Jeszcze
tego samego dnia w moim mieszkaniu pojawił się komisarz, który
prowadził dochodzenie w sprawie Pawła. Musiałam uzupełnić swoje
zeznania, ponieważ te spisane w szpitalu nie były zbyt dobre, ale
nie miałam z tym problemu. Chciałam, aby statystyk poszedł
siedzieć i mieć wreszcie święty spokój.
Funkcjonariusz siedział u mnie przez godzinę, a potem wyszedł żegnany moim głosem, który mówił, że gdyby miał jeszcze jakieś pytania, to niech dzwoni o każdej porze.
Zabrałam się za kończenie kolacji, na którą miał przyjść Grzesiek, kiedy nagle odezwał się mój telefon.
- Halo?
- Cześć Em – przywitała się Kamila.
- No wreszcie! - krzyknęłam.
Kilka razy próbowaliśmy się z jej bratem z nią skontaktować, ale nie odbierała, a kiedy dzwoniliśmy do ich rodziców, to spławiali nas tym, że akurat się kąpie albo po prostu gdzieś wyszła.
- Przepraszam, że nie odbierałam, ale musiałam sobie wszystko poukładać...
- Rozumiem – westchnęłam i usiadłam na krzesełku w kuchni. - Wracasz do Rzeszowa?
- Chcę wrócić i dlatego dzwonię... Mogłabyś po mnie przyjechać do Katowic? - zapytała. - Nie chcę ciągać Grześka, ma treningi, a ja nie chcę go wybijać z rytmu...
- Pewnie, nie ma żadnego problemu – powiedziałam natychmiast. - A dzwoniłaś do niego w ogóle? - spytałam.
- Zadzwonię, ale jak już przyjedziesz, dobrze? - spytała zmęczonym głosem.
- Jasne – odparłam. - Mam mu mówić, że jadę po ciebie? - zapytałam. - Cholera – zaklęłam pod nosem. - Pieprzone pieczarki.
- Gotujesz? O matko, a może wy byliście umówieni? – jęknęła. - A właśnie słyszałam, gratuluję – powiedziała już weselszym głosem. - Wreszcie się za siebie wzięliście.
- Przełożymy to – uśmiechnęłam się. - Zadzwonię do Grześka i niedługo przyjadę. Tylko wyślij mi adres esemesem.
- Przepraszam – westchnęła. - I dziękuję.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się. - To co, ja zaraz wyjeżdżam, więc się szykuj.
- Tylko Em... - zatrzymała się na chwilę. - Tylko nie zdziw się, kiedy przyjedziesz...
- O co chodzi? - zapytałam. - Chyba nie przywiozłaś ze sobą Alexa?!
- Nie, nie – powiedziała szybko. - Dowiesz się wszystkiego jak przyjedziesz...
- Okej – wypuściłam powietrze z płuc. - To do zobaczenia.
- Jeszcze raz dziękuję.
Zakończyła połączenie, a ja odłożyłam telefon na stolik. Ciekawe o czym ona mówiła? Przynajmniej nie przywiozła ze sobą Alexa, bo do auta by nie wsiadł. Właśnie! Auto! Przecież moje volvo było już u mechanika. W moich dłoniach znowu znalazł się telefon, w którym szybko znalazłam właściwy kontakt i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Zibi zgodził się pożyczyć mi auto, ale za wszelką cenę chciał dowiedzieć się, gdzie chcę nim jechać. Wcisnęłam mu jakiś kit, podziękowałam i powiedziałam, że za jakieś dwadzieścia minut będę u niego pod blokiem. Następnie wybrałam numer do Grześka, który niestety nie dobierał, więc wyłączyłam płytę indukcyjną i przykryłam wszystkie garnki pokrywkami. Szybko przebrałam się w jakieś czyste ciuchy, psiknęłam perfumami i drapnęłam torebkę z przedpokoju oraz ubrałam się ciepło, po czym opuściłam swoje mieszkanie.
Drogę do mieszkania atakującego pokonałam bardzo szybko. Byłam mu wdzięczna za to, że czekał na mnie pod swoim blokiem z kluczykami w rękach. Przypomniał tylko, że audi ma wrócić w jednym kawałku, bo inaczej, to będę miała przechlapane. Pokiwałam tylko głową, cmoknęłam go w policzek i zasiadłam za kierownicą i z piskiem opon wyjechałam z parkingu.
Przez półtorej godziny drogi muzyka grała na ful, a ja sobie podśpiewywałam, więc kiedy zatrzymałam się na stacji benzynowej, aby kupić jakąś kawę, mój telefon miał już ponad dziesięć nieodebranych połączeń od Grześka.
Szybko poszłam po kawę i wróciłam do audi.
- No nareszcie! - krzyknął, kiedy odebrał ode mnie telefon.
- Przepraszam, muzyka grała za głośno – wytłumaczyłam się i upiłam łyk brązowego, gorącego napoju. - Nie musiałeś aż tyle wydzwaniać – zaśmiałam się.
- No martwiłem się – westchnął. - A po co dzwoniłaś?
- Muszę odwołać nasza kolację – powiedziałam.
- Dlaczego? - zdziwił się trochę.
- Bo jadę po twoją siostrę – wytłumaczyłam. - Nie chciała ci zawracać głowy przez treningi, dlatego zadzwoniła do mnie.
- Przepraszam za nią...
- Daj spokój – przerwałam mu z uśmiechem. - Dobrze wiesz, że do pomagania to ja zawsze pierwsza, a jak już trzeba samochodem je...
- Skąd ty masz samochód? - przerwał mi.
- Zibi mi pożyczył – odparłam z uśmiechem.
- Tylko uważaj tam na siebie – powiedział troskliwie. - I wróćcie mi w jednym kawałku. I oczywiście napisz jak dojedziesz do Katowic.
- Dobrze, dobrze – zaśmiałam się.
- Kocham cię.
Na mojej twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam i pożegnałam się zakańczając połączenie.
Rzuciłam telefon na siedzenie obok, odpaliłam silnik i włączyłam radio, po czym włączyłam się w autostradowy ruch.
Do Katowic wjechałam kilka minut przed osiemnastą, ale zanim znalazłam odpowiednia ulicę, którą podała mi Kamila, minęła jakaś godzina. Kiedy tylko zatrzymałam samochód odetchnęłam z ulgą i dopiłam resztkę kawy, jaka mi została. Napisałam szybko esemesa do Grześka i ruszyłam w stronę furtki. Dopiero wtedy doszło do mnie, że zobaczę na własne oczy rodziców środkowego. Owszem rozmawiałam z nimi kilka razy przez telefon, ale to nie to samo, co rozmowa oko w oko. Moje serce trochę przyspieszyło, kiedy nacisnęłam dzwonek.
