Kiedy
walizki były już zapakowane, wyszłam na balkon i ostatni raz
spojrzałam na widok rozciągający się przede mną. Miałam stąd
przepiękne wspomnienia.
- Przyjedziemy tutaj jeszcze kiedyś? - spytałam wyczuwając obecność Grześka tuż za mną.
- Pewnie, kochanie – powiedział lekko się uśmiechając i przytulając moje plecy do swojej piersi.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś – szepnęłam.
- Nie masz za co – pocałował mnie w tył głowy. - Idziemy jeszcze się przejść? - spytał łapiąc mnie za rękę.
Kiwnęłam głową i chwilę później szliśmy już ścieżką na plażę. Spacerowaliśmy tylko przez godzinę, ponieważ musieliśmy zbierać się na lotnisko. Zapłaciliśmy starszej kobiecie za zakwaterowanie, podziękowaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko, skąd odlecieliśmy do Rzeszowa.
Kiedy wysiedliśmy z samolotu i po całej odprawie znaleźliśmy się pod czarną alfą, byłam jednak szczęśliwa. Jutro przyjadą rodzice Grześka oraz moja mała rodzinka i będą cieszyć się naszym szczęściem – innego scenariusza nie widziałam.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Kiedy pojawił się on w zasięgu mojego wzroku, uśmiechnęłam się szeroko.
- Fajnie tak wracać do własnego domu – powiedziałam głośno, a środkowy zatrzymał samochód.
- W dodatku z przyszłą żoną – wyszczerzył się i ścisnął moją dłoń.
- Z przyszłym mężem – wyszczerzyłam się równie mocno, co on. - Który teraz zabierze walizkę z bagażnika – zrobiłam słodką minkę, a Grzesiek wybuchnął śmiechem.
- A blondyna mi w tym pomoże – rozczochrał mi grzywkę i zniknął z samochodu.
Wysiadłam z auta i podbiegłam do bagażnika rzucając się środkowemu na plecy.
- Co ty robisz? - zaczął się śmiać, ale pomógł mi wygodniej się usadowić.
- Pomagam ci targać walizkę – wyszczerzyłam się i cmoknęłam go lekko w kark.
- Tak, to ty mi nie pomożesz – uśmiechnął się i pociągnął naszą dużą walizkę.
- Pomagam ci hmmm... mentalnie – uśmiechnęłam się.
- Dobra, złaź – zaczął się śmiać.
Zeszłam z niego i zaczęłam szukać kluczy od domu w torebce. Po chwili już były w mojej dłoni, a później znalazły się z zamku. Uporałam się szybko z zabezpieczeniem i otworzyłam drzwi, po czym weszłam do środka.
- Jak dobrze – westchnęłam.
- Idealnie – usłyszałam cichy głos Grześka, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi wejściowych.
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam wprost na środkowego z wielkim uśmiechem na ustach.
- Co? - spytał uważnie na mnie patrząc.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie mogę się od czasu do czasu do ciebie uśmiechnąć? - zapytałam dalej nie spuszczając z niego wzroku.
- Wiesz co mówili wtedy na grillu...
Zaśmiałam się głośno i stanęłam bardzo blisko środkowego.
- Może teraz właśnie uśmiecham się w ten sposób? - uniosłam brew do góry.
Grzesiek zaśmiał się dźwięcznie i chwycił mnie na ręce.
- Dobrze wiesz, że mi dwa razy nie trzeba mówić – wyszczerzył się i skradł subtelny pocałunek, po czym wkroczył do salonu.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam jego twarz do swojej.
- Ej, czekaj... - oderwałam się do niego po chwili.
- Co?
- Czujesz? - wciągnęłam powietrze nosem; podobnie zrobił on.
- Piwo? - zdziwił się Grześ.
- Postaw mnie na ziemi – poprosiłam. - I zapal światło – na dworze już zdążyło zrobić się szaro, a zasłonięte żaluzje w oknach sprawiły, ze w salonie było całkowicie ciemno.
Siatkarz postawił mnie na kafelkach i zapalił światło. Salon rozbłysnął jasnym światłem i ukazał całe pomieszczenie. Na kanapie spał Zbyszek, a na ławie było kilka butelek po piwie. Otworzyłam ze zdziwienia oczy i spojrzałam na zdezorientowanego Grześka.
