-
Po co pani przyszła? - zapytałam.
- Po rzeczy mojego syna – odpowiedziała zimno dalej mierząc mnie wzrokiem. - Myślałam, że masz trochę więcej taktu i nie przyprowadzisz do waszego wspólnego mieszkania swojego kochanka – prychnęła patrząc na Grześka.
Miałam ochotę walnąć jej prosto w twarz. Kto tu nie miał taktu, do jasnej cholery?!
Mama Jurka nigdy mnie nie lubiła, wiedziałam to od początku naszej znajomości. Kiedy tylko Jurek przyprowadził mnie po raz pierwszy do swojego domu, jego mama nie szczędziła ostrych słów w stosunku do mnie. Krytykowała to jak się ubieram, a nawet to, że nie potrafię wypowiedzieć się na temat polityki. Polityki! Ludzie kochani! Powiedziałam jej też kilka nie przyjemnych słów, wstałam z impetem od stołu przy okazji wywracając krzesło (dobrze, że go nie połamałam, bo nie wiem czy bym się wypłaciła przez następne dwa lata), trzasnęłam drzwiami i odjechałam z piskiem opon. Na szczęście przyjechaliśmy wtedy moim samochodem. Kiedy przyjechałam wreszcie do mieszkania, Jurek przeprosił mnie za swoją matkę. Jak wspomniałam wcześniej, wydawało mi się, że był spokojnym człowiekiem, ale po tym jak potraktował Zbyszka stwierdziłam, że wcale go nie znam.
- Bardzo mi przykro, że nie potrafi rozróżnić pani przyjaźni od związku – uśmiechnęłam się uroczo, a kobieta zwęziła oczy. - A wracając do kochanków, to pani syn sprowadzał do MOJEGO mieszkania – lokum było moje, Jurek dokładał się tylko do rachunków – swoją kochankę.
- Jak śmiesz! - odparła głośno.
- A śmiem! - krzyknęłam i chwyciłam jedno z pudeł, w którym były ubrania Jurka. - Rzeczy – powiedziałam i wyszłam na balkon – zabierze pani spod bloku! - Ryknęłam i wyrzuciłam karton przez balkon.
Jak się bawić, to się bawić. Drzwi wyjebać nowe wstawić – tak powiedziała mi kiedyś szesnastoletnia córka Karola. Nie wypada, żeby nastolatka używała takich słów, ale byłam jej teraz za to dozgonnie wdzięczna, ponieważ ulżyło mi, kiedy zobaczyłam latające ubrania za oknem.
Pani Jadwiga patrzyła na mnie jak na jakąś wariatkę, a Grzesiek powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem. W sumie, to mnie też zbierało się na śmianie, ale zdradzić się przecież nie mogłam.
Chwyciłam kolejne dwa pudła z ubraniami i postąpiłam z nimi podobnie jak z tym pierwszym. Matka Jurka słowa z siebie wydusić nie mogła. Stała w tym swoim eleganckim ubraniu, z perłami na szyi i patrzyła co robi jej niedoszła synowa.
Piękne zakończenie naszej znajomości.
Ostatnie pudło, w którym były rzeczy Jurka wylądowało za oknem. Potłuczone figurki i tego typu rzeczy pogruchotały się jeszcze bardziej.
Naprawdę, jaka szkoda.
Czułam się tak jakby jakiś ciężar spadł mi z serca. Złożyłam ręce na piersi i wbiłam wzrok w zaskoczoną Jadwigę.
- Coś jeszcze? - zapytałam unosząc do góry brwi.
- Ty...! - wskazała na mnie palcem.
- Tak wiem, może i jestem niezrównoważona psychicznie, ale przynajmniej nie będę należała do tak zadufanej w sobie rodziny – uśmiechnęłam się szeroko patrząc jej prosto w oczy. - A teraz – minęłam ją szybkim krokiem i otworzyłam drzwi wejściowe – bardzo proszę panią o opuszczenie mojego mieszkania.
Kobieta zmierzała w moją stronę nie spuszczając z mojej osoby wzroku. Zimnego wzroku. Gdyby mógł on zabijać, leżałabym trupem już kilka minut temu.
- Jeszcze kiedyś się policzymy – wyszeptała groźnie patrząc mi prosto w oczy.
Kiwnęłam tylko głową i zamknęłam drzwi z wielkim hukiem.
Bardzo przepraszam was sąsiedzi!
Mój wzrok napotkał wzrok Grześka. Patrzyliśmy na siebie przez dwie sekundy, a później wybuchnęliśmy śmiechem. Wiem, nienormalna sytuacja, ale kto powiedział, że zawsze wszystko musi być normalne?
- No to tylko ci współczuć takiej byłej przyszłej teściowej – powiedział Grzesiek, kiedy już trochę się uspokoił.
- A bo to myślisz, że to pierwsza taka akcja? - zaśmiałam się i padłam na kanapę.
- I jak ona z tobą wytrzymała? - zaśmiał się siatkarz siadając obok mnie.
- Chyba ja z nią! - powiedziałam i walnęłam go poduszką. - Pamiętam, jak na jakimś bankiecie firmowym próbowała mnie upić – zaśmiałam się. - Ja za alkoholem zbytnio nie przepadam, ale Jadwiga owszem – pokiwałam głową. - Lała mi i sobie do kieliszka, sama wlewała w siebie litry wódki, a ja wylewałam ją do swoich butów – zaśmiał się. - Ja zniszczyłam sobie szpilki, a moja niedoszła teściówka przyznała mi się, że miała romans z dawnym kolegą z liceum, kiedy Jurek miał pięć lat – wybuchnęłam śmiechem przypominając sobie minę Kazimierza, męża Jadwigi i ojca Jurka. Wiem, trochę nie na miejscu, ale ta rodzina po prostu normalna nie była. Kazimierz identycznie jak jego żona mnie nienawidził, a ja ich. Powiedzmy, że toczyła się między nami taka wojna, którą wygrywałam ja. Oczywiście przegrałam parę bitew, ale o wiele mniej niż para staruszków. - Gdybyś widział minę jej męża – klepnęłam śmiejącego się środkowego po ramieniu – Myślałam, że Kazimierz tam padnie – wybuchnęłam śmiechem.
