-
A ciebie, to już totalnie popierdoliło? - odezwał się jako
pierwszy Bartman.
A nie mówiłam?
- A co jest złego w pomaganiu? - spytałam patrząc prosto w jego zielone tęczówki.
- W pomaganiu? - atakujący jeszcze bardziej wybałuszył na mnie oczy. - Chyba w oszukiwaniu – powiedział.
Przełknęłam ślinę. Miał rację. Oszustwo.
- A poza tym, co dalej z tym zrobisz? - ciągnął Zibi, a cała reszta wpatrywała się w nas. - Dajmy, że jego rodzina cię polubi, to co, zgodzisz się zostać jego żoną?
- Nikt tu o małżeństwie nie wspominał – zauważyłam. - A poza tym, pojadę tam tylko raz – podkreśliłam ostatnie trzy słowa. - Potem Paweł powie, że się rozstaliśmy – wzruszyłam ramionami.
- Bohater jakich mało – prychnął Zbyszek. - Nie potrafi sobie dziewczyny znaleźć, że prosi cię o pomoc? - uniósł brwi do góry.
- On, to przynajmniej zapytał – żachnęłam się przypominając o jego pocałunku, a Bartman spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa.
Żałowałam tego, co przed chwilą powiedziałam.
- O nic więcej nie mam zamiaru cię pytać – powiedział i podniósł się szybko z kanapy. - W ogóle odzywać – ruszył do drzwi.
- Zbyszek! - krzyknęłam i ruszyłam za nim.
- Powiedziałaś już chyba wszystko, to co chciałaś – powiedział i włożył buty.
- Ja nie chciałam... - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
- Jasne. Powiedziałaś, że nie masz mi tego za złe – przypomniał. - Ale najwyraźniej twoje słowa nic nie znaczą – wbił we mnie wzrok.
Boli, cholernie boli. Czułam jak moje oczy wilgotnieją.
- Bo nie mam – powiedziałam patrząc na niego.
- Właśnie każdy słyszał – odparł i włożył kurtkę. - Baw się dobrze – rzucił i wyszedł trzaskając drzwiami.
Walnęłam pięścią w ścianę i przymknęłam oczy. Wiedziałam, że Bartman szczęśliwy nie będzie, a ja głupia wypomniałam mu ten pocałunek. Gdzie ja miałam rozum, do jasnej cholery? Przecież wybaczyłam mu to.
Byłam wkurzona i to nieźle. Na siebie, na Pawła. Po jaką cholerę w ogóle zgadzałam się na to wszystko? Bartman miał rację, przecież będziemy oszukiwać rodzinę statystyka. Miałam ochotę dać sobie w twarz.
- Mam wyjść? - zapytałam wchodząc do salonu.
- Lepiej usiądź – powiedziała Iwona i wskazała pusty fotel.
- Źle zrobiłam? - zapytałam tępo i usiadłam na wskazanym miejscu.
- Zbyszek chyba zbyt nerwowo zareagował – odezwał się Piter.
- To ja niepotrzebnie mu wypomniałam ten pieprzony pocałunek – zacisnęłam pięści.
- Kiedy zamierzacie jechać? - zapytał dziwnym tonem głosu Grzesiek, a ja poczułam jak coś w sercu mnie zakuło.
Spojrzałam na czarnowłosego środkowego. Jego mina zadowolenia nie wyrażała.
- Jutro – odpowiedziałam.
- A badania? - spytał Kosa.
- Całkowicie o nich zapomniałam – walnęłam się otwartą dłonią prosto w czoło.
Jak mogłam zapomnieć o badaniach?! Jak, cholera, jak?!
Po chwili spojrzałam z wdzięcznością na Kosę.
- Dzięki, że przypomniałeś – powiedziałam. - Można będzie je przełożyć – oznajmiłam.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - odezwał się Igła.
- Krzysiu, czuję się świetnie, no może tylko w sensie zdrowotnym – skrzywiłam się, a przed oczami stanął mi obraz wkurzonego i zawiedzionego Zbyszka. - A poza tym, pojadę na badania na pewno, znasz mnie przecież – uśmiechnęłam się leciutko. - I wiesz też, że chcę pomóc Pawłowi, chociaż wy zrozumcie – ogarnęłam wzrokiem wszystkich. - Przecież nic złego mi się nie stanie – powiedziałam pewnym głosem.
- Obyś później tego nie żałowała – westchnął Krzysiek, a w tym samym czasie przyszedł do mnie esemes.
„Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś?” - napisał Paweł.
„Nie, nie rozmyśliłam się.” - odpisałam szybko i wsadziłam telefon z powrotem do kieszeni.
- Nie będę – powiedziałam.
- A co ze Zbyszkiem? - zapytała Iwona.
- Pogadam z nim jak wrócę – obiecałam. - Niech ochłonie, bo nie mam zamiaru się z nim kłócić.
Ignaczak kiwnęła głową i powiedziała, że idzie do kuchni dokończyć wszystko, co potrzebne do obiadu.
Przez kolejną godzinę, nikt już nie poruszał tematu mojego wyjazdu ze statystykiem, za co byłam im wdzięczna. Szybko zjedliśmy obiad i pożegnałam się z Ignaczakami, Piotrkiem oraz Grześkiem, ponieważ musiałam jechać się pakować.
- Martwisz się o nią – stwierdził Piotrek, kiedy razem z Kosą wyjeżdżali z podwórka libero.
- Jestem jej przyjacielem, więc to chyba normalne – odparł Grzesiek patrząc przez szybę.
- To nie jest takie martwienie – zauważył Nowakowski.
- A jakie? - czarnowłosy środkowy spojrzał na niego.
- Takie, jakby Em była najważniejsza w twoim życiu, jakbyś kochał ją najbardziej na świecie – powiedział blondyn patrząc na przyjaciela uważnie.
- Głupoty gadasz – stwierdził brunet.
- Mówię o tym, co widzę. A ty, dla Emilki też nie jesteś obojętny.
- Tak samo jak ty, Ignaczakowie czy Zibi – odparł Grzesiek.
- Ale nie tak bardzo, jak ty – stwierdził Nowakowski. - I nie kłóć się ze mną, bo nie tylko ja to widzę – powiedział szybko.
