Około
ósmej rano podjechałam pod dom Ignaczaków.
Krzysiek był moim przyjacielem odkąd tylko sięgam pamięcią. Właściwie traktowałam go jak brata, a on mnie jak siostrę. Podobnie było w relacji mojego rodzonego brata z nim. Byli w tym samym wieku, czyli starsi ode mnie o osiem lat, ale mimo różnicy wieku dogadywaliśmy się świetnie.
Krzysiek był moim przyjacielem odkąd tylko sięgam pamięcią. Właściwie traktowałam go jak brata, a on mnie jak siostrę. Podobnie było w relacji mojego rodzonego brata z nim. Byli w tym samym wieku, czyli starsi ode mnie o osiem lat, ale mimo różnicy wieku dogadywaliśmy się świetnie.
Zgasiłam
silnik i spojrzałam w lusterko. Blond włosy całkowicie rozburzone,
każdy w inną stronę, mocno podkrążone ciemnoniebieskie oczy, a
do tego strasznie blada twarz.
Jezu,
wyglądam jak jakiś trup!
Przetarłam
oczy i spróbowałam wygładzić włosy, ale niebyt mi to wyszło, a
jak zwykle nie miałam przy sobie żadnej spinki ani gumki do włosów.
Dobra,
może dzieciaki się mnie nie wystraszą.
Wyłączyłam radio i wysiadłam z auta o mały włos nie zaliczając gleby. I to na równej powierzchni!
Wyłączyłam radio i wysiadłam z auta o mały włos nie zaliczając gleby. I to na równej powierzchni!
Moje
nogi aż wołały o odpoczynek. Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam
z niego tylko kosmetyczkę z lekami. Bez problemu zażyłam dwie
całkiem spore tabletki i byłam gotowa, aby przywitać się z moim
kochanym przyjacielem oraz jego rodziną. No, prawie. Musiałam
zawiązać jeszcze sznurówkę czarnego adidasa; nie chciałam się
zabić.
Kiedy kokardka była już gotowa, zamknęłam samochód na klucz i podeszłam do czarnej furtki. Nacisnęłam dzwonek i czekałam, aż ktoś mi otworzy. W międzyczasie rozejrzałam się dookoła. Zbytnio to nie zmieniło się nic, odkąd byłam tu ostatnio, czytaj: dwa lata temu. Wiem, szmat czasu, ale byłam tak pochłonięta pracą i NIM, że nie miałam czasu już kompletnie na nic. Do Krzyśka dzwoniłam regularnie, a on od czasu do czasu odwiedzał mnie w Gdańsku. Trzy razy nawet widziałam się z nim na meczach. Wtedy nie rozmawialiśmy zbyt długo; w końcu praca siatkarza to też rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć z kibicami.
Kiedy kokardka była już gotowa, zamknęłam samochód na klucz i podeszłam do czarnej furtki. Nacisnęłam dzwonek i czekałam, aż ktoś mi otworzy. W międzyczasie rozejrzałam się dookoła. Zbytnio to nie zmieniło się nic, odkąd byłam tu ostatnio, czytaj: dwa lata temu. Wiem, szmat czasu, ale byłam tak pochłonięta pracą i NIM, że nie miałam czasu już kompletnie na nic. Do Krzyśka dzwoniłam regularnie, a on od czasu do czasu odwiedzał mnie w Gdańsku. Trzy razy nawet widziałam się z nim na meczach. Wtedy nie rozmawialiśmy zbyt długo; w końcu praca siatkarza to też rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć z kibicami.
Usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili pojawiła się w nich głowa
Krzyśka.
-
Em! - wybiegł w czerwonym szlafroku, a ja zaczęłam się z niego
śmiać. - Wreszcie jesteś! - otworzył
bramkę i mocno mnie przytulił.
Tak tego właśnie było mi trzeba. Mocnego uścisku ważnej dla mnie osoby. Przylgnęłam do klatki piersiowej libero. Tak, mimo tego że Igła jak na siatkarza był niski, tak dla moich stu sześćdziesięciu pięciu centymetrach był za wysoki.
Tak tego właśnie było mi trzeba. Mocnego uścisku ważnej dla mnie osoby. Przylgnęłam do klatki piersiowej libero. Tak, mimo tego że Igła jak na siatkarza był niski, tak dla moich stu sześćdziesięciu pięciu centymetrach był za wysoki.
