-
Jesteśmy! - krzyknęłam i odłożyłam walizkę, po czym zabrałam
się za ściąganie swojego płaszczu.
- No wreszcie! - babcia wyleciała z kuchni wprost do przedpokoju. - O, jest i Grzesiek – uśmiechnęła się szeroko i mocno go przytuliła.
- A nie mówiłam? - poruszyłam tylko ustami z wielkim uśmiechem, co siatkarz skwitował tylko szerokim uśmiechem i pokręceniem głową, ale też przytulił lekko moja babcię. - A ja, to co? - przypomniałam o sobie już głośniej i wyciągnęłam ramiona, w których po chwili znalazła się babcia Róża.
- Mam nadzieję, że teraz już żadnych przebojów nie mieliście? - spytała, kiedy oderwała się ode mnie.
Pokręciłam głową i zabrałam się za ściąganie kozaków.
- Zrobię wam herbaty – uśmiechnęła się staruszka i zniknęła z przedpokoju.
- Mówiłam ci, że nie masz się czego obawiać – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z szafy dwie pary kapci. Jedne zatrzymałam dla siebie, a drugie rzuciłam środkowemu.
- O ile wiem, to masz trochę większą rodzinę, niż babcia.
- Im nic do tego – uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę. - Reakcji Ignaczaków chyba nie muszę przedstawiać? - spojrzałam na niego, a on pokręcił głową. - No to chodź – pociągnęłam go do salonu, gdzie siedzieli już Igła razem z rodzicami, żoną i dzieciakami, Karol i jego rodzinka oraz ciotka Anastazja z wujkiem Frankiem, kuzynka Malwina w wieku Korneli, kuzynka Oliwia wraz ze swoim mężem Krystianem i dwoma czteroletnimi bliźniakami oraz siedemnastoletni Max, którego rodziców nigdzie nie widziałam. - Wesołych Świąt – krzyknęłam wesoło.
- Em! - krzyknęła Kornelia i rzuciła mi się na szyję.
- Kogo przywiozłaś? - zaciekawiła się ciotka Anastazja i podeszła do nas z uśmiechem.
- Ciociu poznaj Grześka, a ty Grześku poznaj moją ciocie Anastazję – przedstawiłam ich sobie z uśmiechem.
- Bardzo miło mi panią poznać – uśmiechnął się środkowy i uścisnął dłoń czterdziestoośmiolatce.
- Mnie również – odparła z uśmiechem.
- Karola znasz – powiedziałam. - To wujek Franek – wskazałam na pięćdziesięciolatka, który wesoło przywitał się z Grześkiem. - To jest Malwina – nastolatka uścisnęła dłoń siatkarza. - Oliwia razem z Krystianem – wymienili uprzejmości. - Oraz Max – wskazałam na nastolatka siedzącego z komórką w dłoni.
- Emilia! - krzyknęła ciotka Dorota i rzuciła mi się na szyję. - Wesołych Świąt!
- Dzięki i nawzajem – odsunęła mnie do siebie.
- Z kim przyjechałaś? - zapytała i ciekawie spojrzała na środkowego.
- Grzesiek, bardzo miło mi panią poznać – uśmiechnął się i uścisnął dłoń mojej ciotki.
- Skoro już się wszyscy znacie, to siadajcie – zarządziła moja babcia, która weszła do salonu. - Trzeba coś zjeść.
- Widzisz, nie było tak źle – mruknęłam do Grześka i chwyciłam go za rękę.
Posłał mi lekki uśmiech i zasiedliśmy do rozłożonego niedaleko stołu.
Śniadanie jedliśmy około godziny, a ciotki zadawały mi mnóstwo pytań, o moją pracę, życie w Rzeszowie, takie pogawędki. Nikt nie pytał o moje relacje z Grześkiem, co było jak dla mnie dziwne, ale jednocześnie się z tego cieszyłam. Przynajmniej nikt mi nie wyjedzie z tekstem „a kiedy dzieci?”.
Po śniadaniu dzieciaki zaczęły grać w jakąś grę planszową, którą dostał Kacper, dorośli usiedli przed telewizorem, a mnie Grzesiek zaciągnął na górę.
- Przynajmniej rozprostuję sobie nogi – zaśmiał się i walnął sobą na łóżko.
- A kto ci powiedział, że będziesz spał ze mną w jednym łóżku? - zaśmiałam się i położyłam się obok niego.
- A co, chcesz mnie wysłać na pastwę cioci Anastazji? - zapytał przybliżając swoją twarz do mojej.
- Nie w tym życiu, ale na pastwę mojej babci, czemu nie? - zaśmiałam się i lekko go pocałowałam.
- I nie byłabyś zazdrosna? - zdziwił się śmiesznie.
- Hmm... - zamyśliłam się.
- I ty się jeszcze zastanawiasz? - zdziwił się Grzesiek.
- Byłabym i to jak cholera – powiedziałam szybko i mocno go pocałowałam.
Nagle do pokoju ktoś wparował, a środkowy odskoczył ode mnie jakbym go poparzyła.
- Babcia woła na ciasto – poinformowała wesoło Malwina.
- Już idziemy – mruknęłam pod nosem, a dziewczyna wyszła zadowolona z siebie i na dodatek nie zamknęła drzwi. - Drzwi się zamyka! - krzyknęłam za nią.
- Ej, nie denerwuj się, pewnie nie chciała – uśmiechnął się Grzesiek.
- A właśnie chciała – kiwnęłam głową. - Odkąd skończyła piętnaście lat, to zachowuje się jakby była pępkiem świata, a ja nie lubię takich ludzi – podniosłam się z łóżka i chwyciłam go za rękę. - Ale mniejsza o nią, chodź na sernik – wyszczerzyłam się.
- Tak dobry jak twój? - zapytał ściskając mocniej moją dłoń.
- Jeszcze lepszy – posłałam mu wielki uśmiech i zbiegliśmy ze schodów wprost do zapełnionego salonu.
Reszta dnia zleciała nam na obżeraniu się ciastem, siedzeniu w rodzinnym gronie, śmianiu się, wizycie na cmentarzu u moich rodziców i dziadka, a mi także na lekkim podnoszeniu ciśnienia przez Malwinę. Nastolatka była wszędzie tam, gdzie był Grzesiek, zadawała mu mnóstwo pytań, niekoniecznie tych mądrych. Kiedy środkowy widział, że mierzę ją swoim wzrokiem ściskał mnie za rękę i słał mi uśmiech, przez który, no nie oszukujmy się, stawałam się łagodna jak baranek.
Kiedy wkładałam brudne talerze do zmywarki, w kuchni pojawił się uśmiechnięty Krzysiek.
- Dobrze widziałem? - zaświergotał.
- Że wkurzałam się na Malwinę? - podniosłam wzrok.
- Że jesteś z Grześkiem! - odpowiedział uradowany.
Kiwnęłam tylko głową i włożyłam ostatni talerz do zmywarki.
- I ty tylko kiwasz głową?! - krzyknął na mnie. - Przecież to wiadomość jakich mało! - uradowany chwycił mnie i zaczął kręcić, jak baletnicę, co wywołało mój głośny śmiech.
- Postaw mnie! - krzyknęłam nie mogąc przestać się śmiać.
- No wreszcie! - nie zważał na mój krzyk. - Już myślałem, że do końca życia będziecie udawać, że nic do siebie nie czujecie!
- Co kto do kogo czuje? - zainteresowała się babcia wchodząc do kuchni, a za nią cały obładowany filiżankami i szklankami wszedł Grzesiek.
- Mamy nowego członka rodziny! - powiadomił zadowolony Krzysiu.
Kosokowi mało co szkoło nie wyleciało z rąk.
- O czymś nie wiem? - staruszka wbiła we mnie wzrok.
- Nawet babci nie powiedziałaś? - zdziwił się libero. - Pewnie nie miałaś czasu – uśmiechnął się. - Więc ja powiem! - odchrząknął teatralnie. - Grzesiek i Em są parą! - wykrzyknął jak dziecko w podstawówce.
