, kurwa, rude! (nie to, żebym miała coś do rudzielców, od razu mówię!)
- Co to jest, do cholery?! - ryknęłam gwałtownie podnosząc się z krzesła.
Wbiłam wzrok w Natalię, która teraz zatykała sobie usta dłonią.
- Miały być blond, a nie kurwa rude! - krzyknęłam na nią i zdarłam z ramion „fartuszek”.
- Ja, przepraszam... - wydukała dziewczyna.
- I słusznie – powiedziałam nie spuszczając z niej wzroku.
Rude, mam rude włosy, do cholery!
- Kiedy będę mogła nałożyć nową farbę? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Ewę, która była w nie małym szoku.
- Za miesiąc – wydukała, a myślałam, że palnę sobie prosto w czoło otwartą dłonią. - Oczywiście usługa będzie w naszym salonie darmowa..
- Wybiorę inny salon, może w tamtym nikt mi nie spieprzy włosów – warknęłam i ruszyłam do wyjścia.
- Ale trzeba spłukać... - zaczęła Ewa.
- Zrobię to w domu – odparłam tylko, zabrałam swój jesienny płaszcz i trzasnęłam drzwiami.
Byłam wkurzona. Wkurzona? Nie. Byłam strasznie wkurwiona. Czy kolor blond i rudy, to podobne odcienie, czy jestem daltonistką?
Mijany mężczyzna dziwnie na mnie spojrzał.
- A co, pan nigdy nie miał problemu z fryzjerem? - warknęłam na niego i ruszyłam szybkim korkiem do samochodu Iwony.
W myślach wyzywałam młodą fryzjerkę. Zorientowałam się, że nie mam kluczy do auta żony libero. Spojrzałam w szybę i mało, co nie odskoczyłam.
Może trochę dramatyzowałam, ale kto by się nie wkurzył, gdyby chciał włosy blond, a tu wyszły rude?
Walnęłam głową prosto w szybę. Gdybym jeszcze jakoś wyglądała w tych rudych włosach, byłoby całkiem inaczej...
- Przepraszam... - usłyszałam za sobą głos Iwony.
- Ty nie masz za co – odpowiedziałam cichym głosem. - Zawieź mnie do domu – poprosiłam.
Ignaczak otworzyła samochód, a ja szybko do niego wskoczyłam. Nie mogłam nawet głowy oprzeć o zagłownik, bo nie chciałam niczego wybrudzić.
- U was jest tylko Krzysiek, prawda? - popatrzyłam na nią.
Kiwnęła głową.
- Pojedźmy do ciebie, dobrze? - spytałam.
Kolejny raz kiwnęła głową.
- Em, nie jest tak źle... - powiedziała.
- Masz racje – kiwnęłam głową. - Jest tragicznie!
Zakryłam
sobie twarz dłońmi i prosiłam, żeby nic więcej do mnie nie
mówiła.
Mam rude włosy, kurwa mać! Zrezygnowana wysiadłam z auta Iwony i w równym stopniu zrezygnowania wkroczyłam do domu Ignaczaków. Dobiegł mnie dźwięk śmiechu Bartmana i mało co nie krzyknęłam. Nie dość, że wyglądam jak zmokła kura, włosy, były jednymi stronkami, które odstawały każdy w inną stronę, to jeszcze musiał być w domu akurat Zibi.
- I tak najlepsza była krótka Kosy – dobiegł mnie głos Piotrka, a po sekundzie śmiech Grześka.
Iwona spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem.
Ściągnęłam płaszcz i założyłam go sobie na głowę. W takim „odzieniu” wkroczyłam do salonu.
- Cześć – przywitała się Iwona.
- Z kim ty przyszłaś? - zapytał ZB9.
- Przecież to Emilia! - krzyknął Krzysiek.
- Po co ci... to na głowie? - spytał Grzesiek.
Nie odpowiedziałam, tylko szybko zwiałam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
- Ej, co ci jest? - dobijał się do drzwi Piotrek.
Ściągnęłam płaszcz z głowy i odkręciłam kurek. Nachyliłam głowę nad wanną i zaczęłam płukać moje biedne włosy, z których spływała teraz ruda ciecz.
- Co ty w ciąży jesteś? - dobiegło mnie wołanie Bartmana.
- Z tego to bym się cieszyła! - odkrzyknęłam i chwyciłam jakiś ręcznik.
- No to, co ci jest? - zapytał Kosa.
Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. Gdybym im powiedziała, że jakaś laska przefarbowała mi włosy na rudo, a ja jeszcze tak dramatyzuję, to by mnie wyśmiali.
Wytarłam dokładnie włosy i włączyłam suszarkę.
- Wyjdziesz wreszcie?! - dobiegł mnie głos Krzyśka po pięciu minutach suszenia.
Wyłączyłam urządzenie i spojrzałam w lustro. Chciało mi się ryczeć, naprawdę. W ogóle nie podobałam się sobie w tym kolorze. I to jeszcze takim perfidnie rudym!
- Tylko się nie śmiejcie – powiedziałam i przekręciłam klucz.
- Nie będziemy! - krzyknął ZB9.
Nacisnęłam klamkę i powoli otworzyłam drzwi ukazując całą swoją osobę.
Siatkarze wybałuszyli na mnie oczy, a Bartman po chwili wybuchnął śmiechem.
