-
Przepraszam, ale ja nie mogę – pokręciłam głową i uciekłam z
salonu.
Byłam całkowicie wkurzona. Jak on mógł?! Jak?! Umawialiśmy się na to, że będę tylko i wyłącznie udawać jego dziewczynę, o żadnych zaręczynach nie było mowy.
- Emilia! - usłyszałam za sobą krzyk Pawła, a po chwili poczułam, jak łapie mnie za rękę.
- Co ty odpierdalasz?! - ryknęłam na niego. - Zgodziłam się, bo chciałam ci pomóc, a ty wyskakujesz z zaręczynami?! - wlepiłam w niego wzrok.
- Myślałem...
- To źle myślałeś! - krzyknęłam. - Miałam udawać tylko i wyłącznie twoją dziewczynę, ale nie narzeczoną! - wykrzyczałam to zdanie bardzo wyraźnie. - Nic więcej!
- Przepraszam – powiedział.
- Ty lepiej nie mnie przeproś, tylko swoją rodzinę! - wskazałam na matkę, ojca oraz brata statystyka, którzy stali ze zdezorientowanymi minami wpatrzeni w nas. - A mnie, mnie tylko zawieź do Rzeszowa, nic więcej od ciebie nie chcę – uniosłam ręce do góry.
- Co on takiego w sobie ma, że jest lepszy ode mnie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. O czym on mówi, do cholery?!
- Nie rozumiem...
- Bartman – odpowiedział jakby to była najistotniejsza rzecz na świecie.
Wbiło mnie dzisiaj kolejny raz już w ziemię.
- Co on ma, a ja nie? - nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Mnie ze Zbyszkiem nic nie łączy, oprócz przyjaźni – wypowiedziałam, to zdanie bardzo wyraźnie.
- Akurat.
- Nie będę ci się z niczego tłumaczyć – powiedziałam stanowczo. - Ja wracam do Rzeszowa, a ty rób co chcesz.
Pobiegłam w stronę domu. Przeprosiłam zdezorientowaną rodzinę Pawła i wbiegłam na górę. Wrzuciłam wszystkie rzeczy, które zdążyłam wypakować, do walizki i zniosłam ją na dół.
- Zaczekaj, nigdzie sama nie pojedziesz – powiedział Paweł i wziął ode mnie bagaż, który szybko zaniósł do samochodu.
- Przepraszam państwa – powiedziałam do rodziny statystyka i zajęłam miejsce pasażera w aucie.
Zbyszek miał rację. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło i nie wynikło. Wyciągnęłam wibrujący telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Piotrek.
- Słucham? - odebrałam.
- Hej Em! - przywitał się zadowolony.
Pit, oddaj trochę tego wesołego humoru, poprosiłam w duchu.
- Jak tam? - zapytał.
- Opowiem, jak wrócę dobrze?
- Stało się coś? - spytał od razu.
- Nic takiego – odpowiedziałam siląc się na miły ton głosu. - Pogadamy jeszcze dzisiaj, jak przyjadę, dobrze?
- Jasne, wpadnij, będziemy z Kosą czekać – powiedział wesołym głosem.
Coś we mnie drgnęło, kiedy powiedział, że będzie czekał razem z Grześkiem. Tylko, dlaczego tak na to zareagowałam?
- Do zobaczenia – pożegnałam się szybko i zakończyłam połączenie, a w tym samym momencie w samochodzie pojawił się Paweł.
- Przepraszam – spojrzał na mnie i odpalił auto.
- Nic do mnie nie mów – odparłam nawet na niego nie patrząc.
Przez godzinę drogi w samochodzie odzywało się tylko radio. Siedziałam ze wzorkiem wbitym w boczną szybę i nie wiedziałam co mam myśleć, kiedy nagle statystyk skręcił w jakąś boczną drogę, która prowadziła do lasu.
- Ta droga na pewno nie prowadzi do Rzeszowa – powiedziałam ostrym tonem głosu i spojrzałam na niego.
- Spostrzegawcza jesteś – prychnął i zablokował wszystkie drzwi w samochodzie.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Serce szybciej zaczęło mi bić.
- Gdzie ty mnie wieziesz?! - ryknęłam na niego.
