Kilka
minut później, po zjedzonym posiłku (Krzysiek powiedział, że
póki czegoś nie zjem, to nie wypuści mnie z domu)
wychodziłam razem z Iwoną na podwórko, gdzie czekali już na nas
siatkarze. Nie obyło się oczywiście bez gwizdu ZB9, kiedy tylko
mnie zobaczył.
Westchnęłam
zrezygnowana i podeszłam do Igły.
-
Mogę prowadzić? - uśmiechnęłam się słodko.
-
Ani mi się śni – odpowiedział, a ja zrobiłam słodką minkę. -
Nie, nie ma mowy – czułam jak jego głos zaczął mięknąć. Tyle
lat, a to wciąż działa! Niektóre rzeczy się nie zmieniają.
-
Proszę – zrobiłam minę kota ze Shreka.
-
Nie – odpowiedział już całkowicie miękkim głosem.
Zatrzepotałam rzęsami. - Niech będzie – zgodził się libero, a
ja aż rzuciłam mu się na szyję.
-
Dziękuję!
- Musisz mnie tego nauczyć – zaśmiała się Iwona i otworzyła drzwi samochodu.
- Musisz mnie tego nauczyć – zaśmiała się Iwona i otworzyła drzwi samochodu.
-
Nie ma sprawy – wyszczerzyłam się do niej i napotkałam zdziwione
spojrzenia reprezentantów Polski w piłce siatkowej mężczyzn. - No
co? - uniosłam brew do góry. - Wsiadać!
Zajęłam
miejsce kierowcy, miejsce pasażera Zbyszek, a z tyłu zasiedli
Ignaczakowie i Piotrek. Odpaliłam czarne audi i aż się
uśmiechnęłam. Kochałam dźwięk silnika. Dziwne, ale prawdziwe.
Włączyłam radio i wyjechałam powoli z posesji Krzyśka i Iwony.
-
Coś czuję, że będziemy jechali pięć godzin, a nie trzy –
mruknął ZB9, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-
Niepotrzebnie to mówiłeś – powiedział Krzysiek, a Zibi aż na
niego popatrzył.
Był
teren zabudowany, więc jechałam przepisowo. Czekałam tylko na to,
aż wjadę na autostradę, a potem
to już Bartman nie będzie mógł wyjść z podziwu.
Kwadrans zajęło nam wyjechanie z miasta. Chłopaki rozmawiali o samochodach, Iwona siedziała lekko znudzona. Nie lubiła rozmów o silnikach, ani innych samochodowych sprawach. Coś czułam, że zaraz utnie sobie drzemkę. Nie musiałam długo czekać. Kiedy wjeżdżaliśmy na autostradę, ta smacznie już spała na ramieniu swojego męża.
Kwadrans zajęło nam wyjechanie z miasta. Chłopaki rozmawiali o samochodach, Iwona siedziała lekko znudzona. Nie lubiła rozmów o silnikach, ani innych samochodowych sprawach. Coś czułam, że zaraz utnie sobie drzemkę. Nie musiałam długo czekać. Kiedy wjeżdżaliśmy na autostradę, ta smacznie już spała na ramieniu swojego męża.
-
No to zaczynamy jazdę, panowie – mruknęłam pod nosem i wcisnęłam
mocniej pedał gazu.
W
szybkim tempie wskazówka prędkości wskazała sto dziewięćdziesiąt
kilometrów na godzinę. ZB9 umilkł w pół zdania i spojrzał na
mnie uważnie. W lusterku zauważyłam, jak mimowolnie uśmiecha
się Cichy Pit.
- No co się tak gapisz? - zapytałam wyprzedzając srebrnego forda.
- No co się tak gapisz? - zapytałam wyprzedzając srebrnego forda.
-
Nic, nic – odpowiedział, ale i tak wzroku ze mnie nie spuścił.
Trochę
mnie to dekoncentrowało, ale wynagrodził mi to gigantyczny uśmiech
na twarzy środkowego. Zaskoczyłam Bartmana, a on widocznie był z
tego bardzo zadowolony. Nie powiem, ja też.
Zbigniewa
Bartmana zażyła zwyczajna dwudziestosześcioletnia kobieta.
Blondynka w dodatku. Osiągnęłam jakiś mały sukcesik.
Dwie
godziny później zatrzymałam się na stacji benzynowej.
Potrzebowałam wypić mrożoną kawę. Wszyscy wysiedliśmy z auta i
rozprostowaliśmy kości.
Razem
ze Zbyszkiem ruszyłam złożyć zamówienie.
-
No powiedz to – szturchnęłam go w ramie, kiedy czekaliśmy na
nasze kawy.