Grzesiek westchnął zrezygnowany. Musiał przyznać, że blondyn w jednym miał rację. Martwił się o nią najbardziej na świecie. Czuł, że mógłby zrobić dla nie wszystko. A kiedy powiedziała, o tym, że jedzie z Pawłem jako jego dziewczyna, coś zakuło go w sercu. Uczucie zazdrości? Może, nie potrafił stwierdzić. Wiedział tylko, że przez tę sytuację stracił jakąś część sympatii, którą żywił do statystyka.
Nie powiedział już nic więcej przez całą drogę, podobnie jak Piter, oparł tylko głowę o zagłownik i przymknął oczy, przed którymi zaczęła pokazywać się uśmiechnięta twarz blondynki.
Szybko spakowałam podręczne rzeczy, które zamierzałam zabrać razem z sobą do rodzinnego miasta Pawła. Po tym jak walizka została zapięta, usiadłam w kuchni i wzięłam łyk kawy, która już zdążyła wystygnąć. Ciągle w głowie miałam sylwetkę Bartmana. Zdenerwował się bardzo, a mnie było głupio. Okej, pomogę jednej osobie, ale co z tego skoro doprowadziłam Zbyszka do gniewu? To wszystko bez sensu, ale wycofać się nie mogę.
Po chwili w mojej głowie pojawił się obraz twarzy Grześka. Smutnego i niedowierzającego, a sekundę później przypomniałam sobie o ukłuciu w sercu, kiedy o tym wszystkim im mówiłam. Byłam ciekawa, co wtedy pomyślał sobie czarnowłosy środkowy. Jak każdego, musiało go to zdziwić, ale co pomyślał?
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi, aż podskoczyłam na krześle. Wstałam i ruszyłam do drzwi, za którymi zastałam uśmiechniętego Pawła. Zapytał, czy jestem gotowa, na co kiwnęłam głową z wymuszonym uśmiechem. Statystyk wpakował moją małą walizkę do swojego samochodu i mogliśmy jechać.
Dopiero, kiedy wyjeżdżaliśmy z Rzeszowa zauważyłam, że nie wiem w ogóle, dokąd jedziemy. Zapytałam Pawła i dowiedziałam się, że zmierzamy do Warszawy. Kiwnęłam głową i zabrałam się za czytanie książki, którą pożyczyłam od Grześka. Nawet nie wiem o czym była, ponieważ ciągle po głowie chodził mi jej właściciel. Nie mogłam wyrzucić go z głowy, zastanawiałam się dlaczego. Przecież był przyjacielem, tak samo jak Piotrek Igła, czy Bartman.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić czy, aby przypadkiem atakujący nie dzwonił, czy nie napisał esemesa. Niestety zobaczyłam tylko swoją tapetę. Wrzuciłam telefon do torebki i próbowałam skupić się na książce.
Kilka minut po godzinie dwudziestej trzeciej Paweł zatrzymał samochód pod niedużym domem, z którego wyszła kobieta po sześćdziesiątym roku życia.
- To moja mama – oznajmił statystyk z uśmiechem i wyszedł z samochodu.
Przywdziałam na twarz sztuczny uśmiech i również wyszłam z auta. Zarzuciłam na siebie kurtkę.
- Jak miło, że wreszcie mogę cię poznać! - usłyszałam głos mamy Pawła, a po chwili wisiała już na mojej szyi.
- Mnie też miło panią poznać – powiedziałam.
- Mów mi mamo – ucieszyła się kobieta.
Wbiło mnie w ziemię. „Mów mi mamo”?! Kobieto, nie znasz mnie nawet minuty, a wylatujesz z takim tekstem? Jezu, w co ja się wpakowałam?! Skoro mama Pawła tak szybko o tym powiedziała, to może statystyk powiedział, że przyjedzie z narzeczoną? Nie, pokręciłam głową, przecież by mi powiedział.
- Mamo – jęknął.
- Oj, cicho siedź – zganiła go i chwyciła mnie za rękę. - Emilio, trzeba zrobić ci herbaty, nie można pozwolić, żebyś się nam tutaj przeziębiła – pociągnęła mnie w stronę domu.
Pani Kazimiera kazała zająć mi miejsce w salonie, a sama pognała do kuchni nie przestając mówić. W międzyczasie poznałam jeszcze tatę Pawła, który teraz siedział naprzeciw mnie w fotelu.
- Paweł mówił, że pracujecie razem. To takie fantastyczne – zachwyciła się. - Nawet pracując możecie być blisko siebie.
Przyłożyłam palec wskazujący do skroni i oparłam cały łokieć o kanapę, na której siedziałam.
- Przepraszam – szepnął statystyk siadając obok mnie.
Uśmiechnęłam się tylko do niego.
Na dole siedzieliśmy do dwunastej. Mało, co się odzywałam. Byłam zmęczona po podróży, a poza tym było mi strasznie dziwnie. Czułam, że aż za bardzo nie pasowałam do tego miejsca. Rodzice Pawła byli mili, ale czułam się tak, jakbym robiła coś wbrew sobie.
Wzięłam szybki prysznic i pani Kazimiera wskazała mi pokój, w którym miałam spać. Oczywiście w pomieszczeniu było tylko jedno łóżko, w którym leżał już Paweł.
- Śpijcie dobrze – pożegnała się zadowolona i zamknęła drzwi.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na statystyka.
- Jeśli chcesz, to mogę spać na podłodze – powiedział wstając z łóżka i podszedł do szafy.
- A masz jakiś koc? - spytałam dalej stojąc w miejscu.
- Mogłem się domyślić – podrapał się po głowie i spojrzał na mnie. - Zabrała wszystko.
- Dobra – westchnęłam zrezygnowana. - To moja połowa łóżka – wskazałam na tę bliższą drzwi – a tamta twoja.
- Okej – odparł z uśmiechem.
Leniwie weszłam do łóżka i przykryłam się kołdrą.
- Dobranoc – powiedział cicho Paweł i zgasił światło.
- Dobranoc – mruknęłam i zamknęłam oczy.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć. Okłamywałam rodziców Pawła, chciałam, aby wszystko ze Zbyszkiem wróciło do czasów zanim pojawił się mężczyzna śpiący obok mnie. Chciałam cofnąć czas i nie zgodzić się na to, aby tutaj przyjechać. Miałam siebie dość.