- Tutaj na pewno cię nie znajdzie – uśmiechnął się szeroko.
Zaczynałam się bać, bez żartów.
- Kto miałby mnie znaleźć, o co ci chodzi, do jasnej cholery?!
- Skoro ja cię nie mogę mieć, to nikt nie będzie cię miał – powiedział ostro.
- O czym ty mówisz?! - wbiłam w niego przestraszony wzrok. - Wysadź mnie tu i teraz!
- Mogłaś się zgodzić, a tak to...
- Jesteś chory! - ryknęłam, a on tylko się zaśmiał.
Wtedy zrozumiałam w jak dużym stopniu Bartman miał rację. Nawet pół procenta od stu nie mogłam mu odjąć. Czemu byłam taka głupia i go nie posłuchałam?! Miałam ochotę dać sobie w twarz. Marzyłam, żeby cofnąć czas i w ogóle się na to nie zgadzać.
Czy ja zawsze muszę wplątywać się w kłopoty?!
- Wysadź mnie! - krzyknęłam najgłośniej jak się dało i szarpnęłam za klamkę.
Nic nie powiedział, ale zaśmiał się w głos.
Pociągnęłam do góry bezpiecznik, który zamykał drzwi na klucz i szybko pchnęłam drzwi. Sekundę później zimny wiatr owiewał całe wnętrze samochodu. Serce biło jak szalone, a przez głowę przeleciała myśl: jak nie teraz, to nigdy.
- Co ty...?!
Odetchnęłam głęboko i wyskoczyłam z pędzącego samochodu prosto na trawę. Szybko podniosłam się z ziemi i zaczęłam biec przed siebie.
Serce chyba nigdy nie biło mi tak szybko i tak głośno, a w dodatku coś złego działo się z moją prawą stopą. Bolała jak cholera, a do tego nie była skłonna do ruchu.
- Dasz radę – szepnęłam i zacisnęłam mocno zęby.
Biegłam ile sił, ale autostrada wciąż była daleko, w dodatku coraz głośniej słyszałam ryk silnika samochodu Pawła.
Czułam jak oczy mi wilgotnieją, ale wiedziałam, że nie mogłam się poddać. Musiałam biec, wyrwać się stąd.
- Trochę się pomyliłaś! - usłyszałam za sobą wkurzony krzyk statystyka.
Przełknęłam ślinę i próbowałam pobiec szybciej, ale nie udało mi się to, ponieważ Paweł chwycił mnie za prawą rękę i ze zdwojoną siłą obrócił mnie w swoją stronę.
- Myślałem, że jesteś mądrzejsza.
Cała stopa bolała niemiłosiernie, do tego całe nogi. Dawno nie biegałam, jeszcze tak szybko. Ledwo co, patrzyłam na oczy.
Paweł zaczął ciągnąć mnie w stroną samochodu.
- Pomocy! - ryknęłam z całych sił.
- Zamknij się! - krzyknął na mnie.
Po policzku spłynęła jedna, samotna łza.
- Pomocy! - ryknęłam jeszcze raz, ale już słabszym głosem.
- Zamkniesz się, czy nie?! - wydarł się i wymierzył mi mocny policzek.
Przed oczami mignął mi jeszcze znak z napisem „chrońmy lasy”, ale był prawie w całości zamalowany niebieskim sprejem.
Chwilę później leżałam już na tylnym siedzeniu samochodu statystyka.
- Pomocy... - próbowałam krzyknąć ostatkiem sił.
Czułam, że się poddaję, że cały ból bierze nade mną górę.
- Nikt i tak cię nie usłyszy – zaśmiał się Paweł.
Chciało mi się wyć. Miałam ochotę płakać, drzeć się i walić pięściami we wszystko, co popadnie, ale nawet na to pierwsze nie miałam siły.
Powieki zaczęły się coraz częściej zamykać, a przed oczami majaczył obraz uśmiechniętych moich przyjaciół siatkarzy, ale i on zaczynał po chwili blaknąć. Zanim powieki zamknęły się już całkowicie, w wyobraźni pojawił się obraz uśmiechniętego Grześka, kiedy pokazywał mi swój azyl. Moje usta lekko podniosły się do góry, a ja całkowicie odpłynęłam od świata żywych...