Po chwili w drzwiach domu pojawiała się wysoka pięćdziesięciolatka i od razu ruszyła w moim kierunku.
- Emilia! Jak ja się cieszę, że wreszcie mogę cię poznać – otworzyła furtkę i przytuliła mnie.
Zaczęłam się domyślać po kim Grzesiek taki wysoki. Jego mama była ode mnie wyższą o całą głowę.
- Również się cieszę, że mogę panią poznać – odpowiedziałam uśmiechnięta.
Czy można człowieka polubić od tak? Jeśli nie, to ta kobieta jestem przykładem, że tak.
- Chodź – chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do domu. - Napijesz się herbaty, prawda? - zapytała, kiedy ściągałam kurtkę.
- Jeśli można, to kawy z mlekiem – uśmiechnęłam się do niej i powiesiłam kurtkę na wieszaku.
- Oczywiście – odwzajemniła uśmiech.
Szybko ściągnęłam kozaki i ruszyłam za mamą środkowego. Kiedy wyszłam z przedpokoju moim oczom ukazał się wielki salon połączony razem z kuchnia oraz jadalnią. Na jednym z obitych skórą foteli siedział odrobinę starszy mężczyzna. Podniósł wzrok i uśmiechnął się do mnie szeroko. Wzrost po mamie, ale cała uroda po tacie, przemknęło mi przez myśl.
- Emila, cieszę się, że mogę cię poznać – podobnie, jak swoja żona, przytulił mnie.
- Ja również się cieszę – uśmiechnęłam się.
Kiedy wypuścił mnie ze swych objęć, wskazał kanapę, na której posłusznie usiadłam.
- A może chcesz coś zjeść? - zapytała kobieta z kuchni.
Moja głowa pokręciła przecząco, ale brzuch się z nią nie zgrał i zaburczał. Czułam jak lekko się rumienię.
- Zrobię jakieś kanapki – uśmiechnęła się szeroko i otworzyła lodówkę.
Podziękowałam tylko i zaczęłam przyglądać się rzeczom w salonie. W rogu stał duży telewizor, obok niego półki wydrążone w ścianie, które ciągnęły się przez całą jej długość. Można było tam znaleźć ramki, figurki, kilka płyt DVD oraz książek, dwa storczyki w żółtym kolorze oraz kilka medali.
- Mogę? - zapytałam i wskazałam na półkę.
- Jasne – uśmiechnął się tata Grześka.
Podeszłam do półek i od razu mój wzrok przeniósł się na fotografie. Kilka przedstawiała całą rodzinę Kosoków, w różnym wieku, kilka wspólnych zdjęć rodziców Grześka, parę jego siostry oraz jego. Uśmiechnęłam się szeroko widząc fotografię przedstawiającą na oko jedenastoletniego środkowego, tyle że z piłką do nogi i na boisku pokrytym murawą. Zdjęcie małego Grzesia z rowerkiem i wielkim uśmiechem na ustach, rozczuliło mnie dogłębnie.
- Jego pierwszy rower – aż podskoczyłam na dźwięk głosu jego taty.
Na mojej twarzy wykwitł zbłąkany uśmiech.
- Wiesz, które jest moje ulubione? - zapytał patrząc na mnie.
Spojrzałam na niego wyczekująco. Mężczyzna po chwili podał mi zdjęcie w szklanej ramce bez żadnych ozdobień. Fotografia przedstawiała na oko sześcioletniego Grzesia oraz jego tatę na łódce z wielką rybą w dłoniach malucha i wielgaśnymi uśmiechami na ustach.
- Złapał wtedy największą rybę z całej grupy – uśmiechnął się szeroko.
Uśmiechnęłam się równie szeroko.
- Byłem wtedy z niego bardzo dumny, zresztą dalej jestem.
- Jest wspaniały – powiedziałam. - Tylko zastanawia mnie jak on ze mną wytrzymuje... - zaśmiałam się cicho.
- Powiem ci, że lepiej trafić nie mógł – uśmiechnął się mężczyzna patrząc mi prosto w oczy. - Dużo o tobie słyszałem i to nie tylko od Grześka. W lepszym świetle cię Kamila przedstawić nie mogła.
Zaśmiałam się cicho.
- A i pierwsze wrażenie zrobiłaś na mnie niesamowite – dodał z wielkim uśmiechem.
Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć, więc po prostu szeroko się uśmiechnęłam.
- O, już jesteś – usłyszałam głos Kamili.
Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam ją stojącą na trzecim schodku. Przez te zdjęcia całkowicie zapomniałam jaki był powód mojej podróży tutaj.
- Cześć – podeszłam do niej i lekko przytuliłam.
- Dzięki, że przyjechałaś – powiedziała z wdzięcznością.
- Drobiazg – uśmiechnęłam się lekko.
- Chcesz coś zjeść Kamilcia? - zapytała mama Grześka.
Kobieta pokręciła przecząco głową i powiedziała, że zaraz wrócimy. Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła na samą górę, gdzie znajdowało się kilka drzwi.
- Tylko się nie przestrasz, okej? - spojrzała mi prosto w oczy.
Uśmiechnęłam się do niej leciutko, a dziewczyna nacisnęła klamkę po czym wpuściła mnie do słabo oświetlonego pokoju...
MAMY MEDALA, POLACY MAMY MEDALA!! ♥ Wywozimy z Uniwersjady SREBRO ;D Ależ jestem szczęśliwa! ;p Chłopaki też, i tak trzymać!
Dobra, a teraz wiadomość, która wbiła mnie w ziemię: http://www.petycjeonline.com/dymisja_trenera_anastassiego Ktoś idzie ze mną powiedzieć temu bardzo mądremu człowiekowi, który stworzył tę petycję, że jest po prostu pojebany?! Się wkurzyłam!
I jeszcze raz: MAMY MEDALA, POLACY MAMY MEDALA! ♥
do jutra ;*
poziomkowa.
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci?ref=hl
Funkcjonariusz siedział u mnie przez godzinę, a potem wyszedł żegnany moim głosem, który mówił, że gdyby miał jeszcze jakieś pytania, to niech dzwoni o każdej porze.
Zabrałam się za kończenie kolacji, na którą miał przyjść Grzesiek, kiedy nagle odezwał się mój telefon.
- Halo?
- Cześć Em – przywitała się Kamila.
- No wreszcie! - krzyknęłam.