- Ale co? - spojrzał na mnie uważnie.
- Ale co? - spojrzał na mnie uważnie.
-
Że się tego nie spodziewałeś – wyszczerzyłam się.
Potrzebowałam,
żeby mi to powiedział. Miałabym wtedy jeszcze większą
satysfakcje.
-
Tego, że tak jeździsz? - uniósł do góry jedną brew, a ja
kiwnęłam głową. - Zbyszka Bartmana jest ciężko zaskoczyć –
odpowiedział, a ja prychnęłam.
-
Zaskoczyłam cię dzisiaj już dwa razy.
-
Chodzi ci o to, że otworzyłaś drzwi w samym ręczniku?
-
Dokładnie – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a jakaś starsza
pani dziwnie na nas popatrzyła.
-
Wiesz ile dziewczyn już widziałem w tym „stroju”? - popatrzył
na mnie z politowaniem.
-
Ale nigdy nie pomyślałbyś, że taka hm.. niespodzianka spotka cię
u Igły w domu – powiedziałam pewnie.
-
Tu muszę przyznać ci rację – odparł niechętnie.
-
Państwa kawa – usłyszałam i wzięłam kubek dla siebie i Iwony.
-
Czyli jednak cię zaskoczyłam – powiedziałam z wyższością i
skierowałam swoje kroki na parking szczerząc się jak głupia.
-
Proszę – podałam napój żonie Krzyśka.
-
Dzięki – uśmiechnęła się i wzięła łyk.
-
Stary, ale zostajesz w tyle – zaśmiał się Igła i klepnął
Bartmana w ramię.
-
Małe spięcie? - zapytała szeptem Iwona.
-
Wyższość – wyszczerzyłam się i dopiłam swoją kawę.
Godzinę później zaparkowałam w wyznaczonym przez libero miejscu, czytaj: dom Ruciaków. Wyciągnęliśmy z bagażnika prezenty dla solenizanta, umówiliśmy się z Ignaczakami, że prezent będzie też ode mnie, a później oddam im część pieniędzy, i zadzwoniliśmy dzwonkiem.
Godzinę później zaparkowałam w wyznaczonym przez libero miejscu, czytaj: dom Ruciaków. Wyciągnęliśmy z bagażnika prezenty dla solenizanta, umówiliśmy się z Ignaczakami, że prezent będzie też ode mnie, a później oddam im część pieniędzy, i zadzwoniliśmy dzwonkiem.
Po
chwili byliśmy już w przedpokoju Michała. Stałam na samym końcu
razem z Igłą. Uparł się, że „najlepsze” na koniec, więc
wyjścia nie miałam. Chłopaki złożyli siatkarzowi życzenia i
wbili się do salonu, który okupowało już kilka znanych mi twarzy.
Ale
będzie miłe spotkanie po latach.
-
Rucek! Wszystkiego najlepszego, chłopie! - Krzysiek wziął go w
ramiona nie przestając gadać. - Patrz kogo ci przywiozłem! -
wskazał na mnie, a pan domu aż wybałuszył oczy.
-
Tego się nie spodziewałeś, co? - zaśmiałam się i przytuliłam
go mocno.
-
W najskrytszych snach – również się zaśmiał.
Chwycił
moją dłoń i okręcił mnie wokół mojej osi.
-
Wyglądasz przepięknie – uśmiechnął się.
- Ty też niczego sobie. W ogóle, to sto lat! - ponownie się do niego przytuliłam. - Wiesz, braku kontuzji, sukcesów w życiu zawodowym i rodzinnym. I wszystkiego co sobie zamarzysz!
- Ty też niczego sobie. W ogóle, to sto lat! - ponownie się do niego przytuliłam. - Wiesz, braku kontuzji, sukcesów w życiu zawodowym i rodzinnym. I wszystkiego co sobie zamarzysz!
-
Dziękuję – cmoknął mnie w policzek i chwycił za rękę.
Dopiero
teraz zauważyłam, że w przedpokoju byliśmy całkiem sami.
-
Chodź muszę cię przedstawić niektórym osobom – wyszczerzył
się. - Nasze grono trochę się powiększyło.
Wkroczyliśmy
do wielkiego salonu, gdzie wrzało od rozmów. Na długim stole stało
mnóstwo smakołyków i alkoholu, a gdzieś w oddali dało się
usłyszeć jakąś muzykę.
-
Słuchajcie! - ryknął Michał nie puszczając mojej dłoni.
Oczy
wszystkich zwróciły się ku nam.
- Patrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością! - wskazał na mnie, a Winiar razem z Kadziewiczem, Ziomkiem i kilkoma „starszymi” zaczęli się cieszyć. - Niektórym ta osoba jest znana, innym nie – zwrócił się do tych młodszych. - Panie i panowie stara-nowa Emilia! - Zaczęłam się śmiać, a wraz ze mną starsi siatkarze. Dawno tak dobrze się nie czułam. Byłam w gronie, o którym od dawna mogłam tylko pomarzyć.
- Patrzcie, kto zaszczycił nas swoją obecnością! - wskazał na mnie, a Winiar razem z Kadziewiczem, Ziomkiem i kilkoma „starszymi” zaczęli się cieszyć. - Niektórym ta osoba jest znana, innym nie – zwrócił się do tych młodszych. - Panie i panowie stara-nowa Emilia! - Zaczęłam się śmiać, a wraz ze mną starsi siatkarze. Dawno tak dobrze się nie czułam. Byłam w gronie, o którym od dawna mogłam tylko pomarzyć.
-
Gdzieś ty się podziewała? - doskoczył do mnie Mariusz Wlazły.
-
No wiesz, tu i tam – uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dobrze
było ich ponownie zobaczyć.
-
Musisz nam wszystko opowiedzieć! - dodał Winiarski i wręczył mi
kieliszek szampana.
-
Ile myśmy się lat nie widzieli, co? - odezwał się Żygadło.
- A ze trzy, jak nie więcej! - odpowiedział mu Łukasz Kadziewicz.
- A ze trzy, jak nie więcej! - odpowiedział mu Łukasz Kadziewicz.
-
Mimo tego, śliczna jak zwykle – dołączył się Gruszka, a ja
wybuchnęłam śmiechem.
-
Emilia! - usłyszałam dźwięczny krzyk Dagmary, a już po chwili
wisiała mi na szyi. - Jezu! Jak myśmy się dawno nie widziały! -
odsunęła się i zmierzyła mnie wzrokiem.
-
Kto to jest? - usłyszałam głos Bartka Kurka.
-
Nasza stara przyjaciółka – odpowiedział mu zadowolony Igła.
-
Już ci powiedziałam: tylko nie stara! - powiedziałam do Krzyśka i
popatrzyłam na młodego przyjmującego.
Tak,
Bartosz Kurek. Jeszcze przystojniejszy niż w telewizji!
-
Jestem Bartek – wyciągnął dłoń, którą mocno uścisnęłam.
Nie
muszę chyba mówić, że musiałam zadzierać głowę, żeby na
niego spojrzeć, prawda? Mimo tego że miałam na sobie wysokie
szpilki. Witamy w świecie wielkoludów!
-
Emilia. Miło mi poznać najlepszego siatkarza Ligi Światowej –
wyszczerzyłam się.
-
A tam znowu najlepszego – machnął ręką.
- Em, poznaj Łukasza – odwróciłam się na dźwięk głosu gospodarza.
- Em, poznaj Łukasza – odwróciłam się na dźwięk głosu gospodarza.
Ujrzałam
przed sobą wysokiego, uśmiechniętego blondyna.
-
Miło mi – uścisnęłam dłoń Wiśniewskiego.
-
Mówię ci, stary, ta dziewczyna jeździ jak wariat! - dobiegł mnie
dźwięk głosu Bartmana. Kątem oka zauważyłam, że stoi razem z
Kubiakiem.
-
Bardzo przepraszam, zaraz wrócę – uśmiechnęłam się
przepraszająco do panów i stanęłam za Zbyszkiem. Odchrząknęłam,
co poskutkowało odwróceniem się przyjmującego i atakującego. -
Te, Bartman, co mi opinie psujesz? - uniosłam do góry jedną brew.
Hmm...
Niewiedzący co ma powiedzieć ZB9! Byłam w lekkim szoku.
Igła gdzie kamera?!
Igła gdzie kamera?!
-
Jestem Michał – mężczyzna postanowił ratować swojego
przyjaciela; wyciągnął rękę, którą uścisnęłam.
- Emilia – uśmiechnęłam się. - A ty – zwróciłam się do Bartmana – jak chcesz następnym razem obgadywać, to popatrz dobrze, czy osoby, o której mówisz nie ma w pobliżu – puściłam mu perskie oczko i wróciłam zadowolona z siebie do towarzystwa, które opuściłam.
- Emilia – uśmiechnęłam się. - A ty – zwróciłam się do Bartmana – jak chcesz następnym razem obgadywać, to popatrz dobrze, czy osoby, o której mówisz nie ma w pobliżu – puściłam mu perskie oczko i wróciłam zadowolona z siebie do towarzystwa, które opuściłam.
-
Panna Emilia we własnej osobie – ucieszył się Paweł Zagumny.