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
Byłam całkowicie wkurzona. Jak on mógł?! Jak?! Umawialiśmy się na to, że będę tylko i wyłącznie udawać jego dziewczynę, o żadnych zaręczynach nie było mowy.
- Emilia! - usłyszałam za sobą krzyk Pawła, a po chwili poczułam, jak łapie mnie za rękę.
- Co ty odpierdalasz?! - ryknęłam na niego. - Zgodziłam się, bo chciałam ci pomóc, a ty wyskakujesz z zaręczynami?! - wlepiłam w niego wzrok.
- Myślałem...
- To źle myślałeś! - krzyknęłam. - Miałam udawać tylko i wyłącznie twoją dziewczynę, ale nie narzeczoną! - wykrzyczałam to zdanie bardzo wyraźnie. - Nic więcej!
- Przepraszam – powiedział.
- Ty lepiej nie mnie przeproś, tylko swoją rodzinę! - wskazałam na matkę, ojca oraz brata statystyka, którzy stali ze zdezorientowanymi minami wpatrzeni w nas. - A mnie, mnie tylko zawieź do Rzeszowa, nic więcej od ciebie nie chcę – uniosłam ręce do góry.
- Co on takiego w sobie ma, że jest lepszy ode mnie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. O czym on mówi, do cholery?!
- Nie rozumiem...
- Bartman – odpowiedział jakby to była najistotniejsza rzecz na świecie.
Wbiło mnie dzisiaj kolejny raz już w ziemię.
- Co on ma, a ja nie? - nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Mnie ze Zbyszkiem nic nie łączy, oprócz przyjaźni – wypowiedziałam, to zdanie bardzo wyraźnie.
- Akurat.
- Nie będę ci się z niczego tłumaczyć – powiedziałam stanowczo. - Ja wracam do Rzeszowa, a ty rób co chcesz.
Pobiegłam w stronę domu. Przeprosiłam zdezorientowaną rodzinę Pawła i wbiegłam na górę. Wrzuciłam wszystkie rzeczy, które zdążyłam wypakować, do walizki i zniosłam ją na dół.
- Zaczekaj, nigdzie sama nie pojedziesz – powiedział Paweł i wziął ode mnie bagaż, który szybko zaniósł do samochodu.
- Przepraszam państwa – powiedziałam do rodziny statystyka i zajęłam miejsce pasażera w aucie.
Zbyszek miał rację. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło i nie wynikło. Wyciągnęłam wibrujący telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Piotrek.
- Słucham? - odebrałam.
- Hej Em! - przywitał się zadowolony.
Pit, oddaj trochę tego wesołego humoru, poprosiłam w duchu.
- Jak tam? - zapytał.
- Opowiem, jak wrócę dobrze?
- Stało się coś? - spytał od razu.
- Nic takiego – odpowiedziałam siląc się na miły ton głosu. - Pogadamy jeszcze dzisiaj, jak przyjadę, dobrze?
- Jasne, wpadnij, będziemy z Kosą czekać – powiedział wesołym głosem.
Coś we mnie drgnęło, kiedy powiedział, że będzie czekał razem z Grześkiem. Tylko, dlaczego tak na to zareagowałam?
- Do zobaczenia – pożegnałam się szybko i zakończyłam połączenie, a w tym samym momencie w samochodzie pojawił się Paweł.
- Przepraszam – spojrzał na mnie i odpalił auto.
- Nic do mnie nie mów – odparłam nawet na niego nie patrząc.
Przez godzinę drogi w samochodzie odzywało się tylko radio. Siedziałam ze wzorkiem wbitym w boczną szybę i nie wiedziałam co mam myśleć, kiedy nagle statystyk skręcił w jakąś boczną drogę, która prowadziła do lasu.
- Ta droga na pewno nie prowadzi do Rzeszowa – powiedziałam ostrym tonem głosu i spojrzałam na niego.
- Spostrzegawcza jesteś – prychnął i zablokował wszystkie drzwi w samochodzie.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Serce szybciej zaczęło mi bić.
- Gdzie ty mnie wieziesz?! - ryknęłam na niego.