- Jesteś pewna, że w tych truskawkach nic nie było? - zapytał Grzesiek rechocząc.
- Na pewno nic nie było – odpowiedziałam pewnie i kolejny raz wybuchnęłam śmiechem. - Po prostu ta rodzina na mnie tak działa.
- I ty wytrzymałaś tak przez dwa lata? - zdziwił się.
- Jasne – pokiwałam głową. - Trochę nerwów prze nich zjadłam, ale ile się naśmiałam patrząc jak dowiadują się o sobie kilku prawd, o których druga połowa nie miała pojęcia – zaśmiałam się. - Przeze mnie nawet Kazimierz myślał, że Jurek nie jest jego biologicznym synem – wyszczerzyłam się.
- I jak to się skończyło? - zapytał patrząc na mnie z ciekawością.
- Mało co się nie rozwiedli – zaśmiałam się.
Ja to jednak normalna nie jestem. Co to, to nie.
- Ale badania uratowały tyłek Jadwidze – pokiwałam głową. - Pamiętam jak w tamte święta dostaliśmy od nich prezent, którym były trzy bilety – skrzywiłam się lekko. - Dwa bilety na lot Polska – Bułgaria, a tylko jeden na lot Bułgaria – Polska...
- Dostałaś bilet w jedną stronę? - Grzesiek wybałuszył na mnie oczy.
- Dokładnie – zaśmiałam się. - Ale jak widzisz, wróciłam – wyszczerzyłam się.
- I Jurek nic im nie powiedział, nie zwrócił uwagi? - zdziwił się środkowy.
- Wiesz, przy mnie zawsze był wyrachowany, kulturalny, nie wtrącał się w niepotrzebne dyskusje, co niekiedy działało mi na nerwy – wyznałam. - Wtedy też nic nie powiedział, ale przeprosił mnie w domu – wzruszyłam ramionami. - Dalej odnoszę wrażenie, że on po prostu boi się swoich rodziców – westchnęłam. - On miał całkiem inne plany na przyszłość niż bycie prezesem firmy jego ojca. Chciał podróżować, pisać dzienniki, a później je wydawać – uśmiechnęłam się lekko. - Przynajmniej tak mi mówił, ale po tym jak zachował się w mieszkaniu Zbyszka, to niczego już nie jestem pewna, co do niego – pokręciłam głową.
- Tak jakbyś wcale go nie znała – westchnął Kosa.
- Dokładnie – pokiwałam głową.
- Żałujesz? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- W sumie to nie – uśmiechnęłam się lekko. - Owszem zranił mnie i to mocno, ale niektóre wspomnienia są piękne i nawet nie chcę o nich zapomnieć – mój uśmiech powiększył się trochę.
Grzesiek miał już mi coś powiedzieć, kiedy odezwał się dźwięk jego telefonu mówiący o przychodzącym esemesie.
- Muszę oddać koledze kilka rzeczy – oznajmił czytając wiadomość tekstową. - Za pół godziny powinienem być z powrotem – uśmiechnął się i wstał z kanapy.
- Zaproś go tutaj – zaproponowałam z uśmiechem.
- Nie będzie ci to przeszkadzać? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Jasne, że nie – uśmiechnęłam się biorąc do rąk komórkę oraz zeszyt z przepisami. - Ja będę grzecznie pakować resztę swoich rzeczy, a wy sobie pogadacie – puściłam mu perskie oczko i zaczęłam wystukiwać litery na klawiaturze mojego telefonu.
- Super! - ucieszył się. - Dzięki – uśmiechnął się na co tylko kiwnęłam głową, ponieważ chciałam przepisać ten przepis szybko. - To ja idę po rzeczy, będę za chwile – opuścił mieszkanie cicho zamykając za sobą drzwi.
Zdążyłam napisać dwa następne słowa, kiedy w mieszkaniu ponownie pojawił się Kosa. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Zapomniałem kluczy od auta – powiedział.
Zaśmiałam się kręcąc głową i rzuciłam mu kluczyki, które leżały na ławie.
- Dzięki – wyszczerzył się i ponownie zniknął z punktu mojego widzenia tym razem na dziesięć minut.
Wysłałam przepis Iwonie i dopiero wtedy zaczęło zastanawiać mnie z kim Grzesiek chciał się spotkać. O ile pamięć mnie nie myliła, to istniał taki człowiek jak Mateusz Mika. Grał w Resovii, ale na ten sezon przeniósł się do drużyny, która nosiła nazwę: Lotos Trefl Gdańsk. Słyszałam na jego temat dużo pozytywnych opinii, więc z chęcią bym go poznała.
Wstałam z kanapy i od razu zaburczało mi w brzuchu.
O Boże! Jedzenie! Jakiś obiad czy coś! No ładnie ugościłam Grześka!
Walnęłam się otwartą dłonią prosto w czoło. Jak mogłam nie pamiętać o obiedzie? Kosa przecież potrzebował jeść jak każdy człowiek, a ja strzeliłam taką gafę.
Migiem wleciałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przejrzałam jej zawartość. Nie było aż tak źle jak myślałam. Wyciągnęłam z niej pięć piersi z kurczaka oraz margarynę. Na płytę indukcyjną położyłam patelnię, a z wiaderka, które stało w jednej z szafek wyciągnęłam kilka ziemniaków, które od razu wylądowały w zlewie.
Obrałam je szybko i wrzuciłam do garnka. Kiedy nastawiałam stopień, na jakim miały się gotować, dobiegł mnie głos Kosy:
- Co robisz?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie jedliśmy nic na obiad? - spojrzałam na niego z lekkim wyrzutem.
- Yyy... - podrapał się po głowie. - Zapomniałem? - podniósł brew patrząc na mnie.
Miałam już powiedzieć coś, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Coś chyba za szybko – powiedział Grzesiek patrząc na zegarek. - Mówił, że będzie za pół godziny – ruszył w stronę drzwi, a ja za nim.
Oparłam się o ścianę, a środkowy otworzył drzwi. Takiego widoku, to nie spodziewałam się nawet w najgorszych snach. Postać, która stała przed nami wcale nie przypominała siatkarza o imieniu Mateusz.
