Pomału
zaczęłam otwierać oczy. Głowa bolała mnie niemiłosiernie,
podobnie nogi, a już najbardziej nieznośnym bólem odznaczała się
prawa stopa. Chwilę zajęło zanim mój wzrok przyzwyczaił się do
półciemności, jaka panowała w pomieszczeniu, w którym obecnie
się znajdowałam.
Leżałam na podłodze przykryta jakimś starym kocem. Niedaleko mnie znajdował się fotel, w którym spał teraz Paweł. Świeca świeciła już bardzo słabym światłem, ale zdążyłam zauważyć telefon znajdujący się na stoliku, jakieś cztery metry ode mnie.
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Oświadczyny Pawła, wyjście na jaw tego, że nie jestem jego dziewczyną, droga powrotna do Rzeszowa, która okazała się być najgorszą podróżą w całym moim życiu.
Nie mogłam się podnieść, więc resztkami sił postanowiłam doczołgać się do stolika, na którym leżał telefon. Starałam się robić, to jak najciszej, nawet oddychałam najciszej jak się dało. W czasie mojej „podróży” do stolika przysięgłam sobie, że będę słuchać Zbyszka. Albo przynajmniej brać jego zdanie pod uwagę. Mówił od razu, żebym się w to nie pakowała, żebym w ogóle zerwała kontakty z nowym statystykiem Resovii, ale nie posłuchałam.
Dlaczego?!, ten pieprzony wyraz przelatywał ciągle przez moją głowę.
Kidy wreszcie udało mi się doczołgać do stolika, chwyciłam telefon, jakbym nigdy nie widziała takiej rzeczy na oczy. Spojrzałam na wyświetlacz, a moim zmęczonym oczom ukazała się godzina pierwsza w nocy. Jęknęłam w duchu.
Drżącymi palcami wpisałam jedyny numer jaki znałam na pamięć. Numer Igły całkowicie wyleciał mi z głowy.
- Odbierz, proszę – szepnęłam sama do siebie.
Poleciało kilka sygnałów, ale jedna w słuchawce usłyszałam zaspany głos Grześka.
- Słucham?
Dzięki Ci Panie Boże!
- Grzesiek, to ja – szepnęłam.
- Emilia! - ożywił się. - Jesteś już w Rzeszowie? Miałaś wpaść...
- Cicho – poprosiłam szeptem.
- Gdzie ty jesteś? - domagał się odpowiedzi.
- Słuchaj, Zbyszek miał rację...
- Z czym? - dopytywał się.
- Z Pawłem... - odpowiedział cicho i popatrzyłam, czy aby przypadkiem statystyk się nie poruszył. - On, on mi się oświadczył, nie zgodziłam się i kiedy wracaliśmy zaciągnął mnie do jakiegoś lasu...
- Co zrobił?! - ryknął do słuchawki.
- Słuchaj, jakąś godzinę przed wjazdem do Warszawy jest boczna droga, prowadząca do lasu – przełknęłam ślinę. - Na tej drodze będzie stał znak z jakimś napisem o lasach i będzie pomalowany niebieskim sprejem – powiedziałam.
- Przyjadę – powiedział szybko i coś zaszeleściło w słuchawce.
- Grzesiek, przepraszam – powiedziałam słabym głosem.
- Nie przepraszaj, zrobił ci coś? - zapytał szybko.
- Nie – odpowiedziałam ciągle szepcząc.
- Tyle dobrze. Pamiętaj, znajdę cię – obiecał. - Będę jak najszybciej się da.
Wydukałam tylko „dziękuję” i zakończyłam połączenie. Nie miałam pojęcia jak ja się mu odwdzięczę.
Byłam zmęczona i jedyne o czym marzyłam, to sen, ale także ucieczka. To pierwsze było możliwe jak najbardziej, ale to drugie nierealne. Nie miałam siły się podnieść, a co dopiero pokonać schody i to w taki sposób, aby nie obudzić mojego oprawcy.
Z moich oczu popłynęło kilka łez. Głowa szybko znalazła się na ramieniu i zamknęłam oczy, odpływając natychmiast w krainę Morfeusza, w której przywitał mnie wesoły głos oraz sympatyczna twarz Grześka.
Kosa z łóżka wyskoczył migiem. Nie fatygował się nawet, żeby zmienić koszulkę, tylko zaczął szukać spodni wykręcając w tym samym czasie numer telefonu Piotrka.
- Odbierz ten pieprzony telefon – warknął i zaczął wciągać na swoje nogi jeansy podtrzymując telefon ramieniem.