- Tutaj na pewno cię nie znajdzie – uśmiechnął się szeroko.
Zaczynałam się bać, bez żartów.
- Kto miałby mnie znaleźć, o co ci chodzi, do jasnej cholery?!
- Skoro ja cię nie mogę mieć, to nikt nie będzie cię miał – powiedział ostro.
- O czym ty mówisz?! - wbiłam w niego przestraszony wzrok. - Wysadź mnie tu i teraz!
- Mogłaś się zgodzić, a tak to...
- Jesteś chory! - ryknęłam, a on tylko się zaśmiał.
Wtedy zrozumiałam w jak dużym stopniu Bartman miał rację. Nawet pół procenta od stu nie mogłam mu odjąć. Czemu byłam taka głupia i go nie posłuchałam?! Miałam ochotę dać sobie w twarz. Marzyłam, żeby cofnąć czas i w ogóle się na to nie zgadzać.
Czy ja zawsze muszę wplątywać się w kłopoty?!
- Wysadź mnie! - krzyknęłam najgłośniej jak się dało i szarpnęłam za klamkę.
Nic nie powiedział, ale zaśmiał się w głos.
Pociągnęłam do góry bezpiecznik, który zamykał drzwi na klucz i szybko pchnęłam drzwi. Sekundę później zimny wiatr owiewał całe wnętrze samochodu. Serce biło jak szalone, a przez głowę przeleciała myśl: jak nie teraz, to nigdy.
- Co ty...?!
Odetchnęłam głęboko i wyskoczyłam z pędzącego samochodu prosto na trawę. Szybko podniosłam się z ziemi i zaczęłam biec przed siebie.
Serce chyba nigdy nie biło mi tak szybko i tak głośno, a w dodatku coś złego działo się z moją prawą stopą. Bolała jak cholera, a do tego nie była skłonna do ruchu.
- Dasz radę – szepnęłam i zacisnęłam mocno zęby.
Biegłam ile sił, ale autostrada wciąż była daleko, w dodatku coraz głośniej słyszałam ryk silnika samochodu Pawła.
Czułam jak oczy mi wilgotnieją, ale wiedziałam, że nie mogłam się poddać. Musiałam biec, wyrwać się stąd.
- Trochę się pomyliłaś! - usłyszałam za sobą wkurzony krzyk statystyka.
Przełknęłam ślinę i próbowałam pobiec szybciej, ale nie udało mi się to, ponieważ Paweł chwycił mnie za prawą rękę i ze zdwojoną siłą obrócił mnie w swoją stronę.
- Myślałem, że jesteś mądrzejsza.
Cała stopa bolała niemiłosiernie, do tego całe nogi. Dawno nie biegałam, jeszcze tak szybko. Ledwo co, patrzyłam na oczy.
Paweł zaczął ciągnąć mnie w stroną samochodu.
- Pomocy! - ryknęłam z całych sił.
- Zamknij się! - krzyknął na mnie.
Po policzku spłynęła jedna, samotna łza.
- Pomocy! - ryknęłam jeszcze raz, ale już słabszym głosem.
- Zamkniesz się, czy nie?! - wydarł się i wymierzył mi mocny policzek.
Przed oczami mignął mi jeszcze znak z napisem „chrońmy lasy”, ale był prawie w całości zamalowany niebieskim sprejem.
Chwilę później leżałam już na tylnym siedzeniu samochodu statystyka.
- Pomocy... - próbowałam krzyknąć ostatkiem sił.
Czułam, że się poddaję, że cały ból bierze nade mną górę.
- Nikt i tak cię nie usłyszy – zaśmiał się Paweł.
Chciało mi się wyć. Miałam ochotę płakać, drzeć się i walić pięściami we wszystko, co popadnie, ale nawet na to pierwsze nie miałam siły.
Powieki zaczęły się coraz częściej zamykać, a przed oczami majaczył obraz uśmiechniętych moich przyjaciół siatkarzy, ale i on zaczynał po chwili blaknąć. Zanim powieki zamknęły się już całkowicie, w wyobraźni pojawił się obraz uśmiechniętego Grześka, kiedy pokazywał mi swój azyl. Moje usta lekko podniosły się do góry, a ja całkowicie odpłynęłam od świata żywych...