- Kto to powiedział?! - do kuchni wleciała Kornelia. - Serio? - spojrzała na lekko zarumienionego Grześka. - No to gratuluję! - dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie! - uśmiechnęła się babcia. - Tylko jak ją skrzywdzisz, to przysięgam, że nie ręczę za siebie – popatrzyła uważnie na środkowego.
- Przenigdy – powiedział szybko środkowy i odstawił na blat filiżanki i szklanki.
- No i tak ma być! - uradowała się babcia i przytuliła mocno Grześka. - Lubię cię, nie spierdziel tego – mruknęła jeszcze słyszalnie.
- Nie zepsuję, obiecuję – Grzesiek mówiąc to patrzył mi w oczy.
Uśmiechnęłam się tylko do niego szeroko i puściłam perskie oczko.
Po przesiedzeniu jeszcze paru chwil na dole i wykąpaniu się, walnęłam sobą na łóżko, które aż do mnie wołało.
- Miałam pościelić wam osobno, ale chyba wyśpicie się razem – po paru minutach do pokoju wkroczyła babcia.
- Taa, jasne – mruknęłam będąc już w połowie na morfeuszowym świecie.
- Tylko grzeczni bądźcie – zachichotała staruszka.
- Babciu – podniosłam głowę i spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
- Nie zapominaj, że ja też byłam w twoim wieku – zaśmiała się. - Dobranoc – pożegnała się i wyszła z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi.
Moja głowa ponownie znalazła się na poduszce.
- To faktycznie mam iść do twojej babci? - zapytał środkowy zamykając za sobą drzwi. - Czy jednak użyczysz mi kawałka swojego łóżka, hmm?
- Zgaś światło, a połowa łóżka jest twoja – powiedziałam w poduszkę.
- Jak sobie życzysz – zaśmiał się z zgasił światło po czym podszedł do łóżka i przykrył mnie kołdrą.
- Dzięki – mruknęłam.
- Wiesz co? - spytał, kiedy położył się obok mnie i lekko przytulił.
- Hmm...?
- Cieszę się, że tutaj z tobą przyjechałem – powiedział zadowolonym głosem.
- Też się cieszę – uśmiechnęłam się nie otwierając oczu. - A teraz spać, bo ja już zbytnio odpływam. Dobranoc.
- Słodkich snów – powiedział cicho i pocałował mnie czule w głowę.
Następnego ranka od razu po śniadaniu razem z Grześkiem udaliśmy się do kościoła, ponieważ reszta mojej rodziny stwierdziła, że byli już i wczoraj i przedwczoraj, więc już wystarczająco się pomodlili.
Po godzinnej mszy, zabrałam środkowego do parku, gdzie usiedliśmy na suchej, co graniczyło z cudem przy takiej pogodzie, ławce. Mimo że było zimno, nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Liczyła się tylko nasza rozmowa, siedzenie w swoich objęciach i piękna sceneria, którą tworzył biały puch i słońce wychylające się zza chmur.
Kiedy wreszcie po trzech godzinach wróciliśmy do domu, babcia od razu zaczęła robić herbatę i lamentować, że mogliśmy się przeziębić.
- Ej Róża – uśmiechnęła się do niej ciotka Anastazja. - Nigdy zakochana nie byłaś? Miłość rozgrzewa – puściła mi oczko, a ja czułam jak lekko się rumienię.
- Zgadzam się – poparł ciotkę Krzysiek i wlał w siebie kieliszek wódki.
Pokręciłam głową i usiadłam na kanapie, gdzie aktualnie Kornelia pisała esemesa, a Grzesiek dosiadł się do męskiego towarzystwa. Później zjedliśmy wspólny obiad oraz masę ciasta, oczywiście rodzinne zdjęcie i dalsza rodzinka zaczęła się zbierać, co trwało jakieś trzy godziny. Kiedy wreszcie ciotki, wujki i kuzynostwo całe obładowane wypiekami i potrawami opuściło nasz dom, opadłam zmęczona na kanapę, a środkowy obok mnie.
- Nigdy więcej już tyle nie zjem – złapałam się za brzuch.
- Mówisz tak w każde święta – zaśmiał się Krzysiek.
- Każda kobieta tak mówi, a potem to i tak nie wychodzi – odezwała się Iwona popijając herbatę.
- To jest jak z dietą, którą mówisz, że zaczniesz od jutra, a jeszcze w tym samym dniu pożerasz ciasto czekoladowe – dopowiedziała siedząca na fotelu Anka.
- Coś w tym jest – mruknęłam i przymknęłam oczy.
Dwudziesty siódmy grudnia i zaczął się normalny dzień. Na jedzenie już patrzeć nie mogłam, więc usiadałam sobie na kanapie, a obok mnie Grzesiek i zaczęliśmy oglądać jakiś film.
- Może chcesz coś zjeść? - zapytałam środkowego.
Pokręcił głową.
- Em chcesz coś zjeść? - spytała babcia kilka chwil później.
- Nie – pokręciłam w dodatku głową.
- A ty Grzesiek?
- Dziękuję...
- To nałożę ci pierogów – westchnęła babcia i wróciła do kuchni.
Wybuchnęłam śmiechem. Grzesiek miał taką zdezorientowaną minę, jakby nie wiedział gdzie poleciała żółto-niebieska piłka.
- Mojej babci się przetłumaczyć nie da – pokręciłam głową ciągle się śmiejąc.
- Ile?! - krzyknęła staruszka z kuchni.
- Ja naprawdę, dziękuję – odkrzyknął jej środkowy.
- To dziesięć, czy dwanaście? - domagała się odpowiedzi.
Zaczęłam się głośniej śmiać.
- Pięć! - odkrzyknął jej siatkarz.
- Dobra niech będzie to jedenaście – odpowiedziała babcia, co zaowocowało moim dalszym śmiechem.
Mina Grześka – bezcenna.
- Chyba pomożesz mi to wszystko zjeść – uśmiechnął się do mnie brunet.
- Nie w tym życiu – pokręciłam głową.
- Jesteś pewna? - spytał przybliżając się do mnie niebezpiecznie.
- Na milion procent – odpowiedziałam szybko.
- Zła odpowiedź – wyszczerzył się i zaczął mnie łaskotać, co wywołało u mnie kolejne dawki śmiechu.
- Prze... stań! - nie mogłam przestać się śmiać.
Palce środkowego były wszędzie tam, gdzie miałam łaskotki.
- Pomożesz mi zjeść? - zapytał cicho i przestał mnie gilgotać.
- Nie – pokręciłam głową.
Zła odpowiedź!, ryknęło mi w głowie, ponieważ siatkarz kolejny raz zaczął doprowadzać mnie do śmiechu.
- Dobra, dobra! - udało mi się powiedzieć głośno pomiędzy salwami śmiechu. - Pomogę!
Zadziałało, tak jakbym powiedziała magiczne słowo.
- Jesteś niemożliwy – walnęłam go poduszką prosto w głowę.
W odpowiedzi wyszczerzył tylko zęby.
- Smacznego – babcia Róża z uśmiechem na ustach wręczyła mu talerz.
- Dziękuję – odwzajemnił uśmiech i przekroił jednego pieroga widelcem.
- Idę do spożywczaka, chcecie coś? - zapytała.
Spojrzałam na nią błagalnie i spytałam:
- Mało jedzenia masz w lodówce?
- Idę na ploty – uśmiechnęła się i wyszła dumnie z salonu.
- To co, za Krzysia? - wyszczerzył się Kosa i zamachał mi lekko połową pieroga przed ustami.
- Muszę? - skrzywiłam się lekko.
- Wiesz pierogi mogą poczekać, ale łasko...
- Dawaj tego pieroga – przerwałam mu i po chwili miałam już w buzi kawałek ciasta z kapustą i grzybami.
Środkowy posłał mi promienny uśmiech i zjadł swoją połówkę.