- Człowieku, czy ty wiesz, która jest godzina? - jęknął do telefonu Nowakowski.
- Wyskakuj z łóżka, ubieraj się i czekaj na mnie pod blokiem – powiedział szybko Grzesiek i rozłączył się.
Wybiegając z sypialni wykręcił numer do Igły.
- Grzesiek, co jest do cholery tak ważne, że budzisz mnie o tej porze? - zapytał Ignaczak po kilku sygnałach.
- Ubieraj się i czekaj pod domem. Będę za pięć minut – oznajmił szybko i rozłączył się nie dając dojść do głosu libero.
Ubrał buty, drapnął kurtkę z wieszaka, klucze z komody i wybiegł z mieszkania. Kiedy zamykał drzwi, wykręcił numer do Bartmana.
- Kurwa, Kosa spać nie możesz? - zapytał niezadowolony atakujący.
- Ubieraj się, będę za pięć minut – powiedział szybko i zbiegł z prędkością światła ze schodów.
Otwierał alfę w biegu i dziękował komuś kto wymyślił coś takiego, jak pilot do samochodu. Wskoczył szybko do swojego auta, rzucił telefon na siedzenie pasażera i odpalił silnik. Z prędkością, która była prawie o trzy razy za duża wjechał na ulice Rzeszowa.
Przez głowę przelatywały mu informacje, które podała mu Emilka. Miała taki słaby głos, jeszcze nigdy jej takiej nie słyszał. Był na siebie wściekły, że w ogóle pozwolił jej jechać z tym idiotą. Potwierdził już w dwustu procentach, to co powiedział Piotrek. Zależało mu na niej, i to cholernie. Nie był w stanie nawet pomyśleć, co zrobi Pawłowi, kiedy go złapie w swoje ręce.
U Bartmana pod blokiem był trzy minuty później. Jeszcze chyba nigdy w życiu nie jechał tak szybko. Atakujący właśnie wychodził ze swojego bloku ubrany, jakby szedł na Sybir. Szybko wskoczył do czarnej alfy.
- Co było tak ważne, że wybudziłeś mnie ze snu o pierwszej w nocy? - zapytał.
Kosa odjechał z piskiem opon w kierunku mieszkania Nowakowskiego.
- Ten idiota porwał Emilkę – powiedział przez zęby.
- Że co?! - ryknął Bartman na cały samochód. - Skąd o tym wiesz?!
- Znalazła jakimś cudem telefon i zadzwoniła – oznajmił.
Bartman wyciągnął spod swojego tyłka telefon Grześka i rzucił go na deskę rozdzielczą.
- Wiesz gdzie jest? - zapytał.
- Wiem, że jakąś godzinę przed Warszawą mam skręcić w jakąś drogę leśną – odparł Grzesiek przejeżdżając szybko przez skrzyżowanie.
- Wiesz ile jest tam takich dróg?! - zapytał podniesionym tonem.
- Jakiś znak pomalowany niebieskim sprejem, to ma być wskazówką – odpowiedział środkowy.
- Już mi określenia na tego gada brakuje – warknął Zibi.
- Nie tylko tobie – mruknął pod nosem Kosa i zatrzymał samochód.
Byli już pod blokiem Piotrka, ale nigdzie nie było go widać.
- Gdzie on jest? - właściciel alfy zacisnął prawą dłoń na kierownicy.
- Idzie – atakujący wskazał palcem leniwie poruszającą się postać.
- Ileż można na ciebie czekać? - zapytał Kosa, kiedy Piter wgramolił się na tylne siedzenie.
- Jakieś kółko różańcowe zakładasz o pierwszej w nocy? - żachnął się Nowakowski i ściągnął czapkę z głowy.
- Paweł więzi Emilkę – poinformował przez zaciśnięte zęby brunet i odjechał z piskiem opon, już trzeci raz dzisiaj.
- Co ty, nie możliwe! - odparł Piter.
- A żartowałbym?! - warknął na niego Kosa i jeszcze bardziej docisnął pedał gazu.
- No raczej nie... - powiedział już ciszej Piotrek. - Ale gdzie my jedziemy? Wiesz gdzie ona jest? - ożywił się.
- Mniej więcej wiemy – oznajmił Bartman.
- Tyle dobrze, ale nic jej nie jest?
- Mówiła, że nic – poinformował go Grzesiek.
- To czekaj, Paweł ją gdzieś przetrzymuje i zostawił jej telefon? - zauważył Piotrek.
- Dzwoniła z nieznanego, chyba z telefonu Pawła – powiedział Kosa. - Mówiła cicho, więc pewnie tamten spał...