No
to lecimy z drugim dniem maratonu! ;D Mam nadzieję, że się spodoba
;p
Nareszcie weekend! Piękna pogoda u mnie, a jak u Was? ;)
Czytał ktoś z Was „Władcę Pierścieni”? :)
do jutra, poziomkowa ;*
Nareszcie weekend! Piękna pogoda u mnie, a jak u Was? ;)
Czytał ktoś z Was „Władcę Pierścieni”? :)
do jutra, poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
OMG! No czegoś takiego to się nie spodziewałam! Jezu... Ten Paweł to naprawdę nienormalny jakiś ! Biedna Em ;( Ale coś czuję, że Pit i Kosa zaczną szybko działać... Rozdział super. Już nie mogę doczekać się kolejnego ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba nikt się nie spodziewał...
UsuńCieszę się, że Ci sie spodobał ;D Zapraszam jutro ;) Pozdrawiam również :)
Japierdzielę... Wiedziałam, że z tym Pawłem jest coś nie tak... Mama nadzieję, że ktoś jednak przyjdzie jej na pomoc... Teraz wiem, dlaczego Bartman tak zareagował na Pawła... Czekam z zapartym tchem na jurto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
:)
UsuńPozdrawiam również ;*
Jeju jeju jeju!! To jakiś psychopata pojebany jest z tego całego Pawła...
OdpowiedzUsuńAle czyżby Em zaczynała czuć coś do naszego Grzesia?? :D
Mam nadzieję, że Kosa i Piter ją uratują, bo zaczną się martwić :P
Już nie moge się doczekać jutra, żeby przeczytać co będzie działo się dalej ^^
U mnie jakaś masakra- mega wiatr i mimo, że słońce od czasu do czasu zaświeci to jest cholernie zimno grrr...
Pozdrawiam ^.^
;)
UsuńNo to współczuję z taką pogodą ;/
Pozdrawiam również :)
Jezus Maria! Co ten Paweł sobie nawymyślał jakiś psychopata pierdolony i tyle.
OdpowiedzUsuńOby tylko ktoś ją odnalazł. Achh Zibi miał racje masakra czemu go nie posłuchała.
Przynajmniej tylko dobrze, ze Bartmanowi wg nie pasował ten Paweł. Bo na początku ten gościu był okey i wszystko, a tu takie dziadostwo odpierdala.
Rozdział zacny jak zawsze.. Czekam do jutra na coś niezwykłego jak zawsze :D
Pozdrawiam :**
Ps. Bo zaś bym zapomniała. U mnie kilka dni temu pojawił się nowy rozdział, na który zapraszam
http://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/06/rozdzia-9.html
;)
UsuńCieszę się, że Ci sie spodobał ;D
Pozdrawiam również ;*
Paweł to chory człowiek, na krzesło elektryczne z nim, szybko szybko!
OdpowiedzUsuńOby Em się nic nie stało, żeby Bartman zabił Pawła i żeby sobota już była, bo chcę czytać dalej!
Ja czytałam i polecam
+ Dzieci Hurinna i Hobbita:)
Krzesło elektryczne? Ale masz pomysły :)
UsuńDzięki za odpowiedź :)
Myślałam, że Paweł to taki grzeczny, poukładany chłopak. A tu? Psychopata! Jedynie Bartman go rozszyfrował..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Em wyjdzie z tego cało.. Że bohaterscy siatkarze ją uratują! :D
Pozdrawiam ;)
http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/
:)
UsuńPozdrawiam również ;)
Bartman miał dobre przeczucie, że z Pawłem jest coś nie tak... Ten statystyk to psychopata :/ Biedna Em :(
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen Paweł to od początku wydawał mi się podejrzany.. Oby ją jak najszybciej znaleźli..
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.c
;)
UsuńPozdrawiam również :)
O mój Boże co za psychol ! Idiota, palant z tego Pawła. Czemu Em nie posłuchała Zbyszka, On jako jedyny poznał tak na prawdę Pawła..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że jej się nic nie stanie.. Jutro chyba się dowiem co ?.
U mnie pogoda nie zadowala. Wije,ale jest słoneczko.