Czy to nie za dużo jak na jeden dzień?
Wbiłam w człowieka wzrok, który najmilszym nie był...
- Po rzeczy mojego syna – odpowiedziała zimno dalej mierząc mnie wzrokiem. - Myślałam, że masz trochę więcej taktu i nie przyprowadzisz do waszego wspólnego mieszkania swojego kochanka – prychnęła patrząc na Grześka.
Miałam ochotę walnąć jej prosto w twarz. Kto tu nie miał taktu, do jasnej cholery?!
Mama Jurka nigdy mnie nie lubiła, wiedziałam to od początku naszej znajomości. Kiedy tylko Jurek przyprowadził mnie po raz pierwszy do swojego domu, jego mama nie szczędziła ostrych słów w stosunku do mnie. Krytykowała to jak się ubieram, a nawet to, że nie potrafię wypowiedzieć się na temat polityki. Polityki! Ludzie kochani! Powiedziałam jej też kilka nie przyjemnych słów, wstałam z impetem od stołu przy okazji wywracając krzesło (dobrze, że go nie połamałam, bo nie wiem czy bym się wypłaciła przez następne dwa lata), trzasnęłam drzwiami i odjechałam z piskiem opon. Na szczęście przyjechaliśmy wtedy moim samochodem. Kiedy przyjechałam wreszcie do mieszkania, Jurek przeprosił mnie za swoją matkę. Jak wspomniałam wcześniej, wydawało mi się, że był spokojnym człowiekiem, ale po tym jak potraktował Zbyszka stwierdziłam, że wcale go nie znam.
- Bardzo mi przykro, że nie potrafi rozróżnić pani przyjaźni od związku – uśmiechnęłam się uroczo, a kobieta zwęziła oczy. - A wracając do kochanków, to pani syn sprowadzał do MOJEGO mieszkania – lokum było moje, Jurek dokładał się tylko do rachunków – swoją kochankę.
- Jak śmiesz! - odparła głośno.
- A śmiem! - krzyknęłam i chwyciłam jedno z pudeł, w którym były ubrania Jurka. - Rzeczy – powiedziałam i wyszłam na balkon – zabierze pani spod bloku! - Ryknęłam i wyrzuciłam karton przez balkon.
Jak się bawić, to się bawić. Drzwi wyjebać nowe wstawić – tak powiedziała mi kiedyś szesnastoletnia córka Karola. Nie wypada, żeby nastolatka używała takich słów, ale byłam jej teraz za to dozgonnie wdzięczna, ponieważ ulżyło mi, kiedy zobaczyłam latające ubrania za oknem.
Pani Jadwiga patrzyła na mnie jak na jakąś wariatkę, a Grzesiek powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem. W sumie, to mnie też zbierało się na śmianie, ale zdradzić się przecież nie mogłam.
Chwyciłam kolejne dwa pudła z ubraniami i postąpiłam z nimi podobnie jak z tym pierwszym. Matka Jurka słowa z siebie wydusić nie mogła. Stała w tym swoim eleganckim ubraniu, z perłami na szyi i patrzyła co robi jej niedoszła synowa.
Piękne zakończenie naszej znajomości.
Ostatnie pudło, w którym były rzeczy Jurka wylądowało za oknem. Potłuczone figurki i tego typu rzeczy pogruchotały się jeszcze bardziej.
Naprawdę, jaka szkoda.
Czułam się tak jakby jakiś ciężar spadł mi z serca. Złożyłam ręce na piersi i wbiłam wzrok w zaskoczoną Jadwigę.
- Coś jeszcze? - zapytałam unosząc do góry brwi.
- Ty...! - wskazała na mnie palcem.
- Tak wiem, może i jestem niezrównoważona psychicznie, ale przynajmniej nie będę należała do tak zadufanej w sobie rodziny – uśmiechnęłam się szeroko patrząc jej prosto w oczy. - A teraz – minęłam ją szybkim krokiem i otworzyłam drzwi wejściowe – bardzo proszę panią o opuszczenie mojego mieszkania.
Kobieta zmierzała w moją stronę nie spuszczając z mojej osoby wzroku. Zimnego wzroku. Gdyby mógł on zabijać, leżałabym trupem już kilka minut temu.
- Jeszcze kiedyś się policzymy – wyszeptała groźnie patrząc mi prosto w oczy.
Kiwnęłam tylko głową i zamknęłam drzwi z wielkim hukiem.
Bardzo przepraszam was sąsiedzi!
Mój wzrok napotkał wzrok Grześka. Patrzyliśmy na siebie przez dwie sekundy, a później wybuchnęliśmy śmiechem. Wiem, nienormalna sytuacja, ale kto powiedział, że zawsze wszystko musi być normalne?
- No to tylko ci współczuć takiej byłej przyszłej teściowej – powiedział Grzesiek, kiedy już trochę się uspokoił.
- A bo to myślisz, że to pierwsza taka akcja? - zaśmiałam się i padłam na kanapę.
- I jak ona z tobą wytrzymała? - zaśmiał się siatkarz siadając obok mnie.
- Chyba ja z nią! - powiedziałam i walnęłam go poduszką. - Pamiętam, jak na jakimś bankiecie firmowym próbowała mnie upić – zaśmiałam się. - Ja za alkoholem zbytnio nie przepadam, ale Jadwiga owszem – pokiwałam głową. - Lała mi i sobie do kieliszka, sama wlewała w siebie litry wódki, a ja wylewałam ją do swoich butów – zaśmiał się. - Ja zniszczyłam sobie szpilki, a moja niedoszła teściówka przyznała mi się, że miała romans z dawnym kolegą z liceum, kiedy Jurek miał pięć lat – wybuchnęłam śmiechem przypominając sobie minę Kazimierza, męża Jadwigi i ojca Jurka. Wiem, trochę nie na miejscu, ale ta rodzina po prostu normalna nie była. Kazimierz identycznie jak jego żona mnie nienawidził, a ja ich. Powiedzmy, że toczyła się między nami taka wojna, którą wygrywałam ja. Oczywiście przegrałam parę bitew, ale o wiele mniej niż para staruszków. - Gdybyś widział minę jej męża – klepnęłam śmiejącego się środkowego po ramieniu – Myślałam, że Kazimierz tam padnie – wybuchnęłam śmiechem.