Następnego dnia, jak zwykle obudził mnie budzik, a w zasadzie nas. Zażyłam tabletki i kazałam Pawłowi, aby poszedł jeszcze spać. Posłuchał, ponieważ był zmęczony po podróży. A ja? A ja usiadłam przy oknie i tępo wpatrywałam się w jedną choinkę za oknem przez kolejną godzinę, ponieważ obudził się ponownie Paweł, ale teraz już podniósł się z łóżka.
Ubrałam się szybko i wspólnie z rodzicami statystyka zjedliśmy śniadanie, a potem mama Pawła wyciągnęła jakaś grę i graliśmy w nią do dwunastej. Później pomogłam w robieniu obiadu, a kiedy był już gotowy zasiedliśmy do stołu. W międzyczasie przyjechał jeszcze młodszy brat Pawła, Krystian.
Gdy skończyliśmy jeść obiad, statystyk wstał od stołu i odsunął krzesło.
- Wiem, że to może być dla was zaskoczenie, tak samo jak dla ciebie – popatrzył z uśmiechem na mnie, a ja wpatrywałam się w niego wyczekująco. - Chciałem zapytać, przy wszystkich – zaczął klękać.
Oczy wyszły mi na wierzch, a w myślach krzyczało jedno, wyraźne zdanie: nie, nie rób tego, do cholery!
- Wyjedziesz za mnie? - zapytał i wyciągnął z kieszeni pudełeczko, które szybko otworzył.
Wpatrywałam się w niego kompletnie zbita z tropu. Na to się, kurwa nie umawialiśmy! Mieliśmy przyjechać, wrócić i wszystko miało się zakończyć, a ten wyskakuje z oświadczynami!
Przełknęłam głośno ślinę...
A nie mówiłam?
- A co jest złego w pomaganiu? - spytałam patrząc prosto w jego zielone tęczówki.
- W pomaganiu? - atakujący jeszcze bardziej wybałuszył na mnie oczy. - Chyba w oszukiwaniu – powiedział.
Przełknęłam ślinę. Miał rację. Oszustwo.
- A poza tym, co dalej z tym zrobisz? - ciągnął Zibi, a cała reszta wpatrywała się w nas. - Dajmy, że jego rodzina cię polubi, to co, zgodzisz się zostać jego żoną?
- Nikt tu o małżeństwie nie wspominał – zauważyłam. - A poza tym, pojadę tam tylko raz – podkreśliłam ostatnie trzy słowa. - Potem Paweł powie, że się rozstaliśmy – wzruszyłam ramionami.
- Bohater jakich mało – prychnął Zbyszek. - Nie potrafi sobie dziewczyny znaleźć, że prosi cię o pomoc? - uniósł brwi do góry.
- On, to przynajmniej zapytał – żachnęłam się przypominając o jego pocałunku, a Bartman spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa.
Żałowałam tego, co przed chwilą powiedziałam.
- O nic więcej nie mam zamiaru cię pytać – powiedział i podniósł się szybko z kanapy. - W ogóle odzywać – ruszył do drzwi.
- Zbyszek! - krzyknęłam i ruszyłam za nim.
- Powiedziałaś już chyba wszystko, to co chciałaś – powiedział i włożył buty.
- Ja nie chciałam... - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
- Jasne. Powiedziałaś, że nie masz mi tego za złe – przypomniał. - Ale najwyraźniej twoje słowa nic nie znaczą – wbił we mnie wzrok.
Boli, cholernie boli. Czułam jak moje oczy wilgotnieją.
- Bo nie mam – powiedziałam patrząc na niego.
- Właśnie każdy słyszał – odparł i włożył kurtkę. - Baw się dobrze – rzucił i wyszedł trzaskając drzwiami.
Walnęłam pięścią w ścianę i przymknęłam oczy. Wiedziałam, że Bartman szczęśliwy nie będzie, a ja głupia wypomniałam mu ten pocałunek. Gdzie ja miałam rozum, do jasnej cholery? Przecież wybaczyłam mu to.
Byłam wkurzona i to nieźle. Na siebie, na Pawła. Po jaką cholerę w ogóle zgadzałam się na to wszystko? Bartman miał rację, przecież będziemy oszukiwać rodzinę statystyka. Miałam ochotę dać sobie w twarz.
- Mam wyjść? - zapytałam wchodząc do salonu.
- Lepiej usiądź – powiedziała Iwona i wskazała pusty fotel.
- Źle zrobiłam? - zapytałam tępo i usiadłam na wskazanym miejscu.
- Zbyszek chyba zbyt nerwowo zareagował – odezwał się Piter.
- To ja niepotrzebnie mu wypomniałam ten pieprzony pocałunek – zacisnęłam pięści.
- Kiedy zamierzacie jechać? - zapytał dziwnym tonem głosu Grzesiek, a ja poczułam jak coś w sercu mnie zakuło.
Spojrzałam na czarnowłosego środkowego. Jego mina zadowolenia nie wyrażała.
- Jutro – odpowiedziałam.
- A badania? - spytał Kosa.
- Całkowicie o nich zapomniałam – walnęłam się otwartą dłonią prosto w czoło.
Jak mogłam zapomnieć o badaniach?! Jak, cholera, jak?!
Po chwili spojrzałam z wdzięcznością na Kosę.
- Dzięki, że przypomniałeś – powiedziałam. - Można będzie je przełożyć – oznajmiłam.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - odezwał się Igła.
- Krzysiu, czuję się świetnie, no może tylko w sensie zdrowotnym – skrzywiłam się, a przed oczami stanął mi obraz wkurzonego i zawiedzionego Zbyszka. - A poza tym, pojadę na badania na pewno, znasz mnie przecież – uśmiechnęłam się leciutko. - I wiesz też, że chcę pomóc Pawłowi, chociaż wy zrozumcie – ogarnęłam wzrokiem wszystkich. - Przecież nic złego mi się nie stanie – powiedziałam pewnym głosem.
- Obyś później tego nie żałowała – westchnął Krzysiek, a w tym samym czasie przyszedł do mnie esemes.
„Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś?” - napisał Paweł.
„Nie, nie rozmyśliłam się.” - odpisałam szybko i wsadziłam telefon z powrotem do kieszeni.
- Nie będę – powiedziałam.
- A co ze Zbyszkiem? - zapytała Iwona.
- Pogadam z nim jak wrócę – obiecałam. - Niech ochłonie, bo nie mam zamiaru się z nim kłócić.