Maja.
;)
UsuńDowiesz się, dowiesz ;p
Przynajmniej słońce :)
Boże co za psychopata ;/ Oby chłopaki ją znaleźli zanim będzie za późno, do tego jeszcze to jej serce. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) U mnie słońce świeci :D Wreszcie ;P
OdpowiedzUsuń;) To zapraszam jutro ;) Oby świeciło jak najdłużej ;D
UsuńDawno mnie tu nie było. Cieszę się z kolejnego maratonu;) a teraz wracam do opowiadania. Jak przeczytałam wczorajszy rozdział to miałam ochotę nawrzeszczeć na Pawła, ja bym się na takie coś na pewno nie zgodziła. Po dzisiejszym rozdziale jestem w szoku, i to dużym. A jednak Bartman miał racje. Takich ludzi jak Paweł to mam ochotę potraktować krzesłem elektrycznym. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPS. Dobrze, że zaczęłaś maraton, bo jak by mi przyszło czekać na kolejny rozdział to ja nie wiem co bym zrobiła:P
Ja też :)
Usuń;) Kolejna z krzesłem elektrycznym, hehe ;p
Powiedzmy, że to było planowane, aby zbytnio nerwów Wam nie pozjadać ;p
O MASAKRA..
OdpowiedzUsuńWiele razy rozpływałam się nad Twoim opowiadaniem i gdy brakowało mi słów moje komentarze traciły poziom, jednakże mam nową refleksję i wrócę chyba do formy w dodawaniu "dobrych" komentarzy.
Oto ona: Zbliża się koniec roku szkolnego, oceny mam jakie mam i pasuje je popoprawiać póki czas, jednak Twoje opowiadanie mi to uniemożliwia za co powinnam Cię "zhejtować", ale nie zrobię tego, bo naprawdę fantastycznie piszesz i rób to nadal, bo na pewno wiele osób podziela moje zdanie :)
Zgadzam się z moją przedmówczynią na górze, chociaż nie wydaje mi się czy krzesło elektryczne to wystarczająca kara za to co Paweł wyczynia. Mam nadzieję, że teraz będzie jeszcze więcej wątków o tym jak Em spędza czas z Grześkiem, a no i prosiłabym o troszkę więcej Pita ;))
Dzięki za to co robisz i jak to robisz, jesteś świetna.
Powodzenia i serdecznie Cię pozdrawiam ;))
;)
UsuńMogę Cię jedynie przeprosić i powiedzieć: MARSZ DO KSIĄŻEK! ;D Ciesze się, że Ci się podoba ;D
To krzesło elektryczne mi będzie teraz po głowie chodziło! ;p Pit, Pit, Pit będzie i Pit ;D
Nie masz za co, ja jedynie cieszę się, że to co piszę Ci się podoba ;D
Nie dziekuję i również pozdrawiam ;)
Łooo to narobiłaś akcji dziewczyno. Nie pomyślałabym ,że Paweł to taki psychol. Zbynio miał racje ,mam nadzieję ,że Em nic się nie stanie i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział z Igłą w roli głównej niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
;)
UsuńPozdrawiam również ;>
A ja myslalam ze ten caly Paweł to miły spokojny facet? A tu takie coś? !
OdpowiedzUsuńDo jutra ;)
A tu taki surprise ;D
UsuńDo jutra ;)
Cooo ;O co ty narobiłaś :O co za gość... mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdzie... :<
OdpowiedzUsuńNic takiego przecież... Chyba...
UsuńCzy na tym świecie nie ma już facetów, ale takich porządnych, nie myślących tylko o jednym? na prawdę trudno mi wykrzesać coś od siebie, gdy myślę o tym, co spotkało Emi. To bardzo złe. coraz częściej myślę, że na świecie dzieje się więcej zła niż dobra. że nasz POLSKI rząd nic nie robi z tym głupim prawem a inni przestępcy żyją sobie bezkarnie na tym łez padole, za przeproszeniem.