- Jesteś pewna, że w tych truskawkach nic nie było? - zapytał Grzesiek rechocząc.
- Na pewno nic nie było – odpowiedziałam pewnie i kolejny raz wybuchnęłam śmiechem. - Po prostu ta rodzina na mnie tak działa.
- I ty wytrzymałaś tak przez dwa lata? - zdziwił się.
- Jasne – pokiwałam głową. - Trochę nerwów prze nich zjadłam, ale ile się naśmiałam patrząc jak dowiadują się o sobie kilku prawd, o których druga połowa nie miała pojęcia – zaśmiałam się. - Przeze mnie nawet Kazimierz myślał, że Jurek nie jest jego biologicznym synem – wyszczerzyłam się.
- I jak to się skończyło? - zapytał patrząc na mnie z ciekawością.
- Mało co się nie rozwiedli – zaśmiałam się.
Ja to jednak normalna nie jestem. Co to, to nie.
- Ale badania uratowały tyłek Jadwidze – pokiwałam głową. - Pamiętam jak w tamte święta dostaliśmy od nich prezent, którym były trzy bilety – skrzywiłam się lekko. - Dwa bilety na lot Polska – Bułgaria, a tylko jeden na lot Bułgaria – Polska...
- Dostałaś bilet w jedną stronę? - Grzesiek wybałuszył na mnie oczy.
- Dokładnie – zaśmiałam się. - Ale jak widzisz, wróciłam – wyszczerzyłam się.
- I Jurek nic im nie powiedział, nie zwrócił uwagi? - zdziwił się środkowy.
- Wiesz, przy mnie zawsze był wyrachowany, kulturalny, nie wtrącał się w niepotrzebne dyskusje, co niekiedy działało mi na nerwy – wyznałam. - Wtedy też nic nie powiedział, ale przeprosił mnie w domu – wzruszyłam ramionami. - Dalej odnoszę wrażenie, że on po prostu boi się swoich rodziców – westchnęłam. - On miał całkiem inne plany na przyszłość niż bycie prezesem firmy jego ojca. Chciał podróżować, pisać dzienniki, a później je wydawać – uśmiechnęłam się lekko. - Przynajmniej tak mi mówił, ale po tym jak zachował się w mieszkaniu Zbyszka, to niczego już nie jestem pewna, co do niego – pokręciłam głową.
- Tak jakbyś wcale go nie znała – westchnął Kosa.
- Dokładnie – pokiwałam głową.
- Żałujesz? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- W sumie to nie – uśmiechnęłam się lekko. - Owszem zranił mnie i to mocno, ale niektóre wspomnienia są piękne i nawet nie chcę o nich zapomnieć – mój uśmiech powiększył się trochę.
Grzesiek miał już mi coś powiedzieć, kiedy odezwał się dźwięk jego telefonu mówiący o przychodzącym esemesie.
- Muszę oddać koledze kilka rzeczy – oznajmił czytając wiadomość tekstową. - Za pół godziny powinienem być z powrotem – uśmiechnął się i wstał z kanapy.
- Zaproś go tutaj – zaproponowałam z uśmiechem.
- Nie będzie ci to przeszkadzać? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Jasne, że nie – uśmiechnęłam się biorąc do rąk komórkę oraz zeszyt z przepisami. - Ja będę grzecznie pakować resztę swoich rzeczy, a wy sobie pogadacie – puściłam mu perskie oczko i zaczęłam wystukiwać litery na klawiaturze mojego telefonu.
- Super! - ucieszył się. - Dzięki – uśmiechnął się na co tylko kiwnęłam głową, ponieważ chciałam przepisać ten przepis szybko. - To ja idę po rzeczy, będę za chwile – opuścił mieszkanie cicho zamykając za sobą drzwi.
Zdążyłam napisać dwa następne słowa, kiedy w mieszkaniu ponownie pojawił się Kosa. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Zapomniałem kluczy od auta – powiedział.
Zaśmiałam się kręcąc głową i rzuciłam mu kluczyki, które leżały na ławie.
- Dzięki – wyszczerzył się i ponownie zniknął z punktu mojego widzenia tym razem na dziesięć minut.
Wysłałam przepis Iwonie i dopiero wtedy zaczęło zastanawiać mnie z kim Grzesiek chciał się spotkać. O ile pamięć mnie nie myliła, to istniał taki człowiek jak Mateusz Mika. Grał w Resovii, ale na ten sezon przeniósł się do drużyny, która nosiła nazwę: Lotos Trefl Gdańsk. Słyszałam na jego temat dużo pozytywnych opinii, więc z chęcią bym go poznała.
Wstałam z kanapy i od razu zaburczało mi w brzuchu.
O Boże! Jedzenie! Jakiś obiad czy coś! No ładnie ugościłam Grześka!
Walnęłam się otwartą dłonią prosto w czoło. Jak mogłam nie pamiętać o obiedzie? Kosa przecież potrzebował jeść jak każdy człowiek, a ja strzeliłam taką gafę.
Migiem wleciałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przejrzałam jej zawartość. Nie było aż tak źle jak myślałam. Wyciągnęłam z niej pięć piersi z kurczaka oraz margarynę. Na płytę indukcyjną położyłam patelnię, a z wiaderka, które stało w jednej z szafek wyciągnęłam kilka ziemniaków, które od razu wylądowały w zlewie.
Obrałam je szybko i wrzuciłam do garnka. Kiedy nastawiałam stopień, na jakim miały się gotować, dobiegł mnie głos Kosy:
- Co robisz?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie jedliśmy nic na obiad? - spojrzałam na niego z lekkim wyrzutem.
- Yyy... - podrapał się po głowie. - Zapomniałem? - podniósł brew patrząc na mnie.
Miałam już powiedzieć coś, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Coś chyba za szybko – powiedział Grzesiek patrząc na zegarek. - Mówił, że będzie za pół godziny – ruszył w stronę drzwi, a ja za nim.