Ignaczak kiwnęła głową i powiedziała, że idzie do kuchni dokończyć wszystko, co potrzebne do obiadu.
Przez kolejną godzinę, nikt już nie poruszał tematu mojego wyjazdu ze statystykiem, za co byłam im wdzięczna. Szybko zjedliśmy obiad i pożegnałam się z Ignaczakami, Piotrkiem oraz Grześkiem, ponieważ musiałam jechać się pakować.
- Martwisz się o nią – stwierdził Piotrek, kiedy razem z Kosą wyjeżdżali z podwórka libero.
- Jestem jej przyjacielem, więc to chyba normalne – odparł Grzesiek patrząc przez szybę.
- To nie jest takie martwienie – zauważył Nowakowski.
- A jakie? - czarnowłosy środkowy spojrzał na niego.
- Takie, jakby Em była najważniejsza w twoim życiu, jakbyś kochał ją najbardziej na świecie – powiedział blondyn patrząc na przyjaciela uważnie.
- Głupoty gadasz – stwierdził brunet.
- Mówię o tym, co widzę. A ty, dla Emilki też nie jesteś obojętny.
- Tak samo jak ty, Ignaczakowie czy Zibi – odparł Grzesiek.
- Ale nie tak bardzo, jak ty – stwierdził Nowakowski. - I nie kłóć się ze mną, bo nie tylko ja to widzę – powiedział szybko.
Grzesiek westchnął zrezygnowany. Musiał przyznać, że blondyn w jednym miał rację. Martwił się o nią najbardziej na świecie. Czuł, że mógłby zrobić dla nie wszystko. A kiedy powiedziała, o tym, że jedzie z Pawłem jako jego dziewczyna, coś zakuło go w sercu. Uczucie zazdrości? Może, nie potrafił stwierdzić. Wiedział tylko, że przez tę sytuację stracił jakąś część sympatii, którą żywił do statystyka.
Nie powiedział już nic więcej przez całą drogę, podobnie jak Piter, oparł tylko głowę o zagłownik i przymknął oczy, przed którymi zaczęła pokazywać się uśmiechnięta twarz blondynki.
Szybko spakowałam podręczne rzeczy, które zamierzałam zabrać razem z sobą do rodzinnego miasta Pawła. Po tym jak walizka została zapięta, usiadłam w kuchni i wzięłam łyk kawy, która już zdążyła wystygnąć. Ciągle w głowie miałam sylwetkę Bartmana. Zdenerwował się bardzo, a mnie było głupio. Okej, pomogę jednej osobie, ale co z tego skoro doprowadziłam Zbyszka do gniewu? To wszystko bez sensu, ale wycofać się nie mogę.
Po chwili w mojej głowie pojawił się obraz twarzy Grześka. Smutnego i niedowierzającego, a sekundę później przypomniałam sobie o ukłuciu w sercu, kiedy o tym wszystkim im mówiłam. Byłam ciekawa, co wtedy pomyślał sobie czarnowłosy środkowy. Jak każdego, musiało go to zdziwić, ale co pomyślał?
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi, aż podskoczyłam na krześle. Wstałam i ruszyłam do drzwi, za którymi zastałam uśmiechniętego Pawła. Zapytał, czy jestem gotowa, na co kiwnęłam głową z wymuszonym uśmiechem. Statystyk wpakował moją małą walizkę do swojego samochodu i mogliśmy jechać.
Dopiero, kiedy wyjeżdżaliśmy z Rzeszowa zauważyłam, że nie wiem w ogóle, dokąd jedziemy. Zapytałam Pawła i dowiedziałam się, że zmierzamy do Warszawy. Kiwnęłam głową i zabrałam się za czytanie książki, którą pożyczyłam od Grześka. Nawet nie wiem o czym była, ponieważ ciągle po głowie chodził mi jej właściciel. Nie mogłam wyrzucić go z głowy, zastanawiałam się dlaczego. Przecież był przyjacielem, tak samo jak Piotrek Igła, czy Bartman.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić czy, aby przypadkiem atakujący nie dzwonił, czy nie napisał esemesa. Niestety zobaczyłam tylko swoją tapetę. Wrzuciłam telefon do torebki i próbowałam skupić się na książce.
Kilka minut po godzinie dwudziestej trzeciej Paweł zatrzymał samochód pod niedużym domem, z którego wyszła kobieta po sześćdziesiątym roku życia.
- To moja mama – oznajmił statystyk z uśmiechem i wyszedł z samochodu.
Przywdziałam na twarz sztuczny uśmiech i również wyszłam z auta. Zarzuciłam na siebie kurtkę.
- Jak miło, że wreszcie mogę cię poznać! - usłyszałam głos mamy Pawła, a po chwili wisiała już na mojej szyi.
- Mnie też miło panią poznać – powiedziałam.
- Mów mi mamo – ucieszyła się kobieta.
Wbiło mnie w ziemię. „Mów mi mamo”?! Kobieto, nie znasz mnie nawet minuty, a wylatujesz z takim tekstem? Jezu, w co ja się wpakowałam?! Skoro mama Pawła tak szybko o tym powiedziała, to może statystyk powiedział, że przyjedzie z narzeczoną? Nie, pokręciłam głową, przecież by mi powiedział.
- Mamo – jęknął.
- Oj, cicho siedź – zganiła go i chwyciła mnie za rękę. - Emilio, trzeba zrobić ci herbaty, nie można pozwolić, żebyś się nam tutaj przeziębiła – pociągnęła mnie w stronę domu.
Pani Kazimiera kazała zająć mi miejsce w salonie, a sama pognała do kuchni nie przestając mówić. W międzyczasie poznałam jeszcze tatę Pawła, który teraz siedział naprzeciw mnie w fotelu.
- Paweł mówił, że pracujecie razem. To takie fantastyczne – zachwyciła się. - Nawet pracując możecie być blisko siebie.
Przyłożyłam palec wskazujący do skroni i oparłam cały łokieć o kanapę, na której siedziałam.
- Przepraszam – szepnął statystyk siadając obok mnie.
Uśmiechnęłam się tylko do niego.
Na dole siedzieliśmy do dwunastej. Mało, co się odzywałam. Byłam zmęczona po podróży, a poza tym było mi strasznie dziwnie. Czułam, że aż za bardzo nie pasowałam do tego miejsca. Rodzice Pawła byli mili, ale czułam się tak, jakbym robiła coś wbrew sobie.