-
Tak, to ja! - uśmiechnęłam się i przytuliłam rozgrywającego.
-
Ale wyrosłaś – zaśmiał się.
-
Em, poznaj naszego El Capitano – usłyszałam głos Krzyśka.
Musiałam
zadrzeć do góry mocno głowę, żeby zobaczyć twarz Możdżonka.
Jezu, co on jadł, że taki wielki wyrósł?
-
Jestem Marcin – uścisnął mi lekko dłoń z uśmiechem na ustach.
- A to Hania – wskazał na dziewczynę
stojącą obok niego.
- Miło mi poznać – uśmiechnęła się dziewczyna i uścisnęła moją dłoń.
- Miło mi poznać – uśmiechnęła się dziewczyna i uścisnęła moją dłoń.
-
A gdzie reszta Zaksy? - spytał Krzysiek popijając łyski.
-
Na wakacjach – uśmiechnął się solenizant.
-
Związałaś swoje życie jakoś z fotografią? - zapytał mnie Guma.
-
W sumie to tak – uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-
Musisz dań nam obejrzeć twoje prace– pociągnął temat
Winiarski.
-
Z miłą chęcią, ale to jak wpadniecie do Rzeszowa – powiedziałam
i upiłam łyk szampana.
-
Mieszkasz w Rzeszowie? - zdziwił się Ruciak.
-
Będę mieszkać – poprawiłam go.
Tak,
swoją przyszłość zaczęłam wiązać z tym miastem. Może się
uda, a może nie. Pożyjemy zobaczymy.
-
To wpraszamy się na parapetówkę! - zaśmiał się Mariusz.
-
Jezu, gdzie ja znajdę takie wielkie mieszkanie? - złapałam się
teatralnie za głowę, a reszta wybuchnęła
śmiechem.
Kolejne godziny minęły na rozmowie z dawnymi i nowymi znajomymi. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Śmiałam się non stop. Cieszyłam się z tego, że mogłam należeć do tego jakże zacnego grona.
Kolejne godziny minęły na rozmowie z dawnymi i nowymi znajomymi. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Śmiałam się non stop. Cieszyłam się z tego, że mogłam należeć do tego jakże zacnego grona.
Dużo
rozmawiałam z Bartkiem Kurkiem i Łukaszem Wiśniewskim. Większość
imprezy spędziłam właśnie z nimi. Gadaliśmy jak najęci, nie
zwracając uwagi na to, co działo się dookoła. Chłopaki przeze
mnie ominęli kilka kolejek, ale nie mieli mi tego za złe.
Wypiłam tylko dwa kieliszki; jeden za zdrowie solenizanta, a drugi za „ miłe spotkanie po latach”, jak to powiedział Krzysztof. Nie przepadałam za wódką, ale też nie mogłam spożywać jej w dużych ilościach, więc problemów z odmową nie było. Zresztą ta „starsza” część wiedziała dlaczego.
Wypiłam tylko dwa kieliszki; jeden za zdrowie solenizanta, a drugi za „ miłe spotkanie po latach”, jak to powiedział Krzysztof. Nie przepadałam za wódką, ale też nie mogłam spożywać jej w dużych ilościach, więc problemów z odmową nie było. Zresztą ta „starsza” część wiedziała dlaczego.
Po
godzinie dwudziestej pierwszej wpadł jeszcze spóźniony Kuba Jarosz
z niedawno poślubioną Agnieszką. Aż miło się na nich patrzyło,
kiedy byli blisko siebie.
Impreza
przeciągnęła się do godziny czwartej nad ranem. Bartman razem z
Kubiakiem spali słodko na kanapie z kieliszkami w rękach, Igła
kłócił się o coś z Ziomkiem, a solenizant próbował wytłumaczyć
Jaroszowi i jego żonie, jak mają dojechać do hotelu. Trochę mnie
to zdziwiło, ponieważ Kuba przecież przez jakiś czas mieszkał w
Kędzierzynie, ale już wolałam nie wnikać. Piotrek siedział na
podłodze razem z Bartkiem i oglądali zdjęcia z aparatu Michała.
Winiarski i Wlazły wraz ze swoimi żonami poszli do hotelu, a
Zagumny i jego żona zabrali Kadziewicz i Gruszkę do siebie. Ja wraz
z Iwoną, Justyną – żoną Rucka i Łukaszem sprzątaliśmy ze
stołu.
Niosąc
stos talerzy do kuchni Wiśniewski zachwiał się lekko i potłukł
dwa talerze, czym wywołał śmiech zgromadzonych i obudził
Bartmana. Zbigniew czuł się jak nowo narodzony i postanowił, że
pomoże nam sprzątać.
Po kilku minutach na stole było już czyściutko.