- Miałeś się nie śmiać! - ryknęłam na niego i trzasnęłam głośno drzwiami.
- Ty debilu! - warknął na niego Grzesiek i szurając nogami podszedł do drzwi. - Em, otworzysz? - zapytał delikatnym głosem.
- Nie! - krzyknęłam. - Wyglądam paskudnie! - usiadłam z lekkim hukiem na zimnych kafelkach.
- Wcale nie – powiedział tym samym tonem głosu.
- Jak nie, jak tak! - ryknęłam jeszcze głośniej. - Jestem ruda i to tak perfidnie!
- Jarosz i Guma rudzi całe życie i nie lamentują! - usłyszałam rozbawiony głos Bartmana.
Miałam ochotę wyjść i walnąć mu prosto w twarz.
Naprawdę, przyjaciel jakich mało.
- Zamknij się! - warknął na niego Piter.
- Em, otwórz, proszę – Kosa zapukał lekko w drzwi.
- Nie – odpowiedziałam już nie krzycząc.
- Proszę. Wejdę tylko ja, nikt więcej – powiedział cicho.
- Ale i tak będę musiała chodzić tak przez cały następny miesiąc – odparłam.
- Przyzwyczaisz się...
- Nie, nie przyzwyczaję się! - ryknęłam.
- Otwórz, nie lubię rozmawiać przez drzwi – poprosił Kosa, a ja wlepiłam wzrok w czarne drzwi.
- Nie – pokręciłam do tego głową.
- Chcesz tak siedzieć przez cały miesiąc? - zapytał.
- Przynajmniej nikt mnie nie będzie oglądał – odparłam.
- A co z meczami? - dobiegł mnie głos Nowakowskiego. - Kto będzie nam robił takie świetne zdjęcia, jak ty?
- Mecze?! - zawyłam. - Musiałbym się pokazać w tych włosach połowie Rzeszowa, nie dziękuję.
- Em, nie słuchaj ich – powiedział Grzesiek. - Wpuść mnie, proszę.
- Nie będziesz się śmiał? - zapytałam czołgając się do drzwi.
- A czy śmiałem się za pierwszym razem? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No nie – odpowiedziałam i dotknęłam zamka.
- No to za drugim razem też nie będę – obiecał, a ja bardzo powoli przekręciłam zamek, po czym szybko uciekłam pod ścianę, gdzie siedziałam wcześniej.
Po chwili do łazienki wszedł środkowy i zamknął za sobą drzwi.
- Na zamek – poleciłam, a on wykonał moje polecenie, a trzy sekundy później siedział już obok mnie na podłodze.
- Nie jest, tak źle, naprawdę – uśmiechnął się słabo i założył jakiś zbłąkany kosmyk rudych włosów za ucho.
- Jest tragicznie – powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi.
- Ej – ściągnął delikatnie moje dłonie z twarzy i spojrzał prosto w oczy. - Nie jest tragicznie – powiedział. - Jest nawet ładnie – uśmiechnął się leciutko.
- Jest beznadziejnie – zawyłam. - Nie wyjdę stąd – powiedziałam stanowczo.
- Wyjdziesz – pokręciłam głową, na jego słowo. - Kto mi powiedział, że nie chce zmarnować żadnego dnia ze swoje życia? - zapytał patrząc prosto w moje oczy tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami.
- Ja, ale...
- Nie ma żadnego „ale” - pokręcił głową. - Zobaczysz miesiąc szybko minie i wrócisz do blondu – powiedział. - A ja mogę ci obiecać, że jak ktoś spojrzy na ciebie krzywo, to dostanie po mordzie – obiecał, a ja cicho się zaśmiałam. - No widzisz, śmiejesz się – powiedział zadowolony.
Uśmiechnęłam się lekko. Grzesiek bez wątpienia poprawił mi humor. Nie dużo, ale zawsze coś.
- Jeśli chcesz, to mogę zabrać wszystkie twoje lustra z mieszkania, żebyś nie musiała patrzeć na ten nie podobający ci się kolor – oznajmił, a ja ponownie się zaśmiałam.
- Wiesz jak poprawić człowiekowi humor – uśmiechnęłam się do niego. - Cieszę się, że mam takiego przyjaciela – powiedziałam i oparłam czoło o jego ramię.
- Zawsze do usług – zaśmiał się. - To co, wychodzimy? - zapytał.
- A jak Bartman znowu będzie się śmiał? - spytałam.
- Zawsze dotrzymuję obietnic – powiedział tylko i podniósł się z podłogi, po czym wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. Chwyciłam ją mocno i po chwili stałam już na nogach.
- Gdyby coś, to szykuj pięść – powiedziałam i przekręciłam klucz.
Odetchnęłam i otworzyłam drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Ku mojemu zdziwieniu, Zbyszek milczał jak zaklęty. Usiadłam na kanapie, a obok mnie Grzesiek.
- Wyglądasz bardzo ładnie – odezwał się Sebastian siedzący na podłodze w salonie.
Uśmiechnęłam się tylko lekko na jego słowa.
- Zibi, może byś coś powiedział – zwrócił uwagę atakującemu Krzysiek.
- Przepraszam – powiedział patrząc na mnie. - Ale wyglądasz jak... - zaciął się.
- Powiedzmy, że wybaczam – uśmiechnęłam się.