Jak tam, emocje już opadły? ;) Bo u mnie jeszcze nie, a do tego poszłam spać o czwartej nad ranem, a obudziła mnie chrześnica o dziewiątej ;p
A teraz listen, listen guys xD
Poniedziałek, pierwsza lekcja, a ja siedzę znudzona na lekcji matematyki (której tak na marginesie nie lubię), kiedy nauczycielka zaprasza mnie do odpowiedzi, do klasy wpada zziajana dyrektorka i pyta, czy może mnie zwolnić. Dziwnie na nią patrzymy z matematyczką, ale kobieta wyraża zgodę i zmywam się z klasy razem z moimi rzeczami. Wychodzimy i kierujemy się prosto do jej gabinetu, który znajduje się drzwi w drzwi z salą matematyczną (w moje prawdziwej szkole trzeba jeszcze zejść schodami). Zostawiam plecak w pokoju sekretarki i idę za dyrką do jej gabinetu, gdzie czeka... Grzegorz! WTF?! Z moich ust wydobywa się „yyy?”, a ten się szczerzy, jakby mu rodzice kupili najlepszą zabawkę w sklepie. Dyrka mówi, że jestem zwolniona z lekcji do końca tego dnia, z mojej strony kolejne „yyy?”, ale ten Pan, który przyszedł szczerzy się do mnie i chwyta lekko za nadgarstek i wychodzimy ze szkoły.
- Czytałem twoje opowiadanie – mówi zadowolony.
Z moich ust kolejne „yyy”. (jak wstałam to pomyślałam, czy ja, co cholery innych słów nie znałam w tym śnie? Moje odpowiedzi bardzo inteligentne, nie uważacie?)
- Podoba mi się, ale jest parę rzeczy, które się nie zgadzają – mówi z uśmiechem. - Wsiadaj – wskazuje na swoje auto, które tak na marginesie zgadza się z tym, które jest w opowiadaniu. (no przynajmniej tu trafiłam – pomyślałam po obudzeniu, kiedy to analizowałam)
Wiecie co? Wsiadłam do tego samochodu, ale gdzie pojechaliśmy tego Wam nie powiem, bo sama nie wiem... Zuzia, dlaczego musiałaś obudzić swoją Mamę Chrzestną?
Hahahahaha, ciekawie by było poznać opinię Grześka na temat tego opowiadania, ale nie wiem, czy nie spaliłabym się ze wstydu, gdyby coś na jego temat powiedział, haha! ;p
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale jakoś czułam, że musiałam się z Wami tym snem podzielić ;p
HALO STULECIA – PRZYBYWAM!!
A! I jutro rozdział jakoś po meczu, ale jakieś trzy godziny albo więcej ;p
Trzymajcie się, poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
- No wreszcie! - babcia wyleciała z kuchni wprost do przedpokoju. - O, jest i Grzesiek – uśmiechnęła się szeroko i mocno go przytuliła.
- A nie mówiłam? - poruszyłam tylko ustami z wielkim uśmiechem, co siatkarz skwitował tylko szerokim uśmiechem i pokręceniem głową, ale też przytulił lekko moja babcię. - A ja, to co? - przypomniałam o sobie już głośniej i wyciągnęłam ramiona, w których po chwili znalazła się babcia Róża.
- Mam nadzieję, że teraz już żadnych przebojów nie mieliście? - spytała, kiedy oderwała się ode mnie.
Pokręciłam głową i zabrałam się za ściąganie kozaków.
- Zrobię wam herbaty – uśmiechnęła się staruszka i zniknęła z przedpokoju.
- Mówiłam ci, że nie masz się czego obawiać – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z szafy dwie pary kapci. Jedne zatrzymałam dla siebie, a drugie rzuciłam środkowemu.
- O ile wiem, to masz trochę większą rodzinę, niż babcia.
- Im nic do tego – uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę. - Reakcji Ignaczaków chyba nie muszę przedstawiać? - spojrzałam na niego, a on pokręcił głową. - No to chodź – pociągnęłam go do salonu, gdzie siedzieli już Igła razem z rodzicami, żoną i dzieciakami, Karol i jego rodzinka oraz ciotka Anastazja z wujkiem Frankiem, kuzynka Malwina w wieku Korneli, kuzynka Oliwia wraz ze swoim mężem Krystianem i dwoma czteroletnimi bliźniakami oraz siedemnastoletni Max, którego rodziców nigdzie nie widziałam. - Wesołych Świąt – krzyknęłam wesoło.
- Em! - krzyknęła Kornelia i rzuciła mi się na szyję.
- Kogo przywiozłaś? - zaciekawiła się ciotka Anastazja i podeszła do nas z uśmiechem.
- Ciociu poznaj Grześka, a ty Grześku poznaj moją ciocie Anastazję – przedstawiłam ich sobie z uśmiechem.
- Bardzo miło mi panią poznać – uśmiechnął się środkowy i uścisnął dłoń czterdziestoośmiolatce.
- Mnie również – odparła z uśmiechem.
- Karola znasz – powiedziałam. - To wujek Franek – wskazałam na pięćdziesięciolatka, który wesoło przywitał się z Grześkiem. - To jest Malwina – nastolatka uścisnęła dłoń siatkarza. - Oliwia razem z Krystianem – wymienili uprzejmości. - Oraz Max – wskazałam na nastolatka siedzącego z komórką w dłoni.
- Emilia! - krzyknęła ciotka Dorota i rzuciła mi się na szyję. - Wesołych Świąt!
- Dzięki i nawzajem – odsunęła mnie do siebie.
- Z kim przyjechałaś? - zapytała i ciekawie spojrzała na środkowego.
- Grzesiek, bardzo miło mi panią poznać – uśmiechnął się i uścisnął dłoń mojej ciotki.
- Skoro już się wszyscy znacie, to siadajcie – zarządziła moja babcia, która weszła do salonu. - Trzeba coś zjeść.
- Widzisz, nie było tak źle – mruknęłam do Grześka i chwyciłam go za rękę.
Posłał mi lekki uśmiech i zasiedliśmy do rozłożonego niedaleko stołu.
Śniadanie jedliśmy około godziny, a ciotki zadawały mi mnóstwo pytań, o moją pracę, życie w Rzeszowie, takie pogawędki. Nikt nie pytał o moje relacje z Grześkiem, co było jak dla mnie dziwne, ale jednocześnie się z tego cieszyłam. Przynajmniej nikt mi nie wyjedzie z tekstem „a kiedy dzieci?”.
Po śniadaniu dzieciaki zaczęły grać w jakąś grę planszową, którą dostał Kacper, dorośli usiedli przed telewizorem, a mnie Grzesiek zaciągnął na górę.
- Przynajmniej rozprostuję sobie nogi – zaśmiał się i walnął sobą na łóżko.
- A kto ci powiedział, że będziesz spał ze mną w jednym łóżku? - zaśmiałam się i położyłam się obok niego.
- A co, chcesz mnie wysłać na pastwę cioci Anastazji? - zapytał przybliżając swoją twarz do mojej.
- Nie w tym życiu, ale na pastwę mojej babci, czemu nie? - zaśmiałam się i lekko go pocałowałam.
- I nie byłabyś zazdrosna? - zdziwił się śmiesznie.
- Hmm... - zamyśliłam się.
- I ty się jeszcze zastanawiasz? - zdziwił się Grzesiek.
- Byłabym i to jak cholera – powiedziałam szybko i mocno go pocałowałam.
Nagle do pokoju ktoś wparował, a środkowy odskoczył ode mnie jakbym go poparzyła.
- Babcia woła na ciasto – poinformowała wesoło Malwina.
- Już idziemy – mruknęłam pod nosem, a dziewczyna wyszła zadowolona z siebie i na dodatek nie zamknęła drzwi. - Drzwi się zamyka! - krzyknęłam za nią.
- Ej, nie denerwuj się, pewnie nie chciała – uśmiechnął się Grzesiek.
- A właśnie chciała – kiwnęłam głową. - Odkąd skończyła piętnaście lat, to zachowuje się jakby była pępkiem świata, a ja nie lubię takich ludzi – podniosłam się z łóżka i chwyciłam go za rękę. - Ale mniejsza o nią, chodź na sernik – wyszczerzyłam się.
- Tak dobry jak twój? - zapytał ściskając mocniej moją dłoń.
- Jeszcze lepszy – posłałam mu wielki uśmiech i zbiegliśmy ze schodów wprost do zapełnionego salonu.