Kilka razy próbowaliśmy się z jej bratem z nią skontaktować, ale nie odbierała, a kiedy dzwoniliśmy do ich rodziców, to spławiali nas tym, że akurat się kąpie albo po prostu gdzieś wyszła.
- Przepraszam, że nie odbierałam, ale musiałam sobie wszystko poukładać...
- Rozumiem – westchnęłam i usiadłam na krzesełku w kuchni. - Wracasz do Rzeszowa?
- Chcę wrócić i dlatego dzwonię... Mogłabyś po mnie przyjechać do Katowic? - zapytała. - Nie chcę ciągać Grześka, ma treningi, a ja nie chcę go wybijać z rytmu...
- Pewnie, nie ma żadnego problemu – powiedziałam natychmiast. - A dzwoniłaś do niego w ogóle? - spytałam.
- Zadzwonię, ale jak już przyjedziesz, dobrze? - spytała zmęczonym głosem.
- Jasne – odparłam. - Mam mu mówić, że jadę po ciebie? - zapytałam. - Cholera – zaklęłam pod nosem. - Pieprzone pieczarki.
- Gotujesz? O matko, a może wy byliście umówieni? – jęknęła. - A właśnie słyszałam, gratuluję – powiedziała już weselszym głosem. - Wreszcie się za siebie wzięliście.
- Przełożymy to – uśmiechnęłam się. - Zadzwonię do Grześka i niedługo przyjadę. Tylko wyślij mi adres esemesem.
- Przepraszam – westchnęła. - I dziękuję.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się. - To co, ja zaraz wyjeżdżam, więc się szykuj.
- Tylko Em... - zatrzymała się na chwilę. - Tylko nie zdziw się, kiedy przyjedziesz...
- O co chodzi? - zapytałam. - Chyba nie przywiozłaś ze sobą Alexa?!
- Nie, nie – powiedziała szybko. - Dowiesz się wszystkiego jak przyjedziesz...
- Okej – wypuściłam powietrze z płuc. - To do zobaczenia.
- Jeszcze raz dziękuję.
Zakończyła połączenie, a ja odłożyłam telefon na stolik. Ciekawe o czym ona mówiła? Przynajmniej nie przywiozła ze sobą Alexa, bo do auta by nie wsiadł. Właśnie! Auto! Przecież moje volvo było już u mechanika. W moich dłoniach znowu znalazł się telefon, w którym szybko znalazłam właściwy kontakt i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Zibi zgodził się pożyczyć mi auto, ale za wszelką cenę chciał dowiedzieć się, gdzie chcę nim jechać. Wcisnęłam mu jakiś kit, podziękowałam i powiedziałam, że za jakieś dwadzieścia minut będę u niego pod blokiem. Następnie wybrałam numer do Grześka, który niestety nie dobierał, więc wyłączyłam płytę indukcyjną i przykryłam wszystkie garnki pokrywkami. Szybko przebrałam się w jakieś czyste ciuchy, psiknęłam perfumami i drapnęłam torebkę z przedpokoju oraz ubrałam się ciepło, po czym opuściłam swoje mieszkanie.
Drogę do mieszkania atakującego pokonałam bardzo szybko. Byłam mu wdzięczna za to, że czekał na mnie pod swoim blokiem z kluczykami w rękach. Przypomniał tylko, że audi ma wrócić w jednym kawałku, bo inaczej, to będę miała przechlapane. Pokiwałam tylko głową, cmoknęłam go w policzek i zasiadłam za kierownicą i z piskiem opon wyjechałam z parkingu.
Przez półtorej godziny drogi muzyka grała na ful, a ja sobie podśpiewywałam, więc kiedy zatrzymałam się na stacji benzynowej, aby kupić jakąś kawę, mój telefon miał już ponad dziesięć nieodebranych połączeń od Grześka.
Szybko poszłam po kawę i wróciłam do audi.
- No nareszcie! - krzyknął, kiedy odebrał ode mnie telefon.
- Przepraszam, muzyka grała za głośno – wytłumaczyłam się i upiłam łyk brązowego, gorącego napoju. - Nie musiałeś aż tyle wydzwaniać – zaśmiałam się.
- No martwiłem się – westchnął. - A po co dzwoniłaś?
- Muszę odwołać nasza kolację – powiedziałam.
- Dlaczego? - zdziwił się trochę.
- Bo jadę po twoją siostrę – wytłumaczyłam. - Nie chciała ci zawracać głowy przez treningi, dlatego zadzwoniła do mnie.
- Przepraszam za nią...
- Daj spokój – przerwałam mu z uśmiechem. - Dobrze wiesz, że do pomagania to ja zawsze pierwsza, a jak już trzeba samochodem je...
- Skąd ty masz samochód? - przerwał mi.
- Zibi mi pożyczył – odparłam z uśmiechem.
- Tylko uważaj tam na siebie – powiedział troskliwie. - I wróćcie mi w jednym kawałku. I oczywiście napisz jak dojedziesz do Katowic.
- Dobrze, dobrze – zaśmiałam się.
- Kocham cię.
Na mojej twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam i pożegnałam się zakańczając połączenie.
Rzuciłam telefon na siedzenie obok, odpaliłam silnik i włączyłam radio, po czym włączyłam się w autostradowy ruch.
Do Katowic wjechałam kilka minut przed osiemnastą, ale zanim znalazłam odpowiednia ulicę, którą podała mi Kamila, minęła jakaś godzina. Kiedy tylko zatrzymałam samochód odetchnęłam z ulgą i dopiłam resztkę kawy, jaka mi została. Napisałam szybko esemesa do Grześka i ruszyłam w stronę furtki. Dopiero wtedy doszło do mnie, że zobaczę na własne oczy rodziców środkowego. Owszem rozmawiałam z nimi kilka razy przez telefon, ale to nie to samo, co rozmowa oko w oko. Moje serce trochę przyspieszyło, kiedy nacisnęłam dzwonek.
Po chwili w drzwiach domu pojawiała się wysoka pięćdziesięciolatka i od razu ruszyła w moim kierunku.
- Emilia! Jak ja się cieszę, że wreszcie mogę cię poznać – otworzyła furtkę i przytuliła mnie.
Zaczęłam się domyślać po kim Grzesiek taki wysoki. Jego mama była ode mnie wyższą o całą głowę.
- Również się cieszę, że mogę panią poznać – odpowiedziałam uśmiechnięta.
Czy można człowieka polubić od tak? Jeśli nie, to ta kobieta jestem przykładem, że tak.