Po kilku minutach na stole było już czyściutko.
-
Dobra to jak robimy z noclegiem? - zapytała pani Ruciak.
-
Ja zabiorę Kurka, Piotrka..
-
I mnie! - upomniał się atakujący.
-
I Bartmana – westchnęłam – do hotelu, a Iwona z Krzyśkiem i
Ziomkiem zostaną u was. Łukasz pokażesz jakiś hotel, nie? -
zwróciłam się do młodego środkowego.
-
Jasne – uśmiechnął się.
-
No i po sprawie, pasuje? - spytałam patrząc na kobiety.
-
Pasuje – odpowiedziały zgodnie i wyszliśmy z kuchni do salonu.
Powiedziałam
Bartkowi, Nowakowskiemu oraz Zibiemu, żeby zaczęli się zbierać,
bo jadą ze mną. Pięć minut później pakowali się już do auta
Ignaczaków.
Podziękowałam
gospodarzom za super imprezę i odpaliłam silnik. Zamknęłam drzwi
samochodu i spojrzałam, czy wszyscy
panowie są zapięci. Siedzący obok Zbyszek? Zapięty i wpatrzony we
mnie. Postukałam się w czoło i spojrzałam do tyłu. Wszyscy
zapięci – można ruszać.
Wiśnia
pokazałam mi jak dojechać do jego mieszkania, a później do
hotelu. Podziękowałam mu za wskazanie drogi oraz za miło spędzony
czas i odjechałam w stronę naszego dzisiejszego noclegu.
-
Naprawdę fajnie wyglądałaś w tym ręczniku – usłyszałam
bełkot Bartmana.
-
Jaki ręcznik? Idziemy się kąpać? - zapytał zdezorientowany
Piotrek.
-
Ale ja nie wziąłem swojego – odparł smutny Bartek.
-
Nigdzie nie idziemy się kąpać – odpowiedziałam śmiejąc się.
- Idziemy spać panowie – zatrzymałam samochód i zgasiłam
silnik. - Wysiadka – powiedziałam i odpięłam swój pas.
Po
chwili wszyscy byli już na świeżym powietrzu i jakimś cudem
trzymali się na własnych nogach.
Tyle
dobrze, bo nieść ich nie zamierzałam.
Szybkim krokiem dotarłam do recepcji i wynajęłam pokój czteroosobowy. Wskazałam chłopakom, gdzie idziemy i ściągnęłam niewygodnie już szpilki. W czasie drogi do pokoju uruchomiłam telefon. Nie zaglądałam do niego od wczoraj. Ponad sto nieodebranych połączeń od Jurka, ponad pięćdziesiąt wiadomości tekstowych – również od niego. Nie patrząc nawet na ich treść, usunęłam wszystkie i nastawiłam budzik na ósmą.
Szybkim krokiem dotarłam do recepcji i wynajęłam pokój czteroosobowy. Wskazałam chłopakom, gdzie idziemy i ściągnęłam niewygodnie już szpilki. W czasie drogi do pokoju uruchomiłam telefon. Nie zaglądałam do niego od wczoraj. Ponad sto nieodebranych połączeń od Jurka, ponad pięćdziesiąt wiadomości tekstowych – również od niego. Nie patrząc nawet na ich treść, usunęłam wszystkie i nastawiłam budzik na ósmą.
-
Dlaczego jesteś smutna? - nagle obok mnie pojawił się Zibi.
-
Coś ci się wydaje – uśmiechnęłam się szeroko i popatrzyłam
za siebie sprawdzając, czy środkowy i przyjmujący za nami idą.
- Jaki numerek pokoju? - zapytał ni z gruszki ni z pietruszki atakujący.
- Jaki numerek pokoju? - zapytał ni z gruszki ni z pietruszki atakujący.
-
Szesnaście – odpowiedziałam.
-
To tutaj.
Bartman
zatrzymał się i pokazał palcem numerek na drzwiach pokoju.
Otworzyłam drzwi kluczem i zapaliłam w środku światło. Pokój
był mały, jak to hotelowe pokoje. Cztery łóżka; dwa pod jedną
ścianą, dwa pod drugą.
Zmęczona
powłóczyłam nogami do łóżka, które stało najdalej, a było
przy oknie. Walnęłam się na świeża pościel i zamknęłam oczy,
ale nagle je otworzyłam, kiedy przez głowę przeszła mi myśl: w
czym ja będę spała?!
Sukienka
zbytnio nie nadawała się, aby w niej spać, a w samej bieliźnie
spać nie będę! Szybko podniosłam się z łóżka i przyjrzałam
się siatkarzom. Piotrek – koszula z guzikami, odpada. Kurek – to
samo. Został Zbigniew. Oczywiście ubrany w zwykły podkoszulek.