Reszta dnia zleciała nam na obżeraniu się ciastem, siedzeniu w rodzinnym gronie, śmianiu się, wizycie na cmentarzu u moich rodziców i dziadka, a mi także na lekkim podnoszeniu ciśnienia przez Malwinę. Nastolatka była wszędzie tam, gdzie był Grzesiek, zadawała mu mnóstwo pytań, niekoniecznie tych mądrych. Kiedy środkowy widział, że mierzę ją swoim wzrokiem ściskał mnie za rękę i słał mi uśmiech, przez który, no nie oszukujmy się, stawałam się łagodna jak baranek.
Kiedy wkładałam brudne talerze do zmywarki, w kuchni pojawił się uśmiechnięty Krzysiek.
- Dobrze widziałem? - zaświergotał.
- Że wkurzałam się na Malwinę? - podniosłam wzrok.
- Że jesteś z Grześkiem! - odpowiedział uradowany.
Kiwnęłam tylko głową i włożyłam ostatni talerz do zmywarki.
- I ty tylko kiwasz głową?! - krzyknął na mnie. - Przecież to wiadomość jakich mało! - uradowany chwycił mnie i zaczął kręcić, jak baletnicę, co wywołało mój głośny śmiech.
- Postaw mnie! - krzyknęłam nie mogąc przestać się śmiać.
- No wreszcie! - nie zważał na mój krzyk. - Już myślałem, że do końca życia będziecie udawać, że nic do siebie nie czujecie!
- Co kto do kogo czuje? - zainteresowała się babcia wchodząc do kuchni, a za nią cały obładowany filiżankami i szklankami wszedł Grzesiek.
- Mamy nowego członka rodziny! - powiadomił zadowolony Krzysiu.
Kosokowi mało co szkoło nie wyleciało z rąk.
- O czymś nie wiem? - staruszka wbiła we mnie wzrok.
- Nawet babci nie powiedziałaś? - zdziwił się libero. - Pewnie nie miałaś czasu – uśmiechnął się. - Więc ja powiem! - odchrząknął teatralnie. - Grzesiek i Em są parą! - wykrzyknął jak dziecko w podstawówce.
- Kto to powiedział?! - do kuchni wleciała Kornelia. - Serio? - spojrzała na lekko zarumienionego Grześka. - No to gratuluję! - dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie! - uśmiechnęła się babcia. - Tylko jak ją skrzywdzisz, to przysięgam, że nie ręczę za siebie – popatrzyła uważnie na środkowego.
- Przenigdy – powiedział szybko środkowy i odstawił na blat filiżanki i szklanki.
- No i tak ma być! - uradowała się babcia i przytuliła mocno Grześka. - Lubię cię, nie spierdziel tego – mruknęła jeszcze słyszalnie.
- Nie zepsuję, obiecuję – Grzesiek mówiąc to patrzył mi w oczy.
Uśmiechnęłam się tylko do niego szeroko i puściłam perskie oczko.
Po przesiedzeniu jeszcze paru chwil na dole i wykąpaniu się, walnęłam sobą na łóżko, które aż do mnie wołało.
- Miałam pościelić wam osobno, ale chyba wyśpicie się razem – po paru minutach do pokoju wkroczyła babcia.
- Taa, jasne – mruknęłam będąc już w połowie na morfeuszowym świecie.
- Tylko grzeczni bądźcie – zachichotała staruszka.
- Babciu – podniosłam głowę i spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
- Nie zapominaj, że ja też byłam w twoim wieku – zaśmiała się. - Dobranoc – pożegnała się i wyszła z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi.
Moja głowa ponownie znalazła się na poduszce.
- To faktycznie mam iść do twojej babci? - zapytał środkowy zamykając za sobą drzwi. - Czy jednak użyczysz mi kawałka swojego łóżka, hmm?
- Zgaś światło, a połowa łóżka jest twoja – powiedziałam w poduszkę.
- Jak sobie życzysz – zaśmiał się z zgasił światło po czym podszedł do łóżka i przykrył mnie kołdrą.
- Dzięki – mruknęłam.
- Wiesz co? - spytał, kiedy położył się obok mnie i lekko przytulił.
- Hmm...?
- Cieszę się, że tutaj z tobą przyjechałem – powiedział zadowolonym głosem.
- Też się cieszę – uśmiechnęłam się nie otwierając oczu. - A teraz spać, bo ja już zbytnio odpływam. Dobranoc.
- Słodkich snów – powiedział cicho i pocałował mnie czule w głowę.
Następnego ranka od razu po śniadaniu razem z Grześkiem udaliśmy się do kościoła, ponieważ reszta mojej rodziny stwierdziła, że byli już i wczoraj i przedwczoraj, więc już wystarczająco się pomodlili.
Po godzinnej mszy, zabrałam środkowego do parku, gdzie usiedliśmy na suchej, co graniczyło z cudem przy takiej pogodzie, ławce. Mimo że było zimno, nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Liczyła się tylko nasza rozmowa, siedzenie w swoich objęciach i piękna sceneria, którą tworzył biały puch i słońce wychylające się zza chmur.
Kiedy wreszcie po trzech godzinach wróciliśmy do domu, babcia od razu zaczęła robić herbatę i lamentować, że mogliśmy się przeziębić.
- Ej Róża – uśmiechnęła się do niej ciotka Anastazja. - Nigdy zakochana nie byłaś? Miłość rozgrzewa – puściła mi oczko, a ja czułam jak lekko się rumienię.
- Zgadzam się – poparł ciotkę Krzysiek i wlał w siebie kieliszek wódki.
Pokręciłam głową i usiadłam na kanapie, gdzie aktualnie Kornelia pisała esemesa, a Grzesiek dosiadł się do męskiego towarzystwa. Później zjedliśmy wspólny obiad oraz masę ciasta, oczywiście rodzinne zdjęcie i dalsza rodzinka zaczęła się zbierać, co trwało jakieś trzy godziny. Kiedy wreszcie ciotki, wujki i kuzynostwo całe obładowane wypiekami i potrawami opuściło nasz dom, opadłam zmęczona na kanapę, a środkowy obok mnie.
- Nigdy więcej już tyle nie zjem – złapałam się za brzuch.
- Mówisz tak w każde święta – zaśmiał się Krzysiek.
- Każda kobieta tak mówi, a potem to i tak nie wychodzi – odezwała się Iwona popijając herbatę.
- To jest jak z dietą, którą mówisz, że zaczniesz od jutra, a jeszcze w tym samym dniu pożerasz ciasto czekoladowe – dopowiedziała siedząca na fotelu Anka.
- Coś w tym jest – mruknęłam i przymknęłam oczy.
Dwudziesty siódmy grudnia i zaczął się normalny dzień. Na jedzenie już patrzeć nie mogłam, więc usiadałam sobie na kanapie, a obok mnie Grzesiek i zaczęliśmy oglądać jakiś film.
- Może chcesz coś zjeść? - zapytałam środkowego.
Pokręcił głową.
- Em chcesz coś zjeść? - spytała babcia kilka chwil później.
- Nie – pokręciłam w dodatku głową.
- A ty Grzesiek?
- Dziękuję...
- To nałożę ci pierogów – westchnęła babcia i wróciła do kuchni.
Wybuchnęłam śmiechem. Grzesiek miał taką zdezorientowaną minę, jakby nie wiedział gdzie poleciała żółto-niebieska piłka.
- Mojej babci się przetłumaczyć nie da – pokręciłam głową ciągle się śmiejąc.
- Ile?! - krzyknęła staruszka z kuchni.
- Ja naprawdę, dziękuję – odkrzyknął jej środkowy.
- To dziesięć, czy dwanaście? - domagała się odpowiedzi.
Zaczęłam się głośniej śmiać.
- Pięć! - odkrzyknął jej siatkarz.
- Dobra niech będzie to jedenaście – odpowiedziała babcia, co zaowocowało moim dalszym śmiechem.
Mina Grześka – bezcenna.
- Chyba pomożesz mi to wszystko zjeść – uśmiechnął się do mnie brunet.
- Nie w tym życiu – pokręciłam głową.
- Jesteś pewna? - spytał przybliżając się do mnie niebezpiecznie.