- Chodź – chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do domu. - Napijesz się herbaty, prawda? - zapytała, kiedy ściągałam kurtkę.
- Jeśli można, to kawy z mlekiem – uśmiechnęłam się do niej i powiesiłam kurtkę na wieszaku.
- Oczywiście – odwzajemniła uśmiech.
Szybko ściągnęłam kozaki i ruszyłam za mamą środkowego. Kiedy wyszłam z przedpokoju moim oczom ukazał się wielki salon połączony razem z kuchnia oraz jadalnią. Na jednym z obitych skórą foteli siedział odrobinę starszy mężczyzna. Podniósł wzrok i uśmiechnął się do mnie szeroko. Wzrost po mamie, ale cała uroda po tacie, przemknęło mi przez myśl.
- Emila, cieszę się, że mogę cię poznać – podobnie, jak swoja żona, przytulił mnie.
- Ja również się cieszę – uśmiechnęłam się.
Kiedy wypuścił mnie ze swych objęć, wskazał kanapę, na której posłusznie usiadłam.
- A może chcesz coś zjeść? - zapytała kobieta z kuchni.
Moja głowa pokręciła przecząco, ale brzuch się z nią nie zgrał i zaburczał. Czułam jak lekko się rumienię.
- Zrobię jakieś kanapki – uśmiechnęła się szeroko i otworzyła lodówkę.
Podziękowałam tylko i zaczęłam przyglądać się rzeczom w salonie. W rogu stał duży telewizor, obok niego półki wydrążone w ścianie, które ciągnęły się przez całą jej długość. Można było tam znaleźć ramki, figurki, kilka płyt DVD oraz książek, dwa storczyki w żółtym kolorze oraz kilka medali.
- Mogę? - zapytałam i wskazałam na półkę.
- Jasne – uśmiechnął się tata Grześka.
Podeszłam do półek i od razu mój wzrok przeniósł się na fotografie. Kilka przedstawiała całą rodzinę Kosoków, w różnym wieku, kilka wspólnych zdjęć rodziców Grześka, parę jego siostry oraz jego. Uśmiechnęłam się szeroko widząc fotografię przedstawiającą na oko jedenastoletniego środkowego, tyle że z piłką do nogi i na boisku pokrytym murawą. Zdjęcie małego Grzesia z rowerkiem i wielkim uśmiechem na ustach, rozczuliło mnie dogłębnie.
- Jego pierwszy rower – aż podskoczyłam na dźwięk głosu jego taty.
Na mojej twarzy wykwitł zbłąkany uśmiech.
- Wiesz, które jest moje ulubione? - zapytał patrząc na mnie.
Spojrzałam na niego wyczekująco. Mężczyzna po chwili podał mi zdjęcie w szklanej ramce bez żadnych ozdobień. Fotografia przedstawiała na oko sześcioletniego Grzesia oraz jego tatę na łódce z wielką rybą w dłoniach malucha i wielgaśnymi uśmiechami na ustach.
- Złapał wtedy największą rybę z całej grupy – uśmiechnął się szeroko.
Uśmiechnęłam się równie szeroko.
- Byłem wtedy z niego bardzo dumny, zresztą dalej jestem.
- Jest wspaniały – powiedziałam. - Tylko zastanawia mnie jak on ze mną wytrzymuje... - zaśmiałam się cicho.
- Powiem ci, że lepiej trafić nie mógł – uśmiechnął się mężczyzna patrząc mi prosto w oczy. - Dużo o tobie słyszałem i to nie tylko od Grześka. W lepszym świetle cię Kamila przedstawić nie mogła.
Zaśmiałam się cicho.
- A i pierwsze wrażenie zrobiłaś na mnie niesamowite – dodał z wielkim uśmiechem.
Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć, więc po prostu szeroko się uśmiechnęłam.
- O, już jesteś – usłyszałam głos Kamili.
Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam ją stojącą na trzecim schodku. Przez te zdjęcia całkowicie zapomniałam jaki był powód mojej podróży tutaj.
- Cześć – podeszłam do niej i lekko przytuliłam.
- Dzięki, że przyjechałaś – powiedziała z wdzięcznością.
- Drobiazg – uśmiechnęłam się lekko.
- Chcesz coś zjeść Kamilcia? - zapytała mama Grześka.
Kobieta pokręciła przecząco głową i powiedziała, że zaraz wrócimy. Pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła na samą górę, gdzie znajdowało się kilka drzwi.
- Tylko się nie przestrasz, okej? - spojrzała mi prosto w oczy.
Uśmiechnęłam się do niej leciutko, a dziewczyna nacisnęła klamkę po czym wpuściła mnie do słabo oświetlonego pokoju...
MAMY MEDALA, POLACY MAMY MEDALA!! ♥ Wywozimy z Uniwersjady SREBRO ;D Ależ jestem szczęśliwa! ;p Chłopaki też, i tak trzymać!
Dobra, a teraz wiadomość, która wbiła mnie w ziemię: http://www.petycjeonline.com/dymisja_trenera_anastassiego Ktoś idzie ze mną powiedzieć temu bardzo mądremu człowiekowi, który stworzył tę petycję, że jest po prostu pojebany?! Się wkurzyłam!
I jeszcze raz: MAMY MEDALA, POLACY MAMY MEDALA! ♥
do jutra ;*
poziomkowa.
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci?ref=hl
Pierwsza? ;D
OdpowiedzUsuńpierwsza ;)
UsuńTeraz kończę ;D Jestem ciekawa co tam Em zobaczyła ... ;)
UsuńTak , tak mamy SREBRO !!! ♥
Ta petycja o odwołanie Anastasiego , to kompletne przegięcie ! Prawdziwy kibic tego nie podpisze !
Pozdrawiam ;*
Dowiesz się jutro ;p
UsuńA jak! ♥
Zgadzam się!
Pozdrawiam również ;*
druga? :D
OdpowiedzUsuńdruga ;)
Usuńto się bardzo cieszę;) Jest medal, są uśmiechy czego chcieć więcej! BRAWO. ;D
UsuńSzczerze nie rozumiem czemu ktoś coś takiego wymyślił, rozumiem że liczono na coś więcej w tym sezonie. Ale nasi Siatkarze to są ludzie a nie jakieś cyborgi.!
Co do rozdziału to bardzo ciekawy. Mam pewne przypuszczenia co do tajemniczości Kamili. Zobaczymy czy się sprawdzą.^^
Buziaki, Adaam;*
Dokładnie! ;D
UsuńRównież tego nie rozumiem, ale cóż poradzić, że takie coś się urodziło...