-
Jezu jak ty wyglądasz – jęknął, kiedy wypuścił mnie z objęć
i przyjrzał się mi.
-
No dzięki! Wiesz jak pocieszyć człowieka – popatrzyłam na niego
wzrokiem zbitego psa.
-
Dobra, dobra, chodź – objął mnie opiekuńczo ramieniem i
ruszyliśmy w stronę domu. - Brałaś leki?
Opiekuńczy
jak zwykle.
-
Brałam – uśmiechnęłam się leciutko. - Zawsze je biorę, nigdy
nie zapominam.
Co
jak co, ale pamięć to miałam najlepszą na świecie.
- A co się stało, że nie przyjechałaś z Jurkiem? - zapytał, a mnie mina zrzedła od razu.
- A co się stało, że nie przyjechałaś z Jurkiem? - zapytał, a mnie mina zrzedła od razu.
-
Nie jestem już z nim – odpowiedziałam, a Krzysiek aż się
zatrzymał.
-
Jak to nie jesteś? - popatrzył mi prosto w oczy.
-
No nie jestem – wzruszyłam ramionami. - Opowiem ci później,
okej? Nie mam teraz na to siły, muszę
się wyspać...
-
Yhm...
Weszłam
do domu, a w przedpokoju miałam już na szyi Dominikę. Zaśmiałam
się i mocno ją przytuliłam. Sekundę później poczułam, jak ktoś
przytula się do mojego tułowia. Sebastian! Objęłam go wolną ręką
i mocno przytuliłam.
Poczułam
się jakbym wracała do domu, prawdziwego domu, w którym wszyscy
mnie kochają i pragną mojego
szczęścia.
- Wreszcie do nas przyjechałaś! - ucieszył się młody Ignaczak.
- Wreszcie do nas przyjechałaś! - ucieszył się młody Ignaczak.
-
Tak, trochę mnie nie było – uśmiechnęłam się.
-
Emilka! - usłyszałam głos Iwony, a po chwili i ona się do mnie
przytulała.
Witamy
w rodzinie Ignaczaków, gdzie każdy jest lekko szurnięty! W
pozytywnym sensie, ma się rozumieć!
-
Mam nadzieję, że na trochę zostaniesz – powiedział Krzysiek.
-
Właściwie to mam do was sprawę... - westchnęłam. - Wyprowadziłam
się ze starego mieszkania, a nie mam gdzie miesz...
-
Pewnie! - przerwała mi szybko Iwona.
-
Mamy jeden pokój wolny – dołączył jej mąż z uśmiechem na
ustach.
Wiedziałam,
że na nich zawsze mogę liczyć. Nigdy nie odmówili mi pomocy.
Takich przyjaciół to ze świecą szukać. Właśnie wtedy
dostrzegam, jaką wielką szczęściarą byłam.
-
Dzięki wam wielkie serdeczne – ucieszyłam się.
-
Czyli zostajesz? - spytała Dominika bawiąc się jednym z moich
blond kosmyków. Kiwnęłam głową. - Super! Zaraz pokażę ci moją
kolekcję lalek!
Dziewczynka
zeskoczyła z moich rąk i pędem pognała na górę, a za nią jej
brat krzycząc do mnie, że pokaże mi swoje nowe gry.
-
Napijesz się czegoś? - zapytała pani Ignaczak.
-
Nie, dzięki – podrapałam się w tył głowy. - W zasadzie, to
marzę tylko o tym, aby położyć się spać.
-
Jasne – uśmiechnęła się Iwona. - Usiądź sobie, a ja zaraz
wracam.
Cmoknęła
męża w policzek, a ja posłusznie zajęłam miejsce przy stole.