- Na milion procent – odpowiedziałam szybko.
- Zła odpowiedź – wyszczerzył się i zaczął mnie łaskotać, co wywołało u mnie kolejne dawki śmiechu.
- Prze... stań! - nie mogłam przestać się śmiać.
Palce środkowego były wszędzie tam, gdzie miałam łaskotki.
- Pomożesz mi zjeść? - zapytał cicho i przestał mnie gilgotać.
- Nie – pokręciłam głową.
Zła odpowiedź!, ryknęło mi w głowie, ponieważ siatkarz kolejny raz zaczął doprowadzać mnie do śmiechu.
- Dobra, dobra! - udało mi się powiedzieć głośno pomiędzy salwami śmiechu. - Pomogę!
Zadziałało, tak jakbym powiedziała magiczne słowo.
- Jesteś niemożliwy – walnęłam go poduszką prosto w głowę.
W odpowiedzi wyszczerzył tylko zęby.
- Smacznego – babcia Róża z uśmiechem na ustach wręczyła mu talerz.
- Dziękuję – odwzajemnił uśmiech i przekroił jednego pieroga widelcem.
- Idę do spożywczaka, chcecie coś? - zapytała.
Spojrzałam na nią błagalnie i spytałam:
- Mało jedzenia masz w lodówce?
- Idę na ploty – uśmiechnęła się i wyszła dumnie z salonu.
- To co, za Krzysia? - wyszczerzył się Kosa i zamachał mi lekko połową pieroga przed ustami.
- Muszę? - skrzywiłam się lekko.
- Wiesz pierogi mogą poczekać, ale łasko...
- Dawaj tego pieroga – przerwałam mu i po chwili miałam już w buzi kawałek ciasta z kapustą i grzybami.
Środkowy posłał mi promienny uśmiech i zjadł swoją połówkę.
Jak tam, emocje już opadły? ;) Bo u mnie jeszcze nie, a do tego poszłam spać o czwartej nad ranem, a obudziła mnie chrześnica o dziewiątej ;p
A teraz listen, listen guys xD
Poniedziałek, pierwsza lekcja, a ja siedzę znudzona na lekcji matematyki (której tak na marginesie nie lubię), kiedy nauczycielka zaprasza mnie do odpowiedzi, do klasy wpada zziajana dyrektorka i pyta, czy może mnie zwolnić. Dziwnie na nią patrzymy z matematyczką, ale kobieta wyraża zgodę i zmywam się z klasy razem z moimi rzeczami. Wychodzimy i kierujemy się prosto do jej gabinetu, który znajduje się drzwi w drzwi z salą matematyczną (w moje prawdziwej szkole trzeba jeszcze zejść schodami). Zostawiam plecak w pokoju sekretarki i idę za dyrką do jej gabinetu, gdzie czeka... Grzegorz! WTF?! Z moich ust wydobywa się „yyy?”, a ten się szczerzy, jakby mu rodzice kupili najlepszą zabawkę w sklepie. Dyrka mówi, że jestem zwolniona z lekcji do końca tego dnia, z mojej strony kolejne „yyy?”, ale ten Pan, który przyszedł szczerzy się do mnie i chwyta lekko za nadgarstek i wychodzimy ze szkoły.
- Czytałem twoje opowiadanie – mówi zadowolony.
Z moich ust kolejne „yyy”. (jak wstałam to pomyślałam, czy ja, co cholery innych słów nie znałam w tym śnie? Moje odpowiedzi bardzo inteligentne, nie uważacie?)
- Podoba mi się, ale jest parę rzeczy, które się nie zgadzają – mówi z uśmiechem. - Wsiadaj – wskazuje na swoje auto, które tak na marginesie zgadza się z tym, które jest w opowiadaniu. (no przynajmniej tu trafiłam – pomyślałam po obudzeniu, kiedy to analizowałam)
Wiecie co? Wsiadłam do tego samochodu, ale gdzie pojechaliśmy tego Wam nie powiem, bo sama nie wiem... Zuzia, dlaczego musiałaś obudzić swoją Mamę Chrzestną?
Hahahahaha, ciekawie by było poznać opinię Grześka na temat tego opowiadania, ale nie wiem, czy nie spaliłabym się ze wstydu, gdyby coś na jego temat powiedział, haha! ;p
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale jakoś czułam, że musiałam się z Wami tym snem podzielić ;p
HALO STULECIA – PRZYBYWAM!!
A! I jutro rozdział jakoś po meczu, ale jakieś trzy godziny albo więcej ;p
Trzymajcie się, poziomkowa ;*
https://www.facebook.com/poziomkowa.opowiesci
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńPierwsza ;p
UsuńUdało mi się <3 Haha :) No to przechodzę do rzeczy:) Rozdział jak zwykle super, nie ma to jak nadopiekuńcza babcia, u mnie jest identycznie, haha, nawet dzisiaj u mojej babci co chwilę ,,chcesz kompotu?'' :D Em i Kosa jak zwykle super się dogadują, no co tu więcej dodawać :) No super masz sny, haha, tak samo jak ja :D Tak się rozszalałam przed telewizorem, że w nocy śnił mi się Anderson *__* Zachowuję się jak hotka :D Ogólnie to ja poszłam spać od razu po meczu, ale położyłam się tak jak stałam, w ubraniu :D
UsuńTak, Halo Stulecia, przybywamy!! Już nie mogę się doczekać :)
Pozdrawiam :*
Życzę niezapomnianych emocji :*
Hehe ;D Cieszę się, że Ci sie spodobał ;D Moja sny, haha! ;p Ich to chyba nikt nie ogarnie ;p Oo Matthew ;p Haha ;p
UsuńBYŁO ZAJEBIŚCIE! ♥
Pozdrawiam również ;*
Moje są niezapomniane, mam nadzieję, że Twoje także! ;*
Był post na fejsie, więc jestem od razu :D
OdpowiedzUsuńWczorajszy show orzełka był nie do opisania! hahahaa
Wielbię Babcię Em, po prostu już kocham tą kobietę! :)
A co do snu to zajebisty :P
Haha ;D
Usuń:)
Tylko szkoda, że Mała wpadła, bo ciekawa jestem co było dalej ;p
Tak w domu rodzinnym? :P
UsuńJa mieszkam z Małą podwórko w podwórko ;p
Usuńdruga!
OdpowiedzUsuńtrzecia ;p
UsuńKolejny super rozdział, czyli standardowo! Czekam z niecierpliwością na reakcje Zbyszka i Piotrka:) i oczywiście na dalszy rozwój wydarzeń...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie i mam nadzieje, że będzie trwało jeszcze baaaardzo długo:) Powodzenia i weny!
A tak w innym temacie to czytałam, że wybierasz się na mecz i to pierwszy raz! Jestem pewna, że przeżyjesz niezapomniane emocje, które zawsze towarzyszom meczom na żywo. Ja osobiście byłam w tej edycji LŚ już 2 razy, ale mimo to zazdroszczę Ci! POOOOOLSKA, wygramy za 3 pkt, nie ma innej opcji:)
Cieszę sie, że Ci się spodobał ;D
UsuńCieszy mnie to bardzo! ;D Nie dziekuję!
Oj, przeżyłam, przeżyłam! ;p Ale masz fajnie! ;p Są i trzy punkty ;D
Nie wiem jak to robisz, ale gdy zaczynam czytać każdy nowy rozdział, na moje twarzy pojawia się mega uśmiech. Co do snu... Też miałam dziś siatkarski sen :D Aaa emocje jeszcze długo pozostaną. Liczę na to że w jutrzejszym spotkaniu zdobędziemy trzy punkty :D Jestem ciekawa reakcji Zibiego i Piotrka :D Do jutra ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;D
Usuń:) Zdobyliśmy 3 punkty! ;D
Świetny rozdział! A babcia Róża wymiata! :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie: (dostałaś Libster Awards)
http://szczesliwytraf.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńWiem, wiem, ale jakoś nie mam na razie czasu na te zabawę ;p
hahahah rozwalił mnie moment z pierogami :D
OdpowiedzUsuńale rdz świetny :D :**
sen z resztą też :)
cieszę się, że Ci się spodobał ;D
UsuńMoje sny, haha! :)
Cześć,
OdpowiedzUsuńDziewczyno Ty jesteś rewelacyjna, a opowiadanie super.