Sama zdziwiłam się na swoje słowa. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo polubiłam Bartmana. Nie byłam osobą, która szybko zapominała i wybaczała, a tutaj się sobie dziwiłam.
- Jak długo..? - zaczął Krzysiek wskazując na moje włosy.
- Miesiąc – skrzywiłam się.
- Przyzwyczaimy się – uśmiechnął się ciepło Piotrek.
Wy może tak, ale co ze mną?, przemknęło mi przez myśl, ale uśmiech, co prawda malutki, ale odwzajemniłam.
U Ignaczaków siedziałam jeszcze przez pół godziny, a potem wróciłam do siebie, podobnie jak środkowi i atakujący. Będąc w domu starałam się nie patrzeć w żadne lustro, które posiadałam. Jak każda kobieta, miałam czasami chwile, kiedy moje odbicie mnie nie zadowalało i miałam ochotę stłuc lustro, aby więcej nie móc na siebie patrzeć. Właśnie wtedy była to jedna z takich chwil.
Żeby zająć jakoś czas, zabrałam się za robienie przekładańca z polewą czekoladową. Kiedy wstawiałam ostatnią blaszkę do piekarnika, usłyszałam dzwonek. Westchnęłam zrezygnowana i poczłapałam do drzwi, które wolno otworzyłam.
- O wow! - powiedział od razu Paweł widząc mnie.
- Nic mi nie mów – poprosiłam i ruszyłam do kuchni, a statystyk za mną.
- Bardzo hm... ciekawy kolor – uśmiechnął się lekko.
- Zajebiście ciekawy – burknęłam. - Napijesz się czegoś? - zapytałam już milszym głosem i zaczęłam sprzątać bałagan zostawiony po przygotowywaniu ciasta.
- W zasadzie, to możesz zrobić herbatę – uśmiechnął się szerzej i usiadł na krześle.
- Się robi – odwzajemniłam uśmiech i zabrałam się za przygotowywanie ciepłych napoi, a potem zasiadłam i zagłębiłam się w rozmowę ze statystykiem.
I takim oto akcentem kończy się nasz maraton ;) Mam nadzieję, że umiliłam Wam czekanie na Ligę Światową tym, że dodawałam epizody codziennie :) Może jeszcze kiedyś uda mi się coś takie zorganizować, ale nic nie obiecuję ;p
EJ, TERAZ MNIE SŁUCHAJCIE ;) WPADŁAM NA TAKI JEDEN POMYSŁ, ALE SAMA GO NIE ZREALIZUJĘ, WIĘC JESTEŚCIE POTRZEBNI WY, CZYTELNICY ;D CO POWIECIE NA TO, ABYŚCIE WYSŁALI DO MNIE LIST? ;P CHCĘ MIEĆ COŚ WIECZNEGO PO TYM OPOWIADANIU, A WASZE RĘKOPISY WYDAJĄ MI SIĘ IDEALNĄ PAMIĄTKĄ ;D TO JAK, ZROBICIE TO DLA MNIE? WIEM, ŻE PISANIE LISTÓW I WYSYŁANIE ICH POCZTĄ WYSZŁO Z MODY, ALE JA BARDZO NAD TYM UBOLEWAM ;( WIĘC JAK? PISZECIE SIĘ NA TAKIE COŚ? ;D POWIEDZMY, ŻE TO TAKIE MOJE MAŁE MARZENIE, A MARZENIA SĄ PO TO, ABY JE SPEŁNIAĆ, ALE JAK JUŻ PISAŁAM, TEGO MARZENIA SAMA NIE SPEŁNIĘ ;) W TAKIM LIŚCIE BĘDZIEDZIE MOGLI NAPISAĆ WSZYSTKO :) WASZE ODCZUCIA, UWAGI CO DO OPOAWIADANIA, ALE RÓWNIEŻ JAKIEŚ ZAPYTANIA DO MNIE, PISZCIE CO TYLKO CHCECIE! ;D WIĘC, POMOŻECIE ZDOBYĆ MI PAMIĄTKĘ I SPEŁNIĆ MARZENIE? ;P BYŁBY KTOŚ CHĘTNY? ;P
Ale się rozpisałam, przepraszam ;)
A no i jeszcze jedno, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DZIECIAKI! ;*
poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
Mam rude włosy, kurwa mać! Zrezygnowana wysiadłam z auta Iwony i w równym stopniu zrezygnowania wkroczyłam do domu Ignaczaków. Dobiegł mnie dźwięk śmiechu Bartmana i mało co nie krzyknęłam. Nie dość, że wyglądam jak zmokła kura, włosy, były jednymi stronkami, które odstawały każdy w inną stronę, to jeszcze musiał być w domu akurat Zibi.
- I tak najlepsza była krótka Kosy – dobiegł mnie głos Piotrka, a po sekundzie śmiech Grześka.
Iwona spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem.
Ściągnęłam płaszcz i założyłam go sobie na głowę. W takim „odzieniu” wkroczyłam do salonu.
- Cześć – przywitała się Iwona.
- Z kim ty przyszłaś? - zapytał ZB9.
- Przecież to Emilia! - krzyknął Krzysiek.
- Po co ci... to na głowie? - spytał Grzesiek.
Nie odpowiedziałam, tylko szybko zwiałam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
- Ej, co ci jest? - dobijał się do drzwi Piotrek.