Wielki, jasny salon połączony razem w dużą kuchnią prezentował się nieziemsko. Pod ścianą stał wielgaśny regał, na którym poustawiane były książki, płyty DVD i płyty CD. Na innych półkach stały jakieś nagrody Krzyśka, a było tego trochę. Kominek z białego marmuru, na którym stały jakieś figurki, aż prosił się, aby usiąść przy nim i poczytać jakąś książkę. Dalej drzwi na wielki taras, obok telewizor wiszący na ścianie w kolorze kremowym, a pod nim masa jakiegoś sprzętu, którego nawet nazwać nie potrafiłam. Nie no, rozpoznawałam tam tylko odtwarzać DVD, ale reszta to dla mnie, tak zwana „czarna magia”. Nie interesowałam się zbytnio jakimiś nowinkami komputerowymi, jakimiś x-box'ami; nie było mi to potrzebne do funkcjonowania, więc nawet nie zaczynałam się tym interesować. Pod telewizorem ciągnęła się długa półka, prawie przez całą ścianę, na której było mnóstwo rzeczy. Ramki ze zdjęciami, na jednym zauważyłam nawet siebie i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Później laurki wykonane przez małą Ignaczak, jeden puchar, figurka najlepszych rodziców na świecie, kilka książek, jakieś gazety, a na końcu bukiet herbacianych róż i urodzinowa torebka.
Ej, chyba nie przegapiłam żadnej ważnej okazji, nie? Krzysiu urodziny w maju, podobnie jak Iwona. Dzieciaki też nie, ich urodziny dopiero we wrześniu... Seba siedemnastego, a Dominika czternastego... Leć dalej, po waszych wspólnych znajomych... Dzisiaj jest dwudziesty drugi sierpień... Kto obchodzi urodziny...? O kurde! Przecież dzisiaj święto Rucka!
Tak, tego siatkarza też znałam. Znałam większość tych „starszych” zawodników. Kiedy mieszkałam jeszcze blisko Krzyśka, to chodziłam razem z nim na mecze, które aktualnie odbywały się w Polsce i dzięki temu poznałam chociażby Michała Winiarskiego, czy Łukasza Kadziewicza.
Wielki, jasny salon połączony razem w dużą kuchnią prezentował się nieziemsko. Pod ścianą stał wielgaśny regał, na którym poustawiane były książki, płyty DVD i płyty CD. Na innych półkach stały jakieś nagrody Krzyśka, a było tego trochę. Kominek z białego marmuru, na którym stały jakieś figurki, aż prosił się, aby usiąść przy nim i poczytać jakąś książkę. Dalej drzwi na wielki taras, obok telewizor wiszący na ścianie w kolorze kremowym, a pod nim masa jakiegoś sprzętu, którego nawet nazwać nie potrafiłam. Nie no, rozpoznawałam tam tylko odtwarzać DVD, ale reszta to dla mnie, tak zwana „czarna magia”. Nie interesowałam się zbytnio jakimiś nowinkami komputerowymi, jakimiś x-box'ami; nie było mi to potrzebne do funkcjonowania, więc nawet nie zaczynałam się tym interesować. Pod telewizorem ciągnęła się długa półka, prawie przez całą ścianę, na której było mnóstwo rzeczy. Ramki ze zdjęciami, na jednym zauważyłam nawet siebie i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Później laurki wykonane przez małą Ignaczak, jeden puchar, figurka najlepszych rodziców na świecie, kilka książek, jakieś gazety, a na końcu bukiet herbacianych róż i urodzinowa torebka.
Ej, chyba nie przegapiłam żadnej ważnej okazji, nie? Krzysiu urodziny w maju, podobnie jak Iwona. Dzieciaki też nie, ich urodziny dopiero we wrześniu... Seba siedemnastego, a Dominika czternastego... Leć dalej, po waszych wspólnych znajomych... Dzisiaj jest dwudziesty drugi sierpień... Kto obchodzi urodziny...? O kurde! Przecież dzisiaj święto Rucka!
Tak, tego siatkarza też znałam. Znałam większość tych „starszych” zawodników. Kiedy mieszkałam jeszcze blisko Krzyśka, to chodziłam razem z nim na mecze, które aktualnie odbywały się w Polsce i dzięki temu poznałam chociażby Michała Winiarskiego, czy Łukasza Kadziewicza.
-
Jedziecie dzisiaj do Kędzierzyna? - zapytałam i wskazałam głową
bukiet i torebkę.
-
Tak – odpowiedział z kuchni nalewając do szklanek soku
jabłkowego, który uwielbiałam jak mało kto. - Jeśli chcesz
możesz się zabrać – uśmiechnął się szeroko. - Rucek się
ucieszy, kiedy zobaczy starą znajomą.
-
Ej, tylko nie starą – pogroziłam mu palcem, a on zaśmiał się i
wręczył mi szklankę.