- Dawaj koszulkę – rzuciłam do niego, a atakujący wybałuszył na mnie oczy, podobnie jak Bartek i Nowakowski.
- Dawaj koszulkę – rzuciłam do niego, a atakujący wybałuszył na mnie oczy, podobnie jak Bartek i Nowakowski.
-
Co? - wykrztusił.
-
Dawaj koszulkę – wyciągnęłam rękę. - No co? - uniosłam jedną
brew do góry. - Chyba nie myśleliście, że będę spała w samej
bieliźnie...
Środkowy
i przyjmujący dalej uważnie mi się przyglądali, a Zibi się
uśmiechnął.
Czyli
jednak myślał! A to...!
-
Dawaj koszulkę, bo przestanę być miła, a a uwierz nie chciałbyś
mnie widzieć, kiedy jestem wkurzona – podeszłam do niego i
zadzierając głowę spojrzałam mu w oczy.
-
A może bym i chciał...
Wskoczyłam na łóżko i chwyciłam końce jego koszulki. Z całą siłą jaką miałam w rękach pociągnęłam do góry i chwilę później trzymałam T-shirt w swoich rękach. Bartman patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, całkowicie zdezorientowany i bez koszulki. Klata całkiem, całkiem.
Wskoczyłam na łóżko i chwyciłam końce jego koszulki. Z całą siłą jaką miałam w rękach pociągnęłam do góry i chwilę później trzymałam T-shirt w swoich rękach. Bartman patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, całkowicie zdezorientowany i bez koszulki. Klata całkiem, całkiem.
Z
uśmiechem na ustach wkroczyłam do łazienki zostawiając siatkarzy
ze szczękami na podłodze. Kolejny raz zaskoczyłam ZB9! Chciało mi
się z niego śmiać; faktycznie, zaskoczyć go to wielki wyczyn!
Wzięłam
pięciominutowy prysznic i nałożyłam na siebie koszulką
atakującego. Sięgała mi prawie do kolan, więc wyglądałam w niej
trochę jak w sukience.
Z
uśmiechem wyszłam z łazienki i zgasiłam w pokoju światło.
Chłopaki już smacznie spali pochrapując lekko, więc ja też się
położyłam.
-
Bardzo gustowna sukienka.
Aż podskoczyłam słysząc głos Bartmana. Głucha cisza, a tu nagle ktoś się odzywa.
Aż podskoczyłam słysząc głos Bartmana. Głucha cisza, a tu nagle ktoś się odzywa.
-
Dzięki – odpowiedziałam i nakryłam się kołdrą.
Nic
już nie mówiąc i nie słysząc zamknęłam oczy. Strasznie szybko
Morfeusz zaciągnął mnie do swojej
krainy.
Tak
jak obiecałam, jest we wtorek dwójeczka ;D Dobry dzień w szkole i
jeszcze urodziny Oliega! ;) Wszystkiego najlepszego dla naszego Pana
Kapitana ;p
To
ja Was zapraszam do czytania i komentowania, oczywiście, a sam lecę
się uczyć ;)
I oby do piątku! ;D Trzymajcie się ciepło ;)
Pozdrawiam poziomkowa.
No jak zawsze bardzo fajny :) Kiedy dodasz nastepny rozdzial? I co ile bedziesz dodawac rozdzialy? :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) W piątek ;) We wtorki i piątki, tak przewiduję ;p
UsuńPozdrawiam również.
nie mogę się doczekać piątku :)
Usuńhehe, ja również ;D
UsuńRozdział super :) Spotkanie po latach jest zawsze miłe.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Gorąco pozdrawiam :) i jak zawsze zapraszam do mnie:
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
:) A jak! ;D
UsuńRównież pozdrawiam :)
He he - gustowna sukienka. :)świetne. Super mi się czyta twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
:) Dziękuję ;) Mam nadzieję, że będzie tak do końca ;D
Usuńpozdrawiam również ;*
nie no , jak teraz jest tak dobrze to później będzie jeszcze lepiej :) Wyczekuję piątku z niecierpliwością :*
UsuńNo miejmy nadzieję! ;D
UsuńHehe, ja również :P Wreszcie upragniony weekend! ;D
Jestem ciekawa min Zbyszka, kiedy go tak Em zaskakiwała.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
No też bym chciała to zobaczyć ;)
UsuńDziękuję.