- To czemu nie zadzwoniła do Igły, tylko do ciebie? - zapytał tępo Zbyszek.
- Może ten numer znalazła w jego spisie kontaktów? - zastanawiał się brunet.
- Mojego numeru nie miał, na milion procent – powiedział Bartman. - Do Igły też nie, bo się kiedyś pytałem, a do ciebie Piter? - obrócił się w jego stronę.
Nowakowski pokręcił głową.
- Do mnie też nie miał numeru – zauważył Kosa, ale ugryzł się w język. Domyślił się, że dziewczyna musiała znać jego numer na pamięć, zresztą to samo pomyślał Piotrek i Zbyszek. - Ale dobra, zostawmy to – powiedział szybko kierowca. - Ważne jest to, żeby ją teraz znaleźć.
Zatrzymał samochód pod domem Ignaczaków, gdzie czekał już zaspany i ubrany podobnie do Zibiego, Krzysiek.
- Pali się, czy jak? - zapytał z wyrzutem wsiadając do auta.
Nie zdążył zamknąć drzwi, a Kosa ruszył z miejsca.
- Ej, ej, co jest?! - krzyknął Igła.
- Paweł uwięził gdzieś Em – poinformował go siedzący obok Piter.
- Macie naprawdę porąbane sny – stwierdził libero.
- Krzysiek, to czysta prawda – powiedział kierujący pojazd.
- Jak to uwięził?! - Krzysiek ryknął nagle na cały samochód.
- Nie chciała przyjąć oświadczyn, to... - zaczął Kosa.
- Jakich kurwa oświadczyn?! - ryknęła cała trójka w tym samym momencie.
- No oświadczył jej się, a ona ich nie przyjęła! - wytłumaczył głośno Grzesiek.
- Mówiłem, że z tego nic dobrego nie będzie – żachnął się Bartman i walnął pięścią w swoje udo.
- Miej tę pieprzoną satysfakcję! - prychnął głośno Nowakowski.
- Uwierz, że teraz je nie mam! - warknął ZB9.
- Zamknijcie się oboje! - krzyknął Igła. - Emilka jest teraz nie wiadomo gdzie z jakimś pieprzonym idiotą, a wy się kłócicie! Tym raczej sobie, ani jej nie pomożemy.
- Sorry, po prostu się zdenerwowałem – powiedział Bartman. - Teraz najważniejsze jest tylko to, aby ją znaleźć.
Piotrek razem z Krzyśkiem kiwnęli głowami i oparli się bezradnie oparcia tylnych siedzeń. Bartman spojrzał na Grześka, który teraz był w całkowicie innym świecie, a potem na licznik prędkości. Środkowy jechał prawie dwieście dwadzieścia kilometrów na godzinę i sprawnie wyprzedzał samochody, które również podróżowały autostradą.
Martwi się najbardziej z nas, stwierdził w myślach Zbyszek. Widział, że Kosie zależy na Emilce, a nawet ryzykował stwierdzenie, że zdążył ją już pokochać, ale wcale nie jak przyjaciel, ale jako mężczyzna. Poprzysiągł wtedy sobie, że jak Grzesiek sam nie ruszy tyłka i coś z tym nie zrobi, to cicho mu w tym pomoże...
Leżałam na podłodze przykryta jakimś starym kocem. Niedaleko mnie znajdował się fotel, w którym spał teraz Paweł. Świeca świeciła już bardzo słabym światłem, ale zdążyłam zauważyć telefon znajdujący się na stoliku, jakieś cztery metry ode mnie.
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Oświadczyny Pawła, wyjście na jaw tego, że nie jestem jego dziewczyną, droga powrotna do Rzeszowa, która okazała się być najgorszą podróżą w całym moim życiu.
Nie mogłam się podnieść, więc resztkami sił postanowiłam doczołgać się do stolika, na którym leżał telefon. Starałam się robić, to jak najciszej, nawet oddychałam najciszej jak się dało. W czasie mojej „podróży” do stolika przysięgłam sobie, że będę słuchać Zbyszka. Albo przynajmniej brać jego zdanie pod uwagę. Mówił od razu, żebym się w to nie pakowała, żebym w ogóle zerwała kontakty z nowym statystykiem Resovii, ale nie posłuchałam.
Dlaczego?!, ten pieprzony wyraz przelatywał ciągle przez moją głowę.
Kidy wreszcie udało mi się doczołgać do stolika, chwyciłam telefon, jakbym nigdy nie widziała takiej rzeczy na oczy. Spojrzałam na wyświetlacz, a moim zmęczonym oczom ukazała się godzina pierwsza w nocy. Jęknęłam w duchu.