Okaże się jutro ;p
Buziaki ;*
tak idę z tobą! Normalnie nie wiem jakim trzeba być. A i jeszcze to mnie powaliło http://besty.pl/2484197 idiots, idiots everywhere. Mamy medala! Nasi przegrali, a radują się jakby wygrali :D Kamerzysta nie pozwolił na podziwiać umiejętności wokalnych naszych kochanych sreberek why? ja sie pytam why? No to Szampona w reprezentacji nie zobaczymy. Sory, że tak zaczęłam od tego nie od rozdziału:) Rozdział fajny, takie tam poznanie się z rodzicami Kosy. Ciekawe czy E się wystraszy i ciekawe czego;p Do jutra:)) A zamierzasz napisać coś jeszcze siatkarskiego jakąś nową historię?/ pozdrawiam Bobru a i pogoda się poprawiła :D
OdpowiedzUsuńJa też nie... Kurde, nie wyświetla mi się ten best ;/ A jak! ;D Też zadaję sobie to pytanie ;) Oj tam, nie masz za co :) Cieszę się, że Ci się spodobał ;D Do jutra :) Skończymy to i zobaczymy, co będzie dalej ;) pozdrawiam również, a u mnie też :)
Usuńbest przedstawia osoby o cudownych oczach i pospisane Łukasz Winiarski
Usuńja pierdole -.-
UsuńNie mam pojęcia co znajduje się w tym pokoju i nic nie przychodzi mi na myśl ;/
OdpowiedzUsuńNieźle bym się stresowała gdybym miała poznać rodziców mojego chłopaka, bez jego obecności przy mnie :D ale jak widać Emilia nie miała się czego obawiać! :)
Dobrze wiedzieć, że trenerem naszej drużyny jest AnastaSSi. Chociażby się dowiedzieli jak się nazywa ;/ Co za naród -_-
SREBRO JEST NASZE! :) Mam nadzieję, że jutro w tv pokażą o 22,30 zakończenie Uwiwersjady.
Buziaki :*
przekonasz się jutro ;)
Usuń:)
Taa...
Ja też mam taką nadzieję ;D
Buziaki ;*
Trzeba być debilem i cholernym kibicem sukcesu, żeby wymyślać takie petycje ;/
UsuńSory, że wczoraj wysłałam Ci linka na fejsie, ale tam było mi szybciej, niż tu, w komentarzach :P
Taa... ;/
UsuńOj tam, nie masz za co :) Dzięki ;p
super rozdział ;) dawno nie komentowałam, bo nie miałam dostępu do komputera i internetu, ale teraz nadrabiam. Przeczytałam wszystkie nowe rozdziały od 30 czerwca i jestem wniebowzięta ;) super, że póki co sprawy tak dobrze się ułożyły i wreszcie Em i Kosa są szczęśliwi ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń~Werka
cieszę się, że Ci się spodobał ;D
Usuń:)
Pozdrawiam również ;*
Awww ! MAMY MEDALA POLACY MAMY MEDALA !
OdpowiedzUsuńZarabisty rozdzial ale zastanawia mnie gdzie albo co chce pokazac Em Kamila , ale wiem ze dowiem sie jutro o tym wiec poczekam. cholera jasna co za palant wymyslil aka pojebana pettcje no podupcylo normalnieee !!!! < przspraszam za takie wyrazenia ale nie w sposob sie wkurzyc >
Noo i do jutraaa ;**
♥
UsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D no własnie nie wiem! ;/ nie masz za co.
Do jutra ;*
Bardzo fajne opowiadanie. Dopiero co go znalazłam a już przeczytałam wszystkie dotychczas dodane rozdziały. Bardzo fajnie piszesz. Możesz być pewna ze będę twoją stałą czytelniczką. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Gorąco pozdrawiam. Do jutra :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D Cieszy mnie to :D Pozdrawiam również. Do jutra ;*
Usuń:)
UsuńMamy medala!
OdpowiedzUsuńCieszę się niesmowicie!
Ciekawe co też Kamilcja ma do pokazania! Dziecko? Chyba niee :)
Takkk ta petycja!
! ;D
UsuńOkaże się jutro :)
;/
Może ona dziecko jakieś ze sobą przywiozła. Taka pierwsza myśl, pewnie błędna ;) Też bym miała stracha gdybym musiała poznać rodziców mojego chłopaka i to w dodatku bez niego;) Ale dobrze, że zrobiła świetne wrażenie;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D
Przekonasz się jutro ;)
Usuń:)
Pozdrawiam również ;D
Coś mi mówi że to jakieś dziecko albo pies będzie ;p No to pierwsze poznanie z rodzicami Grzesia można zaliczyć do jak najbardziej udanych ;D
OdpowiedzUsuńMamy medala ! Mamy medala ! ;D
A co do tej petycji.. to widać ilu sezonowców jest wśród kibiców ;/ Ludzie.. przecież nie każdy wszystko wygrywa .. AA dał nam bardzo dużo, doprowadził chłopaków do historycznego zwycięstwa LŚ a to że zdarzyło im się kilka wpadek to przecież jeszcze nie jest powód do jego dymisji.. Ja wierzę, że chłopaki się odkują we wrześniu i będziemy się wtedy cieszyć z kolejnego krążka ME, a każdy będzie śpiewał : MAMY MEDALA, MAMY MEDALA ! :D
pozdrawiam i zapraszam do siebie, qwerty ;*
Przekonasz się jutro :)
Usuń! ♥
Taa... Szkoda mi słów dla takich ludzi, przecież oni sie nawet "prawdziwymi kibiciami" nie powinni nazywać. Przecież to śmieszne, żeby żądać dymisji człowieka, który doprowadził nas do PIERWSZEGO ZŁOTEGO MEDALU W LŚ, ale gadaj sobie do takich... Dokładnie! ;D
Pozdrawiam również ;*
szkoda nawet słów na takich "kibiców " ;p
Usuńhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid=370043936456009&set=a.312977688829301.1073741830.312566898870380&type=1&relevant_count=1
ten zaciesz ;D Mamy medal ! ♥
taa...
UsuńWidziałam i od razu zaciesz na twarzy! ;D
też w pierwszej chwili pomyślałam o dziecku :) bardzo miło przyjęli Em rodzice Kosy ^ ^
OdpowiedzUsuńbez kitu... co to za kretyn odwala takie coś jak ta petycja ?! kurde, może i jestem "leszczem" w sprawie siatkówki, bo to prawda - ale bez przesady przecież jak w tamtym roku chłopaki wygrali Ligę to nie znaczy, że w tym roku też musieli i to jest powód do oczerniania Anastasiego...
przekonasz się jutro :)
Usuńteż sie zastanawiam... moja koleżanka, która się nie interesuje siatkówką, jak się dowiedziała o tej petycji, to po prostu zaczęła się śmiać... no kurde, czemu tacy ludzie jak ten ktoś są na świecie?!