Pozdrawiam również.
uwielbiam to opowiadanie, wprost uwielbiam*.*
OdpowiedzUsuńhaha, z tą koszulką to było zarąbiste;)
Ciesze się! ;D
UsuńHaha, no ta koszulka... ;)
Super. :3 Fajnie piszesz. ;*
OdpowiedzUsuńDzięki ;*
UsuńNo i mamy dwójeczkę ;D.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie :)
Pozdrawiam, Maja.
W piątek będziemy mieć trójeczkę ;)
UsuńCieszę się bardzo z tego powodu :D
Pozdrawiam ;)
No zaczyna się ok ;D Spotkanie po latach zawsze spoko . Ciekawi mnie jedna rzecz . Od czego Emilka bierze te lekarstwa ? No ale pewnie dowiemy się tego w następnych rozdziałach . Czekam na następny , a w wolnym czasie zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/2013/03/rozdzia-6.html#comment-form
OdpowiedzUsuńa jak! ;D Ha, zastanawiałam się, kiedy padnie to pytanie ;p Ale niech to na razie zostanie tajemnicą :)
UsuńBardzo Cię przepraszam, nie chcę urazić ani nic podobnego, ale nienawidzę tego zespołu ;/
OdpowiedzUsuńo proszę, proszę jak ją miło powitali.. sama chciałabym tak po długiej nieobecności zostać powitana przez znajomych ;D
OdpowiedzUsuńach.. te dawne przyjaźnie ;D No w sumie to ja także ;)
UsuńBoże,jakie miłe to opowiadanie! Świetnie,tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńCZekam na 3! Pozdrawiam!
Wpadnij czasem do mnie!
:) Mam nadzieję, że nie zawiodę ;p
UsuńPozdrawiam również :D
Musze zebrać moce i sie zabrać za te wszystkie Wasze opowiadania, tylko nie mam pojęcia kiedy ;/ Dzięki ci szkoło! ;/
Zaczyna się ciekawie. Świetnie piszesz :) Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ;) zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkatezplatafigle.blogspot.com
Pozdrawiam Ka.
Dzięki ;) To do piątku :)
UsuńPozdrawiam również :D
ciekawie, ciekawie. zaskoczyć Zbyszka - bezcenne ;D
OdpowiedzUsuńczekam zatem na kolejny i proszę, poinformuj mnie kiedy go wrzucisz ;D
pozdrawiam!
:D
UsuńOkey ;)
Ja również pozdrawiam! ;)
Zibi Bartman taki o jakim marzyłam :) Taki mi się podoba i takiego go twórz bo jest bombowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :D
UsuńPozdrawiam również :)
Ślinotok na myśl o gołej klacie Zibiego - zawsze spoko :)
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć miny chłopaków podczas jazdy z Em.
Ciekawa z niej dziewczyna, czekam na jakieś emocjonujące akcje (erotyczne *-*), bo jak narazie jest spokojnie.
Pozdrawiam :)
http://lonely-moths.blogspot.com/
Haha! ;D
UsuńNo ja też ;)
Hmm... pomyślę nad tym ;p
Pozdrawiam :)
Świetny blog! I jest nawet Kadziewicz, którego uwielbiam ponad życie! :)
OdpowiedzUsuńA postawa Bartmana zasakuje bardzo! Ale to na plus, oczywiście! :D
Nie mogę się doczekać nowych postów! :>
pozdrawiam :*
Dzięki! ;) Ja również go bardzo lubię :)
UsuńHehe ;D
pozdrawiam również ;*
Bartman, wszędzie ZB9.
OdpowiedzUsuńale rozdział symptyczny. sama lubię szybką jazdę, jednak ani ojciec ani koledzy nie dają mi samochodu, gdyż mówią, że jestem wariatem drogowym :C
pozdrawiam Wiedźma :*
Haha, wiem, że trochę Cię denerwuje, ale ja go bardzo polubiłam ;p
UsuńNo ja jeszcze prawka nie mam, niestety ;/
pozdrawiam ;*
Impreza urodzinowa Rucka jak widać udana. Na pewno miło było zobaczyć się z ludźmi z którymi się dawno nie widziało ;) Zaskoczyła Bartmana nie raz więc się może cieszyć ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 12 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
:) I jeszcze kilka razy go zaskoczy ;p
Usuńpostaram sie zajrzeć w niedzielę, bo tylko w ten dzień będę miała trochę wolnego, mam przynajmniej taką nadzieję ;)
o tak, kolejny raz Zibi w roli głównej? :D Bartman bez koszulki to musiał być super widok! Impreza w takim towarzystwie - moje marzenie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe z kim się zwiąże eM i w gól jak potoczy się sytuacja z ex bo widać, że chyba nie do końca sobie wszystko wyjaśnili.
pozdrawiam ciepło
In my head :*
Zibi odegra jeszcze kilka ról głównych, w niektórych sytuacjach ;) To tak, żeby nadać temu opowiadaniu kolorów ;p
UsuńNie tylko Twoje! ;D
hmm... :) A no z Jurkiem wszystko się wyjaśni w swoim czasie ;p
pozdrawiam również cieplutko ;*
Mieszkasz w Rzeszowie?