- Czy w naszym salonie jest narąbany Zibi? - wydukałam.
- Tylko co on tu robi?
- Sama chciałabym wiedzieć...
Byłam pewna, coś na pewno musiało się stać. I to coś było związane z Kamilą i na pewno nie było to przyjemne doświadczenie.
Westchnęłam i wyciągnęłam z szafy w przedpokoju koc.
- Co ty robisz? - zdziwił się Grzesiek.
- Przecież nie będziesz go budzić – powiedziałam i przykryłam przyjaciela fioletowym kocem.
- Ale chyba należą się nam jakieś wyjaśnienia? - oparł się o ścianę przy schodach i skrzyżował ręce.
- Zadzwoń do Kamili. Podejrzewam, że odpowiedź uzyskasz – odparłam nie patrząc na niego, ale usilnie wpatrując się z śpiącego Zbyszka.
- Od razu zaczynasz z Kamilą...
- No a myślisz, że przez kogo to...? - kiwnęłam głową na Zibiego i puste butelki po piwie. - Pewnie znowu strzeliła jakiegoś focha – powiedziałam i zgarnęłam cztery butelki w swoje dłonie.
- Nie przesadzasz przypadkiem? - spytał wbijając we mnie wzrok.
Podniosłam na niego wzrok i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Ani trochę. Dzwoń, a się dowiesz.
Odwróciłam głowę i ruszyłam do kuchni. Otwierałam szafkę, w której był kosz na śmieci, kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Przymknęłam oczy i westchnęłam głęboko.
Lepszego powrotu do domu sobie wyobrazić nie mogłam, naprawdę. Chciałam znowu znaleźć się w Barcelonie i nie myśleć o jakichkolwiek problemach. Tam wszystko było proste i takie kolorowe, tutaj też takie miało być... A nie kłótnia już na samym wejściu.
- O cholera! - usłyszałam po chwili dźwięk głosu Bartmana.
Odstawiłam butelki na blat, całkowicie ignorując kosz na śmieci i spojrzałam w stronę kanapy.
- Em? - usiadł i rozejrzał się wokół siebie. Kiedy mnie zobaczył znieruchomiał. - Przepraszam, miałem się wynieść...
- Zibi, co ty tu robisz? - spytałam idąc w jego stronę.
- Zupełnie nic – szybko podniósł się z kanapy i lekko zachwiał. - Idę właśnie...
- Nigdzie nie pójdziesz – powiedziałam stanowczo i złapałam go za ramiona. - Powiesz mi o co chodzi i pójdziesz spać – spojrzałam mu w zielone oczy.
- Ale o nic nie chodzi – uciekł wzrokiem.
Pchnęłam go na kanapę i po chwili usiadłam obok niego.
- Gdyby o nic nie chodziło, nie siedziałbyś tutaj po ciemku, nie upiłbyś się i to we własne urodziny – spojrzałam na niego.
Cisza i unikanie mojego wzroku.
- O co chodzi? Co Kamila znowu zrobiła?
Spuścił głowę i mruknął coś pod nosem, coś czego nie dało się zrozumieć.
- Możesz głośniej?
- … mnie.
- Jeszcze głośniej?
- Zostawiła mnie – wydukał.
Wbiło mnie w ziemię.
Że kurwa co?!
No to ten... przepraszam, epizod miał być wczoraj, ale mam lekki rozpierdol w głowie, do tego nauka, więc dlatego tak.
Mam nadzieję, że reszta weekendu minie Wam dobrze ;)
http://www.youtube.com/watch?v=bjQbv2Kx3Qc piękne jest ♥
- Przyjedziemy tutaj jeszcze kiedyś? - spytałam wyczuwając obecność Grześka tuż za mną.
- Pewnie, kochanie – powiedział lekko się uśmiechając i przytulając moje plecy do swojej piersi.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś – szepnęłam.
- Nie masz za co – pocałował mnie w tył głowy. - Idziemy jeszcze się przejść? - spytał łapiąc mnie za rękę.
Kiwnęłam głową i chwilę później szliśmy już ścieżką na plażę. Spacerowaliśmy tylko przez godzinę, ponieważ musieliśmy zbierać się na lotnisko. Zapłaciliśmy starszej kobiecie za zakwaterowanie, podziękowaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko, skąd odlecieliśmy do Rzeszowa.