Nie lubię Cię :( Dlaczego skończyłas w najmniej odpowiednim momencie? :D Żartuję! Ale rozpaliłaś moje zmysły ^^ Czekam na następny. A co do tego psychicznie chorego człowieka. Masz kochany trener dostał od zarządu kredyt zaufania i nadal będzie kierował naszymi chłopcami :D CIESZĘ SIĘ Z TEGO, UWAŻAM ŻE NIE MA I NIE BYŁO NA ŚWIECIE LEPSZEGO TRENERA! DZIĘKUJĘ :D
OdpowiedzUsuńHehe ;p No musiałam, no ;) Zapraszam jutro :) Dokładnie! ;p
UsuńJa tam obstawiam, że w pokoju będzie mały bąbel . ;D
OdpowiedzUsuńA tej osobie chętnie bym wpierdoliła, po prostu.. -,- Teraz przegraliśmy IO i LŚ, ale w zeszłym roku zdobyliśmy złoto, a Bartman wielokrotnie ratował nam zacne tyłki. Dobrze, że nie napisał, iż nagrodę najlepszego atakującego dzięki ojcu, bo wtedy miarka by się przebrała. Wlazły choć jest jednym z moich ulubionych siatkarzy, to zachowuje się jak dziecko. Początkowo chce wrócić do Reprezentacji, ale nie zostaje powołany, a teraz mówi, że nie wróci. Nosz kurde.. jego męska duma została urażona i tyle. Jedynie to Guma mógłby wrócić do repry, zresztą i tak było mówione, że AA daje mu odpocząć przed ME, dlatego nie powołał go na LŚ.
Zapraszam do siebie na nowy rozdział with-you-my-love.blogspot.com
Pozdrawiam. ;*
Przekonasz się jutro :)
UsuńPrzybijam Ci żółwika w tym momencie. Taa... Ja tam jakoś do Mariusza nie jestem przekonana, bez hejtów poproszę. A Guma, tak jak napisałaś, dostał dłuższy urlop i wraca na ME.
Pozdrawiam również ;*
Suuuuuuuper rozdział, zresztą jak zawsze :D Jak koleżanki powyżej też pomyślałam o dziecku ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał ;D Przekonasz się jutro ;)
UsuńNajpierw mi przeszło przez myśl, że Kamila może być w ciąży, ale to raczej odpada. Jestem strasznie ciekawa co się dalej wydarzy i czego ma się nie przestraszyć Em.
OdpowiedzUsuńDodaj szybko kolejny, bo mnie ciekawość zżera. ; )
Pozdrawiam.
Dowiesz się wszystkiego jutro :)
UsuńPozdrawiam również ;)
Pozdrawiam pana, który stworzył tą petycję. (przepraszam za słownictwo) zaje**ć na miejscu.
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania, to jak zwykle bardzo mi się podoba :) Masz talent :)
Zapraszam do mnie:
marzeniaczasemsiespelniaja.blogspot.com
Przyłączam się do pozdrowień, środkowym palcem kurde.
UsuńCieszy mnie to ;D Nie, nie mam ;)
Czemu w takim momencie? na zawał przez ciebie zejdę. Co do tego "artykułu" wtf? kim on jest żeby się tak wypowiadać nie ogarniam. Jutro poproszę rozdział tak o 14 bo nie wytrzymam tyle żeby się dowiedzieć co Em tam zobaczyła hahahha:D Buziaczkii:* Emi:D
OdpowiedzUsuńoj tam ;) Też się zastanawiam. Zobaczę co da się zrobić, ale nic nie obiecuję na razie ;)
UsuńBuziaczki ;*
Nadrobiłam!!:D:D
OdpowiedzUsuńKurczaczek, tyle się tu działo, że masakra:D Gdybym miała skomentować każdy rozdział to wyszłaby mi strasznie długa epopeja:P a że z natury jestem leniwa to odnośnie tamtych rozdziałów powiem tyko tyle: NO NARESZCIE EMILKA I GRZEŚ SĄ RAZEM:D:D
Okej, a teraz odniosę się do dzisiejszego rozdziału. No początku przestraszyłam się, że Kama jest w ciąży, ale teraz nie mam zielonego pojęcia co wymyśliłaś:P
Buź:***
No faktycznie, jakoś dawno Cię nie było! ;D
UsuńHahaha! ;D
Przekonasz się jutro ;p
Buź ;*
Wciągnął mnie wakacyjny wir;))
Usuńhehe :)
UsuńRozdział, jak zwykle genialny :D
OdpowiedzUsuńA jeśli chcesz iść do tego kogoś, to chętnie się zabiorę. Jeśli myśli, że to wina AA to niech sam spróbuje.... :/
Idiots, idiots everywhere :|
Do jutra :*
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńTaa... ;/
Do jutra ;*
Jestem oddanym kibicem reprezentacji ale to prawda. Andrea podejmuje błedne decyzje ślepo stawiając na Bartmana bez formy (którego uwielbiam ale taka prawda)a nie powoła najlepszego Polskiego atakującego bo go nie lubi :\ powinien go mieć pod ręką choćby na mecz w których jarosz i Bartman nie dają rady taka prawda. To samo z panem Aleksandrem Bieleckim, powiedział prawdą to go Anastasi wywalił :\ A co do rozdziału to wyczuwam dziecko :>
OdpowiedzUsuńAle, żeby od razu wyrzucać go z tego stanowiska? Co do formy Bartmana, okej, ale zgadzam się ze słowami Kurka, że nie są Brazylią, żeby wygrywać wszystko. Nie ta impreza, to następna. Nie to, że go nie lubi. Wlazły jakoś sam nie chce wracać do kadry... Jarosz pokazywał najrówniejszą grę ze wszystkich zawodników, ale to moim zdaniem i jeszcze kilku innych osób. Z Olkiem to sie zgodzę. Nie powinien go wywalać, ale stało się, niestety ;/ Przekonasz się jutro ;)
Usuńjestem strasznie ciekawa kogo Em tam ujrzała ;) nie mogę doczekać się jutra :))
OdpowiedzUsuń;)
UsuńRozdział jak zawsze świetny ;) Zastanawia mnie co tam jest :)
OdpowiedzUsuńMożecie mnie hejtować ile chcecie, ale prawda jest taka, że te wszystkie porażki to wina Anastasiego. Źle ułożył plan treningów. Powiedzcie mi jaki debil daje tyle treningu siłowego już podczas turnieju? W tym roku podczas LŚ zrobiono naszym zawodnikom badania krwi i wyszły fatalnie! To są zdrowi, silni faceci, więc wyniki nawet mimo ciężkich treningów powinny być dobre ;/ Oprócz tego powołał zawodników, którzy podczas sezonu ligowego grali słabo. Bartman w końcówce sezonu przegrał rywalizację z Schoepsem, Kurek miał bardzo słaby sezon w Moskwie,a Winiarski to chyba najbardziej wyeksploatowany zawodnik z pierwszej "6", miał też kilka kontuzji.