Wzięłam szybki prysznic i pani Kazimiera wskazała mi pokój, w którym miałam spać. Oczywiście w pomieszczeniu było tylko jedno łóżko, w którym leżał już Paweł.
- Śpijcie dobrze – pożegnała się zadowolona i zamknęła drzwi.
Przełknęłam ślinę i popatrzyłam na statystyka.
- Jeśli chcesz, to mogę spać na podłodze – powiedział wstając z łóżka i podszedł do szafy.
- A masz jakiś koc? - spytałam dalej stojąc w miejscu.
- Mogłem się domyślić – podrapał się po głowie i spojrzał na mnie. - Zabrała wszystko.
- Dobra – westchnęłam zrezygnowana. - To moja połowa łóżka – wskazałam na tę bliższą drzwi – a tamta twoja.
- Okej – odparł z uśmiechem.
Leniwie weszłam do łóżka i przykryłam się kołdrą.
- Dobranoc – powiedział cicho Paweł i zgasił światło.
- Dobranoc – mruknęłam i zamknęłam oczy.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć. Okłamywałam rodziców Pawła, chciałam, aby wszystko ze Zbyszkiem wróciło do czasów zanim pojawił się mężczyzna śpiący obok mnie. Chciałam cofnąć czas i nie zgodzić się na to, aby tutaj przyjechać. Miałam siebie dość.
Następnego dnia, jak zwykle obudził mnie budzik, a w zasadzie nas. Zażyłam tabletki i kazałam Pawłowi, aby poszedł jeszcze spać. Posłuchał, ponieważ był zmęczony po podróży. A ja? A ja usiadłam przy oknie i tępo wpatrywałam się w jedną choinkę za oknem przez kolejną godzinę, ponieważ obudził się ponownie Paweł, ale teraz już podniósł się z łóżka.
Ubrałam się szybko i wspólnie z rodzicami statystyka zjedliśmy śniadanie, a potem mama Pawła wyciągnęła jakaś grę i graliśmy w nią do dwunastej. Później pomogłam w robieniu obiadu, a kiedy był już gotowy zasiedliśmy do stołu. W międzyczasie przyjechał jeszcze młodszy brat Pawła, Krystian.
Gdy skończyliśmy jeść obiad, statystyk wstał od stołu i odsunął krzesło.
- Wiem, że to może być dla was zaskoczenie, tak samo jak dla ciebie – popatrzył z uśmiechem na mnie, a ja wpatrywałam się w niego wyczekująco. - Chciałem zapytać, przy wszystkich – zaczął klękać.
Oczy wyszły mi na wierzch, a w myślach krzyczało jedno, wyraźne zdanie: nie, nie rób tego, do cholery!
- Wyjedziesz za mnie? - zapytał i wyciągnął z kieszeni pudełeczko, które szybko otworzył.
Wpatrywałam się w niego kompletnie zbita z tropu. Na to się, kurwa nie umawialiśmy! Mieliśmy przyjechać, wrócić i wszystko miało się zakończyć, a ten wyskakuje z oświadczynami!
Przełknęłam głośno ślinę...
Mamy
oto taki epizod :) Mam nadzieję, że się spodoba ;D
Jestem happy, gdyż nasi Szczypiorniści zapewnili sobie awans na Mistrzostwa Europy w Danii, pokonując Holandię 31:23 ;) Gratulacje się Chłopakom należą! ;D
Jakub Jarosz w Lotosie! ;D Jak ja się cieszę, ze zobaczę Go w PlusLidze! ;D
Muszę Wam powiedzieć, że...... ZACZYNAMY KOLEJNY MARATON! Spowodowany jest tym, aby jakoś zleciały te dni, które zostały do kolejnego meczu naszych Orzełków kochanych! ;D Mam nadzieję, że się cieszycie i spodoba się to, co Wam tu będę wstawiała co dwadzieścia cztery godziny ;p
Co tu jeszcze pisać, po prostu do jutra ;)
poziomkowa ;*
Jestem happy, gdyż nasi Szczypiorniści zapewnili sobie awans na Mistrzostwa Europy w Danii, pokonując Holandię 31:23 ;) Gratulacje się Chłopakom należą! ;D
Jakub Jarosz w Lotosie! ;D Jak ja się cieszę, ze zobaczę Go w PlusLidze! ;D
Muszę Wam powiedzieć, że...... ZACZYNAMY KOLEJNY MARATON! Spowodowany jest tym, aby jakoś zleciały te dni, które zostały do kolejnego meczu naszych Orzełków kochanych! ;D Mam nadzieję, że się cieszycie i spodoba się to, co Wam tu będę wstawiała co dwadzieścia cztery godziny ;p
Co tu jeszcze pisać, po prostu do jutra ;)
poziomkowa ;*
jak zwykle świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie wróciłam ze szkoły i od razu do komputera, czytać Twoje opowiadanie :D
no ciekawe co temu Pawłowi strzeliło do głowy...
już czekam na 41 ;D
Cieszę się, że Ci się podoba ;D
Usuń:)
to już jutro :)
Bartman taka trochę szujan no ;/
OdpowiedzUsuńA Paweł? Dzisas, cóż on znowu wykombinował?!
Szczęście, że Grześ jak to Grześ, jest kochany <3
///naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com
:)
UsuńBartman, Grzesiek, Paweł.. Co to ma być?! Było już tak dobrze i jak zwykle wszystko musiało się spieprzyć..
OdpowiedzUsuńReakcja Bartmana była o wiele przesadzona, ale przynajmniej szyby z okien nie poleciały ;)
Grzesiek - czemu on nie może przyznać przed sobą, że czuje coś do Em?
Paweł - co on do cholery robi?! Jak ma niby zamiar się z tego wykręcić?! Em wpadła w niezłe tarapaty..
Maraton to to co kocham <3 Dziękuję za tak wspaniałe umilenie czasu do meczu Polaków ;)
Ze szczypiornistów jestem bardzo dumna! Dania jest nasza ;D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/
;) No nie poleciała, kto by za to zapłacił, haha? ;p
UsuńA nie ma za co :) Uwierz, że ja też go sobie umilam czytając Wasze komentarze ;p Ja też ze Szczypiornistów jestem dumna, o tak! ;D
Pozdrawiam również :)
No wiedziałam, że coś się tu wydarzy! Jakiś pocałunek na oczach wszystkich czy coś, ale nie oświadczyny! Mam nadzieję, że w końcu Grzesiek zrozumie, że czuje coś więcej do Emilki niż tylko przyjaźń.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zawsze ;) Nie zdziwiła mnie reakcja Bartmana, ale trochę przesadził.