Kiedy wysiedliśmy z samolotu i po całej odprawie znaleźliśmy się pod czarną alfą, byłam jednak szczęśliwa. Jutro przyjadą rodzice Grześka oraz moja mała rodzinka i będą cieszyć się naszym szczęściem – innego scenariusza nie widziałam.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Kiedy pojawił się on w zasięgu mojego wzroku, uśmiechnęłam się szeroko.
- Fajnie tak wracać do własnego domu – powiedziałam głośno, a środkowy zatrzymał samochód.
- W dodatku z przyszłą żoną – wyszczerzył się i ścisnął moją dłoń.
- Z przyszłym mężem – wyszczerzyłam się równie mocno, co on. - Który teraz zabierze walizkę z bagażnika – zrobiłam słodką minkę, a Grzesiek wybuchnął śmiechem.
- A blondyna mi w tym pomoże – rozczochrał mi grzywkę i zniknął z samochodu.
Wysiadłam z auta i podbiegłam do bagażnika rzucając się środkowemu na plecy.
- Co ty robisz? - zaczął się śmiać, ale pomógł mi wygodniej się usadowić.
- Pomagam ci targać walizkę – wyszczerzyłam się i cmoknęłam go lekko w kark.
- Tak, to ty mi nie pomożesz – uśmiechnął się i pociągnął naszą dużą walizkę.
- Pomagam ci hmmm... mentalnie – uśmiechnęłam się.
- Dobra, złaź – zaczął się śmiać.
Zeszłam z niego i zaczęłam szukać kluczy od domu w torebce. Po chwili już były w mojej dłoni, a później znalazły się z zamku. Uporałam się szybko z zabezpieczeniem i otworzyłam drzwi, po czym weszłam do środka.
- Jak dobrze – westchnęłam.
- Idealnie – usłyszałam cichy głos Grześka, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi wejściowych.
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam wprost na środkowego z wielkim uśmiechem na ustach.
- Co? - spytał uważnie na mnie patrząc.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie mogę się od czasu do czasu do ciebie uśmiechnąć? - zapytałam dalej nie spuszczając z niego wzroku.
- Wiesz co mówili wtedy na grillu...
Zaśmiałam się głośno i stanęłam bardzo blisko środkowego.
- Może teraz właśnie uśmiecham się w ten sposób? - uniosłam brew do góry.
Grzesiek zaśmiał się dźwięcznie i chwycił mnie na ręce.
- Dobrze wiesz, że mi dwa razy nie trzeba mówić – wyszczerzył się i skradł subtelny pocałunek, po czym wkroczył do salonu.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam jego twarz do swojej.
- Ej, czekaj... - oderwałam się do niego po chwili.
- Co?
- Czujesz? - wciągnęłam powietrze nosem; podobnie zrobił on.
- Piwo? - zdziwił się Grześ.
- Postaw mnie na ziemi – poprosiłam. - I zapal światło – na dworze już zdążyło zrobić się szaro, a zasłonięte żaluzje w oknach sprawiły, ze w salonie było całkowicie ciemno.
Siatkarz postawił mnie na kafelkach i zapalił światło. Salon rozbłysnął jasnym światłem i ukazał całe pomieszczenie. Na kanapie spał Zbyszek, a na ławie było kilka butelek po piwie. Otworzyłam ze zdziwienia oczy i spojrzałam na zdezorientowanego Grześka.
- Czy w naszym salonie jest narąbany Zibi? - wydukałam.
- Tylko co on tu robi?
- Sama chciałabym wiedzieć...
Byłam pewna, coś na pewno musiało się stać. I to coś było związane z Kamilą i na pewno nie było to przyjemne doświadczenie.
Westchnęłam i wyciągnęłam z szafy w przedpokoju koc.
- Co ty robisz? - zdziwił się Grzesiek.
- Przecież nie będziesz go budzić – powiedziałam i przykryłam przyjaciela fioletowym kocem.
- Ale chyba należą się nam jakieś wyjaśnienia? - oparł się o ścianę przy schodach i skrzyżował ręce.
- Zadzwoń do Kamili. Podejrzewam, że odpowiedź uzyskasz – odparłam nie patrząc na niego, ale usilnie wpatrując się z śpiącego Zbyszka.
- Od razu zaczynasz z Kamilą...