-
Niech ci będzie. Wyjeżdżamy jakoś przed drugą, więc zdążysz
się wyspać – powiedział popijając sok.
- Nie chcę się wpraszać... - zaczęłam.
- Nie chcę się wpraszać... - zaczęłam.
-
Daj spokój! - odparł głośno. - Wiesz, że Michał cię lubi i na
pewno się ucieszy – odpowiedział pewnie i stanowczo. - Zresztą
musisz zobaczyć małego Filipa, no i Rafała też – wyszczerzył
się.
-
Nie mam prezentu – zauważyłam.
-
Prezent to nie problem – wzruszył ramionami. - Sama ty możesz być
prezentem. Owiniemy cie jakąś wstążką i będzie git –
uśmiechnął się szeroko i pokazał kciuk w górę.
-
Gotowe – ze schodów zeszła Iwona i usiadła z nami przy stole. -
Zostawiłam ci też ręczniki – uśmiechnęła
się.
- Dzięki – również się uśmiechnęłam.
- Dzięki – również się uśmiechnęłam.
-
Em jedzie z nami do Kędzierzyna – poinformował żonę libero.
-
Świetnie – ucieszyła się kobieta.
-
Czy ja powiedziałam, że pojadę? - popatrzyłam na zadowolonego z
siebie Krzyśka.
-
Pojedziesz, pojedziesz – odparł rozsiadając się wygodnie na
krześle. - Zostaw kluczyki, to przyniosę ci rzeczy z samochodu.
-
Dzięki – rzuciłam kluczyki na stół i wstałam. - Gdzie...?
-
Na końcu korytarza po prawej – odpowiedziała Iwona.
-
Jeszcze raz, bardzo wam dziękuję – objęłam ich ramionami.
-
Zawsze do usług – wyszczerzył się Ignaczak.
Uśmiechnęłam się szeroko i skierowałam na górę. Wchodząc po schodach, patrzyłam na wszystkie zdjęcia mijane po drodze. Fotografie przedstawiały nie tylko rodzinę Ignaczaków, ale również siatkarzy w biało-czerwonych strojach, jak i w zwyczajnych ciuchach. Było kilka z Pucharu Świata, Mistrzostw Europy i Ligi Światowej. Tak, Krzysiek zdecydowanie musiał mieć wszystko udokumentowane. Popatrzcie chociażby na „Igłą Szyte”.
Uśmiechnęłam się szeroko i skierowałam na górę. Wchodząc po schodach, patrzyłam na wszystkie zdjęcia mijane po drodze. Fotografie przedstawiały nie tylko rodzinę Ignaczaków, ale również siatkarzy w biało-czerwonych strojach, jak i w zwyczajnych ciuchach. Było kilka z Pucharu Świata, Mistrzostw Europy i Ligi Światowej. Tak, Krzysiek zdecydowanie musiał mieć wszystko udokumentowane. Popatrzcie chociażby na „Igłą Szyte”.
Dotarłam
na górę, gdzie zostałam zaatakowana przez Dominikę. Dziewczynka
rzuciła mi się na szyję, ale odciągnął ją ode mnie Sebastian
mówiąc, że jestem zmęczona i na pewno chcę położyć się spać.
Takie
małe, a jakie mądre. No dobra może nie takie małe.
Popatrzyłam
na niego z wdzięcznością i powiedziałam, że jak tylko wstanę,
to pobawię się z małą Ignaczak. Jak na dziewczynkę w wieku
trzech lat, zrozumiała natychmiastowo, a ja zaczęłam zastanawiać
się poważniej, czy aby przypadkiem Igła nie dosypuje im czegoś do
posiłków.
Weszłam
do wskazanego przez Iwonę pokoju. Kolory ścian były w kolorze jasnoniebieskim, wisiało kilka obrazków, stało biurko z krzesłem
obrotowym, było wyjście na balkon i małe okno, pod którym stało
pojedyncze łóżko. Od razu położyłam się na nim i nawet nie
wiem, kiedy Morfeusz zabrał mnie w swoje objęcia.
- Em... - usłyszałam głos Krzyśka, który dochodził z bardzo daleka.
- Em... - usłyszałam głos Krzyśka, który dochodził z bardzo daleka.
-
Yhm..?
-
Jest trzynasta, więc... - poczułam, że dotyka mojego ramienia.