Prawdopodobnie po tym komentarzu wszyscy mnie znienawidzicie, ale trudno. W końcu AA jest waszym ukochanym trenerem i pewnie nawet gdyby jawnie rozwalał zespół, to i tak wszyscy staniecie za nim murem...
Może nie jestem za tym, żeby go od razu zwalniać, ale ktoś mu musi przetłumaczyć, jakie błędy robi. Jak nie zrozumie - zwolnić.
Pozdrawiam, Milka ;*
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńTylko nie debil, okej? Przecież każdemu zdarzają się pomyłki. Tak jak to napisała Adaam^^ nasi Siatkarze nie są cyborgami. O tych wynikach też Wam pisałam, więc wiem... Może właśnie chciał w nich coś tknąć? Kurek słaby sezon miał tylko przez kontuzję, z którą klub nie chciał mu pomóc i po prostu miał go w dupie.
Nie, że znienawidzimy... Tylko każdemu zdarzają się błędy i porażki również. Przecież nie ma takiego człowieka, któremu wszystko by się udało. Jest ukochanym, za to co robi, mówi, za to że nie boi sie powiedzieć, że kocha swoją drużynę, że kocha naszych polskich chłopaków.
On sam już dobrze wie, co musi zmienić, poczytaj wywiady ;)
Pozdrawiam również ;*
Szalony Anonimowy, mnie też możecie zjechać, ale zgadzam się z Tobą. ;)
Usuńkuna
Tu nie chodzi o to, aby kogoś zjechać... Po prostu popatrzcie ile AA zrobił dla naszej reprezentacji i przez jedną nieudaną imprezę, jaką była LŚ, mamy go wyrzucić? Każdemu zdarzają się wpadki. Pokażcie mi osobę, która przez całe swoje życie nie zrobiła ani jednego błędu i czegoś nie spierniczyła...
UsuńPoziomkowa, nie chodzi o to, żeby go zjechać.
UsuńZaczął mnie irytować w tym sezonie. Najpierw mecze z Brazylią, na których prawie w ogoóle nie było zmian, on w ogole nie reagował, żadnych emocji. Po drugie ta cała akcja z Olkiem, na końcu jeszcze te badania..
Każdemu zdarzają się błędy, ale na takim poziomie powinny być minimalne..
kuna
Nikt nie jest idealny, ale jak już taki kawał czasu jest trenerem to powinien również wiedzieć kiedy dokonywać zmiany... A wgl z przygotowaniem fizycznym zrobił te same, a przynajmniej bardzo podobne błędy co na IO...
UsuńMilka ;*
Okej, tutaj sie zgodzę, że nie wprowadzał zmian, nie mam pojęcia jaką obrał wtedy taktykę... Powinny być, ale w tym przypadku akurat nie były... Ale żeby od razu żądać Jego dymisji? Ludzie, każdy zasługuje na drugą szansę...
UsuńNo dobra, popełnił te błędy, nie da się przecież ukryć, ale żeby od razu żądać dymisji? Przecież to śmieszne jest, przynajmniej moim zdaniem, każdy może mieć inne.
Pierwsze spotkanie - całkiem dobrze wypadła :D
OdpowiedzUsuńco ukrywa Kamila? xd musiałaś mendo skończyć w tym momencie? :*
Maaaaaaaaaamy medal! Taak :p również się bardzo cieszę :D
Dlaczego nie lubisz AA? w każdej dziedzinie sportu zdarzają się porażki, innym częściej lub rzadziej... ;) Jak dla mnie ten człowiek jest wielki! no ale każdy ma soje zdanie ;)
Klaudia
;)
UsuńMusiałam ;p
;D
Ja nie lubię AA? Dziewczyno ja kocham tego faceta! ;D Chodziło mi o tego kogoś kto stworzył taką petycję, a nie o Andreę! ;)
Do jutra przeżyje, chyba.. :p
UsuńJejku to dobrze, bo myślałam już że będę musiała coś Ci zrobić że go nie lubisz (xd) ale jeśli jest tak, to ide razem z Tobą, na niego! ;)
Przepraszam, to ja źle zrozumiałam :p
Klaudia
;)
UsuńHehe ;p
Nie ma za co ;)
Już się boję, co tam będzie.. ;)
OdpowiedzUsuńOdnośnie meczu. Wiesz, co mi się stało?? xd Oglądałam sobie meczyk na necie i co jakiś czas wyskakiwała mi ikonka żeby przełączyć na dalsza transmisję. Ni i po którymś tak razie nie włączyło mi się i był napis, że przekroczono limit czasu, czy coś takiego.. i to jeszcze po 2 secie.. ;( już bym wolała nie oglądać początku, a obejrzeć koniec, niż na odwrót.. xd
Odnośnie petycji. Widziałam już to na fb i zamarłam. Mam takie małe wrażenie, że tę petycję stworzyła osoba bardziej znana jako typowy "sezonowiec" xd
pozdrawiam :D
;)
UsuńWspółczuję! ;/
Taaa...