- No a myślisz, że przez kogo to...? - kiwnęłam głową na Zibiego i puste butelki po piwie. - Pewnie znowu strzeliła jakiegoś focha – powiedziałam i zgarnęłam cztery butelki w swoje dłonie.
- Nie przesadzasz przypadkiem? - spytał wbijając we mnie wzrok.
Podniosłam na niego wzrok i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Ani trochę. Dzwoń, a się dowiesz.
Odwróciłam głowę i ruszyłam do kuchni. Otwierałam szafkę, w której był kosz na śmieci, kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Przymknęłam oczy i westchnęłam głęboko.
Lepszego powrotu do domu sobie wyobrazić nie mogłam, naprawdę. Chciałam znowu znaleźć się w Barcelonie i nie myśleć o jakichkolwiek problemach. Tam wszystko było proste i takie kolorowe, tutaj też takie miało być... A nie kłótnia już na samym wejściu.
- O cholera! - usłyszałam po chwili dźwięk głosu Bartmana.
Odstawiłam butelki na blat, całkowicie ignorując kosz na śmieci i spojrzałam w stronę kanapy.
- Em? - usiadł i rozejrzał się wokół siebie. Kiedy mnie zobaczył znieruchomiał. - Przepraszam, miałem się wynieść...
- Zibi, co ty tu robisz? - spytałam idąc w jego stronę.
- Zupełnie nic – szybko podniósł się z kanapy i lekko zachwiał. - Idę właśnie...
- Nigdzie nie pójdziesz – powiedziałam stanowczo i złapałam go za ramiona. - Powiesz mi o co chodzi i pójdziesz spać – spojrzałam mu w zielone oczy.
- Ale o nic nie chodzi – uciekł wzrokiem.
Pchnęłam go na kanapę i po chwili usiadłam obok niego.
- Gdyby o nic nie chodziło, nie siedziałbyś tutaj po ciemku, nie upiłbyś się i to we własne urodziny – spojrzałam na niego.
Cisza i unikanie mojego wzroku.
- O co chodzi? Co Kamila znowu zrobiła?
Spuścił głowę i mruknął coś pod nosem, coś czego nie dało się zrozumieć.
- Możesz głośniej?
- … mnie.
- Jeszcze głośniej?
- Zostawiła mnie – wydukał.
Wbiło mnie w ziemię.
Że kurwa co?!
No to ten... przepraszam, epizod miał być wczoraj, ale mam lekki rozpierdol w głowie, do tego nauka, więc dlatego tak.
Mam nadzieję, że reszta weekendu minie Wam dobrze ;)
http://www.youtube.com/watch?v=bjQbv2Kx3Qc piękne jest ♥
biedny zbysio ;( zakochana para co ledwo wrociła i już się pokłóciła, ciekawe jak zareagują na wszystko wydarzenia jakie miały miejsce kiedy ich nie było hmmm czekam na następny! :D mam nadzieję, że będzie dłuższy bo czuje niedosyt :P
OdpowiedzUsuń;( Pożyjemy - zobaczymy ;) planuję we środę, ale nie wiem, jak to będzie...
Usuńświetny rozdział. czekam na następny
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci sie spodobał ;D
UsuńNo i miało być tak pięknie i znów wszystko prawie wszystko się zepsuło, ale tak to w życiu jeest.
OdpowiedzUsuńSerdecznie i równie mocno zapraszam na prolog mojej nowej historii. Historii nie łatwej. Jest to opowiadanie o dwojgu ludzi niekochanych, których połączy coś niesamowitego. Coś wręcz nieprawdopodobnego. Oboje znają smak prawdziwego sportu i walki. W głównych rolach występują Piotrek Nowakowski i Lena Wojciechowska.
blekitneoczy1.blogspot.com
Zapraszam jeszcze raz i pozdrawiam.
No właśnie, tak to w życiu jest...
Usuńpozdrawiam również.
Tak bardzo szkoda mi Zbyszka... Jestem ciekawa, co powie Kamila.
OdpowiedzUsuńmy-love-volleyball.blogspot.com
witajcie-problemy.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
;( zobaczymy...