Oparłam się o ścianę, a środkowy otworzył drzwi. Takiego widoku, to nie spodziewałam się nawet w najgorszych snach. Postać, która stała przed nami wcale nie przypominała siatkarza o imieniu Mateusz.
Czy to nie za dużo jak na jeden dzień?
Wbiłam w człowieka wzrok, który najmilszym nie był...
No
to czyje przypuszczenia się potwierdziły, że to mamusia? ;p
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Krzysztof Ignaczak! ;D Ja mu życzę: szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń, aby grał jak najdłużej, powołania do kadry na IO w Rio de Janeiro (nie wyobrażam sobie, gdyby Go tam zabrakło!), super mega zajebistych odcinków 'Igłą Szyte', aby uśmiech często gościł na Jego twarzy i jak naaajwięcej wygranych meczy! ♥
Jak już o Igle mowa, to wczoraj dodał nowe filmiki :D http://www.iglaszyte.pl/2013/05/spala-czyli-czas-zaczynac/ Panie Krzysztofie, czekamy na nowe! ;D
Słyszeliście, że Michał Bąkiewicz się zaręczył? ;) Ja się cieszę bardzo z tego powodu i życzę mu, im wszystkiego co najlepsze :)
Informacja, która mnie lekko zdołowała: Tiago Violas opuszcza Jastrzębski Węgiel... ;( Tiago, tell me why!? Co tam w transferach jeszcze słychać?
Dick Kooy i Wojciech Ferens podpisali kontrakt z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle;
Maciej Dobrowolski kolejne dwa sezony spędzi w Indykpolu AZS-ie Olsztyn;
Delecta Bydgoszcz żegna się z Piotrem Lipińskim , Łukaszem Owczarzem oraz z Michałem Dębcem;
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Krzysztof Ignaczak! ;D Ja mu życzę: szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń, aby grał jak najdłużej, powołania do kadry na IO w Rio de Janeiro (nie wyobrażam sobie, gdyby Go tam zabrakło!), super mega zajebistych odcinków 'Igłą Szyte', aby uśmiech często gościł na Jego twarzy i jak naaajwięcej wygranych meczy! ♥
Jak już o Igle mowa, to wczoraj dodał nowe filmiki :D http://www.iglaszyte.pl/2013/05/spala-czyli-czas-zaczynac/ Panie Krzysztofie, czekamy na nowe! ;D
Słyszeliście, że Michał Bąkiewicz się zaręczył? ;) Ja się cieszę bardzo z tego powodu i życzę mu, im wszystkiego co najlepsze :)
Informacja, która mnie lekko zdołowała: Tiago Violas opuszcza Jastrzębski Węgiel... ;( Tiago, tell me why!? Co tam w transferach jeszcze słychać?
Dick Kooy i Wojciech Ferens podpisali kontrakt z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle;
Maciej Dobrowolski kolejne dwa sezony spędzi w Indykpolu AZS-ie Olsztyn;
Delecta Bydgoszcz żegna się z Piotrem Lipińskim , Łukaszem Owczarzem oraz z Michałem Dębcem;
Łukasz
Żygadło w Zenicie Kazań na dwa sezony
To
jak na razie chyba wszystko... :)
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/923301_638202882860320_2070790681_n.jpg – przepraszam, musiałam :) Rozjebało mnie to totalnie ;D
Przypominam o zakładce „wasze pytania” ;)
Aaa... patrzcie co znalazłam :) Jak myślicie, przyniesie szczęście? ;p A Wam, udało się kiedyś znaleźć four-leaf clover? ;)
Pozdrawiam serdecznie,
poziomkowa ;*
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/923301_638202882860320_2070790681_n.jpg – przepraszam, musiałam :) Rozjebało mnie to totalnie ;D
Przypominam o zakładce „wasze pytania” ;)
Aaa... patrzcie co znalazłam :) Jak myślicie, przyniesie szczęście? ;p A Wam, udało się kiedyś znaleźć four-leaf clover? ;)
Pozdrawiam serdecznie,
poziomkowa ;*
Łiiiii pierwsza!!! rozdział super - jak zwykle :) Kiedy można się spodziewać następnego? :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał :D Piątek lub sobota ;)
UsuńRozdział świetny, ale przecież u Ciebie to norma ;) Nie wiem, co więcej napisać :P Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/ prosiłaś, żeby cię poinformować jak będzie coś nowego, ale jestem nowa i nie wiem jak xD
Haha! :D Cieszę się, ze Ci sie podoba :D Nie dziękuję :)
UsuńO właśnie tak mozesz mnie informować, ale w zakładce "wasze cosie" :)
Okej dzięki ;) Teraz już wiem :P
UsuńSpoko :)
UsuńŚwietna akcja z mamą Jurka :D ciekawa , kto to zawitał tym razem :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam Luna ^^
Cieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńPozdrawiam również :)
Aha, no i jeszcze.. Kto to kuffffa był!?!!?? czyżby Jurek? Znowu? :)
OdpowiedzUsuńJurek siedzi w areszcie :)
UsuńZarąbisty rozdział :) Wchodzę na Twojego bloga ze dwa razy dziennie patrząc czy nic nie dodałaś ;) Ciekawe kim jest ta osoba ? pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Ci się podoba :) A ja jak widzę licznik wyświetleń dziennie, to robie wielkie oczy, a potem wpływa mi na twarz wielki uśmiech ;p Pozdrawiam również ;)
UsuńSerio, nie spodziewałabym się tego, że do mieszkania wparuje matka Jurka. Ciekawe tym razem któż zawitał do byłego mieszkania Em. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny. Widzę, że Kosa i Em się dogadują. Czy wyniknie z tego coś więcej? ;)
Uuuu... Czterolistna koniczynka! Na pewno Ci przyniesie szczęście. Ja mam tego pecha i jeszcze takiej koniczynki nie znalazłam. :(
Serio, Bąkiewicz się zaręczył? No to Mu, Im szczerze gratuluję! Życzę dużej gromadki dzieci! ^_^
Więc właśnie. Igła ma dzisiaj urodziny! Także dołączam się do Twoich życzeń. Ja tam robię spam na tt i składam Mu życzenia, choć i tak pewnie Igła tego nie zobaczy, a szkoda. :)
Mam pewne pytanie, Ty masz ustalone dni, w które dodajesz rozdziały? ;p
Pozdrawiam ciepło. :**
:)
UsuńCieszę się, ze Ci się podoba :D
Jeszcze znajdziesz :)
Też byłam zdziwiona, bo byłam święcie przekonana, że On nawet dziewczyny nie ma ;p
Igła ma tt? Ty weź, serio? ;) Myślałam, że tylko na facebooku je ma ;p
Znaczy nie, że w każdą środę musi być epizod, czy tam w każdy poniedziałek ;p Dodaję tak jak mi pasuje ;) Wrzucam, np. w czwartek, bo wiem, że w piątek nie będę miała zbytnio czasu, a do soboty daleko ;)
Pozdrawiam również ;*
Nie On nie ma tt i właśnie szkoda, bo gdyby miał zobaczyłby naszą akcję. ;D
UsuńNo właśnie coś mi nie pasowało :)
UsuńHaha,ale potraktowała matkę Jurka :D. Należało jej się :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny (:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHaha. Ta akcja z tym babskiem rozwalila mnie totalnie. Taka wredna kobieta, ze słowami nie da się tego opisać. Z taką wredotą jak ona trzeba bylo sie urodzić. Pfff.