Drżącymi palcami wpisałam jedyny numer jaki znałam na pamięć. Numer Igły całkowicie wyleciał mi z głowy.
- Odbierz, proszę – szepnęłam sama do siebie.
Poleciało kilka sygnałów, ale jedna w słuchawce usłyszałam zaspany głos Grześka.
- Słucham?
Dzięki Ci Panie Boże!
- Grzesiek, to ja – szepnęłam.
- Emilia! - ożywił się. - Jesteś już w Rzeszowie? Miałaś wpaść...
- Cicho – poprosiłam szeptem.
- Gdzie ty jesteś? - domagał się odpowiedzi.
- Słuchaj, Zbyszek miał rację...
- Z czym? - dopytywał się.
- Z Pawłem... - odpowiedział cicho i popatrzyłam, czy aby przypadkiem statystyk się nie poruszył. - On, on mi się oświadczył, nie zgodziłam się i kiedy wracaliśmy zaciągnął mnie do jakiegoś lasu...
- Co zrobił?! - ryknął do słuchawki.
- Słuchaj, jakąś godzinę przed wjazdem do Warszawy jest boczna droga, prowadząca do lasu – przełknęłam ślinę. - Na tej drodze będzie stał znak z jakimś napisem o lasach i będzie pomalowany niebieskim sprejem – powiedziałam.
- Przyjadę – powiedział szybko i coś zaszeleściło w słuchawce.
- Grzesiek, przepraszam – powiedziałam słabym głosem.
- Nie przepraszaj, zrobił ci coś? - zapytał szybko.
- Nie – odpowiedziałam ciągle szepcząc.
- Tyle dobrze. Pamiętaj, znajdę cię – obiecał. - Będę jak najszybciej się da.
Wydukałam tylko „dziękuję” i zakończyłam połączenie. Nie miałam pojęcia jak ja się mu odwdzięczę.
Byłam zmęczona i jedyne o czym marzyłam, to sen, ale także ucieczka. To pierwsze było możliwe jak najbardziej, ale to drugie nierealne. Nie miałam siły się podnieść, a co dopiero pokonać schody i to w taki sposób, aby nie obudzić mojego oprawcy.
Z moich oczu popłynęło kilka łez. Głowa szybko znalazła się na ramieniu i zamknęłam oczy, odpływając natychmiast w krainę Morfeusza, w której przywitał mnie wesoły głos oraz sympatyczna twarz Grześka.
Kosa z łóżka wyskoczył migiem. Nie fatygował się nawet, żeby zmienić koszulkę, tylko zaczął szukać spodni wykręcając w tym samym czasie numer telefonu Piotrka.
- Odbierz ten pieprzony telefon – warknął i zaczął wciągać na swoje nogi jeansy podtrzymując telefon ramieniem.
- Człowieku, czy ty wiesz, która jest godzina? - jęknął do telefonu Nowakowski.
- Wyskakuj z łóżka, ubieraj się i czekaj na mnie pod blokiem – powiedział szybko Grzesiek i rozłączył się.
Wybiegając z sypialni wykręcił numer do Igły.
- Grzesiek, co jest do cholery tak ważne, że budzisz mnie o tej porze? - zapytał Ignaczak po kilku sygnałach.
- Ubieraj się i czekaj pod domem. Będę za pięć minut – oznajmił szybko i rozłączył się nie dając dojść do głosu libero.
Ubrał buty, drapnął kurtkę z wieszaka, klucze z komody i wybiegł z mieszkania. Kiedy zamykał drzwi, wykręcił numer do Bartmana.
- Kurwa, Kosa spać nie możesz? - zapytał niezadowolony atakujący.
- Ubieraj się, będę za pięć minut – powiedział szybko i zbiegł z prędkością światła ze schodów.
Otwierał alfę w biegu i dziękował komuś kto wymyślił coś takiego, jak pilot do samochodu. Wskoczył szybko do swojego auta, rzucił telefon na siedzenie pasażera i odpalił silnik. Z prędkością, która była prawie o trzy razy za duża wjechał na ulice Rzeszowa.
Przez głowę przelatywały mu informacje, które podała mu Emilka. Miała taki słaby głos, jeszcze nigdy jej takiej nie słyszał. Był na siebie wściekły, że w ogóle pozwolił jej jechać z tym idiotą. Potwierdził już w dwustu procentach, to co powiedział Piotrek. Zależało mu na niej, i to cholernie. Nie był w stanie nawet pomyśleć, co zrobi Pawłowi, kiedy go złapie w swoje ręce.