Kurcze nawet nie chce myśleć co ja bede czytac jak Ty zakonczysz to opko.
Twój sen był genialny a najlepsze "yyy":D
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszcze ze zobaczysz orzełków na żywo:)
Bedzie jakaś relacja, z meczu, Twoim okiem?
Pozdrawiam
Monika
Cześć :)
UsuńCieszę się, że opowiadanie Ci sie podoba ;D
Na razie jeszcze nie myślę o jego zakończeniu ;p
Haha! :)
Było mega!
Trochę napisałam w dzisiejszym poście, ale gdybyś miała jakieś pytania, to wal śmiało ;p
Pozdrawiam również :)
jeszcze dobrze nie skomentowałam poprzedniego rozdziału a już jest następny :D co mnie oczywiście bardzo,bardzo cieszy :)
OdpowiedzUsuńno i ładnie się tam zaprezentuj jutro :P
:)
Usuńchyba sie ładnie zaprezentowałam :D
heeeeeeeejjjjj:P
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super, a Twój sen zajefajny, tez kiedys miałam sen z siatkarzami w roli głównej u mnie do domu zawitali:D szkoda ze to tylko wyobraznia:P
Jesli mogę zapytac, Ty w tym roku skonczyłaś gimnazjum, czy chodzisz juz do szkoły ponadgimnazjalnej?:)
Buziaki:*
heej :)
UsuńCieszę się, że Ci sie spodobał ;D Hehe, mnie to sie jeszcze kiedyś śniło, że ja razem z całą reprezentacją skakałam ze spadochronem ;p
W tym roku skończyłam gimnazjum, wreszcie! ;D
Buziaki ;*
Kurde, kuede, kurde!
OdpowiedzUsuńNa temat rozdziału mogę napisać tylko, że jest oczywiście bardzo fajny i dość długi...
Jaaaki mega sen!!
A teraz smutna (teagiczna więc dla mnie) informacja - przez ten tydzień (od jutra rana) zostaje odcięta od jakiegokolwiek internetu :/
Cieszę się, że Ci się podoba ;D
UsuńMoje sny - haha! ;D
Jak wrócisz to się odezwij ;) Mam nadzieję, że dobrze spędzisz ten czas :)
Początkowo nie załapałam, że to sen. No tak, debilizm wsteczny Zakręconej, jak to mówi moja była babka od niemieckiego. No może nie dodaje tego, że Zakręconej, ale debilizm wsteczny to jej tekst ;) Też czasem mam takie sny, ale w rzeczywistości to chyba bym się pod ziemię zapadła, gdyby ktoś odkrył, że ja, zwykła, lekko popieprzona Kielczanka pisze o szczypiornistach. Chociaż wiele razy już sobie wyśniłam rozmowę z nimi na ten temat. No mniejsza o to, bo pierdolę jakieś farmazony w tym momencie :D
OdpowiedzUsuńGrzesiek i Emilka jedzą pierogi, a ja gadam o sobie xd Hmm... wiesz jakiego smaka mi narobiłaś? A moja babcia całkiem niedawno robiła pierogi, a jem tylko te, które wychodzą z jej garczka :D
Reakcja Krzyśka jak najbardziej na miejscu. Ciekawa jestem co pocznie Cichy, który jak mniemam cichy nie będzie, kiedy się dowie. No i nasz Zbysiu - przecież jego Serniczek związał się z jego przyjacielem :D Oj, jest na co czekać ;p
Ile ja bym dała, żeby znaleźć się na hali, pośród tych kibiców, na meczu siatkówki - reprezentacji. Ach, idę się chyba pochlastać xd
Ale mam nadzieję, że moje marzenie kiedyś się spełni, od dzisiaj chyba odkładam kasę (a i tak zaraz idę na zakupy, więc moje plany diabli już wzięli xd).
Chyba się za bardzo rozpisałam.
Pisałam tak naprawdę o niczym, wybacz, ale to przez te emocje i pierogi! ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
Debilizm wsteczny? HAHAHA! ;D dobre ;p No ja też, ale ten sen był taki fajny, haha! ;D
UsuńHehe ;p Przepraszam, ale co za problem? Złóż gdzieś zamówienie i pierogi masz, haha ;D
:)
Było naprawdę mega super! ;D
Hahaha! ;D
Oj tam ;p
buźki ;*
Przybyłam ,zobaczyłam i zachwyciłam się :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ,ale pod poprzednim użyłam już tyle superlatyw ,że już nie będę ich tu pisać ,bo nie chcę się powtarzać ;)
W każdej rodzinie jest taka Malwina. Babcia Róża to super babka! :D taka ludzka ;) moja babcia jest zbyt stara na takie pierdoły jak gotowanie ,ale pamiętam jak kiedyś też we mnie wmuszała ;D Biedny Grześ się pewnie zestresował przed takim przedstawieniem rodzinie :D
Jejuuu... Ten Igła to chyba nigdy nie dorośnie :D
No to bardzo fajny sen! :D Chrześnice i chrześniacy są po to ,żeby budzić ,uwierz :D
Życzę zdarcia gardła i niezapomnianych emocji :)
Nasi muszą wygrać i koniec ,wiec dopinguj ich ile wlezie :D To najlepsza motywacja ;)
Dobra to tyle moich farmazonów :) mam nadzieję ,że zrozumiesz ogólny sens całego komentarza- kocham Twoje opowiadanie i zazdroszczę Ci jutrzejszego meczu ;)
Do następnego ;*
Cieszy mnie to bardzo ;D
UsuńHehe ;p
:)
Kurde, tylko dlaczego w takim momencie? ;p
O dziękuję! Spełniło sie wszystko ;p
Zrozumiałam, zrozumiałam ;p Cieszę sie, że Ci sie podoba, a ja życzę Tobie, abyś się też niedługo na jakiś wybrała ;D
Do następnego ;*
he he, bardzo fajny sen. :P
OdpowiedzUsuńale tak sobie pomyśl, ile jest opowiadań o siatkarzach zwłaszcza takich miłosnych albo różnych komentarzy na rozmaitych forach i portalach internetowych o, nie oszukujmy się, nierealnych i niespełnionych marzeniach różnych hotek o spotkaniu, albo ciul wie o czym jeszcze, gdzie główną rolę odgrywają siatkarze, ale i też inni sportowcy? czasami myślę sobie co muszą czuć żony, dziewczyny i narzeczone naszych siatkarzy, gdy , nie daj Boże, znajdą podobną stronę i przeczytają taki albo inny wpis na temat swojego ukochanego? :( to jest istna masakra. :/ nawet nie potrafię sobie tego do końca wyobrazić. ;/
co do meczu. jejku dwie rzeczy są, które mnie zirytowały. Po pierwsze - sędziowie. chyba nie muszę rozwijać tego tematu. a po drugie - jak to jest, gdy prawdziwi kibice kilka miesięcy przed meczem rezerwują bilety, a taki na przykład piłkarz, jeśli mnie pamięć nie myli to niejaki Piszczek, dzwonią gdzieś, dzień przed spotkaniem i mają bilet pewnie jeszcze w najlepszym miejscu? gdzie tu jest sprawiedliwość?
ale może napiszę coś odnośnie postu?
no więc, sorry nie mogłam sie powstrzymać, :P; Emilka bardzo dobrze zrobiła, że Grześka przywiozła ze sobą do domu. i jemu i jej wyszło to tylko na dobre. to dobrze, że rodzina go tak szybko zaakceptowała, ale to jedzenie świąteczne, jejku, aż mi się przypomniały ostatnie święta. :D
ale ta babcia Emi jest po prostu tak podobna do mojej, tylko że ja jestem mega uparta i mogę się nawet pół godziny wykłócać, że nie jestem głodna. :P
a właśnie czy siatkarze mogą tak bez przeszkód jeść tyle ciasta i innym ciężkich potraw? w końcu jako sportowcy muszą chyba przestrzegać jakiejś diety, nie?