UsuńPozdrawiam również ;*
ojojoj jaki ten Zbysiu biedny;) a sielanka długo nie może trwać bo by było nudno i nie realnie;D do następnego;)
OdpowiedzUsuńbiedny Zbyś... heh ;p do następnego ;)
UsuńNo to teraz pora na wyjaśnienia co tam się działo podczas ich nieobecności. Siedziało i to sporo. Biedny Zbyszek. Zakochana para wróciła i już napotkała kłopoty i problemy. Nawet już zdążyli się pokłócić.
OdpowiedzUsuń;) Tak to jest czasami...
UsuńBiedny Zibi <3 i ta kłótnia ...
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdzialik, pozdrawiam i zapraszam do siebie http://thislovemakeourhappy.blogspot.com/
malinowo mietowa.
;/
UsuńBiedny Zbyszek. Szkoda mi Em, ale to Kosa nie uwierzył, że jego siostra mogła zrobić coś takiego. No nic, na pewno wszystko się ułoży. Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń~werka
Bo to jest bliska osoba, którą kocha, dlatego tak... Zobaczymy, czy wszystko... Pozdrawiam również :)
Usuńszkoda mi Bartmana nie zasługiwałna to.. ;)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;)
Emi Grześ wracają do szarej rzeczywistości... :x
Pozdrawiam, Klaudia
Biedny Zbyś...
UsuńCiesze się, że Ci się spodobał ;D
Kiedyś trzeba było ;p
Pozdrawiam również :)
Jak mi szkoda Zibiego ;-;
OdpowiedzUsuńAle rodział fajnyy :))
;(
UsuńCiesze się, że Ci się spodobał ;D
żal mi Zbyszka,
OdpowiedzUsuńa ta mała kłótnia.... mam nadzieję, że się pogodzą szybko
buziaki :*
;/
UsuńZobaczymy ;p
buziaki ;*
A tam mała kłótnia pogodzą się zaraz:)
OdpowiedzUsuńAle Kamila zachowuję się strasznie egoistycznie... pozwoliła przywiązać się Zbyszkowi jak i dziecku a teraz go zostawia... no nic :x
No przecież się zdarzają xD
UsuńNiektórzy ludzie tacy są...
Oj Poziomkowa ty to zawsze poprawisz mi humor nowym rodziałem :) Tylko Szkoda Zbysia :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to baardzo ;D Pozdrawiam również :)
Usuńbiedny Zbys... Oj musieli byc zaskoczeni, a tak sielankowo było. Piękne <3 mamy vicelidera xD rozumiem Cie doskonale, ciagle szkoła i nie tylko... Pozdrawiam cieplutko , bobru;*
OdpowiedzUsuń;/ A jak!♥ Wiem, wiem... Pozdrawiam również ;*
UsuńGrzesiek zadzwoni, Grzesiek się dowie. Ma taką siostrę i wiadomo, ze jej bronił, ale tym razem wyjdzie na to, co mówiła Emilka. Strasznie mi żal Zbyszka :( Jestem ciekawa, jak to teraz bedzie. Oby sie Em z Grześkiem nie kłóciła!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
[faith-hope-volleyball.blogspot.com]
Wszystko się okaże w następnym epizodzie ;) Biedny Zbyś...
UsuńPozdrawiam również ;*
Całe WOM jest piękne! :)
OdpowiedzUsuńJak i Twoje opowiadanie! :)
Nie mogę sie nie zgodzić! :D Widzę fankę TW, świetnie! :D
UsuńCieszę się, że Ci się podoba ;D
ojej ;( zeby tylko Em z Grzeskiem nie poklocili sie przez glupote Kamy :)
OdpowiedzUsuńmozesz przypomniec o co chodzi z tym usmiechem? Bo neiw eiem czy dobrze pamietam :)
;)
Usuńyyy... z jakim uśmiechem, bo nie czaję? xD
pewnie chodzi o ten uśmiech Emi do Grześka w opowiadaniu, przed spotkaniem Zibiego:)
UsuńAaaa..! teraz czaję xD Dzięki za podpowiedź ;) Chodzi o dzieci, o dzieci Em i Grześka xD Co wtedy na grillu Piter się z nich śmiał xD Wklep sobie epizod 85 :)
Usuńczekam już na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńkiedy coś nowego? :* tęsknie strasznie! <3
OdpowiedzUsuńjutro. chyba. przepraszam.
Usuńnie masz za co przepraszać ;)
Usuńsą rzeczy ważne i ważniejsze ;)
Dzięki bardzo za zrozumienie! ;)
Usuń