-
Taa... Już wstaję – odpowiedziałam zaspana.
Obróciłam
się na plecy i przetarłam oczy. Miałam jakieś pięćdziesiąt
minut na przygotowanie się, więc zwlekłam się z łóżka.
-
Zrobię ci kawy i coś do jedzenia – powiedział libero i wyszedł
zamykając cicho drzwi.
Podrapałam
się w tył głowy i zaczęłam rozglądać się za moją walizką,
którą miał przynieść Ignaczak. Na biurku leżała torba ze
sprzętem, a walizka pod wyjściem na balkon. Odpięłam zamek i
wyciągnęłam z walizki laptopa, którego położyłam na biurku.
Zaczęłam szukać wśród wymiętych rzeczy, jakiejś sukienki, albo
czegoś co można by było założyć na urodziny.
Westchnęłam
i wyciągnęłam ciemnoniebieską sukienkę, która sięgała do
kolan. Zabrałam jeszcze ręcznik, czystą bieliznę oraz niebieski
żakiet i zeszłam na dół.
-
Iwona? - zapytałam schodząc ze schodów.
- Tak? - usłyszałam ją z kanapy, na której siedziała z Dominiką i robiła jej jakąś fryzurę.
- Tak? - usłyszałam ją z kanapy, na której siedziała z Dominiką i robiła jej jakąś fryzurę.
-
Poratowałabyś mnie żelazkiem? - stanęłam na panelach i
popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.
-
Zostaw na fotelu, zaraz wyprasuję – uśmiechnęła się do mnie
życzliwie.
-
Daj spokój, pokaż mi tylko gdzie trzymasz żelazko.
-
To ty daj spokój – odpowiedziała plącząc gumkę na włosach
córki. - Idź się wykąpać, ja wyprasuję ci to szybko i gotowe.
-
Nie chcę ci robić kłopotu... - zaczęłam.
-
To żaden kłopot – uśmiechnęła się i wzięła ode mnie
sukienkę oraz żakiet.
-
Dzięki.
-
No problem. Łazienka wiesz gdzie jest? - kiwnęłam głową i
zaczęłam wspinać się po schodach. - Jedziemy z Krzyśkiem zawieść
dzieciaki do mojej koleżanki, więc może nas nie być, kiedy
wyjdziesz z łazienki.
-
Luzik! - odkrzyknęłam, ponieważ byłam już na górze.
Szybkim
krokiem wkroczyłam do dużej łazienki. Kilka sekund później
gorąca woda przyjemnie parzyła moje ciało. Nie miałam zbyt dużo
czasu, więc kabinę prysznicową opuściłam po pięciu minutach.
Chwyciłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Dziesięć minut i
gotowe. Ułożeniem ich postanowiłam zająć się po ubraniu.
Zbiegłam
po schodach i chwyciłam sukienkę. Miałam wracać na górę, kiedy
usłyszałam dzwonek do drzwi.
No
ładnie! Dzwonek a ja w samym ręczniku!
- Idę! - krzyknęłam i podbiegłam do drzwi.
- Idę! - krzyknęłam i podbiegłam do drzwi.
Nacisnęłam
klamkę i pchnęłam drzwi. Moje oczy powiększyły się do rozmiarów
pięciozłotówki. Przede mną stał nie kto inny, jak Zbigniew
Bartman. Wielki Zbigniew Bartman, trzeba dodać, a ja w samiuteńkim
ręczniku! Jezu!
-
To dom państwa Ignaczak, prawda? - zapytał zdziwiony mierząc mnie
wzrokiem.
-
Taak – odpowiedziałam patrząc na niego.
-
Yyy... Kim pani jest? - zapytał drapiąc się po karku.
-
Emilia, koleżanka Krzyśka.
-
Zibi, co ty tam tak długo robisz? - usłyszeliśmy krzyk jakiegoś
mężczyzny, a po chwili obok
atakującego pojawił się Piotrek Nowakowski. Zdziwiony, podobnie do
kumpla, zmierzył mnie od stóp do głów.
Chciało
mi się śmiać z ich min, ale podejrzewam, że moja była nie
lepsza. No to świetnie zaczyna się mój pobyt w Rzeszowie,
nie ma co!
-
Yyy... Kim pani jest? - zadał to samo pytanie środkowy.