Bardzo się cieszę, że zaczynasz kolejny maraton :) Wchodzę na bloga kilka razy dziennie, choć wiem, że nic nie dodałaś :P Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
A wiesz, że o pocałunku nawet nie pomyślałam? ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D
Ja teeż :) To ja już wiem, kto tu taki licznik nabija, haha! ;D
Pozdrawiam również, to jutro :)
no no no, jaki ten Piotrek wszechwiedzący1 wszystko widzi;p
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego ale to opowiadanie trochę kojarzy mi się z serialem "Julia"...
ja czuję, że ten Paweł to sam uknuł, to nie było spowodowane tym naciskiem ze strony matki, tylko sam chciał w to usidlić Emi... biedna.
jak jeszcze się Kosa dowie, to masakra będzie...
no to czekam na kolejny;)
:)
UsuńSerio? ;p
;p
To jutro ;)
Wróżbita Piter i zazdrosny Grześ! Kocham ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cieszę się, że Ci się podoba ;D
UsuńPozdrawiam również :)
Przeczytałam końcówkę i moja mina mniej więcej taka ;O a w głowie huczało what the fuck?? Myślałam, że przyjadą, Em trochę poudaję, a Paweł z oświadczynami wyjeżdża. Mam nadzieję, że się tylko nie zgodzi choćby pod wpływem nacisku ze strony rodziców Pawła. A do Kosy nareszcie powoli dociera, że czuję do Emilii coś więcej. Rozdział świetny jak zawsze i bardzo się cieszę na maraton;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
:) Cieszę się, że Ci się podoba ;D A ja na maraton również ;D
UsuńPozdrawiam również ;)
Jupii :-D bo my kochamy twoje maratony !!!
OdpowiedzUsuń;D
UsuńOżeszkurwamaćcotenPawełnajlepszegoodpierdala?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i jeb, głową w monitor i nie wierzę. Poleciał po bandzie chłopak, Bartman biegnij do Wawy i weź ze sobą Kosę, no już! Tak być nie może no!
A Piter to prorok, będzie Em z kosą a nie z Pawłem :)
pozdrawiam i zapraszam na swojego nowego bloga :)
her-ownway.blogspot.com
No odpierdala, odpierdala...
UsuńEj, tylko bez walenia w monitor, proszę! ;p
:)
Pozdrawiam również :)
Uuuu... Znowu maraton. Jak fajnie! ;D
OdpowiedzUsuńRozdział podoba się, podoba. ^_^
Jarosz w Lotosie? Nie słyszałam o tym newsie! Wiedziałam, że będzie grać w plus lidze, ale nie wiedziałam, że w Lotosie. ;)
Kurde, Paweł z tymi oświadczynami zdecydowanie przesadził. W końcu z Em umawiali się, że tylko jedno spotkanie i koniec, a ten z oświadczynami wyjeżdża... Dobrze Igła mówił "Żebyś tego nie żałowała..." i chyba żałować będzie...
Pozdrawiam ciepło. :*
Patricia
Też sie cieszę ;D
UsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D
O widzisz, czegoś sie przynajmniej stąd dowiedziałaś ;p
:)
Pozdrawiam również ;*
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Em powie "nie" i spławi Pawła, a Kosa wyzna jej wreszcie co czuje i będą razem. ;)
Pozdrawiam;*
Cieszę się, że Ci się podoba ;D
UsuńTo sie okaże jutro ;p
Pozdrawiam również ;*
Zgadzam się z anonimową do góry, że pocałunek przy wszystkich byłby lepszy niż oświadczyny :D
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że Zbyszek będzie musiał powiedzieć "A nie mówiłem?" :D
No i Grzesiu Ka. zwany Kosa się chyba zakochał :P
Bartman barszo dobrze zareagował :D
Kolejny maraton! :* :) Uwielbiam Cię i tego bloga :)
Wygrana naszych Piłkarzy Ręcznych baardzo mnie cieszy a Rudy Kojot w Lotosie to już wogòle :D Brakowało mi Go w Polsce! :)
Czekam do jutra!
Marta♥
;)
UsuńA ja uwielbiam Was! :)
;D Mnie też, więc jestem mega happy, chociaż chciałabym Go w Sovii, ale sie nie udało, ale ważne, że w Polsce! ;D
Do jutra!
Wow, tego to nawet ja się nie spodziewałam. Nie chciałabym być teraz w skórze Emilki, a już na pewno nie Pawła. Przecież ona będzie w stanie rozpętać trzecią wojnę światową!
OdpowiedzUsuńA Bartman ostrzegał...
Do juterka ;*
Zakręcona ;)
:)
UsuńDo jutra ;*
od samego początku ten cały Paweł nie przypadł mi do gustu, te jego zachowanie, nachodzenie Em wieczorami .. a ten cały wyjazd do rodziców .. Boże co za idiota.. nie dziwię się Zibiemu że tak zareagował.. I modlę się żeby Em powiedziała Pawłowi stanowcze NIE !