U Bartmana pod blokiem był trzy minuty później. Jeszcze chyba nigdy w życiu nie jechał tak szybko. Atakujący właśnie wychodził ze swojego bloku ubrany, jakby szedł na Sybir. Szybko wskoczył do czarnej alfy.
- Co było tak ważne, że wybudziłeś mnie ze snu o pierwszej w nocy? - zapytał.
Kosa odjechał z piskiem opon w kierunku mieszkania Nowakowskiego.
- Ten idiota porwał Emilkę – powiedział przez zęby.
- Że co?! - ryknął Bartman na cały samochód. - Skąd o tym wiesz?!
- Znalazła jakimś cudem telefon i zadzwoniła – oznajmił.
Bartman wyciągnął spod swojego tyłka telefon Grześka i rzucił go na deskę rozdzielczą.
- Wiesz gdzie jest? - zapytał.
- Wiem, że jakąś godzinę przed Warszawą mam skręcić w jakąś drogę leśną – odparł Grzesiek przejeżdżając szybko przez skrzyżowanie.
- Wiesz ile jest tam takich dróg?! - zapytał podniesionym tonem.
- Jakiś znak pomalowany niebieskim sprejem, to ma być wskazówką – odpowiedział środkowy.
- Już mi określenia na tego gada brakuje – warknął Zibi.
- Nie tylko tobie – mruknął pod nosem Kosa i zatrzymał samochód.
Byli już pod blokiem Piotrka, ale nigdzie nie było go widać.
- Gdzie on jest? - właściciel alfy zacisnął prawą dłoń na kierownicy.
- Idzie – atakujący wskazał palcem leniwie poruszającą się postać.
- Ileż można na ciebie czekać? - zapytał Kosa, kiedy Piter wgramolił się na tylne siedzenie.
- Jakieś kółko różańcowe zakładasz o pierwszej w nocy? - żachnął się Nowakowski i ściągnął czapkę z głowy.
- Paweł więzi Emilkę – poinformował przez zaciśnięte zęby brunet i odjechał z piskiem opon, już trzeci raz dzisiaj.
- Co ty, nie możliwe! - odparł Piter.
- A żartowałbym?! - warknął na niego Kosa i jeszcze bardziej docisnął pedał gazu.
- No raczej nie... - powiedział już ciszej Piotrek. - Ale gdzie my jedziemy? Wiesz gdzie ona jest? - ożywił się.
- Mniej więcej wiemy – oznajmił Bartman.
- Tyle dobrze, ale nic jej nie jest?
- Mówiła, że nic – poinformował go Grzesiek.
- To czekaj, Paweł ją gdzieś przetrzymuje i zostawił jej telefon? - zauważył Piotrek.
- Dzwoniła z nieznanego, chyba z telefonu Pawła – powiedział Kosa. - Mówiła cicho, więc pewnie tamten spał...
- To czemu nie zadzwoniła do Igły, tylko do ciebie? - zapytał tępo Zbyszek.
- Może ten numer znalazła w jego spisie kontaktów? - zastanawiał się brunet.
- Mojego numeru nie miał, na milion procent – powiedział Bartman. - Do Igły też nie, bo się kiedyś pytałem, a do ciebie Piter? - obrócił się w jego stronę.
Nowakowski pokręcił głową.
- Do mnie też nie miał numeru – zauważył Kosa, ale ugryzł się w język. Domyślił się, że dziewczyna musiała znać jego numer na pamięć, zresztą to samo pomyślał Piotrek i Zbyszek. - Ale dobra, zostawmy to – powiedział szybko kierowca. - Ważne jest to, żeby ją teraz znaleźć.
Zatrzymał samochód pod domem Ignaczaków, gdzie czekał już zaspany i ubrany podobnie do Zibiego, Krzysiek.
- Pali się, czy jak? - zapytał z wyrzutem wsiadając do auta.
Nie zdążył zamknąć drzwi, a Kosa ruszył z miejsca.
- Ej, ej, co jest?! - krzyknął Igła.
- Paweł uwięził gdzieś Em – poinformował go siedzący obok Piter.
- Macie naprawdę porąbane sny – stwierdził libero.
- Krzysiek, to czysta prawda – powiedział kierujący pojazd.
- Jak to uwięził?! - Krzysiek ryknął nagle na cały samochód.
- Nie chciała przyjąć oświadczyn, to... - zaczął Kosa.
- Jakich kurwa oświadczyn?! - ryknęła cała trójka w tym samym momencie.
- No oświadczył jej się, a ona ich nie przyjęła! - wytłumaczył głośno Grzesiek.
- Mówiłem, że z tego nic dobrego nie będzie – żachnął się Bartman i walnął pięścią w swoje udo.