Nazwałaś mnie w tym momencie hotką? Sorry, ale tak sie w tym momencie poczułam. I właśnie, to jest SEN. Czy ja Wam kazałam pędzić na profile tej czwórki, która występuje w opowiadaniu i wysyłać linki? Nie. Przecież ja dobrze o tym wiem. I nie zapominaj, że to jest po prostu fikcja literacka. Ja nie znam ani Grześka, ani Igły, ani nikogo z tego otoczenia, więc to jak się zachowują w poszczególnych sytuacjach to jest i tylko i wyłącznie moja wyobraźnia.
UsuńNie ma sprawiedliwości na tym świecie, tyle.
:)
święta, a poza tym przecież to jest jedna wielka fikcja ;)
źle zrozumiałaś. tak tylko napomknęłam a propo snu.
Usuńnie wszystko trzeba brać dosłownie i do siebie.
a poza tym to miało być do ogółu... ;/
nie no, ja tak to odebrałam.
Usuńmoja wada.
aa, tylko wiesz napisałaś, to tak, jakby to było skierowane centralnie w moją osobę ;)
blondynką jestem i takie błędy popełniam,
Usuńnie trzeba brać takich rzeczy do siebie.
a po za tym nie znam cię osobiście i wypowiedzieć się w tej kwestii nie mogę
;)
Usuńjuż napisałam, że taka moja wada, każdy je ma ;p
nomalnie sielanka ;D takie święta wraz z Grzesiem ^^ i te teksty babci Róży.. ;D BABCIA RÓŻA jest the best !! to teraz tylko zostaje nam rozmyślenie nad tym w jakich okolicznościach dowiedzą się Pit i Zibi o Em i Kosie ;D
OdpowiedzUsuńTeż miałam kilka takich siatkarskich snów ;D
emocje jeszcze nie opadły ;D w końcu spodek odleciał wczoraj ;D Oby jutro naszym orzełkom poszło jeszcze lepiej i mogli by zapisać na swoje konto 3 punkty ;D
Pozdrawiam qwertyczka ;D
:) Haha! ;D
UsuńJa mam jeszcze w kolekcji sen, jak to skakałam ze spadochronem z całą reprezentacją siatkarzy ;p
odleciał, odleciał ;D Poszło i wywalczyliśmy 3 punkty ;D
Pozdrawiam również ;p
Babcia miażdży system . xD
OdpowiedzUsuńŚ.
Haha ;D
UsuńNie opadły, zasnąć tyło trudno.. ^^ ale co tam, ważne że wygrali i jutro walczymy znowu. ale ci zazdroszczę też bym poszła na mecz, no ale trudno, może na ME coś się uda załatwić^^
OdpowiedzUsuńco do rozdziału, cieszę się bardzo że rodzina Emi tak fajnie zareagowała na Grzesia, no ale co się dziwić on to sama słodycz xD heheh teraz czekamy na reakcje Soviaków..
btw. Babcia Róża rządzi! ;D
Buziaki, Adaam;>
:) wywalczyliśmy 3 punkty! ;D życzę Ci tego! ;p
Usuń;)
Buziaki.
Babcia mnie rozwaliła :D Ja też chcę na mecz ;p Wszystko super świetnie, sen też świetny ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia ;*
:)
UsuńPozdrawiam również ;*
Babcia Róża <3
OdpowiedzUsuńCały rozdział <3
Jutrzejszy mecz <3
Wszystko ACH! <3
Pozdrawiam :D
;D
UsuńPozdrawiam również ;D
Babcia rozwala nic więcej. hahahha :D zapraszam do mnie: http://siatkowkaamoimzyciem.blogspot.com/ pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń;D
UsuńBabcia jest kochana. Tylko ich rozpycha :D Grzesiu i Em to tacy są kochani. Widzę ze nadrabiasz rozdziały zanim wyjadę... Ale jest sukces będę czytać bo mi będą na fb wysyłać nowe rozdziały! Emocje nie opadły i nie opadną przez długi, długi czas! Do jutra (oczywiście po wygranym meczu) /Malina
OdpowiedzUsuń;)
UsuńZapraszam dzisiaj ;p
tak sprobuj wytłumaczyc babci, ze nie jestes głodna;p ojfajny sen miałas, zycze Ci zeby Grzes sie odwrocil w twoja strone(nie tak jak w moim przypadku) i zlozyl swoj autograf a nawet zdj sb zrobcie!ja zasnelam dopiero po 4 i obudzilam sie o 8.30- z tych spodkowych emocji spac nie moglam. Cos mi sie z tym autografem pomylilo ;p nie shmit tylko caldwella;poj marzenia sie spelniaja ;p i jestem pełna podziwu, bo nie zauwazyłam nikogo piszczacego w Spodku. dzis mam taki zaciesz i jeszcze rozdzial. Me gusta ;) czekam na reakcje Zbysia( nie wiem ktoredy ale mi wczoraj zwial) i Pita./pozdrawiam bobru
OdpowiedzUsuńdokładnie ;p Popatrzył sie tylko na mnie i sobie poszedł ;/
Usuń;) Ja mam Lotmana i Holta i zdjecie z trenerem USA ;p Ja piszczącego już po meczu i te okrzyki "Bartek, Bartek!" Biedny Kuraś.
pozdrawiam również :)
kurna, zjadłabym pierogaa ;D smaku mi narobiłaś :D
OdpowiedzUsuńhehe ;p
Usuńaa wkońcu razem jak ja sie ciesze. u i rodzinka juz go poznała super:D zajebisty sen :D szkoda ze cie obudzono hehe tak sie ciesze ze wczoraj wygraliśmy aaaa i jutro też wygramy POLSKA DO BOJU TRZYMAM KCIUKI buziaki Kinga :**
OdpowiedzUsuńi oby w jutrzejszym meczy było więcej Bartmana <3 :D Kinga
Usuń;) no, ciekawa jestem, co by było dalej ;p WYGRALIŚMY! ;D
UsuńTak, tak, tak, tak ! W końcu są razem ! Kocham tego bloga normalnie ! Czekam na następny z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze Ci sie podoba ;D
UsuńRozdział strasznie mi się podoba. Jak to czytam to, aż papa mi się cieszy do monitora. ^_^
OdpowiedzUsuńAhhh... Te nasze babcie. Nigdy nie przetłumaczysz, że nie chcesz więcej, a one jak zwykle swoje i musi wcisnąć jakieś jedzenie... ;p
Rozwalił mnie Igła. On czasem zachowuje się jak dziecko. Szczerze mówiąc to on jest takim dużym dzieckiem. ;D
Ale masz kochaną tą chrześnice, że musiała cię obudzić, gdy jeszcze miałaś taki sen. Ja chyba ukatrupiłabym ją. ^_^ Czasem też miewam takie dziwne sny. Raz mi się śniło, że byłam siostrą Winiara... Nie pytaj skąd mi się to wzięło... :D
WYGRALIŚMY, KURWA! (przepraszam za słownictwo, ale nie mogłam się powstrzymać) Co ja wyprawiałam przed tym telewizorem... Nawet rodzice mnie słyszeli jak byli u góry, u siebie w sypialni. ;3
http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/2013/07/rozdzia-29.html
Pozdrawiam ciepło. :*
Patricia
Cieszy mnie to ;D
Usuń:)
Jej sie nie da, za słodka jest i za bardzo ją kocham ;D Ale ciekawa jestem, co by było dalej ;p Haha ;p
WYGRALIŚMY! oj tam, słownictwo ;p
Pozdrawiam również ;*
Co jak co, ale sen miałaś boski :D
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania - ta sielanka jest boska, a przy pierogach śmiałam się jak głupia :D
Czekam na jutro!
Papa :*
Tylko szkoda, ze zostałam obudzona w takim momencie ;p
UsuńHehe ;p
Papa ;*
Super ,że są razem :D.
OdpowiedzUsuńAh te babcie, zawsze władują więcej :D.
Sen rewelacja, szczerze ja jeszcze nigdy nie śniłam o jakimś siatkarzu :D
Maja.