OdpowiedzUsuńA co do Grzesia.. to dobrze że jest taki ktoś jak Pit, który zauważył co jest na rzeczy między Kosą a Em i olśnił głównego zainteresowanego .. ;D
Maraton z tym blogiem ! O tak ! :D Nie mogę się już doczekać jutrzejszego dnia ! ;D
Pozdrawiam ;D
:)
UsuńMaraton z Wami! O tak! ;D
Pozdrawiam również ;)
No to się porobiło... Domyśliłam się, że Zibi zbyt przyjaźnie na to nie zareaguje. A ten Paweł to chyba jakiś psychopata?! Najpierw poprosił Em jedynie o udawanie, a teraz jej się oświadcza?! No to już przesada;/ Już nie mogę się doczekać całego maratonu;D List został wysłany w środę ;) W szkole mam straszne nudy:/ Ale to może i dobrze, bo nie muszę latać jak wszyscy na poprawy :D
OdpowiedzUsuń:) Maraton, maraton ;D O jak fajnie, czekam na listonosza! ;D No ja mam to samo, jutro jeszcze z angielskiego na szóstkę i będzie święty spokój ;D
UsuńBardzo się cieszę, że bd kolejny maraton :) ciekawe co na to Emilia? ;) świetny jak zawsze :p pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń:) Cieszę się, że Ci się podoba ;D
Usuńpozdrawiam również ;*
ojej, ten Paweł jest jakiś chory psychicznie chyba ;/ albo już sama nie wiem co o tym mam myśleć, koleś prosi dziewczynę o przysługę, ok. ona z dobroci serca nie odmawia, ale nie było mowy o takich warunkach! się oświadczył?! a ta jego matka to chyba też jakaś nienormalna! widzi Emi pierwszy raz na oczy i już każe mówić do siebie "mamo"?chyba już wiem, dlaczego ten Paweł jest taki jaki jest. to po prostu u rodzinne.;/
OdpowiedzUsuńa Zbyszka teraz to mi tak po ludzku szkoda. biedny, chciał dokopać byłej, a tu mu Emi wyjechała z takim tekstem... :(
dobrze, ze chociaż żałuje.
a Piter dobrze gada i niech Grzegorz się go w końcu posłucha.
pozdrawiam :*
:)
Usuńno w końcu kolorowo przez cały czas nie mogło pomiędzy nimi być :p
:)
pozdrawiam również ;*
O kuźwa... No to teraz dopiero dolałaś oliwy do ognia! Ja także myślałam, że wyskoczy z jakimś pocałunkiem przy całej rodzince czy coś... Ale oświadczyny? Mam nadzieję, że Em się nie zgodzi, bo to "niby prowizoryczne zachowanie" może prowadzić do czegoś gorszego... Ona nie może, no nie może! Ma Grześka i koniec kropka :P
OdpowiedzUsuńZ maratonu cieszę się niezmiernie, pozdrawiam :)
Oj, dolałam, dolałam... :)
UsuńJa tak samo, ale przecież te epizody nie mogą się zbytnio zakurzyć w folderze ;p pozdrawiam również :)
Wiedziałam, że coś będzie nie tak... Ale, z tymi oświadczynami, to bym się w życiu nie domyśliła... Paweł okazał się kompletnym dupkiem... ;p Jestem bardzo ciekawa, co powie Emila... Do Bartmana powiedziała troszkę za sużo, ale mam nadzieję, że on jej wybaczy... ;3 Rodzina Pawła wydaje się taka dziwna, inna... Jak można powiedzieć do obcej dziewczyny, żeby mówiła do niej mamo. To dokładnie tak samo, jakbym powiedziała Tobie, że byś do mnie mówiła przyjaciółko :d Kolejny maraton?! Super!!!! :D Więc czekam do jutra :) A i jeszcze zauważyłam, że przestałaś mnie informować... Ale trudno, będę starała się być na bieżąco :p Przy okazji zapraszam do siebie na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńmilosc-mimo-wszystko.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
PS Przepraszam za wszelkie błędy ;p
:) Też się cieszę na kolejny! ;D Po prostu nie chciałam Ci zbytnio spamować, ale od teraz, znaczy od końca maratonu, będę ;)
UsuńPozdrawiam również ;*
Nic się nie stało ;p
Ale ostro sie porobilo :oo
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo to Paweł przegiął... ;> Ciekawe jak zareaguje Emilka.
OdpowiedzUsuńJak super, że będzie kolejny maraton! :)
Pozdrawiam!
:)
UsuńTeż się cieszę! :)
Pozdrawiam również!
no chyba go poj...tzn zwariował, mam nadzieję, że Em grzecznie powie "nie", a nie będzie znowu udawać. Dobrze, że kolejny rozdział już jutro, bo bym się nie doczekała. Maraton:D Super! Stwierdzam jeszcze, że jeszcze 8 dni do meczyku:DD Em trochę przesadziła, ale Zibi nie powinien się aż tak denerwować, ale miał rację. Będzie jej mógł powiedzieć ;,,A nie mówiłem?".xD Dobra także ten do jutra:) A ja też się cieszę i gratuluję chłopakom. To w 2014 będziemy też im kibicować:D pozdrawiam, Bobru
OdpowiedzUsuń:) Maraton, maraton ;D
Usuń:) Do jutra :) A jak! ;D pozdrawiam również ;p
Powiedz " NIE " :D
OdpowiedzUsuńmasakra, jaki idiota..
Ale jutro się dowiem co Em odpowie Pawłowi:D
A się porobiło ;P
OdpowiedzUsuńI co ona biedna ma teraz zrobić, powiedzieć....
Ten cały Paweł to jakiś dupek jest.. Mówił, że pojada tylko na kilka dni poudają, a tu co?!.... kurwa oświadczyny... Tak nie może być ;D
Zbysiu się wkurzył, ale mam nadzieję, że wybaczy Emilce :)
Mnie się tam podoba nowy epizod :D
Brawo dla szczypiornistów oczywiście się należą ;)
Pozdrawiam ^.^
Ano się porobiło... ;p
Usuń:)
Pozdrawiam również :)
ale Paweł odwalił, huhu. Mówił "tylko poudajemy", a tu taki tekst. Powodzenia, Em! XDD
OdpowiedzUsuń;p
UsuńUhuhuuu.. co to się tu dzieje, szaleństwoo xD maraton jak najbardziej, huraoptymistycznie^^ Adaam;*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRadujmy się z kolejnego maratonu, haha! ;D
Dlaczego przerwałaś w takim momencie? Ale jutro się dowiem co było dalej. ; )
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znów będą rozdziały codziennie.. : )
Pozdrawiam.
Nutka zaciekawienia ;p
Usuń:D
Pozdrawiam również.
Ale gościu dowalił;D Co zrobi biedna Emilia? Zobaczymy jutro mam nadzieję;) Zibi trochę przesadził z reakcją, ale Emilia też za bardzo pojechała. Świetny jak zawsze
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lizak;*
Ano dowalił ;D Jutro, jutro ;) Cieszę się, że Ci się podoba ;D
UsuńPozdrawiam również ;*
Zazdrosny Grzesio i dziwny ,bardzo dziwny Paweł? Dlaczego nie. Fajnie się dzieje. Czekam na jutro. W wolnej chwili zapraszam do siebie niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
:)
UsuńPozdrawiam również.