OdpowiedzUsuńAle co tam, przynajmniej nie miała takiej teściowej . HAhaha
sama bym takiej nie chciala.
Dudum cóż to za człowiek, w którego tak Mela sie wpatrzyła ?>
Ale dobra poczekam na kolejny i zapewne sie wszystko wyjaśni> :P
Pozdrawiam :**
Zapraszam na nowiutki rozdział
Usuńhttp://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/05/rozdzia-7_15.html
:D
Usuńozdrawiam również :*
na przyszłość: jest zakładka ;p
Świetnie potraktowała matkę Jurka :) a teraz kto przyszedł czyżby Jurek ?\
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie...
To opowiadanie jest świetne ! Czekam na kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam :)
http://zwyklyczas.blogspot.com/
:D Jurek siedzi w areszcie ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba :D
Pozdrawiam również :)
a fakt Jurek w areszcie, to może..... nie wiem nie będę się domyślać aby później się nie rozczarować. Czekam na kolejny :)
Usuń;)
UsuńPiątek lub sobota ;p
Jeju, ale mnie rozbroił ten rozdział. "Jak się bawić to bawić. Drzwi wyjebac, nowe wstawić" - leżałam ze śmiechu. A teraz kto przyjdzie? Cały czas mnie zaskakujesz.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, ze to od pewnego czasu, moje motto :D
UsuńZaskakuję, lubię zaskakiwać :D
o matko! Uśmiałam sie do łez:D widze nowe fajne powiedzonko, muszę zapamiętać;)) No i kto to jest? Ale Grzesiek nie znał Jurka, więc to mógłby być on (o ile nic mi nie umknęło). Dobra zobaczymy. Ja zrobiłam sobie wolne z racji urodzin Igły;p A tak serio to choroba mnie wzięła grrr. teraz jak Słońce świeci! not like it. i właśnie gdzie się Violas przenosi, bo o tym nie słyszałam, a informacja mnie zasmuciła:( A i oczywiście cieszę się, że Ziomek będzie grał w Zenicie. I Szampon jeszcze w Skrze zostaje. A Michałowi szczęscia, bo lepiej późno niż wcale;p i dołączam się do życzeń dla Najlepszego Libero na Świecie- nie wyobrażam sobie Rio bez niego. A i właśnie ostatnio zapomniałam o tym http://www.brave-soldiers.blogspot.com/search?updated-max=2013-05-13T12:06:00-07:00&max-results=1- płakałam, mówie z góry, że to nie jest moje opowiadanie, ani autorka nie prosiła mnie o to mam nadzieję, że nie bęezie mieć mi teog za złe.Kiedy kolejny. Pozdrawiam, Bobru
OdpowiedzUsuńCiesze się! :D Moje motto od niedawna :p Znaczy wie jak on wygląda, po tej akcji w mieszkaniu Bartmana ;p Ja wczoraj miałam wolne, wiec dzisiaj do szkoły iść musiałam ;) To szybkiego powrotu do zdrowia! :) Tiago, TELL ME WHY?! ;( Na pozycji atakującego, trzeba dodać :) Dzięki, przeczytam ;p Kolejny? W piątek lub sobotę ;) Pozdrawiam również :)
UsuńKochana teściowa? Tego się nie spodziewałam! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna akcja z pudłami za balkonem. Uśmiałam się jak nie wiem co.
Teraz znowu będę kminiła kto przyszedł... przecież jak nie Mika to kogo tam mógł znać Kosa? Pojawił się ten ktoś już w opowiadaniu? ;)
Zapomniałaś, że Wlazły zostaje na ataku! ;P
:D
UsuńPojawił, pojawił ;)
Wiem, wiem, ale dowiedziałam się jakąś godzinę po wstawieniu postu ;)
oouu to teraz się zastanawiam kto to...
UsuńPrzecież nie Jurek. bo Grzesiek go nie zna ;/
nie wiem kurde no! :<
Znaczy go tylko widział, wiesz wtedy u Bartmana w mieszkaniu ;) ale to nie On, bo Jurek siedzi w areszcie :)
UsuńDowiesz się w piątek lub sobotę ;p
No właśnie :/
UsuńNikt mi nie przychodzi do głowy...
Odpowiedź jest bardzo prosta, naprawdę ;)
UsuńChyba jednak jest troszeczkę z tej stereotypowej blondynki! hahahah
UsuńNIE MAM POJĘCIA! :<
Nikt Ci na serio nie przychodzi do głowy? :D Haha, toś mnie rozwaliła :p
UsuńPojawił się ten KTOŚ już w opowiadaniu, to na pewno ;) Dowiesz się jutro albo pojutrze ;p
pojawił się nowy rozdział, zapraszam i zachęcam do komentowania
OdpowiedzUsuńhttp://serca-kolysanie.blogspot.com/2013/05/rozdzia-xiii.html
pozdrawiam :)
jest zakładka :)
UsuńZacznę od końca! Ten obrazek... rozwala system!