- Miej tę pieprzoną satysfakcję! - prychnął głośno Nowakowski.
- Uwierz, że teraz je nie mam! - warknął ZB9.
- Zamknijcie się oboje! - krzyknął Igła. - Emilka jest teraz nie wiadomo gdzie z jakimś pieprzonym idiotą, a wy się kłócicie! Tym raczej sobie, ani jej nie pomożemy.
- Sorry, po prostu się zdenerwowałem – powiedział Bartman. - Teraz najważniejsze jest tylko to, aby ją znaleźć.
Piotrek razem z Krzyśkiem kiwnęli głowami i oparli się bezradnie oparcia tylnych siedzeń. Bartman spojrzał na Grześka, który teraz był w całkowicie innym świecie, a potem na licznik prędkości. Środkowy jechał prawie dwieście dwadzieścia kilometrów na godzinę i sprawnie wyprzedzał samochody, które również podróżowały autostradą.
Martwi się najbardziej z nas, stwierdził w myślach Zbyszek. Widział, że Kosie zależy na Emilce, a nawet ryzykował stwierdzenie, że zdążył ją już pokochać, ale wcale nie jak przyjaciel, ale jako mężczyzna. Poprzysiągł wtedy sobie, że jak Grzesiek sam nie ruszy tyłka i coś z tym nie zrobi, to cicho mu w tym pomoże...
Trzeci
dzień maratonu ;)
Zauważyliście, że Pit coraz częściej się uśmiecha? ;D Jak dla mnie bomba jedna wielka ;D
http://www.siatkarskaligatv.pl/IGLA-SZYTE-POWRACA.html Krzysztofie, trzy razy TAK, przechodzisz! ;D
Dobra ja zmykam na grilla, a potem smażing, a co! ;D
Do jutra, poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
Zauważyliście, że Pit coraz częściej się uśmiecha? ;D Jak dla mnie bomba jedna wielka ;D
http://www.siatkarskaligatv.pl/IGLA-SZYTE-POWRACA.html Krzysztofie, trzy razy TAK, przechodzisz! ;D
Dobra ja zmykam na grilla, a potem smażing, a co! ;D
Do jutra, poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
HA! Przeglądam fejsa, widzę posta i zdążyłam! :D
OdpowiedzUsuńTacy przyjaciele to skarb... :) Oby ją znaleźli na czas i oby tamten (piiiiiip) jej nic nie zrobił!
Zatem miłej soboty! :*
No to się bardzo cieszę! ;D
Usuń:D
Była przemiła! ;D
A może nie zdąży?
Haha, no dzięki wielkie! ;D
Usuńteraz już wiem, że paweł jest kompletnym idiotą. ha ha ha. zostawił telefon i myślał, że Emi nie skorzysta z okazji? he ha ha ha ha ha . tak mi go żal. :)
OdpowiedzUsuńale dobrze, że Kosok wziął ze sobą kolegów na tą "akcję". może i sam by dał radę, ale w jedności siła, a podziałach słabość, czy jakoś tak. :)
no, Zbyszek dobrze myśli, Grzegorz kocha Emilkę i niech się nawet tego nie wypiera. :)
a wiem, wiem. Piotrek się po prostu otwiera na świat i znika jego "poker face" ku uciesze kibiców, (jak i hotek - niestety;/)
pozdrawiam i czekam do jutra :*
;)
UsuńHotki, hotki everyhere ;/
Pozdrawiam również i do jutra ;*
Paweł złamał pierwszą, najważniejszą zasadę porywacza: Nie zostawiać telefonu na widoku!
OdpowiedzUsuńA Em też mózg ma, mogła zadzwonić na policję, a nie o! To znaczy dobrze, że jadą po nią siatkarze, ale troszkę mogła lepiej to zrobić. No cóż czekam w takim razie na jutro!
pozdrawiam i zapraszam na swój nowy blog,
her-ownway.blogspot.com
;) wiesz, chyba w takich chwilach raczej o policji się nie myśli ;p
Usuńpozdrawiam również :)
Niby sprytny Paweł, a zostawił telefon i poszedł spać :P Myślał, że Em tak się go boi, że nie skorzysta z tego telefonu?
OdpowiedzUsuńSiatkarze-rycerze? Trzy razy tak ;)
Cieszę się, że Zbyszek zauważył to, co jest pomiędzy Em i Kosą ;)
Mam nadzieję, że im pomoże :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na 10: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/
;D
UsuńPozdrawiam również :)
o której jutro dodasz rozdział?