;)
UsuńTylko szkoda, ze tak zakończony. Może niedługo Ci sie przyśni? ;p
sen niesamowity, jestem pewna że gdyby stał się rzeczywistością, nie miałabyś nic przeciwko XD
OdpowiedzUsuńno wszystko pięknie. tylko ta Malwina mi siedzi w pamięci. czy to był tylko jedyny epizod, w którym się pojawiła, czy namiesza tutaj? jestem ciekawa i to jak cholera.
kurde, wszyscy jadą na mecze, a tylko ja siedzę w domu, czasami nawet nie mogąc obejrzeć meczu przez dziwne okoliczności (był już brak prądu, byli nieoczekiwani goście, mam nadzieję, że jutro nic takiego się nie wydarzy).
pewnie zapadłabym się pod ziemie ;p
Usuńto sie jeszcze okaże ;p
życzę Ci, abyś następne mecze oglądała normalnie, bez żadnych komplikacji, a nawet i niedługo obejrzała z trybun ;D
Ja tu jeszcze żyją poprzednim rozdziałem, a tu już następny i to jeszcze lepszy niż wczorajszy :)
OdpowiedzUsuńWszystkie babcie to swoje wnuki chcą upaść. Ja to wiem po swojej mamie, że jak babcią została to rozpieszcza moich siostrzeńców :) Ja pamiętam jak moja mnie rozpieszczała i są to najlepsze wspomnienia. Teraz to ja ją rozpieszczać muszę...
Wszystko tutaj mnie oczarowuje z każdym rozdziałem coraz bardziej i bardziej i wciąż nie mogę się nadziwić, jak to robisz, że tak właśnie się dzieje :) Uwielbiam Em i Grzesia, Uwielbiam całą tą świąteczną atmosferę i uwielbiam ciebie :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
hehe ;)
Usuń:) Ale to chyba też fajne? ;p
Ja nie wiem, za co jest tyle komentarzy i to takich pozytywnych, naprawdę. Uwierz, gdybyś mnie poznała, to byś nie uwielbiała ;p
Pozdrawiam również ;*
bardzo się cieszę że dziś dodałaś :) codziennie sprawdzam po kilka razy czy coś nowego się nie pojawiło ;) rano przeczytałam rozdział który dodałaś wczoraj a teraz już kolejny :) mam nadzieję że historia Emilki się jeszcze nie kończy i będzie się jeszcze dużo działo :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :) mam nadzieję że szybko się pojawi :)
Pozdrawiam Natala :)
kolejna osoba, która tu taki licznik nabija, hehe ;p
Usuńtrochę jeszcze potrwa ;p
dzisiaj dodałam ;p
pozdrawiam również :)
Mam taką cichą nadzieję, że to opowiadanie będzie jeszcze długo, długo "żyło" bo z każdym rozdziałem wkręcam się jeszcze bardziej. Co do rozdziału to jak to podczas świąt bywa jak się jedna osoba czegoś dowie to zaraz wszyscy będą wiedzieć. W sumie reakcja Krzyśka była do przewidzenia. Ale Em zazdrosna o babcie Różę i ta akcja z pierożkami :D czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńtrochę się jeszcze ze mną pomęczycie ;)
Usuń:) zapraszam na dzisiejszy ;)
Genialne. ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ; D
Cieszę się, ze Ci sie spodobał ;D
UsuńPozdrawiam również ;)
Och te Babcie... ;) Zawsze wiedzą czego nam najbardziej potrzeba;D Krzysiek jaki uradowany:D Także czekamy na kolejny rozdział:D
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym być na tym meczu;) Ale cóż, jutro mam większą rodzinną imprezkę, więc nudzić się nie będę;D Uuu... jaki sen:D Może kolejna część przyśni Ci się dzisiaj? ;)
Pozdrawiam;*
;)
UsuńNo, nie przyśniła sie, ale miejmy nadzieję, ze jeszcze kiedyś ;p
Pozdrawiam również ;*
Kocham, kochamm, kocham Cię za tą ich miłość <3
OdpowiedzUsuńBabcia najlepsza! Dlatego właśnie rzadko odwiedzam babcie, no ale są jakie są, i tak je kochamy ;)
Tak wg to wiesz że pisałam do Ciebie list? w sumie to napisałam, ale go zapomniałam wysłac, a to było troszkę dawno już, więc jak będę miała chwilę wolnego to postaram się Ci coś napisać nowego ;)
Też chcę taki sen! Co brałaś przed snem? xd
Klaudia
Haha! ;D
Usuń:) czekam na niego ;p
upijałam sie grą Orzełków ;p
Babcia Róża przebija wszystko. "-Pięć! - No to 11!" :D.
OdpowiedzUsuńCo brałaś przed snem? Cudowny. ^6
:D
Usuńupijałam sie grą Orzełków ;p cieszę się, że Ci się spodobał ;D
Swietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńSen powalajacy :D
cieszę się, że Ci się spodobał ;D
Usuńtylko szkoda, że przerwany w takim momencie ;p
hehe nadal nie mogę uwierzyć, że są razem ;D myślę, że za chwilę napiszesz,że Em się obudzi i okaże się że przespała wigilię xdd hehe :D pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńnie wiem jak, ale mogę Cię uszczypnąć ;p hahaha! ;D pozdrawiam również ;)
UsuńJestem pod wrażeniem Twojego bloga, dlatego też nominowałam Cię do Liebster Awards.
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/liebster-awards.html
Cieszę się, ze Ci się podoba ;D dziękuję ;)
Usuńno i w końcu nasza para razem no i Grzesiek poznał rodzinę Em ! :D robi się bardzo rodzinnie :) a swoją drogą ciekawe o co chodzi Malwinie, pewnie Grzesio jej się podoba :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie http://serca-kolysanie.blogspot.com/ a także na drugi http://niepewne-wczoraj-dzis-jutro.blogspot.com/ :)
ściskam sassy :)
;D
Usuńfajna akcja z tymi pierogami:D
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie Twój blog, jest pisany wyjątkowo dobrze, jeśli porownać z innymi o tej siatkarskiej tematyce:) tylko jedno mnie mierzi, mianowicie ze grzesiek jest tutaj troszeczke malo charyzmatyczny, opiekunczy itd, ale czasem zrob z niego mezczyzne, niech on tez czasem dowali ciętym zartem, niech się czasem z Em nie zgodzi, niech bedzie troche twardzielem;)
dodatkowo: za duzo opisow, za mało dialogów (np rozdzial o wigilii: napisane ze długo dzielili sie opłatkiem ale nie rozpisalas sie jakie zyczenia sobie skladali - tutaj dialogi bylyby swietnym wyjsciem, w mojej opinii bardzo interesujacym).
to jest, mam nadzieje, konstruktywna krytyka, nie chce Ci dowalic w stylu 'twoj blog jest glupi'. TWÓJ BLOG JEST ZAJEBISTY, tylko te dwie rzeczy mnie 'swędzą'. Pozdrawiam;)
cieszy mnie to ;D zobaczymy, co da sie zrobić ;p
Usuńhahaha, Dziewczyno rozwaliłaś mnie, wiesz? ;p kiedyś jedna Dziewczyna pisała, ze mam za dużo dialogów, a za mało opisów, a teraz na odwrót ;p hehe, kiedy ja sie w końcu wpasuję? ;p
Konstruktywna, konstruktywna i dziękuję Ci za nią, bo w końcu jakaś sie pojawiła ;p Cieszę się, ze i tak Ci sie podoba ;D pozdrawiam również ;)
Ahahahahahahha WIEDZIAŁAM!!! rozdział super, mam nadzieję że nie zakończysz tak szybko tego bloga, musisz jeszcze o Zbyszku i Kamili napisać;D zgadzam się troszkę z komentarzem u góry, niech Grześ się wykaże:D
OdpowiedzUsuńTwój sen mega
Mi też się śnili kiedyś siatkarze, zajebiste uczucie:P
Buziollee:** Emi.
cieszę sie, że Ci się spodobał ;D jeszcze trochę się będziecie ze mną męczyć ;p zobaczymy, co da sie zrobić ;p
UsuńTylko szkoda, ze przerwany w takim momencie ;D
A jak! ;D
Buziole ;*