Suuuuper, żeby nie powiedzieć zaje.... że będzie maraton, juuuupi;D Dziękie wielkie;) no ciekawa jestem strasznie, co też wymyśliłaś w kwestii tego całego Pawła, co on kombinuje;D aaa i zapytam, czy mogę ten list do Ciebie wysłać "kiedyś tam" bo narazie nie bd mieć po prostu czasu na naskrobanie do Ciebie i wysyłkę?? a chce bardzo napisać;) doo następnego! ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę ;D Nie ma za co ;)
Usuń:) Jasne, nie ma problemu, tylko sobie adres zapisz gdzieś ;p do następnego! ;p
Miałam nadrabiać wszystko jutro, ale zżerała mnie ciekawość! :P
OdpowiedzUsuńNie może się zgodzić, po prostu. Powie NIE, wyjadą wcześniej i wszystko skończy się szczęśliwie, tak? :)
Zbyszek trochę przegina :<
Do jutra! :*
;D
UsuńMoże... :)
Do jutra! ;*
Ale się to wszystko potoczylo ;p
OdpowiedzUsuńZachowanie Pawła - ;O
Ja uważam , że Em powinna być z Bartmanem !!!!! ;*
Pozdrawiam ! ;d
:)
UsuńHaha Em z Bartmanem? Hmm... Mieszanka wybuchowa! ;p
Pozdrawiam również! ;d
Noo to się narobiło :) Emilka raczej nie spodziewała się tego,że Paweł się jej oświadczy, a po za tym on się beznadziejnie zachował. Jak chciał, żeby byli razem to mógł jej to powiedzie, a nie do rodziców ją ciągnąc. Nasz Zibi to jednak mądry człowiek i Em mogła go posłuchac.. :P i zapraszam do mnie milosc-na-nowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAno, narobiło się :)
Usuń;p
o kurwa przepraszam ale tej sytuacji sie nie spodziewałam aż usta otworzyłam i oczy wyszły mi na wierz z niedowierzania łooo no to mnie zaskoczyłaś łooo nie noo łoł hehe już sie nie moge doczekac jak ona zareaguje ja bym chyba wyszła haha super że robisz maraton :D Kinga♥
OdpowiedzUsuńnie masz za co :) lepiej przekląć, niż coś rozwalić, takie moje powiedzonko ;D
Usuń:) Też sie cieszę ;p
w sumie to Bartman ma rację - zgadzam się. jakoś nie bardzo podoba mi się ten cały Paweł.. niech Em wraca szybko do domu, przeprasza Zbyszka i najważniejsze niech nie zgadza się na te "zaręczyny" !
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmamy mistrzostwa, Polacy mamy mistrzostwa !! ♥ ahh, jak ja się raduję !! i nawet szkoła się taka straszna nie wydaje ;))
OdpowiedzUsuńaleś dowaliła tym rozdziałem ! WTF ?! tan Paweł jest jakiś nienormalny !! a ja go miałam za porządnego !! cóż, pozory mylą, życie ;)mam tylko nadzieje, że Em nie przyjmie tych jego pseudo oświadczyn, jeszcze czego !!
moja siostra stwierdziła, że jesteś niesamowita. czytając ten rozdział musiałam przyznać Bartmanowi rację (dość głośno ;p) co usłyszała właśnie siostra. a muszę dodać, że go nie znoszę i przyznałam mu w czymś rację po raz pierwszy w życiu. to historyczna chwila ;))
maraton ? TAK, TAK, TAK ! masz moje błogosławieństwo ;)
soł, czekam do jutra !
pozdrawiam Duśka ;**
A jak! ♥
Usuń;D
Pozdrowienia dla Siostry! ;p Ja też go na początku nie dzierżyłam, ale jakimś cudem się do niego przekonałam ;p
A dziekuję! ;)
pozdrawiam również ;*
Zbysiu ostro zareagował na wieść o tym, że Emilka jedzie z Pawłem do jego rodziców, ale ja mu się zupełnie nie dziwię. Nie rozumiem, czego ten koleś chce od M. i o co mu chodzi. Nie podoba mi się jego postępowanie i nie mogę go rozgryźć. Mam jednak dziwne przeczucia, że on nie ma dobrych zamiarów. Obym się myliła, ale takie typki jak on zazwyczaj oznaczają kłopoty. Emilka też mnie zdenerwowała trochę tym, że w ogóle się zgodziła. Posłałabym kolesia w diabły, gdyby wyskoczył mi z tak kretyńskim pomysłem. Te oświadczyny to jakiś kompletny odlot. Zabiłabym go. W nerwach bym powiedziała jego rodzicom prawdę. Boję się, że Emilka się zgodzi, żeby zachować pozory i wynikną z tego mega problemy. Może ślub też z nim weźmie, bo ją o to poprosi? Ludzie... Biedny Grzesiek! Ale ten też mógłby wreszcie przyznać się przed samym sobą, że się w Emilii zakochał, bo w przeciwnym razie, to zejdzie mu z tym do starości, a jakiś taki Paweł sprzątnie mu ją sprzed nosa. Bartman może użył zbyt ostrych słów, ale coś czuję, że on, jako jedyny, nie myli się, co do statystyka. Oby tylko Emilka nie wpakowała się w jakieś poważne kłopoty przez tego kolesia! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS: Przepraszam za nieobecność, ale teraz wracam na dobre :) Swoją drogą, zapraszam na kilka słów wyjaśnienia na moim blogu :)
:)
UsuńPozdrawiam również :)
;)
Bartman chyba przesadził, zachował się jak zazdrosny chłopak, a nie martwiący przyjaciel. Emilka popełniła wyraźny błąd zgadzając się na wyjazd, a Paweł poleciał ostro w kluki. Oświadczyny? Wyczuwam, że Em nieźle go zmasakruje, kiedy zostaną sami.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie;)
:)
Usuńjest zakładka.
OdpowiedzUsuńO lol ale jazda... Ogromnie cieszę się z maratonu. Dziwi mnie czemu Grzesiek tak w miarę spokojnie zareagował no ale cóż i tak wielbię tego bloga. Ciekawe jaką odpowiedz da Pawłowi Em i co zrobi ale widząc po poprzednich akcjach z nią to pewnie będzie jeden wielki wybuch haha. Lubię takich ludzi jak ona... "Emi"
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :)
Usuń;)