OdpowiedzUsuńjakoś po drugiej, przynajmniej taką mam nadzieję ;)
UsuńNie było mnie tu ostatnio, za co przepraszam..., ale nadrabiam. Nie mogę się nadziwić temu, jak szybko zmieniła się postać Pawła, bo przecież wydawał się być..., normalny.
OdpowiedzUsuńA tak, to fajnie się zapowiada ta akcja ratunkowa :D
Czekam na ciąg dalszy - do jutra ;)
Nie ma za co :)
Usuń:D
Do jutra ;)
Uwielbiam Grześka w tym rozdziale bardziej niż w każdym innym :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:D
UsuńPozdrawiam również :)
Swietny rozdzial.Zreszta wszystkie sa wspaniale. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Ci sie podobają ;D Pozdrawiam również ;*
UsuńWiedziałam, że Em będzie miała sie do kogo zwrócić :D Mam nadzieję, że Paweł się nie obudzi, i nie zrobi jej nic złego... ;/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
milosc-mimo-wszystko.blogspot.com my-love-volleyball.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
;)
UsuńPozdrawiam również ;*
jeszcze nigdy żadnego rozdziału nie czytałam z takim skupieniem...
OdpowiedzUsuńmuszą dotrzeć na czas ! musi być dobrze, nie ? :)
:) a może i nie? :)
Usuńee. tam zmyślasz ;pp ma być dobrze wszystko inaczej Cię znajdę... hahahaha.. ;D
Usuńhaha, w sumie adres już masz ;D haha! ;D
UsuńEmilka przez przypadek zadzwoniła pod numer Grzesia... Przypadek? Nie sądzę. To musi coś oznaczać. :D
OdpowiedzUsuńRozdział taki trochę tragiczny, ale w dobrym słowa tego znaczeniu, w sensie, że jest bardzo dobry, ale fabuła jego trochę dołująca... Wiesz o co mi chodzi? ;3
Mam nadzieję, że znajdą tą pieprzoną dróżkę i przyjadą na czas, uratować Em. ;D
Pozdrawiam ciepło! ^_^
Patricia
Przecież to czysty przypadek, byłe, hehe ;D
UsuńChyba sie domyślam :D
;)
Pozdrawiam również :)
Kto posiada takich przyjaciół jest bogatszy od najbogatszego człowieka na tej ziemi. Buź;*
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa. Buźki ;*
UsuńZadzwoniła akurat do Grześka... Pliiiiis oni muszą być ze sobą ;D
OdpowiedzUsuńGrzesiowi zależy.. awww <3
Oni muszą dojechać zanim coś poważniejszego stanie się Emilce i sprać tą pojebaną łepetyne Pawłowi... I po policje zadzwonić...
Epizod jak zwykle zarabisty i fajnie się go czytało, pomimo wydarzeń w nim opisanych :)
Pozdrawiam ^.^
;D
UsuńCieszę się, że Ci sie spodobał ;D
Pozdrawiam również :)
Wow, ale napięcie, teraz tylko uspokoić oddech xd Ale się śmiałam, naprawdę. Wiem, miałam się wczuć w akcję, ale no po prostu nie umiem! Ich reakcje były śmieszne i wie już o tym u mnie cała ulica ;p Paniczny śmiech :D
OdpowiedzUsuńDo jutra ;*
Zakręcona ;)
:) Aż cała ulica, haha ;D
UsuńDo jutra ;*
Oby chłopaki zdążyli, zanim Paweł ją jeszcze gdzieś wywiezie .
OdpowiedzUsuńDo jutra ; *
;)
UsuńDo jutra ;*
super rozdział ;) już nie mogę doczekać się tej "pomocy" Zbyszka ;) niecierpliwie czekam do jutra :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D
Usuń;)
nie no kurde jak najszybciej do jutra musze dowiedzieć sie jak dalej to sie potoczy oby ten Paweł nic nie zrobił Em. a ja też mam grilla hehe Kinga :D
OdpowiedzUsuń:) Mam nadzieję, ze był równie udany, jak i mój ;D
Usuńoczywiście był udany :D Kinga
Usuń;D
UsuńPowalony Paweł chyba z tej choroby umysłu nie myśli o wszystkim ;) Całe szczęście... Dobrze, że się nie obudził jak Emilka dzwoniła. Oby Chłopakom udało się Ją uratować. Już nie mogę się doczekać jutrzejszego rozdziału i swatania przez Zbyszka ;D
OdpowiedzUsuńMi dzisiaj Rodzice zafundowali opalanie się na łąkach... Ledwo żyję...;/ No ale jutro będzie lepiej :D O 10 mam mszę w 50. rocznicę ślubu moich dziadków, a potem długie rodzinne popołudnie;D
Pozdrawiam ;*
;)
UsuńA co spiekłaś się? ;D Gratulację dla Dziadków, jak ja bym chciała tak kiedyś...