OdpowiedzUsuńYyy... nie, a dlaczego?
UsuńJak na razie to opowiadanie świetne! Oby tak było do końca, w co wierzę jak najbardziej :DD
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak ona Zbysława zaskakuje ;D
Impreza w takim towarzystwie? Bezcenne!!! ;33
Zastanawiają mnie tylko te tajemnicze leki Em i to, co się stało z tym Jurkiem ;O Mam nadzieję, że wkrótce się wyjaśni ;DD
Pozdrawiam C:
volleyball-journalist.blogspot.com
Dzięki ;) I też w to wierzę ;D
UsuńHehe :D
Nie mogę się nie zgodzić! ;p
Hmm... niech to na razie pozostanie tajemnicą :D
Pozdrawiam również ;)
Świetny rozdział, w ogóle świetnie piszesz! Szybko dodawaj następny bo nie wytrzymam :D Pozdrawiam i zapraszam http://niepojete-szczescie.blogspot.com ostrzegam, że trochę nieprzyzwoite :p
OdpowiedzUsuńDzięki ;) No to musisz wytrzymać do piątku :)
UsuńRównież pozdrawiam i wpadam w wolnej chwili, czytaj: chyba niedziela :D łooo, to nic! ;D
Zaaaaaaaaaaaaaaaaajebisty blog ,boooooooooziu masakra :) Dobre ziółko z tej Emilki , Grzesiu na zdjęciu tam tam łoj u góry tak słodziutko wygląda ,że cieszyłam mordę jak to zobaczyłam :) a może niech ona będzie z Pitem ,każdą namawiam do tego ,bo przecież Pit to moja big best love ,ale ja mam napaprane w bani ,booże Krzysiu jaki wariat mm a to ,że Emilka umie szybko jeździć to ja się troche nawet spodziewałam ,mmm ciekawie ciekawie . Zapraszam do siebie na nowe coś pieprznieta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Powiedzmy, ze upodobniam sie do niej troszeczkę, tylko jeszcze nie mam prawka ;/ ;) Cichy Pit... Niech to na razie pozostanie tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni :p Moja big love to Grzesiek, więc... ;D
UsuńBędę wpadać ;)
Super wpisy ...Czekam na więcej . Zapraszam również do mnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) To jutro rano :D
UsuńSpoko :))
UsuńTo już po popołudniu, gdyż za późno podniosłam tyłek z ciepłego łóżka ;/ ;)
UsuńWpadłam przypadkiem, ale na pewno tu zostanę na dłużej :D
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, dzięki niemu nie musiałam nudzić sie na lekcji niemieckiego :P
Czekam na kolejne rozdziały i przy okazji zapraszam do siebie: wwww.miloscisiatkowka.blogspot.com
Mam nadzieję, że dzis kolejny rozdział :>
Cieszę się ;)
UsuńDzięki ;D haha! ;p
Zajrzę ;)
Kilka minut i będzie nowy ;)
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny blog. Będę zaglądać często, a ty zaglądaj do mnie: marzeniaczasemsiespelniaja.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNiedługo dodam rozdział XIV!
Dzięki ;)
UsuńZajrzę ;p
Świetny blog ;) czyta sie z ciagle powiekszajacym sie bananem na buzi xd nie moge sie doczekac dalszego rozwoju akcji ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na siatkarskiego Aleksa i na zwariowane, lekko niedojebane opowiadanie z Kielc ;) zapraszam, tak n zly dzien idealne ;p
http://ona-on-siatkowka.blogspot.com/
http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
pozdrawiam ;*
Zakręcona ;)
Dziękuję :)
Usuńniedojebane? haha! podoba mi się, zajrzę na pewno :D
pozdrawiam ;*
zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com
pozdrawiam Wiedźma :)
zostawiaj w zakładce "wasze cosie", okej? ;)
UsuńSzczerze się uśmiałam z rekacji Zbyszka :) Nasza Emilka jest zajebiście bezpośrednia i to mi się bardzo podoba. Impreza u Ruciaka jak najbardziej ok! :D Fajnie, że miała okazję spotkać starych znajomych i chociaż przez chwilę nie myśleć o Jurku. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń;D Spotkanie po latach zawsze spoko ;p
UsuńPozdrawiam :)
Jaka Em zadziorna już ją lubię no i siatkarzy :)
OdpowiedzUsuń