OdpowiedzUsuńA tak..., to Oni mają strasznie wielu niespodziewanych gości i zawsze urywasz tak, że nie wiem, kto wpadł :(
Ale jakoś doczekam, do następnego..., mam nadzieję ;)
Zdjęcie robione przeze mnie :)
UsuńTak, wiem, jestem wredna ;p
Doczekasz, doczekasz ;)
Świetny rozdział;) czekam na następny;) pozdrawiam;p
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał :D Piątek/sobota ;p Pozdrawiam również :)
UsuńHahahha wiedziałam że Jurek przyśle mamuśkę:D A kto tym razem się pojawił? Może tym razem zjawił się sam Jerzy nakrzyczeć na nią że zbiły mu się figurki?;p Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuń:) Jurek siedzi w areszcie :p Pozdrawiam również ;)
Usuńprzepraszam, że tak późno komentuję, ale szkoła pochłania cały mój wolny czas. i z góry wybacz mi krótki komentarz, bo za chwilę lecę biegać. mam niedaleko jeziorko, a dłuższą drogą przez mały lasek sobie pobiegnę. połączę przyjemne z pożytecznym, pobiegam - trochę schudnę, a i może jak dobrze pójdzie to spotkam nad jeziorem starych znajomków? uuu, zrobimy ognisko nad wodą. będzie fajnie!! :D
OdpowiedzUsuńale może przestanę cię zanudzać i przejdę do rzeczy. :P
Tego się nie spodziewałam, matka Jurka przyszła po jego rzeczy? (uderzam sie w czoło) no tak, zapomniałam, że Jurek już grzeje ławę w kryminale. :) ale wyszło szydło z worka. JUREK = MAMIN SYNEK! hahah :)
Jakim cudem Emilka mogła zapomnieć o obiedzie? to karygodne! Grzesiek musi coś jeść :)
a tak nawiasem mówiąc, co gotowała? :D
ta teściowa miała na imię Jadwiga? chyba tak. no więc gdybym ja była taką jadwigą ( dobrze, że nie jestem :)) całowałabym Emi po rękach, że była z takim idiotą, chociaż wtedy wydawał się być normalny. :/
hmm, kto tam może być? może matka J. czegoś zapomniała? a może jego tatuś? a może jakaś inna wredna sąsiadka? a może jakaś dawna koleżanka? a może policjant? :) ten to byłby szczery :) kto mógłby jeszcze zawitać u progi Emilki... ?
nie wiem, pisz szybko!! bo mnie ciekawość zeżre :)
pozdrawiam, Jagoda :)
Ps. u ciebie też jest tyle komarów? masakra, żyć nie dają ;/
Nie ma za co :) Rozumiem w stu procentach :) To życzę, aby ognisko się udało :D
Usuń:D
"Wyciągnęłam z niej pięć piersi z kurczaka oraz margarynę. Na płytę indukcyjną położyłam patelnię, a z wiaderka, które stało w jednej z szafek wyciągnęłam kilka ziemniaków, które od razu wylądowały w zlewie.
Obrałam je szybko i wrzuciłam do garnka." oto co gotowała :)
Tak, Jadwiga ;)
Maybe ;p
pozdrawiam również ;)
No trochę się tego namnożyło ;/
kurczę, tego cholerstwa jest tyle, że nie dało się przesiedzieć bez dziwnych gestów, które miały pogonić te komary i meszki. :( a szkoda... mogło być tak fajnie... ;-(
Usuńkiedy będzie kolejny?
No to współczuję...
UsuńJutro albo w sobotę, jeszcze zobaczę ;)
Najpierw mamusia, a teraz co ? Synek ? xd Mam nadzieję, że nie ale czytając Twoje opowiadanie to widzę, że wszystkiego można się po Tobie spodziewać xd Ale akcja z latającymi ubraniami Jurka mnie rozjebała ;p No kiedy wreszcie zacznie coś iskrzyć ? ^^
OdpowiedzUsuńMnie wiadomość o Violasie dobiła :( Nie lubię tego -.- Zaksą i Bydgoszczą się zbytnio nie przejmuję, Dobrowolski w Olsztynie to dla mnie lekkie zaskoczenie xd W dodatku Stelmach podobno ma być tam trenerem ;o A Ziomek w Zenicie jak najbardziej na plus :D
Czterolistna koniczynka ?:) W tamte wakacje zebrałam dokładnie 9 :D Taki tam farcik :D Zasuszyłam je, ale przetrwały tylko 4 xd
Pozdrawiam ;)
Jurek siedzi w areszcie :) Hehe ;p
UsuńMnie też ;( No wrócił na stare śmieci pan Maciek ;p Nie podobno, a jest ;p A tam Ziomka chciałabym widzieć w PlusLidze, ale chyba się nie doczekam ;/
Ja w tamte wakacje znalazłam chyba z pięć, ale tylko jedną zasuszyłam i leży sobie w spokoju w pamiętniku ;p
Pozdrawiam również ;)
Tak sadziłam ,że to mama xd ale nie lobię jej , jego tez nie wiec akcja fajna ^^ co do koniczynki to gratuluję ^^ ja znalazłam już kilka ale w sumie nie pamiętam czy przyniosły mi szczęście xd Dołączam się do życzeń dla Igły ;) a co do transferów nie komentuje bo sa co najmniej dziwne xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
:) No ja jestem ciekawa, czy w tym przesądzie coś jest ;p Dziwne, zgadzam się ;p
UsuńPozdrawiam również ;*
hahha, o kurwancka, jakbym ja miała mieć taką teściową to nie przyjeżdżałabym na święta do doomu :D
OdpowiedzUsuńMateusz Mika? Ciekawe, a ciekawe kto to naprawdę będzie! ;>
Znając życie to zaskoczysz mnie kolejny raz :)
Nie lubię transferów w tym roku. Wszyscy odchodzą, nikt nie zostaje :c
Zibi, o kurna XD <3
pozdrawiam, Julka
o kurwancka?! podoba mi się to! ;D
Usuń:)
Ja też nie ;/
Haha, mnie to doszczętnie rozwaliło ;D
Pozdrawiam również ;)
ja obstawiałam byłą Zibiego xd za nic w świecie bym nie odgadła, że to mamusia Jureczka.