Ściągnęłam płaszcz z głowy i odkręciłam kurek. Nachyliłam głowę nad wanną i zaczęłam płukać moje biedne włosy, z których spływała teraz ruda ciecz.
- Co ty w ciąży jesteś? - dobiegło mnie wołanie Bartmana.
- Z tego to bym się cieszyła! - odkrzyknęłam i chwyciłam jakiś ręcznik.
- No to, co ci jest? - zapytał Kosa.
Nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. Gdybym im powiedziała, że jakaś laska przefarbowała mi włosy na rudo, a ja jeszcze tak dramatyzuję, to by mnie wyśmiali.
Wytarłam dokładnie włosy i włączyłam suszarkę.
- Wyjdziesz wreszcie?! - dobiegł mnie głos Krzyśka po pięciu minutach suszenia.
Wyłączyłam urządzenie i spojrzałam w lustro. Chciało mi się ryczeć, naprawdę. W ogóle nie podobałam się sobie w tym kolorze. I to jeszcze takim perfidnie rudym!
- Tylko się nie śmiejcie – powiedziałam i przekręciłam klucz.
- Nie będziemy! - krzyknął ZB9.
Nacisnęłam klamkę i powoli otworzyłam drzwi ukazując całą swoją osobę.
Siatkarze wybałuszyli na mnie oczy, a Bartman po chwili wybuchnął śmiechem.
- Miałeś się nie śmiać! - ryknęłam na niego i trzasnęłam głośno drzwiami.
- Ty debilu! - warknął na niego Grzesiek i szurając nogami podszedł do drzwi. - Em, otworzysz? - zapytał delikatnym głosem.
- Nie! - krzyknęłam. - Wyglądam paskudnie! - usiadłam z lekkim hukiem na zimnych kafelkach.
- Wcale nie – powiedział tym samym tonem głosu.
- Jak nie, jak tak! - ryknęłam jeszcze głośniej. - Jestem ruda i to tak perfidnie!
- Jarosz i Guma rudzi całe życie i nie lamentują! - usłyszałam rozbawiony głos Bartmana.
Miałam ochotę wyjść i walnąć mu prosto w twarz.
Naprawdę, przyjaciel jakich mało.
- Zamknij się! - warknął na niego Piter.
- Em, otwórz, proszę – Kosa zapukał lekko w drzwi.
- Nie – odpowiedziałam już nie krzycząc.
- Proszę. Wejdę tylko ja, nikt więcej – powiedział cicho.
- Ale i tak będę musiała chodzić tak przez cały następny miesiąc – odparłam.
- Przyzwyczaisz się...
- Nie, nie przyzwyczaję się! - ryknęłam.
- Otwórz, nie lubię rozmawiać przez drzwi – poprosił Kosa, a ja wlepiłam wzrok w czarne drzwi.
- Nie – pokręciłam do tego głową.
- Chcesz tak siedzieć przez cały miesiąc? - zapytał.
- Przynajmniej nikt mnie nie będzie oglądał – odparłam.
- A co z meczami? - dobiegł mnie głos Nowakowskiego. - Kto będzie nam robił takie świetne zdjęcia, jak ty?
- Mecze?! - zawyłam. - Musiałbym się pokazać w tych włosach połowie Rzeszowa, nie dziękuję.
- Em, nie słuchaj ich – powiedział Grzesiek. - Wpuść mnie, proszę.
- Nie będziesz się śmiał? - zapytałam czołgając się do drzwi.
- A czy śmiałem się za pierwszym razem? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No nie – odpowiedziałam i dotknęłam zamka.
- No to za drugim razem też nie będę – obiecał, a ja bardzo powoli przekręciłam zamek, po czym szybko uciekłam pod ścianę, gdzie siedziałam wcześniej.
Po chwili do łazienki wszedł środkowy i zamknął za sobą drzwi.
- Na zamek – poleciłam, a on wykonał moje polecenie, a trzy sekundy później siedział już obok mnie na podłodze.
- Nie jest, tak źle, naprawdę – uśmiechnął się słabo i założył jakiś zbłąkany kosmyk rudych włosów za ucho.
- Jest tragicznie – powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi.
- Ej – ściągnął delikatnie moje dłonie z twarzy i spojrzał prosto w oczy. - Nie jest tragicznie – powiedział. - Jest nawet ładnie – uśmiechnął się leciutko.
- Jest beznadziejnie – zawyłam. - Nie wyjdę stąd – powiedziałam stanowczo.
- Wyjdziesz – pokręciłam głową, na jego słowo. - Kto mi powiedział, że nie chce zmarnować żadnego dnia ze swoje życia? - zapytał patrząc prosto w moje oczy tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami.
- Ja, ale...
- Nie ma żadnego „ale” - pokręcił głową. - Zobaczysz miesiąc szybko minie i wrócisz do blondu – powiedział. - A ja mogę ci obiecać, że jak ktoś spojrzy na ciebie krzywo, to dostanie po mordzie – obiecał, a ja cicho się zaśmiałam. - No widzisz, śmiejesz się – powiedział zadowolony.
Uśmiechnęłam się lekko. Grzesiek bez wątpienia poprawił mi humor. Nie dużo, ale zawsze coś.
- Jeśli chcesz, to mogę zabrać wszystkie twoje lustra z mieszkania, żebyś nie musiała patrzeć na ten nie podobający ci się kolor – oznajmił, a ja ponownie się zaśmiałam.
- Wiesz jak poprawić człowiekowi humor – uśmiechnęłam się do niego. - Cieszę się, że mam takiego przyjaciela – powiedziałam i oparłam czoło o jego ramię.
- Zawsze do usług – zaśmiał się. - To co, wychodzimy? - zapytał.
- A jak Bartman znowu będzie się śmiał? - spytałam.
- Zawsze dotrzymuję obietnic – powiedział tylko i podniósł się z podłogi, po czym wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. Chwyciłam ją mocno i po chwili stałam już na nogach.
- Gdyby coś, to szykuj pięść – powiedziałam i przekręciłam klucz.
Odetchnęłam i otworzyłam drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Ku mojemu zdziwieniu, Zbyszek milczał jak zaklęty. Usiadłam na kanapie, a obok mnie Grzesiek.
- Wyglądasz bardzo ładnie – odezwał się Sebastian siedzący na podłodze w salonie.
Uśmiechnęłam się tylko lekko na jego słowa.
- Zibi, może byś coś powiedział – zwrócił uwagę atakującemu Krzysiek.
- Przepraszam – powiedział patrząc na mnie. - Ale wyglądasz jak... - zaciął się.
- Powiedzmy, że wybaczam – uśmiechnęłam się.
Sama zdziwiłam się na swoje słowa. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo polubiłam Bartmana. Nie byłam osobą, która szybko zapominała i wybaczała, a tutaj się sobie dziwiłam.
- Jak długo..? - zaczął Krzysiek wskazując na moje włosy.
- Miesiąc – skrzywiłam się.
- Przyzwyczaimy się – uśmiechnął się ciepło Piotrek.
Wy może tak, ale co ze mną?, przemknęło mi przez myśl, ale uśmiech, co prawda malutki, ale odwzajemniłam.
U Ignaczaków siedziałam jeszcze przez pół godziny, a potem wróciłam do siebie, podobnie jak środkowi i atakujący. Będąc w domu starałam się nie patrzeć w żadne lustro, które posiadałam. Jak każda kobieta, miałam czasami chwile, kiedy moje odbicie mnie nie zadowalało i miałam ochotę stłuc lustro, aby więcej nie móc na siebie patrzeć. Właśnie wtedy była to jedna z takich chwil.
Żeby zająć jakoś czas, zabrałam się za robienie przekładańca z polewą czekoladową. Kiedy wstawiałam ostatnią blaszkę do piekarnika, usłyszałam dzwonek. Westchnęłam zrezygnowana i poczłapałam do drzwi, które wolno otworzyłam.
- O wow! - powiedział od razu Paweł widząc mnie.
- Nic mi nie mów – poprosiłam i ruszyłam do kuchni, a statystyk za mną.
- Bardzo hm... ciekawy kolor – uśmiechnął się lekko.
- Zajebiście ciekawy – burknęłam. - Napijesz się czegoś? - zapytałam już milszym głosem i zaczęłam sprzątać bałagan zostawiony po przygotowywaniu ciasta.
- W zasadzie, to możesz zrobić herbatę – uśmiechnął się szerzej i usiadł na krześle.
- Się robi – odwzajemniłam uśmiech i zabrałam się za przygotowywanie ciepłych napoi, a potem zasiadłam i zagłębiłam się w rozmowę ze statystykiem.
I takim oto akcentem kończy się nasz maraton ;) Mam nadzieję, że umiliłam Wam czekanie na Ligę Światową tym, że dodawałam epizody codziennie :) Może jeszcze kiedyś uda mi się coś takie zorganizować, ale nic nie obiecuję ;p
EJ, TERAZ MNIE SŁUCHAJCIE ;) WPADŁAM NA TAKI JEDEN POMYSŁ, ALE SAMA GO NIE ZREALIZUJĘ, WIĘC JESTEŚCIE POTRZEBNI WY, CZYTELNICY ;D CO POWIECIE NA TO, ABYŚCIE WYSŁALI DO MNIE LIST? ;P CHCĘ MIEĆ COŚ WIECZNEGO PO TYM OPOWIADANIU, A WASZE RĘKOPISY WYDAJĄ MI SIĘ IDEALNĄ PAMIĄTKĄ ;D TO JAK, ZROBICIE TO DLA MNIE? WIEM, ŻE PISANIE LISTÓW I WYSYŁANIE ICH POCZTĄ WYSZŁO Z MODY, ALE JA BARDZO NAD TYM UBOLEWAM ;( WIĘC JAK? PISZECIE SIĘ NA TAKIE COŚ? ;D POWIEDZMY, ŻE TO TAKIE MOJE MAŁE MARZENIE, A MARZENIA SĄ PO TO, ABY JE SPEŁNIAĆ, ALE JAK JUŻ PISAŁAM, TEGO MARZENIA SAMA NIE SPEŁNIĘ ;) W TAKIM LIŚCIE BĘDZIEDZIE MOGLI NAPISAĆ WSZYSTKO :) WASZE ODCZUCIA, UWAGI CO DO OPOAWIADANIA, ALE RÓWNIEŻ JAKIEŚ ZAPYTANIA DO MNIE, PISZCIE CO TYLKO CHCECIE! ;D WIĘC, POMOŻECIE ZDOBYĆ MI PAMIĄTKĘ I SPEŁNIĆ MARZENIE? ;P BYŁBY KTOŚ CHĘTNY? ;P
Ale się rozpisałam, przepraszam ;)
A no i jeszcze jedno, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DZIECIAKI! ;*
poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
hehehehe, rude jest piękne <3 tak jak wczoraj przeczytałam, że Em jedzie do fryzjera to coś czułam, że wróci stamtąd ruda, bez kitu :D
OdpowiedzUsuńAle coś tu mało innych Resoviaków, choćby Oliega :c
a co do listu to całkiem ciekawy pomysł, mogę się dowiedzieć czegoś więcej, bonie powiem, że mnie to zaintrygowało :D
pozdrawiam i dziękuję za ten maraton! :>
Julka :)
;)
UsuńJeszcze przyjdzie na nich czas ;)
Jasne :) W liscie możesz pisać wszystko, co Ci się podoba :D Jakieś uwagi co do opowiadania, pytania do mnie, co Ci przyjdzie tylko na myśl, oczywiście odpowiedź ode mnie będzie, tylko będziesz w liście mi musiała podać swój adres ;)
Pozdrawiam również :) Nie ma za co ;p
Żałuję, że maraton się kończy... ale te rude włosy..., tak, zdecydowanie są "epickie", jakby to powiedzieli moi koledzy.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy opowiadania i..., no cóż... zgłaszam się do projektu ;)
Wiem, że to dziwne, ale ja uwielbiam pisać listy..., choć większości i tak nie wysyłam, no ale ;)
To co, do zobaczenia :) :*
;)
UsuńJa też lubię je pisać dlatego do głowy coś takiego mi wpadło, a poza tym to świetna pamiątka jest ;D
Do zobaczenia ;*
no to Emilkę załatwiłaś. nie ma co. ruda? będzie ciekawie. :D
OdpowiedzUsuńale nie spodziewałam się, że Emi się tak rozeklnie. o.O chociaż na jej miejscu pewnie bym coś roz*ebała. ;D
a ten pomysł z listami nie jest tai głupi, sama kiedyś pisałam listy z koleżanką z daaaleka, ale jej się znudziło, a mnie się podobało. fajna zabawa. :P serio. może nie wygląda, ale jest fajnie, chociaż GG jest szybsze, a poczta polska... każdy ją zna.. :)
;D
UsuńNie ważne, że długo idzie, ważne żeby mieć coś po Czytelnikach ;D
Na miejscu Emilii to chyba bym na zawał padła;) to kiedy możemy sie spodziewać kolejnego rozdziału??;p o liście pomyślę, może jak będzie czas;) pozdrawiam i do następnego!;p
OdpowiedzUsuń:) Jakoś na początku przyszłego tygodnia :) Okej, mam nadzieję, że go znajdziesz ;p pozdrawiam również i do następnego ;p
UsuńAle mi dziewczyno zrobiłaś prezent na Dzień Dziecka! I chyba nie tylko mi ;>
OdpowiedzUsuńŚwietny i przezabawny pomysł z rudym kolorem, chociaż mogłaś wprowadzić w reakcję Emilki trochę więcej histerii :D Ale to Twoje opowiadanie i jest genialne :)
Co do Pawła to nie uradowałam się jego odwiedzinami ^^
PS. Kiedy następny rozdział? :D
PS2. Pomysł z listami jest bardzo dobry, ale wykonanie może być trudniejsze, ze względu na "punktualność" Poczty Polskiej :D
Pozdrawiam :)
A proszę bardzo! ;D
UsuńJeszcze więcej? Myślałam, że napiszecie, że to i tak za dużo histerii ;p Cieszę się, że Ci się podoba ;D
Jakoś na początku przyszłego tygodnia ;p
Oj tam, nie przejmować się Pocztą Polską, ważne żebym coś po Was miałam, nawet gdyby miało iść to miesiąc ;p
Pozdrawiam również :)
Rozdział zabawny chociaż na miejscu Em pewnie zachowała bym się tak samo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://z-siatkowka-przez-zycie.blogspot.com ;)
Świetny prezent na Dzień Dziecka :) Szkoda, że koniec maratony, ale mam nadzieję, że niedługo znów zrobisz taki maraton.
OdpowiedzUsuńA co do listu, fajny pomysł ja się piszę :)
Pozdrawiam :*
http://zwyklyczas.blogspot.com/
Proszę bardzo ;D Postaram sie, ale nic nie obiecuję ;p
UsuńNo to się bardzo cieszę! ;D
Pozdrawiam również ;*
fajny rozdzialik ;) ale mam rozumieć, że kończysz pisać tego bloga? O.o ja na to zgody nie wyrażam ! Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D Nie, nie kończę, jeszcze mam parę pomysłów co do tego opowiadania, także musicie się ze mną jeszcze trochę czasu pomęczyć ;p Na początku przyszłego tygodnia ;*
UsuńKilka dni nie miałam jak wejść i od razu tyle zaległości mi się nazbierało. Ale już nadrobiłam wszystko. : )
OdpowiedzUsuńChciałabym, aby między Emilką, a Grześkiem było coś więcej niż tylko przyjaźń.
Ogólnie świetny rozdział.
Pozdrawiam. ; )
:)
UsuńCieszę się, ze Ci sie spodobał ;D
Pozdrawiam również ;)
Kochany Grzesiu! ♥ ej, no niech oni się już pocałują! :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział http://misja-miloscempuse.blogspot.com/
:D Haha, nie! ;p
UsuńPozdrawiam również :)
fajnie:) No kochany Grzesiu:D super czas umiliłaś:D LŚ za 6 dni:D ale ja się smuce:( Najpier moje Vive przegrało, a nie zasłużyli na to... szkoda mi ich, ale jutro pokażą charakter:) i jeszcze Wiśnia sobie skręcił staw skokowy, a niech to! Oby Kosa dał radę grać:) Ale jeden wielki pozytyw z dzisiaj to ten film o siatkówce :) Pozdr Bobru Kiedy nstpny?
OdpowiedzUsuńNo to sie cieszę :D Wiem, oglądałam ;/ A jak, jutro będzie ich! ;D Niestety wiem ;/ O Grzesiu to tam Brazylijczyków w bloku pozabija! ;D A to super wiadomość, o której wiedziałam już wczoraj :D Pozdrawiam również :) Jakoś na początku przyszłego tygodnia ;p
UsuńHaha Ruda Em ;D
OdpowiedzUsuńOczywscie ze jestes chetni, bynajmiej ja :)
Pozdrawiam
:)
UsuńNo to sie ciesze bardzo! :D
Pozdrawiam również ;p
rudy, matko z ojcem. Współczuję jej, jeju. Grzesiu, jaki kochany. ♥
OdpowiedzUsuńHaha ;D Grzesiu, Grzesiu ♥
UsuńCo do pomysłu jestem chętna. ja tez ubolewam, że listu wyszły z mody. A co do bloga: GENIALNY!!!
OdpowiedzUsuńNo to sie bardzo cieszę :) Cieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńSuper :D. Kolor Rudy :D. Nie, nie chciałam bym takiego koloru :)
OdpowiedzUsuńMaja.
:) Ja też nie ;p
UsuńHahahaha biedna Em, ja osobiście jestem naturalną blondynką i nie zamieniłabym tego koloru na żaden inny :D Grzesiek bardzo miło się zachował, ale nie dziwi mnie też reakcja Zbycha :D Paweł cos się zaleca do naszej bohaterki ;)
OdpowiedzUsuńa pomysł całkiem fajny! :)
W sumie Em tak samo, ale kto nie farbuje włosów w wieku dwudziestu sześciu lat? ;)
Usuńmam nadzieję, że weźmiesz w nim udział :D
podoba mi się ten rozdział jaka reakcja Em na ten kolor ło hehe
OdpowiedzUsuńco to pomysłu z listem bardzo mi sie podoba ale twój adres musiałabym znać :D Kinga
No to sie cieszę :)
UsuńJa wszystko podam i będziesz mogła słać listy codziennie, haha! ;D
Rude jest piękne i wredne...:D Chyba muszę przefarbować się na rudo:D Kosa jaki opiekuńczy:D Oni będą razem, na pewno:D Buź;*
OdpowiedzUsuń:D
UsuńBuźki ;*
Bo to super wyszło z tymi włosami... Nie ma co :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koneic maratonu..;[
Ale jak to się mówi... Wszystko co dobre kiedyś się kończy... ;3
Zapraszam do mnie:
milosc-mimo-wszystko.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
:)
UsuńHaha ;p Może jeszcze kiedyś zorganizuje jeszcze taki maraton ;p
Pozdrawiam również ;*
Według mnie rudy to fajny kolor, ale nie wszystkim pasuje. Współczuję Em, że teraz przez miesiąc będzie musiała użerać się z tym kolorem, którego tak nie lubi... ;D
OdpowiedzUsuńA Grzesio jaki słodki. Pomaga Emilce jak typowy, prawdziwy przyjaciel, chociaż...
Na miejscu Emilki to Bartmanowi dałabym takiego porządnego plaskacza, a co! xD Niech się chłopina nauczy, że z koloru włosów się nie śmieje. Przecież to nie jest wina Em, że tak ją potraktowano w salonie fryzjerskim... ;p
Rozdział jak zwykle genialny. ;3
Z tymi listami to dobry pomysł. Jakbym miała czas i chęci to mogłabym napisać... Czemu nie? ;D
Pozdrawiam ciepło.
Patricia
http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/
:)
UsuńCiesze się bardzo, że Ci się spodobał ;D
No to życzę czasu wolnego i chęci ;D
Pozdrawiam również :)
No to pani fryzjerka się nie popisała. Dobrze, że Kosa wyciągnął ją z tej łazienki, bo w akcie desperacji mogłaby tam ten miesiąc przesiedzieć :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pomysłu to powiem szczerze, że bardzo mi się podoba :) Sama osobiście piszę listy z Przyjacielem, który mieszka w Anglii i później taki pliczek kopert jest wspaniałą pamiątką. Także uwielbiam listy ( wiem, że to trochę staroświeckie w naszych czasach, ale trudno) Pozdrawiam :)
A no nie popisała sie ;D
UsuńNo to się cieszę :) Według mnie, podobnie jak Ty, taki plik, to świetna pamiątka :) i do końca życia ;p Ja strasznie ubolewam na tym, że to wyszło z mody ;/ Pozdrawiam również :)
JEŚLI CHODZI O LIST- Z MIŁA CHĘCIĄ NAPISAŁABYM GO DO cIEBIE, PONIEWAŻ RÓWNIEŻ BAARDZO UBOLEWAM Z POWODU, ŻE TA "MODA NA PISANIE LISTÓW" JUŻ PRZEMINĘŁA. TERAZ TO TYLKO MAILE I SMSY ;/
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o rozdział, bardzo mnie zszokował, bo nie spodziewałam się takiego przebiegu sytuacji! hahah, ale jest ok, ja kocham jak się dzieje, a tu się dzieje, oj dzieje!
a tak wgl fajnie by było, gdyż pisała kiedy następny rozdział się pojawi, bo ja nie lubię zgadywać XD
Z MIŁA CHĘCIĄ GO PRZECZYTAM I NA NIEGO ODPOWIEM ;D
Usuń:)
Wiesz ja teraz do końca sama nie wiem kiedy dokładnie, ale jakoś na początku przyszłego tygodnia ;p
mimo iż nie komentowałam rozdziałów wcześniej wiedz, że również chętnie napisze do Ciebie list ;)
OdpowiedzUsuńa co do rozdziałów to każdy epizod śledzę z zapartym tchem i zaraz po przeczytaniu mam ochotę na następny. przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, bo wiem ile to znaczy dla autora, ale jestem tu od niedawna. oczywiście obiecuje poprawę! ;d
PS. uwielbiam Twojego Grzesia <33
PS2. Bartman to cham.
pozdrawiam gorąco,
Duśka.
O no to się cieszę :D
UsuńNic się nie stało :) Haha, czekam na nią ;p
Co do Grzesia, to ja Go też uwielbiam ♥ A co do Bartmana, to się do Niego przekonałam niedawno i bardzo sie z tego cieszę :D
pozdrawiam również :)
zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńwięcej szczegółów u mnie
http://w-pogoni-za-swoimi-marzeniami.blogspot.com/2013/04/ix.html#comment-form
dzięki :)
UsuńEj rudości są świetne, rudzi też są piękni ale umiem sobie wyobrazić że Emi to nie pasuje ;) Grześ zachował się w porządku, a Bartmanowi to ja bym już utarła nosek. Jestem ciekawa jak reszta przyjmie nowy kolorek Emi^^ czekam na jutro, Adaam:*
OdpowiedzUsuń;)
UsuńDzisiaj skończył się maraton, więc czekaj na poniedziałek lub wtorek ;*
List? CZEMU NIE! :D Swoją drogą, ciekawy pomysł ;) i że tak powiem- piszę się na to :P
OdpowiedzUsuńGrzesiek to prawdziwy przyjaciel, a może nawet już ktoś więcej? Czekam kiedy coś się wydarzy! :)
Cieszy mnie to bardzo ;D
Usuń:)
List - zajebisty pomysł, tylko kiedy podasz adres?
OdpowiedzUsuńJuż szykuje kopertę i znaczki. :D
Szkoda, że maraton dobiegł końca, ale już nie mogę się doczekać następnego.
Grzesiu po raz kolejny udowodnił Em, że jest świetnym przyjacielem, a Zibi ma różne odpały, więc jemu wybaczamy. :D
Pozdrawiam, A.
Jakoś w następnym poście? ;)
UsuńHaha ;D
:)
Pozdrawiam również :)
List? pomysł zajebisty, a do tego bardzo oryginalny .. czekam na adres ^_^
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozdział to jest świetny, z resztą jak każdy jeden :D tylko szkoda, że to już koniec maratonu :'(
Pozdrawiam, K. :)
;D
UsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D
Pozdrawiam również :)
Rude jest wredne ;P ale ładnemu we wszystkim ładnie, więc niech się nasza Emilka tak nie zadręcza ;) Może jak Grzesiu ją tak ładni pochwali to się przyzwyczai? :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam całego maratonu, ale nie mam aktualnie stałego dostępu do internetu ;/
buźki ;*
Zakręcona ;)
http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
:)
UsuńNic się nie stało ;)
VIVE Z BRĄZEM! ♥
buźki ;*
Zgłisiłam ciebie do Libster Award. Tutaj dowiesz się więcej : http://miedzy-miloscia-a-tesknota-czesc-1.blogspot.com/2013/05/czekam-na-pytania.html#comment-form
OdpowiedzUsuńTylko musisz dodać post, taki jak ja pokazując, że zostałeś/aś zgłoszony/a.
Dzięki ;) i przepraszam, bo niestety nie mam zbytnio czasu na takie zabawy ;p
UsuńFajny rozdział ,bardzo pozytywny. Czekam na rozwój relacji na linii Emilka-Kosina.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńPozdrawiam również :)
http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/2013/06/rozdzia-24.html
OdpowiedzUsuńWłaśnie ukazał się 24 rozdział. Serdecznie zapraszam i życzę miłej lektury.
Pozdrawiam
Patricia ;)
Jest zakładka, tak na przyszłość :)
UsuńPozdrawiam również ;)
chętnie napiszę list i to co myślę o tym arcy ciekawym opowiadaniu :) tylko jakieś namiary ? coś :D
OdpowiedzUsuńMajaaaa
w poście trzydziestym piątym masz adres ;)
Usuń"Jarosz i Guma rudzi całe życie i nie lamentują!"-----> kooooocham, definitywnie koooocham ten fragment ; D
OdpowiedzUsuń{http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/}
;)
Usuń