-
Emilia, koleżanka Krzyśka – również ta sama odpowiedź
popłynęła z moich ust. - Jego i Iwony nie ma, więc przekazać
coś? - uniosłam jedną brew do góry.
-
To gdzie są? - zapytał zdziwiony Nowakowski.
-
Pojechali odwieźć dzieci – odparłam.
- Możemy na nich poczekać? - spytał Bartman i szeroko się uśmiechnął.
- Możemy na nich poczekać? - spytał Bartman i szeroko się uśmiechnął.
-
Pewnie, zapraszam.
Zeszłam
im z drogi, a oni niepewnym krokiem weszli do środka.
Przełknęłam
ślinę i zamknęłam drzwi. Poprawiłam moje „odzienie” i
ruszyłam do salonu, gdzie przy stole stali już siatkarze.
-
Tak w ogóle to jestem Zbyszek – uśmiechnął się atakujący i
wyciągnął rękę przed siebie.
-
A ja Piotrek.
-
Emilia – uścisnęłam ich dłonie.
-
Krzysiek nie mówił, że ma takie piękne koleżanki – wyszczerzył
się ZB9 i usiadł na jednym z krzeseł nie spuszczając ze mnie
wzroku.
-
Może dlatego, że jestem blondynką – powiedziałam sarkastycznie,
a środkowy aż się uśmiechnął.
- Czy do końca życia będzie mi to wypominane? - zapytał zrezygnowany Bartman, a ja wzruszyłam ramionami.
- Czy do końca życia będzie mi to wypominane? - zapytał zrezygnowany Bartman, a ja wzruszyłam ramionami.
-
Chcecie coś do picia? - zapytałam wchodząc do kuchni.
-
Jeśli można, to poproszę wodę – odezwał się Nowakowski.
-
To ja też.
-
Się robi – odpowiedziałam i wyciągnęłam z szafki trzy
szklanki.
-
Długo się z Krzyśkiem znacie? - kontynuował zadawanie pytań
Zbigniew.
-
Od dziecka – wyciągnęłam z lodówki wodę i sok.
-
I nam cię nie przedstawił? - zdziwił się atakujący. - Coś
kręcisz.
-
Nic nie kręcę – odparłam wlewając do dwóch szklanek gazowaną
wodę. - Po prostu dawno mnie tu nie było.
Zakręciłam butelkę z wodą i wzięłam szklanki. Przeszłam kilka kroków i podałam siatkarzom ich napoje, a sama wróciłam po swój.
Zakręciłam butelkę z wodą i wzięłam szklanki. Przeszłam kilka kroków i podałam siatkarzom ich napoje, a sama wróciłam po swój.
-
Em, jesteśmy! - usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi, a po chwili w
salonie pokazał się uśmiechnięty Krzysiek. - Siema chłopaki –
uścisnął dłonie przyjaciołom. - A gdzie Grzesiek?
-
Nie jedzie, wypadła mu jakaś ważna sprawa – poinformował
środkowy.
Pewnie
chodzi im o Kosoka.
-
Krzysiu, nigdy nie mówiłeś, że masz takie ładne przyjaciółki –
Bartman kiwnął na mnie głową z wielkim uśmiechem.
Libero
spojrzał na mnie dziwnie.
-
Em, dlaczego ty masz na sobie tylko ręcznik?
-
Twoi przyjaciele zapukali do drzwi, kiedy miałam się ubierać –
odparłam i upiłam łyk soku. - Ale skoro jesteś już ty, ja mogę
spokojnie iść się szykować – odstawiłam szklankę na blat i
ruszyłam ku schodom odprowadzana spojrzeniem ZB9.
-
Ale szykować gdzie? - spytał Piotrek.
-
Em, jedzie z nami do Michała – odparł Krzysiek.
-
Zaklepuję miejsce obok w samochodzie! – powiedział głośno
atakujący.
Odwróciłam
się na pięcie i popukałam w czoło.
Szykuje
się bardzo ciekawa impreza.
No to mamy jedynkę :) Mam nadzieję, że się spodoba :D Zostawiam opinie Wam, a sama spadam zbierać się do kościoła, a potem w odwiedziny do Siostry ;)
Dzisiaj o dwudziestej zasiadamy przed telewizory lub na trybuny (jeśli ktoś ma bilet) i kibicujemy! Asseco Resovia Rzeszów czy Delecta Bydgoszcz? Dla mnie wybór jest prosty: Sovia!!! ;D
Miłej niedzieli życzę! ;*
poziomkowa.