OdpowiedzUsuńa teraz?... jak nie Mika, to kto...? z początku przyszło mi do głowy, że to jakaś dziewczyna... ale to przecież kolega miał być xd więc... ekhm, ktoś z otoczenia Jurka? no nie wiem no...
ciekawa jestem dalszych losów! :)
nie wiedziałam, że Bąku się zaręczył:) dołączam się do życzeń:D teraz wszyscy zsię zaręczają, wychodzą za mąż, albo wkrótce zostają rodzicamik, hahaha xd
dołączam się rownież do życzeń dla Krzysia:) jest taka fajna nutka: http://www46.zippyshare.com/v/40942926/file.html posłuchaj uważnie xd
:D No ktoś z otoczenia Jurka ;p
Usuń:)
Wiem, wiem, I like it! ;D
Mamuśka Jurka, to niezła sztuka ;p A wydaje mi się, że przywiało, albo Jurka, albo Gośkę. (Chyba, ze tego policjanta, co był na autostradzie) :D Ale w to raczej wątpię ;)
OdpowiedzUsuńCo do życzeń to się dołączam ;p
A o tym, że Bąkiewicz się zaręczył, to już wiedziałam :3
Jak znalazłaś koniczynę to raczej, przyniesie szczęście :D
W wolnym czasie, jak zawsze zapraszam do mnie:
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam cieplutko ;*
:) Jurek siedzi w areszcie, a co do Gośki, to może, może ;p
UsuńMam nadzieję, że przyniesie :D
Pozdrawiam również ;*
Rozdzial swietny, tak jak kazde inne. A ten KTOS kto przyszedl to wydaje mi sie ze to Jurek -,-
OdpowiedzUsuńCo do koniczynki, jejku jakie ty masz szczescie ;3
Pozdrawiam :)
Cieszę się, że Ci się podoba :D Jurek siedzi w areszcie ;p
UsuńOby było to szczęście ;p
Pozdrawiam również :)
Kazimierz! Kazimierz! To mój typ ;)Albo ten policjant - nie, to jest za głupi pomysł xd
OdpowiedzUsuńNo ale kiedy między nimi coś bd? :)
http://mydlo--powidlo.blogspot.com/ - zapraszam ;)
buźki ;*
Haha, może ;p
UsuńNa razie tajemnica ;)
buźki ;*
Czyżby Tatuś Kazimierz? :-D
OdpowiedzUsuńTrafiłam na twojego Bloga w Niedziele wieczorem. Czytałam chyba do 2-3 w nocy przez co byłam niewyspana ma Teście z Biologii, który zawaliłam ALE! BYŁO WARTO!
Uwielbiam twojego Bloga*-*
Pozdrawiam:-)
Może :)
UsuńBardzo Cię przepraszam, że przeze mnie zawaliłaś test! ;/
Cieszę się bardzo, ze Ci się podoba, ale mam nadzieję, że żadne z Twoich rodziców mnie nie zabije za ten test, który zawaliłaś?
Pozdrawiam również :)
Za co ty przepraszasz, dziewczyno!!:)
UsuńMogłam zacząć wcześniej się uczyć, ale zła ja wolałam oglądać Igłą Szyte :D
Moi Rodzice mnie nie zabiją;)
Cos tam naskrobałam, więc aż tak źle nie powinno być :D
Przez Igłą Szyte, to nawet ja zawaliłam jakiś sprawdzian ;p
UsuńTo dobrze :)
Pojawiła się 14 zapraszam ;) http://siatkoholik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
jest zakładka ;)
UsuńKto stanął za drzwiami?
OdpowiedzUsuńSkoro Jurek siedzi w więzieniu, to wydaje mi się, że to Gośka, albo Ojciec Kazimierz :D
pojawił się siódmy rozdział : http://moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com/2013/05/r7.html
:)
Usuńtrafiłam na dwa rozdziały ^^ :D świetna ta akcja z Em i mamą Jurka :D też bym tak zrobiła jak ona :D musiała mieć wielką satysfakcję wyrzucając jego rzeczy przez balkon ;) jestem bardzo ciekawa kto stanął za drzwiami :D
OdpowiedzUsuńco do zdjęcia ze Zibim mnie również rozwaliło totalnie i nie zrobię już chyba tej chemii xdd
myślę, że przyniesie Ci szczęście :D też kiedyś znalazłam i jaką miałam z tego radochę ;)
PS. odpowiedziałam na pytanie u mnie :D / ZB9
:)
UsuńHaha :D
No ja radochę też miałam :)
Oke ;)
Wystawiasz moją cierpliwość na straszliwą próbę, ale cóż.
OdpowiedzUsuńWarto czekać na kolejne rozdziały. Z kilku setek przeczytanych przeze mnie opowiadań tego typu Twój blog jest najlepszy w moim mniemaniu.
Gratulację i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu.
Pozdrawiam ;)
Przepraszam ;)
UsuńBardzo się cieszę, że aż tak Ci się podoba :D
Dziękuję :)
Pozdrawiam również ;)
cudowny rozdział :) czekam z niecierpliwością na następny, bo chcę się szybko dowiedzieć kto to taki przyszedł?
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńWłaśnie zgadzam się zajebisty jak zwykle;D Zapraszam na VI http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ;d
UsuńZapraszam serdecznie na 15 rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/ oraz na 7 na http://the--past--in--the--future.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentuje, ale całkowicie nie ma na to czasu. Jak już sobie wszystko poukładam to odwiedzę tą stronę :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
;)
Usuńpozdrawiam również ;*
No tak... Najpierw pierdolnięta mamusia to teraz może jej posrany synuś? Em to ma jednak ciężkie życie... Już to pisałam, ale wspomnę o tym raz jeszcze: Bardzo dobrze, że cały czas jest z nią Grzesiek. Swoją drogą to nieźle załatwiła swoją niedoszłą teściową z rzeczami Jurka. Chciałabym tą sytuację zobaczyć na własne oczy.
OdpowiedzUsuń:) Też chciałabym to zobaczyć w rzeczywistości ;p
Usuń