Pozdrawiam również ;*
Nie spiekłam się, ale tak mnie ręce bolą od zgrabiania;(
UsuńNo to współczuję... ;/
UsuńMiec takich przyjaciół to skarb. Żeby szybko ją znaleźli, żeby ona wzięła leki. ;p
OdpowiedzUsuńoj dzieje sie dzieje :-) dobty rozdzial ci wyszedl :-P
OdpowiedzUsuńSie dzieje :) Cieszę się, ze Ci sie spodobał ;D
Usuńkocham uśmiechniętego Pita <3 i chwała ci Igło za nowe Igłą Szyte ;)
OdpowiedzUsuńjacy oni są kochani <3 tacy przyjaciele to skarb, nie można zaprzeczyć. i nawet ten Bartman się na coś przyda ;) a na tego frajera Pawła nie mam słów po prostu... Ty to masz jednak wyobraźnię, żeby takiego potwora wymyślić !!
a ja też mam grilla ! pozdrawiam wszystkich grillujacych xd
z niecierpliwością czekam na ich akcję ratunkową ;) oby do jutra !
pozdrawiam, Duśka ;**
PS. myślę, że Grześ w lśniącym samochodzie to tak samo jak w zbroi. ;d
Ja tak samo! ♥
Usuń:D Przypominasz mi mnie, kiedy mnie tak bardzo Bartman irytował, haha ;D Mam, mam i to jaką popapraną, haha ;D
Mam nadzieję, że był udany, tak samo jak i mój :D A jak! ;p
pozdrawiam również;*
PS. haha ;D
Boże dzięki Ci, że znalazła ten telefon, a Kosa mimo później pory odebrał! Mam nadzieję, że jak już ją znajdą to jak dorwą tego pieprzonego Pawła to się facet nie pozbiera. Wystarczy, że wpadnie w ręce Zbysia, a cało z tego nie wyjdzie. Mam tylko nadzieję, że najdą ją bez większych problemów. Czekam z niecierpliwością do jutra na kolejną część i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam również :)
UsuńNiepełnosprytny ten Paweł, zostawił Telefon na stoliku i poszedł spać:D
OdpowiedzUsuńJednak dobrze, mam nadzieję ze Siatkarze z Kosą na czele ją uratują:))
Błagam, niech Zibi im pomoże. Oni nadal myślą że jest to tylko przyjaźń^^
Czekam na kolejną część, pozdrawiam i do jutra:')
;)
UsuńPozdrawiam również i do jutra :)
Niech oni ją znajdą jak najszybciej.. Po co ona tam jechała? Ehh.. czasu się nie cofnie..
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Do jutra. : )
:)
UsuńDo jutra :)
Oby ją znaleźli :) Czekam na następny ;)
Usuń:) To jutro ;)
UsuńCałe szczęście, że Paweł okazał się idiotą i zostawił ten telefon. Boję się pomyśleć, co by było, gdyby ruszył głową. Z jednej strony dziwi mnie fakt, że Emilka zadzwoniła do Grześka, zamiast na policję, ale z drugiej strony, to chyba świadczy tylko o tym, jak bardzo mu ufa, skoro o nim pierwszym pomyślała, a nie o Igle np. :) Może wreszcie ta sytuacja uświadomi tej dwójce, że nie są dla siebie tylko przyjaciółmi, jak to oboje uparcie twierdzą? Mam nadzieję, że obojgu coś dotrze do tych głów :) Oby chłopaki jak najszybciej ją znaleźli, bo nie chcę nawet myśleć, do czego ten psychopata jest zdolny. Mam nadzieję, że zgnije w więzieniu, ale zanim to nastąpi, dostanie porządny wpie...dol od chłopaków, bo mu się należy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo myślałam już, że Paweł coś Em zrobi gorszego. Dobrze, że chłopaki tak szybko się zebrali na ratunek. Coś mi się wydaje, że kariera statystyka szybko się skończy. Grześ i Em nie powinni się dłużej oszukiwać. Muszą sobie wyznać co czują ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBooże, jaka kacja! no rmalnie jak z horroru! tylko dobrze, że ten Paweł jej nc nie zrobił.
OdpowiedzUsuńmuszę sobie przejrezć te filmiki z siatkarskiejligiTV.pl bo trochę to zaniedbałam;) czekam na następny!
:) następny za chwilę :D
Usuń