No zaczyna się nieźle . Zbyszek jak zwykle puszcza bajerkę .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
:) Zbyszek to Zbyszek :D
UsuńNo rozkreca sie. Pierwszy rozdzial bardzo fajny. Co ile bedziesz dodawac rozdzial? :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, że następny będzie lepszy, ale ocenisz sama ;D planowałam dwa razy w tygodniu (wtorek i piątek), ale nie wiem czy czas mi na to pozwoli ;/
UsuńPozdrawiam również.
Zapowiada się całkiem , całkiem . Mam nadzieję , że nie przestaniesz pisać ;)
OdpowiedzUsuń:) Ja też mam taką nadzieję :D
Usuńtak jak prosiłaś, informuję o nowym, 10 rozdziale :)
OdpowiedzUsuńhttp://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Dziękuję ;)
UsuńNie no morda mi się cieszy, po przeczytaniu, że chyba zaraz dostane szczękościsku.
OdpowiedzUsuńZbyś jak zwykle kokietuje - taka już jego natura zdobywcy. Chciałabym zobaczyć miny tych dwóch, gdy zobaczyli Em w samym ręczniku :D Jestem ciekawa co się wydarzy na tej całej imprezie u Ruciaka! I jak to będzie z Grześkiem, czy od razy big love, czy może dobrego złego początki :3
Pozdrawiam i zapraszam na http://lonely-moths.blogspot.com/2013/03/przywilej-nienawisci.html :)
Ja jak sobie próbowałam wyobrazić ich miny, to zaczęłam się szczerzyć sama do siebie :) A to musisz poczekać :D
UsuńW wolnej chwili zajrzę, obiecuję! ;D
Czesc. Z ciekawością zabrałam się za przeczytanie prologu i rozdziału 1. Zapowiada się ciekawie. Każdemu potrzebna jest osoba, która zawsze wyciągnie do Ciebie pomocna dłoń. I Emilia ma kogoś takiego.
OdpowiedzUsuńChciałabym dostać informacje o nowym Rozdziele, oraz mam nadzieje że moge Cię dopisać do swojej listy czytelników.
Pozdrawiam/ corka-trenera
Hej ;) Każdemu bez wyjątku ;D
UsuńOczywiście, że możesz! ;) Poinformuję Cię, kiedy tylko pojawi się coś nowego ;D
Pozdrawiam.
Super. Ciekawie się zaczyna :) Czy mogłabyś inforomować mnie o nowych rozdziałach? Byłabym wdzięczna. Zapraszam też do siebie na nowy rozdział: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
:) Pewnie, nie ma najmniejszego problemu :D
UsuńW wolnej chwili zajrzę ;) Jestem przed testami gimnazjalnymi, więc mam trochę roboty ;/
Pozdrawiam :D
Rozwalił mnie Ignaczak w czerwonym szlafroku xd
OdpowiedzUsuńEmilia paraduje w ręczniku? ;o
Ciekawie o jakiego to Jurka chodzi?;> Mi na myśl oczywiście Janowicz przyszedł? Ale to tylko takie moje myślenie na głos :D
Czekam na tego Kosoka:P
Jak znajdziesz czas wpadnij do mnie :P
Pozdrawiam:)
:D
UsuńO zwykłego mężczyznę ;) Jurek nie jest związany z żadnym sportem ;) Jest eghm... biznesmenem ;p
Okey ;)
Pozdrawiam również :)
powiem Ci szczerze, że jak na razie nie zawiodłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwowanych, bo muszę być na bieżąco ! ;D
Bardzo się z tego cieszę :)
Usuń:D
Cały czas nie mogę się napatrzeć na nagłówek. Takie fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się przestać śmiać. Chciałabym zobaczyć ich miny na widok Em w samym ręczniku :)
Ciekawe, jak będzie na imprezie. :)
pozdrawiam :)
Zdjęcie, na którym ponaklejane są fotografie Siatkarzy wykonałam sama, ale to tak na marginesie ;)
UsuńJa też :D
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Pozdrawiam ;p
fajnie fajnie, ttlko mało opisów! reszta idealna
OdpowiedzUsuńNie lubię Zibiego. niech z lodówki wyskoczy jeszcze.