OdpowiedzUsuńale chyba jedną rzeczą "szczęściem w nieszczęściu" jest fakt, iż skontaktowała się z Piotrkiem. a razem z Grzegorzem mogą się martwić, gdy Emi nie pojawi się w Rzeszowie.
to by chyba było zbyt banalne, gdyby Grześ, niczym rycerz na białym koniu, uratował Emilkę, prawda?
w 100% się zgadzam z Tobą. Też sobie pomyślałam, że będą się martwić i nie obraziłabym się jak Grześ niczym taki rycerz uratował Em. A niestety tak jak pisałam wcześniej zawaliłam geografię:( No i mam 4 na koniec, ale oj tam, geografia w życiu mi się nie przyda, za to siatkówka tak.:) ♥/Bobru
Usuń;)
Usuńmoże i prawda, a może i nie?
To nie koniec świata z tą geografią, bedzie dobrze :)
No pewnie, że będzie dobrze i tak teraz trudno, chciałam sobie podszlifować średnią, bo w I gim jeszcze idzie, ale średnia 5,41 zła nie jest:))/Bobru
Usuń;) Jaka średnia?! ;o Przy Was to ja na nieuka wychodzę! Haha! ;D
Usuńod poczatku wiedziałam, że Paweł to czyste zło .
OdpowiedzUsuń/// naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com
;)
UsuńNo nie no, w takim momencie???? i mam czekać do jutra?? dałaś czadu;D
OdpowiedzUsuńTak, właśnie w takim momencie ;p Tak :) Haha ;D
UsuńMatko !!! Ale sie dzieje.!! Zeby Em szybko znalezli,a tego calego Pawla do pudla wsadzili !!!!
OdpowiedzUsuń;)
UsuńO lol ale jazda, przerywasz w takim momencie... Kto by pomyślał że ten Paweł to taki psychol, Zibi miał niezłe przeczucie. Czekałam na ten rozdział ale na jutrzejszy czekam jeszcze bardziej, czuję że znowu nas bardzo zaskoczysz.:P Emi.
OdpowiedzUsuń;)
Usuńo kurwa sory znowu hehe łooo jakie emocjee masakra nie wiedziałam że sie tak potoczy o kurwa przestraszyłaś mnie hehe aż mi sie gorąco zrobiło no i teraz z niecierpliwością bd czekała do jutra szkoda ze taki krótki ten rozdział Kinga ♥
OdpowiedzUsuńoj tam ;p
Usuń:)
Normalnie trafiłam z tym psychopatą!!! Jaki ten Paweł jest głupi! Już na początku myślałam, że Zibi miał rację, ale uprzejme zachowanie psychola zamydlało mi oczy. Mam nadzieję, że Em wróci cała do domu... U mnie też śliczna pogoda :D A na dodatek została mi już tylko poprawka z W-F, ale bardzo przyjemna, bo będę pisała referat o Asseco Resovii Rzeszów :D :D No i będzie 5.0 ;D Już nie mogę się doczekać następnego meczu;) Oby do piątku:]
OdpowiedzUsuń;) Też chcę pisać na wf referaty! ;p O kurwa, ale wysoka srednia! ;o Oby, oby ;p
UsuńMaraton? Oczywiście, że się podoba :D Rozdział? Podoba się. Treść rozdziału? Ani trochę. Nienawidzę tego całego Pawła! Ale widać, że jestem tak samo naiwna jak Emilka. Zbychał miał rację, oby jej nic nie zrobił. Ona już za dużo się nacierpiała.
OdpowiedzUsuńDu jutra ;*
Zakręcona ;)
Ciesze się bardzo ;D
Usuń:)
Do jutra ;*
CO ZA PSYCHOL! I moje przeczucia mnie nie pomyliły. Czasem tak nie cierpię tej swojej intuicji. Wolałabym się pomylić. W sumie, to brak mi słów aby opisać ten rozdział, ręce mi opadły. Co on ma we łbie? Zapewne nic. Mam nadzieję, że uda jej się jakoś uciec, mimo wszystko. Przecież to nie może się tak skończyć. Zabiłabym tego gnoja gołymi rękami. Niech tylko się chłopaki dowiedzą, a już nie żyje ten dupek. Jego chyba z psychiatryka ledwo wypuścili, bo jak inaczej tłumaczyć jego zachowanie? Aż się boję, co się będzie działo dalej...
OdpowiedzUsuń;)
Usuńco za idiota !! no kretyn po prostu !! jak on mógł coś takiego zrobić ?? mam nadzieję, że nic Em nie będzie... ale ten tego no, Pit wie, że powinna wracać, a jak nie wróci, to zaczną się martwić i ją uratują !! ahh, ta moja inwencja twórcza xd
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle, to powinnam oskarżyć Cię o zepsucie mojej średniej w tym roku szkolnym (a miałam pobić tą z zeszłego roku, 5,88) !! bo wczoraj zamiast się uczyć na poprawę z edb, to Twój rozdział czytałam, a potem rozkminiałam co Em zrobi, zamiast się na poprawę uczyć !! to wszystko Twoja wina ;)) ratuje Cię jedynie fakt, że jest ten maraton i długo na kontynuacje czekać nie muszę ;dd
czekam więc z niecierpliwością do jutra ;))
pozdrawiam, Duśka ;**
PS. chcę Grzesia w lśniącej zbroi na białym koniu xd
;)
UsuńJa przepraszam, naprawdę... Jak średnia?! Kurwa, jestem nieukiem! Zostaje mi tylko Cię przeprosić, nic więcej nie potrafię zrobić... ufff, chociaż tyle ;)
pozdrawiam również ;*
haha ;p
Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że ten idiota zrobi coś Em, boże niee mogę sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNa początku Paweł wydawał się być miły, sympatyczny, a teraz? To parszywy dupek, idiota, gnojek, blerwa i nie wiem jakie jeszcze epitety mam użyć wobec niego. Jego tylko powiesić za jaja, niech tak sobie trochę powisi,a później go wykastrować! A jak! ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Emilka wyjdzie z tego cała. A jednak Bartman miał rację. Mogła go posłuchać,ale to co się stało to się nie odstanie. ;/
Pozdrawiam ciepło. :*
Patricia
A teraz, pokazał prawdziwą twarz...
Usuń;)
Pozdrawiam również ;*
No tego to ja się nie spodziewałam... Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba się nikt nie spodziewał... Cieszę się, że Ci sie podoba ;D
UsuńPozdrawiam również :>
Nie kurwa, nie! Paweł nie miał być taki!
OdpowiedzUsuńTo nie tak miało być! hahaha Miała wrócić do Rzeszowa i wpaść w ramiona Grześka noo :P
Na dodatek jutro nie dowiem się jak to się będzie miało dalej... Dopiero w niedzielę popołudniu uda mi się przeczytać noo ;/
Sory za bulwers i udanego weekendu! :*
;)
UsuńA co, jakaś wycieczka, czy coś? ;D Jak tak, to udanej soboty i w ogóle całego weekendu ;*
Nie ma za co i dziękuję ;*
Panieński przyszłej bratowej :)
UsuńDziękuję! :*
aaa to takie buty! Także zajebistej imprezy! :) Tylko nie popij za dużo, haha ;D
Usuń;*
dzięki dzięki! :D
UsuńMoże być ciężko hahahah
Do jutra! :*
Haha ;D
UsuńDo jutra! ;*
JEZU CHRYSTE! MÓJ ŚWIATOPOGLĄD, MOJE WSZYSTKO, SYPIE SIĘ. ;-;
OdpowiedzUsuńKurczę, no nie spodziewałam sie. Lipa. ;c
;/
Usuńku***... przytkało mnie..
OdpowiedzUsuń;)
UsuńO ja pierdzielę... Wczoraj nie miałam czasu przeczytać rozdział, a tu się tyle wydarzyło. Wiedziałam od początku, że to zachowanie Zbyszka i cała ta niechęć do Pawła musi być uzasadniona. No i mamy odpowiedź, dlaczego... Ten człowiek to jakiś psychopata... Boże, dlaczego ona nie posłuchała Bartmana? Biorę się za czytanie kolejnego rozdział, mam nadzieję, że nic jej nie zrobił...
OdpowiedzUsuń;)
Usuńnie czytałam "władcy pierścieni", niestety;p
OdpowiedzUsuńkuurde, ale akcja! biorę sie za rozdział 42. pozdrawiam!
;)
Usuńpozdrawiam również!