pozdrawiam również ;D
No w końcu wszystko nadrobiłam po moich krótkich wakacjach ;) cieszę się, że w końcu Em i Grześ są razem. Długo musielismy na to wszystko czekać, ale udało się. Dziwi mnie tylko ten fakt, że każdy zawsze jest zachwycony Emilką i każdy ją uwielbia, bo przecież tak się nie da. Zawsze znajdzie się jakaś osoba, której się nie przypadnie do gustu :P ciekawe o co chodzi z tą Kamilą... :> a co do petycji... No to może nie jest najlepszy sposób, ale ja murem za trenerem nie będę stała. Trochę poczytałam o jego wczesniejszej karierze i nie jestem optymistycznie nastawiona. Okej zdobył z nami medale, ale to nie wszystko. Widać, że teraz go to przerosło, ale może to kryszys nie wiem... Szkoda, że nie mamy takiego Rezende ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze były udane ;)
Usuń:)
Może i trochę przerosło, ale przecież nikt nie obiecywał, że wygrają każdą imprezę... Hehe ;)
A może by tak petycja o usunięcie petycji tego po-po-pojebusa? :D Mielibyśmy o wiele więcej podpisów i to jest pewne :D
OdpowiedzUsuńEj no, pierwszy raz nie mam pojęcia co Ty kombinujesz ;p w niektórych przypadkach się sprawdziło to co myślę, a nie koniecznie o tym pisałam, ale intuicja przeważnie mnie nie zawodziła, a teraz... no kurcze nie wiem ;p Pierwsza myśl to pobita Kamila, nie wiem, tak jakoś. No ale to by chyba Emilka od razu zauważyła. Zdaję się na Ciebie i czekam niecierpliwie ;)
Grunt, że rodzinka cieplutko przyjęła nowego członka Kosoków ;) No nie okłamujmy się, to już prawie rodzina :D
Wybacz, nie mam weny na więcej komentarza. Jeździłam ponad 4h po mieście, objechałam połowę Kielc i nie czuję nóg. Nie mam pojęcia jak i kiedy wstanę z fotela. Zapewne po 18, bo muszę lecieć na spotkanie. Bierzmowanie... o masakra ;p Nie wiem kto wymyślił je we wrześniu i spotkania w wakacje -.-
Także czekam z niecierpliwością na ... dzisiaj. Głupie to było co napisałam, ale kij z tym :P
A nie! Mam jednak pomysł co do tego, co może zdziwić Emilkę, ale nie napiszę, bo to najgłupszy z najgłupszych do tej pory ;p Jak się sprawdzi, to napiszę tylko czy miałam rację czy nie pod następnym postem ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
No i oczywiście zgadzam się z Tobą w 100% co do Andrei. To że jeden turniej się nie powiódł to o niczym nie świadczy. Teraz, po porażkach odzywają się niestety kibice sukcesu. Ci wierni docenią trud jaki włożył w reprezentację i będą pamiętać o dobrych momentach. Nadal nie rozumiem tworu jakim jest kibic sukcesu -.-
jest i postać pierwotna! ;D
UsuńCicho, bo Em w końcu na żywo poznała swoich przyszłych teściów. Można wywnioskować, że są mili, sympatyczni. Ja też chcę mieć takich teściów w przyszłości. ;p
OdpowiedzUsuńCiekawe co Kamila ma w tym pokoju, że Emilka nie ma się przestraszyć. Mam nadzieję, że szybko się dowiem. ;p
Pozdrawiam!
Patricia
:)
UsuńPozdrawiam również!
Nieeeenawidzę blogspota! Dlaczego usuwa, a raczej nie dodaje moich komentarzy? :( Dobrze, że w porę weszłam i poświęcę się i dodam jeszcze raz. Nie będzie tak doskonały jak poprzedni, ale spróbować można :D Postaram się dokładnie go odtworzyć ;p
OdpowiedzUsuńJa jestem za tym, żeby zrobić petycję przeciwko petycji, a dokładniej petycję o usunięcie petycji. Mam nadzieję, że zostałam zrozumiana :D
Zgadzam się w 100% z Tobą co do Andrei. Facet naprawdę wiele dla naszej reprezentacji zdobył, osiągnął z nią historyczny sukces! Wierni fani będą to pamiętać, będą zawsze pamiętać o sukcesach i dobrych momentach, o tym, że tak wysoko wniósł naszą drużynę. Każdemu może się powinąć noga, nikt nie jest nieomylny i bez wad. No ale taki już naród, że wiele do powiedzenia mają szanowni kibice sukcesu -.- Nie rozumiem tego dziwnego tworu, bo inaczej się tego nie da nazwać. Tylko oni czepią się każdej porażki i dla nich każdy kto popełni choć jeden błąd od razu musi się wynosić. Ale mimo wszystko pozdrawiam Was drodzy kibice sukcesu, wiedzcie jednak, że z prawdziwymi kibicami nie macie szans. Jest nas więcej :D
A co do rozdziału, bo nie będę się przecież tyle rozpisywała na temat posłowia, ale wkurzyła mnie ta petycja na maksa!
No ale jak mam dopisywać do posłowia, to u mnie wszyscy sąsiedzi chyba wiedzą, że Polska ma Medala! Darłam się jak oszalała i się przekrzykiwałam z radiem, które ciche nie było ;P
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że państwo Kosok tak miło przyjęli Emilkę do rodziny. No bo nie okłamujmy się - ona jest już prawie członkiem rodziny :D
Przestraszyłam się początkowo co do Kamili. Pierwsza myśl? Że ją ktoś pobił. Ale to by chyba zauważyła od razu Em, prawda?
No i to jest pierwszy raz chyba, kiedy nie mam pojęcia co też bloggerka wymyśliła. Zawsze próbuję zgadywać, choć nie zawsze o tym piszę. Tym razem nie mam żadnego pomysłu, więc zdaję się tylko na Ciebie ;)
Ten komentarz wyszedł mi trochę dłuższy niż ten co dodałam jakieś pół godziny temu, ale kij z tym. Przynajmniej moje nogi potrafią się już unieść parę centymetrów od ziemi, a wtedy nie mogły :P Tak to jest, kiedy objeżdża się prawie połowę Kielc. Jeździłam z przyjaciółką ponad 4h i nie mogłam zejść z roweru. W sumie jakieś 30km, ale chyba się opłacało ;) Myślałam, że będzie gorzej, bo to pierwsza wyprawa ;p Jak na razie nie umiem wstać z fotela... Ale będę musiała to uczynić przez 19, bo pewien człowiek wymyślił sobie spotkania do bierzmowania, które będzie we wrześniu. Nie wiem kto to wymyślił i go nie pozdrawiam :P
To tyle, rozpisałam się, za co już nie przepraszam :) Po prostu się zdenerwowałam, że blogspot na mnie żeruje. Co mu zrobiłam, że mi wszędzie zjada komentarze? :(
buźki ;*
Zakręcona ;)
Zapraszam do siebie, a dokładniej do Zibiego i nastolatki - Kamili ;) http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
Twój komentarz chyba się zapisał w spamie, zaraz luknę ;)
UsuńŻółwik ;p
Dokładnie :)
:) Zaraz się dowiedz ;p
Łooo! Nie wiem, czy pokonałabym na pierwszy raz taki dystans, więc gratuluję! ;)
Nie ma za co :)
buźki ;*