no. ale że w ręczniku? boże co oni musieli przeżywać! :D
POzdrawiam Wiedźma :*
Tsa... to jest właśnie mój minus ;/
UsuńJa tez go nie lubiłam, ale przekonałam się do Niego po jednym z przeczytanych opowiadań ;)
Haha! ;D
Pozdrawiam ;*
Jest świetne! Takich przyjaciół mieć to wielki skarb :) Zbyszek jak zwykle bajeruje c:
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny!
http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ 23 rozdział, zapraszam ;-)
UsuńTeż tak uważam ;)
UsuńZbyszek jak to Zbyszek ;D
Pozdrawiam również ;)
niesamowite:) mam nadzieję, że nie bedę musiała długo czekać na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńno jasne że Sovia wygra<3 musi:D
Wydaje mi się, że powinien być we wtorek, ale się zobaczy ;D
UsuńNo a jak! <3
Sovia, Sovia, Sovia, a na dodatek na żywo. *.* Przepraszam, Delecto, nie tym razem. :)
OdpowiedzUsuńO, bajerant, do którego mam zamiar dzisiaj się dopchać, o ile będzie w nastroju, już bajeruje. :D Hm, w zasadzie to mu się nie dziwię, już taki typ człowieka, bez flirtu nie ujedzie. Jednakże chciałabym widzieć jego minę, kiedy Em otworzyła w samym ręczniku. A Nowakowskiego tym bardziej. :)
Krzysiu, też mnie przygarniesz, kiedy będę w potrzebie? :P
Też tak chce! ;D No właśnie, nie tym razem! ;)
UsuńHaha, to powodzenia Ci życzę ;) Tak, Zibi się chyba nigdy nie zmieni :D A no, za te minę Pita oddałabym duużo :p
Ciekawie się zaczyna.. : )
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Pozdrawiam.
:)
UsuńRównież pozdrawiam! ;D
Coraz lepiej się zaczyna :D.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ; *
Maja.
:)
UsuńTo chyba we wtorek :)
Zapowiada się ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńMam jedną uwagę. Mój blog (http://mojezycie-mojagra.blogspot.com) to nie biuro prasowe, czy tablica informacyjna. -,-
:)
UsuńPrzepraszam ;/ ;)
super się zapowiada :D po prostu nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :D mój blog to www.mojepowariowanezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się podoba ;) poinformuję ;)
UsuńZapowiada się świetny blog :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona pierwszym rozdziałem i z niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
;) Poinformuję jeśli chcesz? :)
UsuńPozdrawiam również :D W wolnej chwili :)
No,no,no! Ale się zapowiada! Będę Cię często odwiedzać!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie! <3
Pozdrawiam!
A to serdecznie zapraszam! ;D
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Bardzo dziękuje za link do opowiadania. Podoba mi się jak piszesz i wpadnę z miłą chęcią na kolejne rozdziały. Jeżeli tylko dasz o nich znać na któryś z moich blogów w zakładce SPAM albo na gg 1368561 ;)
OdpowiedzUsuńEmilia ma świetnych przyjaciół. Zawsze może na nich liczyć. Nawet teraz kiedy się rozstała z chłopakiem i nie ma gdzie mieszkać ;) Ja na miejscu Emi przeprosiła bym na chwilę chłopaków i poszła się ubrać, a stała w samym ręczniku ;)
Pozdrawiam ;)
Nie ma za co ;) Zapraszam :) Okej :D
UsuńPrzyjaźń to jedna z najważniejszych wartości w życiu człowieka, więc staram się pokazać ją jakoś w tym opowiadaniu ;)
Pozdrawiam również ;)
Ja Cię po prostu uwielbiam! :) Krzysiu to taka dobra dusza jest! Chciałabym zobaczyć minę Zbyszka i Pita, gdy Emilia otworzyła im drzwi w samym ręczniku. Bajerant Zibi wkracza do akcji ;)
OdpowiedzUsuńHaha! ;D No ja tez chciałabym to zobaczyć ;p A jak! ;d
UsuńJak jest Igła i Zibi, zawsze muszę przeczytać bloga :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!
Hehe ;p
UsuńCieszę się, że Ci się podoba!
Witam.Zaczyna się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń